Historia

"Usiłowano wydobyć ze mnie odrobinę temperamentu". Anna Seniuk o sobie, o aktorstwie, o życiu

Ostatnia aktualizacja: 17.11.2024 05:50
- W tej chwili uchodzę za kogoś, kto ma ogromny temperament sceniczny, reżyserzy nieraz próbują mnie okiełznać. Natomiast w szkole aktorskiej było inaczej – wspominała w Polskim Radiu Anna Seniuk. 17 listopada ta znakomita aktorka obchodzi swoje 82. urodziny.
Anna Seniuk (w roli Anny) w sztuce Wspólnik w reż. Janusza Warmińskiego, Teatr Ateneum w Warszawie, 1973 r.
Anna Seniuk (w roli Anny) w sztuce "Wspólnik" w reż. Janusza Warmińskiego, Teatr Ateneum w Warszawie, 1973 r. Foto: NAC

"Z przeróżnych kultur i ludzi"

Życiowa podróż Anny Seniuk zaczęła się, jak sama mówiła, "daleko stąd, na wschodzie, w Stanisławowie" (dziś to Iwano-Frankowsk, miasto na zachodzie Ukrainy).

Rodzinne rejony aktorki były w połowie XX wieku ogromnym tyglem kulturowym. – Panowało tam wielkie przemieszanie ludów i kultur: Polaków, Ukraińców, Węgrów, Austriaków. Ja również mam gdzieś swoje korzenie w tych wszystkich narodowościach, które tam między sobą ciągle się mieszały – podkreślała Anna Seniuk.

A tych narodowości było sporo. - Mój ojciec mówił, że miał babcię, która uczyła go pacierza po czesku. Jakaś babcia mojej babci pochodziła z Węgier. Wuj mojej babci był generałem austriackim. Z kolei mój pradziadek brał udział w powstaniu styczniowym. Także jestem, jak widać, konglomeratem tych przeróżnych kultur i ludzi. I tak usiłuję się dowiedzieć przy okazji, kim jestem.


Posłuchaj
68:58 anna seniuk___67_15_ii_tr_0-0_552802bc[00].mp3 Dzieciństwo, młodość, droga do teatru, pozazawodowe pasje. Opowieści Anny Seniuk. Audycja Bogumiły Prządki z cyklu "Zapiski ze współczesności" (PR, 12.01.2015)

 

Trzy wiedźmy jak z "Makbeta"

Rodzice Anny Seniuk byli nauczycielami. Ukończyli seminarium nauczycielskie, potem musieli pojechać "na głęboką wieś ukraińską, do szkół polskich".

- Wyobrażam sobie moja mamę, dwudziestoparoletnią, która musiała zamieszkać w jakiejś niedużej wsi, gdzie nie było światła, a po lekcjach musiała przesiadywać w wynajętym pokoju. Ale kilka wiosek dalej kierownikiem szkoły był bardzo przystojny młodzian Włodzimierz Seniuk. Młodzi się poznali, pobrali i w końcu zamieszkali w Stanisławowie. Tam urodziłam się w czasie wojny – dookreślała swój rodowód Anna Seniuk.

Stanisławów: ratusz. Pocztówka z 1936 r. Fot. Polona/domena publiczna Stanisławów: ratusz. Pocztówka z 1936 r. Fot. Polona/domena publiczna

Jak zauważyła, nad je dzieciństwem zaciążyło fatum: "trzy osoby, zupełnie jak z »Makbeta« trzy wiedźmy, zdecydowały o moim losie".

Za ową, literacko nazwaną, trójcą kryli się światowi przywódcy, uczestnicy konferencji z Jałcie, demiurdzy powojennego światowego ładu. – Musieliśmy wyemigrować z ukochanego Stanisławowa, do którego rodzice się już przyzwyczaili. Tu mieli swoje mieszkanie, swoje życie. Teraz tata musiał sprzedać wszystko (zresztą był oszukany przez jakiegoś Rosjanina, który powiedział, że kupi nasze meble, potem w ostatniej chwili stwierdził, że nie kupi, i musieliśmy je po prostu zostawić). Tak czy inaczej, dostaliśmy jakiś wagon bydlęcy i zaczęła się moja pierwsza daleka podróż – wspominała Anna Seniuk.

