Wykonawcy wyroku śmierci na Savonaroli, a także na dwóch towarzyszących mu zakonnikach: Domenicu Buonvicinim i Silvestrze Maruffim, urządzili szczególny i przerażający spektakl.
Wysoką na pięć metrów szubienicę ustawiono na oczach wszystkich, w samym sercu Florencji, na Piazza della Signoria, przy którym znajduje się m.in. Palazzo Vecchio, siedziba rady miejskiej.
Pod szubienicami położono stosy. W momencie, kiedy skazańcy zawiśli (a powieszenie było wówczas najbardziej hańbiącym z wyroków), zapłonął ogień.
Popioły zostały wsypane do rzeki Arno.
Egzekucja Savonaroli na Piazza della Signoria we Florencji, ok. 1498 r. Fot. Wikimedia/domena publiczna
55:21 girolamo savonarola___130_05_ii_tr_0-0_8979b192[00].mp3 Girolamo Savonarola. Z prof. Lechem Szczuckim i prof. Piotrem Salwą rozmawia Hanna Maria Giza. Audycja z cyklu "Klub ludzi ciekawych wszystkiego" (PR, 2005)
33:06 23.05 nauka hieronim ok.mp3 Z prof. Haliną Manikowską o życiu i działalności Savonaroli rozmawia Katarzyna Kobylecka. Audycja z cyklu "Naukowy zawrót głowy" (PR, 2013)
Medycyna i zakon
Kim był ten, którego Florencja postanowiła w taki spektakularny sposób wymazać z pamięci?
Girolamo Savonarola pochodził z Ferrary – miasta na północy Włoch, między Bolonią a Padwą. Plany, by poszedł w ślady dziadka, medyka na dworze książęcego rodu d’Este, nie ziściły się. Porzuciwszy medycynę i filozofię, Girolamo wstąpił do zakonu dominikanów, by oddać się studiowaniu teologii.
– Należał niewątpliwie do najwybitniejszych biblistów swojego czasu – podkreślał w 2005 roku w Polskim Radiu historyk prof. Lech Szczucki. - Był dobrze oczytany w filozofii świętego Tomasza z Akwinu, wykazywał się wielką inteligencją. Poza tym: miał niezwykle silną osobowością, potrafiącą innym narzucać swoje zdanie.
Cechy te z pewnością pomogły Savonaroli w zajęciu, którym jako dominikanin zajął się z wielką żarliwością: w głoszeniu kazań nawołujących do moralnej odnowy. Nie ograniczał się on jednak do jednej świątyni – wyruszał (wyłącznie pieszo) do innych miast, szukał różnego audytorium.
Botticelli słucha kazania
Wędrowni kaznodzieje, ci, którzy apelują o powrót do ewangelicznych ideałów – zjawisko to było wpisane od wieków we włoską tradycję (by przywołać św. Franciszka z Asyżu, Joachima z Fiore czy św. Bernarda ze Sieny). Czy jednak renesansowa Florencja – miasto Medyceuszy i humanistów, kolebka odrodzenia antycznej kultury – była dobrym miejscem na tego typu religijną działalność?
Podczas pierwszego pobytu we Florencji, w latach 1482-88, Savonarola nie zyskał jako kaznodzieja wielkiego posłuchu. – Później w jego życiu coś się zmieniło. W drugiej połowie lat 80. odkrył w sobie dar przepowiadania i drugi pobyt we Florencji, od 1490 roku, anonsowany był już jako pobyt kaznodziei-proroka – opowiadała w radiowej audycji prof. Halina Manikowska z Instytutu Historii PAN i Katedry Italianistyki UW.
Rzecz charakterystyczna: wokół wygłaszającego płomienne kazania Savonaroli gromadzili się ludzie pochodzący z różnych stref społecznych. Obok skromnych i ubogich florentczyków byli tam również przedstawiciele elit – wśród nich Giovanni Pico della Mirandola (filozof i filolog), Marsilio Ficino (twórca Akademii Platońskiej we Florencji), malarz Sandro Botticelli, młody wówczas Niccolò Machiavelli czy sam Michał Anioł.
Portret Savonaroli autorstwa Fra Bartolomeo, ok. 1497–1498. Fot. Wikimedia/domena publiczna
"Świat we złem leży"
To, co głosił Savonarola, dotyczyło spraw religijnych, ale jego postulaty nawiązywały również do tego, co ziemskie i dotyczące państwa. A punktem wyjścia nauk mnicha z Ferrary była gorzka diagnoza świata i to we wszystkich jego kręgach: od Florencji po całe chrześcijaństwo ze stolicą w Rzymie.
Miasto Medyceuszy w ocenie Savonaroli stanowiło siedlisko grzechu i moralnego zepsucia. Dlatego nawoływał do pokuty i wyrzeczeń, do rezygnacji z dóbr doczesnych.
- Florencja była miastem bogatym, ale i mocno rozwarstwionym. Lud nie był zbyt życzliwie nastawiony wobec panujących Medyceuszy. Postulaty Savonaroli o charakterze egalitarnym (związane ze społeczną równością – przyp. red.) musiały na ten lud wpływać – zwracał uwagę w radiowej audycji prof. Piotr Salwa, znawca kultury i historii Włoch
Savonarola chciał, by odnowa moralna promieniowała z Florencji na cały chrześcijański świat. Zwłaszcza że, grzmiał kaznodzieja, zło przemogło również bramy Kościoła, bramy Świętego Miasta.
