"Tygrys nie może zmienić swych pręg"
Joseph Conrad - zobacz serwis specjalny
Temat "psychologii Rosji" Joseph Conrad podjął w dwóch powieściach: "Tajnym agencie" (1907) oraz - przede wszystkim - "W oczach Zachodu" (1911). Ta druga książka, początkowo lekceważona, doczekała się światowego uznania po zakończeniu I wojny światowej, gdy pewne jej elementy stały się już nieaktualne, co jednak tym bardziej uwypukliło trafność ogólnej Conradowskiej diagnozy rosyjskiego świata.
Wznowienie powieści w 1920 roku autor opatrzył wstępem, w którym odniósł się do tej nieco spóźnionej popularności książki, a także omówił pokrótce role, które pełnią w tekście stworzone przez niego postacie. Wprowadzenie to pojawiło się również w drugim wydaniu powieści w języku polskim z 1934 roku w tłumaczeniu H. J. Pazderskiej. Choć "W oczach Zachodu" mogło ukazać się w PRL, wstępu cenzura nie pozwoliła już wydrukować. Zważywszy na jego treść, trudno się dziwić. Conrad tak bowiem pisze tam o bohaterach powieści:
"Najbardziej przerażające (dla mnie osobiście) jest to, że wszyscy ci ludzie są wynikiem warunków bynajmniej nie wyjątkowych – że są wynikiem normalnego stanu rzeczy w tym państwie, w tych czasach, u tej rasy. Okrucieństwo i głupota autokratycznych rządów, odrzucających wszelką praworządność, ugruntowanych właściwie na zupełnej moralnej anarchii, wywołuje niemniej głupią i straszną odpowiedź czysto utopijnego rewolucjonizmu, siejącego zniszczenie za pomocą pierwszych lepszych środków – w dziwnym przekonaniu, iż po rozpadnięciu się jakichkolwiek ludzkich urządzeń musi nastąpić zasadnicza zmiana w sercach. Ci wywrotowcy nie są w stanie dostrzec, że wszystko, co mogą osiągnąć, to tylko zmiana nazw. I ciemiężyciele, i ciemiężeni są Rosjanami; świat staje jeszcze raz wobec prawdy, że tygrys nie może zmienić swych pręg ani też lampart swych cętek".
W marcu 2014 roku Federacja Rosyjska, używając siły zbrojnej, odebrała Ukrainie fragment jej terytorium położony na Półwyspie Krymskim. W kwietniu tego samego roku prorosyjscy separatyści w Donbasie rozpoczęli wojnę na wschodzie Ukrainy. Dlatego każda rozmowa wokół "rosyjskich" powieści Josepha Conrada toczyła się w cieniu tamtych wydarzeń. Gdy 24 lutego 2022 roku wojska rosyjskie dokonały inwazji na Ukrainę, Conradowska opinia po raz kolejny stała się aktualna.
19:08 Dwójka Sezon na Dwójkę 14.05.2014.mp3 Literaturoznawcy prof. Zdzisław Najder, dr Joanna Skolik i Karol Samsel omawiają "Tajnego agenta" i "W oczach Zachodu" Josepha Conrada (PR, 14.05.2014)
– To, co dzieje się w powieści "W oczach Zachodu", pokazuje, że Conrad nie widzi nadziei na zmianę sytuacji w Rosji czy wyjaśnienie wszystkich zagmatwanych spraw – mówiła w 2014 roku literaturoznawczyni dr Joanna Skolik. – Ani autokratyczna siła, która jest u władzy, ani rewolucjoniści nie są w stanie przynieść żadnej zmiany. To wszystko łączy się tylko ze zniszczeniem, chaosem i strachem – powiedziała.
"Rosyjska dusza" jest czymś tak innym od tego, co znają ludzie wychowani w świecie zachodnim, że nie są oni w stanie dokonać trafnej oceny działań Rosji. I tak jest do dziś. Dlatego powieść Conrada była świeżym głosem zarówno w 1911 i 1920 roku, jak i w 2022. – Powinniśmy czytać "W oczach Zachodu", jeśli chcemy zrozumieć, jak Zachód patrzy na Rosję, bo Zachód patrzy na Rosję oczami nauczyciela języków, jednego z bohaterów powieści. Tak jak nauczyciel języków nie rozumiał wielu rzeczy, nie kojarzył faktów, brakowało mu wyobraźni, tak w tej chwili Zachód zachowuje się podobnie: przygląda się Rosji i tej Rosji nie rozumie. Wydaje się, że jest w stanie przewidzieć kolejne ruchy, jakie wykona Wschód, lecz za każdym razem jest zaskoczenie. Bo to są dwa światy, które się w żaden sposób nie przenikają – zauważyła dr Joanna Skolik.