Tata na rozklekotanym rowerze

U kresu tej podróży, już w Małopolsce, znaleźć się miało kilka miejscowości: Jawiszowice, Brzeszcze, Zator. – W Zatorze spędziłam najpiękniejsze lata mojego życia. Dla moich rodziców były one bardzo ciężkie: bo to koniec lat czterdziestych, początek pięćdziesiątych, początek stalinizmu. Ale w Zatorze właśnie, w pałacu Potockich, została utworzona szkoła rolnicza, której mój ojciec został kierownikiem. Dostaliśmy z tej okazji mieszkanie kwaterunkowe w tym pałacu – opowiadała aktorka.

Dla małej Anny, podobnie jak dla jej siostry, przebywanie w takim pałacu "było jak bajka". – Sale balowe, lochy, piwnice, strychy. I cudowny park. Właściwie to wszystko mieliśmy do naszej dyspozycji.

Zamek w Zatorze (rezydencja Potockich), widok współczesny. Fot. Shutterstock Zamek w Zatorze (rezydencja Potockich), widok współczesny. Fot. Shutterstock

We wspomnieniach z Zatora zachował się również "rozklekotany rower", na którym ojciec małej Anny jeździł po pracy na jakąś wieś, by wykładać w ramach działalności Towarzystwa Wiedzy Powszechnej. W pamięci zachował się również prowincjonalny charakter miasteczka: "był aptekarz, był proboszcz, ale rodzicom trudno było zebrać nawet czwórkę do brydża".

Po Zatorze przyszedł czas na podkrakowskie Krzeszowice (tu Anna Seniuk zaczęła chodzić do szkoły), a następie Kraków.

- To, co było udręką największą mojego dzieciństwa, to fakt, że co parę lat musieliśmy zmieniać miejsce zamieszkania. A ja bardzo przeżywałam te zmiany: byłam nieśmiała, z trudem nawiązałam kontakty. Kraków przygarnął mnie, stał się moim miastem. Traktuję je jako rodzinne, bo ze Stanisławowa nic nie pamiętam – mówiła Anna Seniuk.


Posłuchaj
33:50 anna seniuk___2837_00_iv_tr_0-0_55226c40[00].mp3 Tomasz Mościcki rozmawia z Anną Seniuk. Audycja z cyklu "W roli głównej" (PR, 1.11.2000)

14:59 prywatnie u anny seniuk___pr iii 90312_tr_0-0_5529627a[00].mp3 Prywatnie u Anny Seniuk. Z aktorką rozmawia Iwona Brzostek (PR, 8.07.1984)

  

"Byłam bardzo onieśmielona"

W Krakowie zaczęła się przygoda Anny Seniuk ze słowem literackim (wygrana w szkolnym konkursie recytatorskim), zwieńczona studiami w Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej.

- Dla dziewczyny z prowincji to było bardzo duże przeżycie. Byłam bardzo onieśmielona. Ale te cztery lata to była chyba, i dla profesorów, i dla mnie, męka, ponieważ usiłowano wydobyć ze mnie choć odrobinę temperamentu. W tej chwili wydaje się to śmieszne, bo uchodzę za aktorkę, która ma ogromny temperament sceniczny – zauważała Anna Seniuk.

***

Czytaj także:

***

Onieśmielenie musiało jednak ustąpić szybko, bo na talent aktorski studentki Anny Seniuk zwrócił uwagę sam Zygmunt Hübner, wówczas – w połowie lat 60. XX w. – dyrektor Starego Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie.

- Anię Seniukównę zobaczyłem po raz pierwszy w szkole na jednym z warsztatów i bezpośrednio po szkole zaangażowałem. Była wtedy młodziutką dziewczyneczką, typową amantką, bardzo ładną – wspominał Zygmunt Hübner w archiwalnym radiowym nagraniu.

I tak Anna Seniuk zadebiutowała na scenie rolą Irmy w "Wariatce z Chaillot" Jeana Giraudoux.

- To był wspaniały początek. Graliśmy tam z Jankiem Nowickim do utraty tchu, po kilkadziesiąt przedstawień w miesiącu – wspominała w Polskim Radiu aktorka.

Przed nią, jak się miało okazać, czekały dziesiątki kolejnych fantastycznych ról: na najlepszych krajowych scenach (od 1969 roku – już w Warszawie), pod okiem najlepszych reżyserów. Do tych ostatnich należeli, prócz Zygmunta Hübnera, także Jerzy JarockiKonrad Swinarski czy Kazimierz Dejmek.