Wśród tych, których piętnował mnich, byli bowiem zarówno świeccy, jak i duchowieństwo. Co więcej, wraz z upływem lat Savonarola coraz ostrzej występował przeciwko zasiadającemu wówczas na Piotrowym tronie Aleksandrowi VI. A papież ten, ze słynnego rodu Borgich, wiódł życie dalekie od tych, które znamy z żywotów świętych (jednego ze swoich synów choćby wyniósł do godności kardynalskiej).
"Kulturalna rewolucja"
Kilka czynników nałożyło się na popularność nauk florenckiego kaznodziei.
- Zbliżał się rok 1500, atmosfera gęstniała, naprawdę było oczekiwanie na koniec świata – mówiła prof. Halina Manikowska o panujących wówczas nastrojach apokaliptycznych. Savonarola umiejętnie sterował tymi społecznymi emocjami. I rzeczywiście chciał "oczyścić Florencję, Italię i papiestwo ze strasznej zgnilizny".
Według italianistyki, w tej "kulturalnej rewolucji", którą zainicjował charyzmatyczny mnich, widać wyraźnie elementy fanatyzmu. – Musimy tego słowo użyć. On na przykład tworzył "bojówki młodzieżowe", zakazał tańców, zniszczył karnawał. Miasto stało się szare i nudne – podkreślała prof. Halina Manikowska. – Jednocześnie był to człowiek, który zreformował florencki klasztor dominikanów, między innymi likwidując cały zakonny majątek. Także siła tego kaznodziei polegała na prawdzie przekazu, a nie na tylko na gestach – dopowiadała znawczyni.
Strona z dzieła Savonaroli pt. "De simplicitate christianae vitae, Florencja, XV w. Fot. Polona/domena publiczna
Na czele Florencji
Sukces, który początkowo osiągnął Savonarola, związany był również z rozmaitymi zależnościami natury politycznej.
Kiedy Piotr II Medyceusz został w połowie lat 90. XV wieku wygnany z miasta za wsparcie, jakie udzielił królowi francuskiemu, Savonarola został poproszony przez tych, którzy stanęli za sterami Florencji, o radę w sprawie sprawowania rządów (miasto nad Arno było w istocie odrębnym organizmem państwowym).
I tak Savonarola stał się duchowym przywódcą Republiki Florenckiej.
- Pod jego wpływem zostały przeprowadzone sensowne reformy. Na przykład Florencja stworzyła strukturę władz z podziałem na legislacyjną i wykonawczą, na wzór trochę wenecki. Zmieniono również system podatkowy – tłumaczyła prof. Halina Manikowska.
Wysłannik Boga
Konflikt z Medyceuszami i z papiestwem wymienia się wśród tych czynników, które wpłynęły na upadek Savonaroli.
- On nie słuchał żadnych upomnień z Rzymu ani wezwań do stawienia się przed obliczem papieża. Był przekonany, że jest wysłannikiem samego Boga. Ostatecznie w momencie, w którym partia medycejska zdobyła we Florencji polityczną przewagę, natychmiast Savonarolę aresztowano – opowiadała prof. Halina Manikowska.
Kaznodzieję, obłożonego już wcześniej ekskomuniką, poddano długim i okrutnym torturom. Zdegradowany - pozbawiony statusu kapłana i zakonnika – i oskarżony o herezję został przywleczony 23 maja 1498 roku na centralny plac Florencji.
Piazza della Signoria i Palazzo Vecchio we Florencji, widok współczesny (zdj. wykonane podczas epidemii koronawirusa, stąd wyjątkowy brak turystów). Fot. Shutterstock
Zgładzony 525 lat temu Girolamo Savonarola, jak podkreślano w radiowych audycjach poświęconych tej postaci, nie należał do tych, którzy w swoim zapale reformowania (czy tez nawracania) wychodzili poza Kościół i jego doktrynę.
- On nie zginął jako heretyk czy jako zdrajca Kościoła. Jego śmierć była przede wszystkim śmiercią polityczną. Stał się ofiarą pewnego układu politycznego, co zresztą spowodowało, że bardzo szybko po jego śmierci rozpoczął się jego kult tego człowieka – mówił o mnichu z Ferrary o. dr Paweł Krupa, Dyrektor Instytutu Tomistycznego.
14:15 NRPK-Lumen-20120226.mp3 O. dr Paweł Krupa o "Medytacjach więziennych" Savonaroli. Audycja Jana Pniewskiego z cyklu "Lumen" (PR, 2012)
Jak opowiadał gość Polskiego Radia, uwięziony Savonarola napisał przed śmiercią dwa komentarze, które są "żarliwymi modlitwami". - Pierwszy to komentarz do Psalmu 51, w którym wyznawał, że jest grzesznikiem, ale i przywołał swoją wiarę w Boże miłosierdzie. Drugi komentarz, do Psalmu 31, stanowi opis walki nadziei przeciwko smutkowi – tłumaczył o. dr Paweł Krupa.
***
Czytaj także:
***
Na Piazza della Signoria we Florencji każdego dnia przechadzają się niezliczeni turyści, którzy pielgrzymują do tej stolicy Toskanii i stolicy renesansowej sztuki. Pamiątką po egzekucji sprzed ponad pięciu wieków jest tablica w bruku, upamiętniająca miejsce stosu Savonaroli.
jp