Pomieszczenie latryny z drugiej połowy II wieku n.e. wchodzącej w skład kompleksu wielkiej łaźni na terenie obozu legionowego odkryto w Novae (obecnie miasto Swisztow) w Bułgarii.
Wykopaliska przeprowadziła Międzynarodowa Interdyscyplinarna Ekspedycja Archeologiczna "Novae" Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu, kierowana przez dr. Andrzeja B. Biernackiego.
Odkopana latryna ma wymiary 6,4 m na 5,3 m. Dobrze zachowaną posadzkę wykonano z dużych dachówek ceramicznych typu tegulae bipedalis. Po bokach znaleziono natomiast potężne kamienne bloki z charakterystycznym wzdłużnym wycięciem w kształcie rynny.
"To właśnie w niej znajdowała się woda wykorzystywana przez legionistów do higieny osobistej po wykonaniu czynności fizjologicznych. Natomiast wzdłuż ścian we wnętrzu latryny, w przestrzeniu pod siedziskami, znajduje się specjalnie wyprofilowany kanał ściekowy o skośnych ścianach wylepionych białą zaprawą wapienną" - wyjaśnia dr Biernacki.
Latryny - zarówno średniowieczne, jak i antyczne - są często miejscem interesujących znalezisk, np. cennych zgub należących do ich użytkowników. W tym przypadku udało się znaleźć kilkanaście monet z brązu oraz fragmenty naczyń wykonanych ze szkła i ceramiki, w tym lampy oliwne.
"Uwagę zwraca bardzo przemyślana pod względem komunikacyjnym i funkcjonalnym lokalizacja latryny. Znajduje się w zachodnim boku kompleksu łaźni legionowej bezpośrednio przy dziedzińcu, gdzie żołnierze wypoczywali po odbytych kąpielach i innych zabiegach związanych z utrzymaniem higieny osobistej" - mówi archeolog.
W czasie tegorocznych badań przeprowadzono również analizy szczątków kostnych zwierząt. Na tej podstawie naukowcy określili dietę mięsną legionistów. Okazuje się, że jedli oni głównie wieprzowinę i wołowinę pochodzącą ze zwierząt hodowanych na terenie bezpośredniego zaplecza gospodarczego Novae. Preferowali mięso pochodzące z młodych osobników.
"Unikatowym znaleziskiem jest występowanie kości dorosłego niedźwiedzia brunatnego oraz jelenia, u którego zmiany patologiczne kości nóg wskazują na długotrwałe trzymanie go w niewoli, być może jako swoistej atrakcji w przydomowym ogrodzie" - dodaje dr Biernacki.