Anna Seniuk (jako Wasilisa Karpowna) w sztuce "Na dnie" w reż. Jana Świderskiefgo, Teatr Ateneum w Warszawie, 1972 r. Fot. NAC Anna Seniuk (jako Wasilisa Karpowna) w sztuce "Na dnie" w reż. Jana Świderskiefgo, Teatr Ateneum w Warszawie, 1972 r. Fot. NAC

"Doszukać się prawdy w bohaterze"

- Sama nie wiem, w którym repertuarze czuję się najlepiej. Jak długo gram w dramacie, marzę o komedii. Lubię zmieniać repertuar – przyznała Anna Seniuk przed radiowym mikrofonem w 1979 roku.

W 2011 roku opowiadała natomiast o swoich stałych elementach pracy nad rolą.

- Najpierw jest przerażenie, ze nie podołam, że to nie dla mnie… Potem jest powolne penetrowanie roli, wgryzanie się w tekst, uruchomienie w sobie sposobu myślenia tej postaci, którą mam zagrać. To nie może być moje myślenie, moje doświadczenia są przecież zupełnie inne niż osoby, którą gram. I tak powoli zaczynam moją postać rozumieć.

Opowiadając o swoim rozumieniu aktorskiego rzemiosła, Anna Seniuk mówiła również, że najważniejsze dla niej jest to, aby "doszukać się prawdy w bohaterze", którego gra.

- Oczywiście później do tego jest potrzebna technika, żeby tę prawdę przekazać. Wydaje mi się, że im mniej techniki widać, tym lepiej. Technika powinna być ukryta, powinna tylko nam służyć – podkreślała.

Anna Seniuk (jako Madzia Karwowska) w serialu "Czterdziestolatek" w reż. Jerzego Gruzy. Fot. PAP/CAF/Witold Rozmysłowicz Anna Seniuk (jako Madzia Karwowska) w serialu "Czterdziestolatek" w reż. Jerzego Gruzy. Fot. PAP/CAF/Witold Rozmysłowicz

Madzia Karwowska i chęć przeistaczania

Ta znakomita technika "przekazywania prawdy o bohaterze" służy Annie Seniuk również na małym i dużym ekranie. Aktorka ma na swoim zawodowym koncie bardzo wiele filmowych ról, choć, jak zdradzała w Polskim Radiu, najważniejsze dla niej były trzy: Antoniny w "Bilecie powrotnym" Ewy i Czesława Petelskich (1978), Julci w "Pannach z Wilka" Andrzeja Wajdy (1979) oraz Handzi w "Konopielce" Witolda Leszczyńskiego (1981).

- Zaskoczyli mnie państwo Petelscy i metodą zaskoczenia chyba przyjęłam ich propozycję. Poza tym zrobiłam to z wrodzonej sobie chęci do przeistoczenia się i zmiany. Nie chciałem się zaszufladkować znowu jako Madzia Karwowska w oczach milionów widzów, chciałam zagrać coś zupełnie innego – opowiadała Anna Seniuk.

W wypowiedzi tej aktorka nawiązała rzecz jasna do chyba swojej najpopularniejszej roli – połowa lat 70. to czas emisji serialu telewizyjnego "Czterdziestolatek" w reżyserii Jerzego Gruzy. Anna Seniuk wcieliła się tu w rolę żony tytułowego bohatera: inżynierowej Madzi Karwowskiej.

- Najpierw zżymałam się na tego "Czterdziestolatka", kiedy po latach był wielokrotnie powtarzany w telewizji. Ale myślę, że dobrze, że taki film powstał. W tej chwili, jak go oglądam, odnoszę wrażenie, że to już się zrobił film dokumentalny. Dokument epoki, o której zapomnieliśmy, bo była nieprzyjemna – mówiła.


Posłuchaj
19:39 anna seniuk___pr iii 73684_tr_0-0_5526d7e8[00].mp3 Spotkanie z Anną Seniuk. Fragmenty audycji Anny Fuksiewicz z cyklu "O nich i z nimi" (PR, 20.01.1979)

16:27 anna seniuk i maciej małecki___gh 722_tr_1-5_5528e432[00].mp3 Wywiad Antoniego Wrońskiego z artystycznym małżeństwem Anną Seniuk i Maciejem Małeckim przeprowadzony w ich domu (PR, 1989)

  

"Grała strzygi, mrówki i minerały"

Od początku swojej drogi zawodowej Anna Seniuk współpracuje również z Teatrem Polskiego Radia.

