15 stycznia 1622 roku po raz pierwszy usłyszano o niemowlęciu nazwiskiem Jean Baptiste Poquelin, które kilka dekad później pod imieniem Molier zyskało sławę kontrowersyjnego twórcy teatralnego, który po kilku wiekach uważany jest za największego komediopisarza francuskiego w dziejach.
15 stycznia to dzień jego chrztu, dokładna data urodzin nie jest znana. Przyszedł na świat prawdopodobnie dzień lub dwa wcześniej. Michaił Bułhakow w biograficznym "Życiu pana de Molière" jako dzień urodzenia Moliera przyjął 13 stycznia 1622 roku. W fikcyjnej rozmowie z akuszerką przyjmującą poród chłopca narrator książki zapowiada:
"to niemowlę będzie sławniejsze od obecnie panującego króla waszego, Ludwika XIII, znamienitsze niż król następny, a będzie to, łaskawa pani, król, który przejdzie do historii jako Ludwik Wielki albo Król Słońce!" (tłum. Irena Lewandowska i Witold Dąbrowski).
Ludwik XIV pojawia się w tym proroctwie nie bez powodu. W życiu Moliera monarcha odegrał jedną z kluczowych ról, pod wieloma względami najdonioślejszą.
51:23 czy nas molier kręci 17.02.2013.mp3 O dziełach Moliera mówią reżyser Maciej Wojtyszko i dr Michał Mizera z UW, a także aktor i tłumacz Jerzy Radziwiłowicz. Audycja Anny Lisieckiej i Ewy Stockiej-Kalinowskiej (PR, 17.02.2013)
Tapicer, prawnik, aktor i dłużnik
Jean Baptiste Poquelin pochodził z dobrze sytuowanej rodziny paryskich mieszczan. Był synem tapicera królewskiego i w przyszłości miał objąć ten urząd po ojcu. Mógł też pracować w zawodzie zdobytym podczas studiów prawniczych, jednak już we wczesnej młodości pasją jego życia stał się teatr. Siła przyciągania sceny była tak wielka, że Poquelin bez żalu porzucił mieszczańską stabilizację i zajął się aktywnością, w której sukces był zawsze niepewny i która dodatkowo była potępiania przez Kościół i dużą część społeczeństwa.
Już w wieku 16 lat zrzekł się praw do tytułu tapicera króla na rzecz młodszego brata Jeana III Poquelina, a jako 21-latek, otrzymawszy od ojca pewną sumę pieniędzy (była to zaliczka na poczet przyszłego spadku), rozpoczął samodzielne życie. I od razu zabrał się za tworzenie teatru. Wraz ze sławną aktorką Madeleine Béjart i kilkoma innymi artystami założył w 1643 roku trupę aktorską Illustre Théâtre.
Rok później Jean Baptiste Poquelin zaczął się podpisywać "De Molière", i właśnie jako Molier w 1645 roku poszedł do więzienia za długi, których jego zespół narobił wynajmując sale w Paryżu oraz inwestując w ich wyposażenie. Ponownie z pomocą przyszedł mu ojciec, dzięki któremu po kilku tygodniach młody aktor odzyskał wolność. Zarazem stwierdził, że Paryż to nie jest dobre miejsce dla artysty teatru i postanowił wyjechać na prowincję.
Teatr na walizkach
Na całe dwanaście lat - od 1646 do 1658 roku - Illustre Théâtre stał się wędrowną trupą aktorów, dzielących radości i smutki tego niepewnego trybu życia. Występowali na południu Francji w prowincjach Guyenne, Dauphiné, Langwedocji, Dolinie Rodanu i Burgundii, regularnie bywali w Lyonie. Nie wszędzie byli mile widziani. Wprawdzie już od 1641 roku król Ludwik XIII za namową Richelieu zlikwidował urzędową hańbę ciążącą na aktorach, ale dla Kościoła, w wielu miastach mającego wciąż wielkie wpływy, to nie był żaden argument.
Na szczęście twórcy teatru nie byli sami - wystarczyło znaleźć możnego opiekuna, człowieka, który obok uwielbienia dla teatru cieszył się władzą większą od władzy lokalnego duchowieństwa. Dla Illustre Théâtre tym kimś stał się Armand Bourbon, książę Conti. Niestety, około 1456 roku książę doświadczył nawrócenia, i to w dość ortodoksyjnym duchu, wskutek czego wycofał swoją ochronę. Kolejny "obrońca Moliera" zjawił się już dwa lata później.
