Pierwsze śledztwo w sprawie Auschwitz
Po wyzwoleniu obozu, wiosną 1945 roku, w sprawie funkcjonowania niemieckiej "fabryki śmierci" ruszyło polskie dochodzenie. Prowadził je sędzia śledczy Jan Sehn.
Wykształcony przed wojną (rocznik 1909), znakomity krakowski prawnik już 6 kwietnia 1945 roku dołączył do grona członków Komisji dla Badania Zbrodni Niemiecko-Hitlerowskich w Oświęcimiu. Razem z sędzią Sehnem działali w niej inni prawnicy oraz m.in. ludzie kultury. Wśród nich pisarka Zofia Nałkowska, która doświadczenia z pracy w komisji wykorzystała podczas pisania wstrząsających opowiadań, wydanych później pod wspólnym tytułem "Medaliony".
German Death Camps - zobacz serwis edukacyjno-społeczny
Sowieci kradli dokumenty
W maju 1945 roku, po wielu tygodniach przesłuchań świadków, Sehn razem ze swoimi współpracownikami pojechał na pierwszą wizję lokalną do Oświęcimia. Później jeździł tam wielokrotnie. Jak wspominała w roku 1990 najbliższa współpracowniczka sędziego Sehna – Krystyna Szymańska - była przerażona wszystkim, co zobaczyła na terenie byłego obozu.
Sędzia Sehn, prowadząc śledztwo na terenie byłego KL Auschwitz-Birkenau, miał przede wszystkim do czynienia z sowieckimi żołnierzami, którzy w tamtym czasie zarządzali terenem tzw. obozu macierzystego, czyli KL Auschwitz I. Wiązało się to z licznymi przeszkodami w zbieraniu materiałów związanych z popełnieniem masowych zbrodni.
- Nie wszystkie znalezione przez nas akta obozowe – wspominała Krystyna Szymańska – udało nam się wywieźć do Krakowa. Część z nich ukradli nam Rosjanie. (…). Gdy sędzia Sehn dowiedział się o tym, zlecił mi, abym udała się do znajdującej się w Krakowie, w budynku szpitala imienia Gabriela Narutowicza, wojskowej placówki radzieckiej i interweniowała u kompetentnej w tej sprawie Rosjanki, kapitan Wyszyńskiej. Dotarłam do niej i upomniałam się o wymienione [przez sędziego Sehna] dokumenty. Powiedziałam jej, że dotyczą one przede wszystkim Polaków, że stanowią naszą polską własność i powinna nam je zwrócić. Kapitan Wyszyńska nie spełniła jednak naszego życzenia. Stwierdziła krótko: "Nie! To są łupy wojenne i nie oddamy ich". W ten sposób spora ilość dokumentów obozowych została wywieziona do ZSRR - relacjonowała Krystyna Szymańska.
Znaczenie pierwszego polskiego śledztwa w sprawie Auschwitz
Niezależnie od licznych przeszkód, dochodzenie prowadzone przez sędziego Jana Sehna, miało ogromne znaczenie dla procesów, które odbywały się w Polsce przed Najwyższym Trybunałem Narodowym (NTN). Dzięki pracy jego zespołu skazano na karę śmierci komendanta KL Auschwitz-Birkenau – Rudolfa Hößa. Kiedy przebywał on w więzieniu, Sehn przekonał go do spisania obszernej relacji na temat "ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej" i do stworzenia charakterystyk dygnitarzy III Rzeszy. Były komendant Auschwitz-Birkenau został skazany na karę śmierci. Wyrok wykonano na terenie KL Auschwitz I na specjalnie wybudowanej szubienicy 16 kwietnia 1947 roku.
Sześć miesięcy później ruszył w Krakowie tzw. pierwszy proces oświęcimski, podczas którego sądzono głównie esesmanów z załogi KL Auschwitz-Birkenau. W jego wyniku skazano większość oskarżonych, a w styczniu 1948 roku dwadzieścia jeden osób powieszono na dziedzińcu krakowskiego więzienia przy Montelupich.
W tym procesie i wyrokach skazujących miał także swój udział sędzia śledczy Jan Sehn. Jego praca została wykorzystana również podczas drugiego procesu oświęcimskiego we Frankfurcie nad Menem, który toczył się od 20 grudnia 1963 roku do 20 sierpnia 1965 roku.
To Sehn – dzięki znakomitej znajomości języka niemieckiego – oraz wyjątkowym umiejętnościom negocjacyjnym, doprowadził w grudniu 1964 roku (a więc już w trakcie trwania procesu) do wizji lokalnej na terenie byłego KL Auschwitz-Birkenau, w której wzięli udział zarówno prokuratorzy, jak i obrońcy oskarżonych we Frankfurcie nad Menem Niemców.
Także w obecnie toczącym się śledztwie w krakowskim pionie śledczym Instytutu Pamięci Narodowej dotyczącym Auschwitz, materiały zebrane przed laty przez sędziego śledczego Jana Sehna, nadal są analizowane i wykorzystywane.
Piotr Litka
Od autora: podczas pisania tekstu korzystałem z materiałów przechowywanych w Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau oraz Instytutu Pamięci Narodowej.