Polsko-ukraińskie doświadczenie
Apollo Korzeniowski. Ojciec Conrada niesłusznie w cieniu syna
Joseph Conrad pisał "W oczach Zachodu" przez kilka lat, cyzelując swój styl, który chciał uczynić maksymalnie komunikatywnym, rzeczowym i beznamiętnym. We wstępie z 1920 roku wyznał: "najbardziej mnie niepokoiło, czy potrafię uderzyć w ton ścisłego obiektywizmu i przez cały czas go utrzymać. (...) Nigdy jeszcze zdobycie się na bezstronność nie kosztowało mnie tyle wysiłku; musiałem się odciąć od wszystkich namiętności, uprzedzeń, a nawet wspomnień osobistych".
Wspomnienia, o których tu mowa, dotyczą losów rodziny Conrada. Jego ojciec Apollo Korzeniowski (1820-1869), pisarz i działacz patriotyczny, za swoją działalność więziony był przez Rosjan w warszawskiej Cytadeli, a później zesłany do Wołogdy i Czernihowa. Wuj Stefan Bobrowski (1840-1863) był jednym z przywódców powstania styczniowego, a carska policja ścigała go jeszcze kilka lat po jego tragicznej śmierci. Joseph Conrad - jeszcze jako młody Józef Korzeniowski - wskutek rosyjskich represji przenosił się więc z miejsca na miejsce i bardzo wcześnie został sierotą.
Joseph Conrad urodził się w Berdyczowie 3 grudnia 1857 roku. Wtedy był tam zabór rosyjski, dziś to tereny zachodniej Ukrainy (miasto leży niecałe 200 kilometrów na zachód od Kijowa). Zarówno wielokulturowość tej ziemi, jak i problem odebranej niepodległości były młodzieńczymi doświadczeniami przyszłego pisarza i niewątpliwie wpłynęły na jego poglądy, choć tak starał się "oczyścić" je ze wspomnień.
Prof. Zdzisław Najder, opowiadając w 2015 roku o otwarciu Muzeum Josepha Conrada w Berdyczowie, podkreślił, że Conradowskie spojrzenie na relacje Polaków i Ukraińców wspierało się na ideach demokratyzmu. – Cała rodzina Conrada była przekonana, że przyszłość nasza i Ukrainy powinna polegać na współpracy na zasadach równości, a nie dominacji – mówił.
Stefan Bobrowski - bohater tragiczny
Conrad był zresztą przekonany, że na tych zasadach muszą oprzeć się stosunki całej Europy, co czyni z pisarza jednego z pierwszych proroków Unii Europejskiej. Myśl tę zawarł w 1905 roku w szkicu "Autokracja i wojna", w którym przewidział ponadto wybuch I wojny światowej. Bowiem to właśnie widmo agresywnej polityki mocarstw - w tym przypadku chodziło o Prusy - powinno mobilizować narody europejskie do demokratycznego zacieśniania relacji. - Opisywał Prusy jako groźne, agresywne mocarstwo i mówił, że wyjściem z sytuacji, w jakiej jest Europa, jest wspólnota oparta na czym innym niż przemoc militarna i ekonomiczna, wspólnota oparta na fundamencie wspólnych zasad – powiedział prof. Zdzisław Najder.
14:06 Dwójka Poranek Dwójki 2.07.2015 część 1.mp3 Prof. Zdzisław Najder o polsko-ukraińskich doświadczeniach Josepha Conrada i o różnicach między Rosją a światem zachodnim (PR, 2.07.2015)
Literaturoznawca zwrócił uwagę, że idee te wywodziły się wprost z doświadczeń Rzeczpospolitej Obojga Narodów, a ich ślad uwidacznia się wszędzie tam, gdzie przed rozbiorami sięgały wpływy tego królestwa.
– Podczas pomarańczowej rewolucji w 2004 roku było widać po namiotach różnych delegacji, że większość z nich pochodziła z obszarów, które kiedyś tworzyły z nami jedno państwo. To nie jest przypadek – stwierdził prof. Zdzisław Najder. – Rzeczpospolita wprowadzała wszędzie samorząd lokalny. Idea takiego samorządu sięga tak daleko, jak daleko sięga cywilizacja europejska. Te tradycje, choć dziś być może nawet zapomniane, tkwią głęboko w ludziach, bo tam mieli oni możliwość decydowania o swoim otoczeniu. Tymczasem w Rosji nigdy nie było samorządu lokalnego – dodał.
Dlatego właśnie postawa Rosji względem innych krajów tak bardzo różni się od tego, co postulował Joseph Conrad w 1905 roku. I mimo kolejnych zmian ustrojowych Rosja wciąż pozostaje "tygrysem", który "nie może zmienić swych pręg". Rozpętana właśnie wojna pokazuje, że Conradowska diagnoza rosyjskiej duszy nie przedawniła się. Podobnie aktualnie brzmią słowa wypowiedziane przez prof. Zdzisława Najdera w 2015 roku.
– Rosja wybrała niestety inną drogę, niż mogłaby wybrać. Mogłaby współpracować z Europą, wybrała jednak drogę ideologicznie najłatwiejszą dla siebie. Rosjanie nie potrafią współpracować na zasadzie równości, na przykład z Ukrainą. Nie przychodzi im to do głowy. Ich postawa wobec Ukrainy jest taka, że chcą ją zdominować – mówił.
mc