W okresie tułaczki Molier podejmował pierwsze próby pisarskie. Jego farsy i lekkie komedie spotykały się z bardzo dobrym przyjęciem, a Illustre Théâtre zyskał sławę najlepszej wędrownej trupy teatralnej w królestwie, tych zaś było w tamtym czasie kilkanaście. Gdy więc w 1658 roku aktorzy podjęli decyzję, że ponownie spróbują szczęścia w Paryżu, mieli o wiele silniejszą kartę w ręku. I szczęścia rzeczywiście im nie zabrakło.
Pod królewskim parasolem
Od razu po przybyciu do stolicy Illustre Théâtre znalazł się pod protekcją 18-letniego księcia Filipa, wielkiego miłośnika sceny, a przy tym brata 20-letniego króla Ludwika XIV. Tych dwóch potężnych młodzieńców na zawsze odmieniło los całego zespołu Moliera, a przede wszystkim samego komediopisarza. Poznali się szybko na jego talencie i chronili jego osobę przed wściekłymi atakami wszystkich tych, którym nie podobały się treści wystawiane na scenie przez Moliera.
Ludwik XIV, który wkrótce przejął od brata obowiązki opiekuna Moliera, chronił twórcę aż do jego śmierci - nie tylko jako mecenas, lecz także jako wielki przyjaciel. Król został ojcem chrzestnym pierwszego dziecka Moliera, często grał też role w jego inscenizacjach. Nierzadko był tym, który pośredniczył między artystą a wzburzonymi władzami kościelnymi, z jednej strony powstrzymując duchownych przed radykalnymi krokami, z drugiej nakłaniając niekiedy Moliera do złagodzenia wymowy jakiegoś dzieła.
A dzieł przybywało. Mając zapewnione bezpieczeństwo i komfortowe warunki pracy, Molier mógł dać upust swojej pasji odkrywania prawdy, walki z obłudą moralną, wskazywania błędów i wypaczeń swojej epoki, która utknęła jego zdaniem w groteskowych formach i rytuałach społecznych. Za to właśnie tak wielu go nienawidziło, ale także za to stał się jeszcze za życia jedną z największych sław nie tylko Francji, lecz także całej Europy.
– Ta niezwykła batalia, jaką Molier toczył de facto ze swoją publicznością, wielka gra, jaką toczył z najważniejszym swoim widzem, czyli królem, niebezpieczna i wielopoziomowa gra na życie i śmierć - to wszystko nie znajduje przełożenia na dzisiejszą sytuację w teatrze – mówił w 2013 roku w Polskim Radiu dr Michał Mizera, opowiadając o okolicznościach, w których tworzył autor "Świętoszka".
Ludwik XIV bez wątpienia nie raz żałował, że wziął pod swoje skrzydła tak krnąbrnego artystę, lecz konsekwentnie bronił prawa Moliera do wyrażania swych opinii, nawet wtedy, gdy ostrze ironii było skierowane w stronę dworu. – To, że Ludwik utrzymuje dwa teatry, że dla sceny dworskiej pisuje taka osoba jak Molier, który naprawdę nie jest bałwochwalcą ani lizusem dworskim, to, że Ludwik go bierze niekiedy w obronę przed antagonistami, osobami, które chcą go wykończyć z różnych powodów, świadczy moim zdaniem jak najlepiej o królu – mówił w 1987 roku historyk Stefan Meller.
21:11 gdy panował król - słońce 22.11.1987.mp3 Gdy panował Król Słońce. Rozmowa Elizy Bojarskiej z historykiem Stefanem Mellerem (PR, 22.11.1987)
Między autorem, piratem a biskupem
W 1659 roku w sali teatralnej Petit-Bourbon Molier wystawił "Pocieszne wykwintnisie", ostrą satyrę na snobizm i kulturalne obyczaje paryskich salonów. Sukces sztuki zaskoczył samego autora. By obejrzeć spektakl, niektórzy przybywali z miejscowości oddalonych od Paryża o kilkadziesiąt kilometrów. Natychmiast pojawiły się kopie sztuki i "pirackie" inscenizacje. Widząc to, Molier w pośpiechu złożył swój dramat do druku, w obawie przed przywłaszczeniem autorstwa przez kogoś innego. Tym samym ukazuje się jego pierwsza publikacja. 37-letni Molier oficjalnie debiutował jako pisarz.