- Polskiemu Radiu zawdzięczam to, że spotkałam ludzi, z którymi nie spotkałabym się nigdy w życiu – podkreślała aktorka w jednej z audycji. W innej zaś - przywołując nazwiska tych właśnie, poznanych w radiowym Teatrze Wyobraźni osób – mówiła m.in. o Zbigniewie Kopalce, wybitnym reżyserze.

- On dawał dużą swobodę artystom: osadzał tak jak trzeba i liczył na to, że ci obsadzeni jeszcze coś wniosą. I nie reżyserował tak dokładnie, każdy dźwięk, każdą pauzę, tylko potrafił aranżować, prowadzić nas, byśmy sami nie wiedzieli, kiedy tworzymy te radiowe kreacje – opowiadała Anna Seniuk.

Anna Seniuk w Teatrze Polskiego Radia. Fot. Wojciech Kusiński/PR Anna Seniuk w Teatrze Polskiego Radia. Fot. Wojciech Kusiński/PR

W radiowych archiwach zachowały się również wspomnienia Zbigniewa Kopalki.

- Anna Seniuk w bajkach grała strzygi, mrówki i minerały. I to wypadało znakomicie. A poza tym grała także wszystkie klasyczne pozycje. Uważam, że ona jest niesłychanie radiowa. Ma ciepło wewnętrzne, które pomaga przy interpretacji dość szybkiej, gwałtownej, nagłej i spontanicznej – mówił reżyser w 1979 roku.

I dodawał:

- To nie jest aktorka jednego rzutu, jednego lotu, jednego jakiegoś nastawienia. To jest aktorka, która urozmaica sobą i ekspresję i charakter zewnętrzny.

***

Czytaj także:

***

Anna Seniuk jest laureatką wielu artystycznych nagród i wyróżnień. Otrzymała m.in. radiowego Wielkiego Splendora (1997) i Złoty Mikrofon za kreacje aktorskie w Teatrze Polskiego Radia oraz adaptację i reżyserię spektakli radiowych "Balladyny" Juliusza Słowackiego i "Pchły Szachrajki" Jana Brzechwy (2000), Złoty Medal "Gloria Artis" (2011) oraz Wielką Nagrodę Festiwalu "Dwa teatry" w Sopocie za całokształt twórczości (2012).

jp/th

Czytaj także

Zbigniew Herbert w wyjątkowych nagraniach. O sobie, o poezji, o podróżach

Ostatnia aktualizacja: 29.10.2024 06:00
- Wymyśliłem Pana Cogito, żeby mówił za mnie, bo sam nie bardzo lubię bezpośrednich zwierzeń. Ale nie zawsze się z nim zgadzam - opowiadał poeta w jednym z radiowych wywiadów o słynnym bohaterze swoich wierszy. 
rozwiń zwiń
Czytaj także

Artur Międzyrzecki. "Był sobą, gdy zanurzał się w dorobku kultury"

Ostatnia aktualizacja: 02.11.2024 05:55
- Najbardziej zdumiewającym ze wszystkich ludzkich wynalazków jest alfabet. Dzięki nim, dzięki literom, możemy rozmawiać ze zmarłymi - podkreślał w jednej z radiowych audycji Artur Międzyrzecki. 2 listopada 2024 roku mija 28 lat od śmierci tego znakomitego poety i tłumacza.  
rozwiń zwiń
Czytaj także

Stanisław Różewicz. Filmowe opowieści od roli muchomora po reżyserowanie

Ostatnia aktualizacja: 09.11.2024 05:55
- Trzy dni po maturze wziąłem walizeczkę, którą dostałem od brata, Tadeusza, i pojechałem do Łodzi. Tam pierwszy raz zobaczyłem filmowe atelier - mówił w Polskim Radiu ceniony reżyser. W 16. rocznicę śmierci Stanisława Różewicza zapraszamy do wysłuchania jego barwnych wspomnień.
rozwiń zwiń
Czytaj także

81. urodziny Krystiana Lupy. "Teatr jest miejscem, w którym można inaczej żyć"

Ostatnia aktualizacja: 07.11.2024 05:50
– Artysta może stać się wyjątkowym wehikułem i zaprowadzić nas w podróż, której inaczej nie moglibyśmy odbyć – mówił w Polskim Radiu w 2014 roku Krystian Lupa. Ten ceniony reżyser teatralny i pedagog urodził się 81 lat temu, 7 listopada 1943 roku, w Jastrzębiu Zdroju.
rozwiń zwiń