Do takiego wniosku doszedł brytyjski naukowiec i ekspert budownictwa okrętowego prof. Ajit Shenoi, po przeanalizowaniu przyczyn zatonięcia Titanica oraz zmian w rozwiązaniach konstrukcyjnych okrętów i wyszkoleniu załogi dokonanych w czasie ostatnich 100 lat.
RMS Titanic zderzył się z górą lodową w nocy z 14 na 15 kwietnia 1912 i zatonął pociągając na dno 1539 osób. Według brytyjskiego naukowca, tragedia miała dwie przyczyny. Pierwsza związana była z niedostatkami technologicznymi - niedostateczną ilością łodzi i tratw ratunkowych, złymi materiałami użytymi w konstrukcji kadłuba statku i osłabieniem konstrukcji grodzi wodoszczelnych przez rozmieszczenie ich zbyt rzadko i wykonanie ze zbyt cienkiej stali. Druga przyczyna związana była z działaniami załogi - jej wyszkoleniem, niewykorzystanymi możliwościami lepszej komunikacji i zarządzania ewakuacją i braku jasnego określenia obowiązków każdego członka załogi i oficera.
Jak stwierdził prof.Shenoi, po tej katastrofie żegluga pasażerska na ogół jest bezpieczna, zaś zmieniono przepisy dotyczące ilości łodzi ratunkowych i środków ratunkowych na pokładzie, praktycznie nie przestrzegane w czasach "Titanica". Spowodowało to, że katastrofy statków pasażerskich, które zdarzyły się później m.in. promów "Jan Heweliusz", "Herald of Free Enterprise", "Estonia" czy statków pasażerskich jak "Costa Concordia" mimo zdecydowanych błędów w wyszkoleniu załogi, dowodzeniu czy prowadzeniu akcji ratowniczej oraz problemów konstrukcyjnych, nie pociągnęły one za sobą tyle ofiar co katastrofa Titanica.
Katastrofy z powodów naturalnych, jak w przypadku Titanica, występowały po tym fakcie bardzo rzadko, zaś największa katastrofa morska - zatonięcie filipińskiego promu MV Dona Paz, które pociągnęło za sobą 4341 ofiar śmiertelnych - została spowodowana kolizją i pożarem.
(ew)