Pozostałe kilkanaście lat życia to epoka pełna sławy i kontrowersji. Molier atakował społeczeństwo, ono zaś próbowało mu się odpłacić, choć mogło to zrobić wyłącznie w ramach zakreślonych przez królewską protekcję. Każda premiera sztuki Moliera odbija się echem najpierw w Paryżu, potem we Francji, a jeszcze później dyskutowana jest nawet w najdalszych zakątkach Europy. Bułhakow zauważa, że w 1668 roku Moliera na scenie oglądał Piotr Iwanowicz Potiomkin, wysłannik cara Aleksego Michałowicza.
W latach 1661-1662 Molier wystawił w Paryżu najpierw "Szkołę mężów", a potem "Szkołę żon", komedie krytykujące obyczajowość opartą na niewiedzy i ślepym posłuszeństwie. Głosy oburzenia, które słychać było po tych spektaklach to jednak nic w porównaniu z burzą, jaką w 1664 roku wywołał słynny "Świętoszek" ("Tartuffe"), atakujący bigoterię i religijność na pokaz. Król najpierw pękał ze śmiechu na premierze sztuki, a następnego dnia, namówiony przez arcybiskupa Paryża, zakazał jej wystawiania, co nie przeszkodziło mu potem obejrzeć tego samego przedstawienia w gronie wtajemniczonych arystokratów w posiadłości brata Filipa.
W 1665 roku odbyła się premiera "Don Juana", jednego z najwybitniejszych dzieł Moliera, w którym obok wyśmiania arystokratycznego indywidualizmu autor porusza uniwersalny filozoficzny problem istnienia Boga i uzależnionej od tego problemu relacji człowieka ze światem. Później napisał m.in. "Mizantropa" (1666) krytykującego banalność życia towarzyskiego, "Skąpca" (1668) punktującego skłonność do zachłannego gromadzenia bogactw, oraz sztukę "Mieszczanin szlachcicem" (1670), kpiącym ze snobizmu parweniuszy.
Nieoczekiwany powrót tapicera
Wreszcie nadszedł rok 1773 i premiera "Chorego z urojenia", sztuki w dorobku Moliera przełomowej, bowiem obok szyderstwa ze skostniałej sztuki lekarskiej, która tkwi swymi korzeniami w nieaktualnych naukach Arystotelesa, pojawia się w dziele wiara w postęp myśli ludzkiej oparta na filozofii Kartezjusza.
Dzieło to mogło stać się zapowiedzią nowej epoki w twórczości Moliera, ale tu właśnie urwało się jego życie. 17 lutego 1673 roku 51-letni komediopisarz i aktor, odegrawszy główną rolę w czwartym z kolei wystawieniu "Chorego z urojenia", po opadnięciu kurtyny zasłabł i został przeniesiony do swego domu przy rue de Richelieu, gdzie tego samego wieczoru zmarł.
Ostatni akt komediodramatu, jakim był los Moliera we francuskim społeczeństwie XVII wieku, rozegrał się już po jego śmierci. Prawo diecezji paryskiej zakazywało kościelnego pogrzebu osób, które przed śmiercią nie zrzekły się na piśmie zerwania z zawodem aktora. Z drugiej strony odmowa pochowania tak znakomitej postaci groziła wybuchem skandalu. Żona Moliera na kolanach błagała arcybiskupa Paryża, by interweniował, a ten po namyśle wyraził zgodę na pogrzeb, ale bez przepychu, tylko z dwoma księżmi i wyłącznie nocą.
W nekrologu komediopisarza jego główne zajęcie jednak się nie pojawia. Czytamy tam za to "Jean-Baptiste Poquelin de Molière, tapicer, pokojowiec króla". Stało się tak dlatego, że w 1660 roku, po śmierci jego brata, dożywotni tytuł królewskiego tapicera znów zaczął przysługiwać Molierowi. W ten właśnie sposób człowiek, który całemu światu dał "Świętoszka", "Szkołę żon" i "Don Juana", zmarł i został pochowany jako tapicer. Trudno o zabawniejszą pointę tej biografii.
mc