29 lat temu, 8 lutego 1995 roku, zmarł Józef Maria Bocheński, filozof, logik, matematyk, dominikanin, tomista, sowietolog, ochotnik w wojnie polsko-bolszewickiej i wojnie obronnej 1939 roku, uczestnik bitwy pod Monte Cassino.
Pochodził z rodziny ziemiańskiej z tytułem szlacheckim herbu Rawicz. Ojciec Adolf wywodził się z niezbyt zamożnej szlachty. Jego status finansowy podniósł się po tym, gdy ożenił się z Marią Dunin-Borkowską, pochodzącą z jednej z najstarszych rodzin w Polsce. Przed rewolucją bolszewicką rodzina uciekała z ówczesnego Pietrogradu (późniejszego Leningradu, dzisiejszego Petersburga).
Był starszym bratem Adolfa Marii Bocheńskiego - pisarza i publicysty, podporucznika Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, który ranny, z ręką na temblaku poszedł rozbrajać miny po bitwie pod Ankoną. Zginął 18 lipca 1944 roku. Kolejnym bratem był Aleksander Maria - ideolog PAX-u, uwikłany w układy z komunistyczną władzą. Jego młodszą siostrą była Olga Zawadzka, nauczycielka, Sprawiedliwa Wśród Narodów Świata.
W wojnie polsko-bolszewickiej Bocheński był żołnierzem-ochotnikiem. – Dzisiaj to wygląda to tak jakoś ładnie, ale muszę się przyznać, że na początku na froncie, to codziennie się modliłem, żeby mnie zabili, ranili, wzięli do niewoli, byleby to się skończyło – mówił Józef Maria Bocheński w wywiadzie dla Polskiego Radia w 1991 roku.
24:42 nie jestem mędrcem.mp3 "Nie jestem mędrcem" - rozmowa Anny Retmaniak z ojcem Józefem Marią Bocheńskim. (PR, 25.12.1991)
Od prawa do logiki, od logiki do absolutu
- Chciałem iść na politechnikę, ale ojciec mi nie pozwolił, mówił, że zrobią ze mnie barbarzyńcę i kazał mi iść na prawo – mówił Bocheński.
Studiował prawo we Lwowie dwa lata i za zgodą rodziców przeniósł się na ekonomię polityczną w Poznaniu, gdzie szybko został asystentem na wydziale statystyki. W 1926 roku wstąpił do seminarium duchownego w Poznaniu za namową swojego duchowego przewodnika o. Jacka Woronieckiego, jednego z najwybitniejszych polskich tomistów, posiadacza najwyższego dominikańskiego tytułu naukowego – mistrza świętej teologii.
- Wstąpiłem do seminarium będąc niewierzącym i tam się nawróciłem – mówił Józef Maria Bocheński w Polskim Radiu w rozmowie z Anną Retmaniak.
Posłuchaj całej rozmowy i dowiedz się, dlaczego Józef Maria Bocheński nawrócił się.
- W seminarium zacząłem szukać jakiejś dziedziny, która pozwoliłaby mi ruszać mózgiem, bo ja zawsze byłem racjonalistą. I dopiero na studiach we Fryburgu odkryłem logikę matematyczną – wyjaśniał.
Irracjonalne siły czyli zabobony
W 1927 roku Józef Maria Bocheński wstąpił do zakonu dominikanów. Po odbyciu nowicjatu wyjechał na studia zagraniczne – we Fryburgu w Szwajcarii studiował filozofię i teologię w Rzymie. Habilitował się z filozofii chrześcijańskiej na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, gdzie krótko przed II wojną światową prowadził wykłady.
W czasie wojny obronnej 1939 roku był kapelanem w oddziałach dowodzonych przez gen. Franciszka Kleeberga. Dostał się do niewoli niemieckiej, z której udało mu się uciec do Rzymu. Organizował pomoc m.in. dla profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego więzionych w niemieckim obozie koncentracyjnym Sachsenhausen.
Dołączył do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie i towarzyszył żołnierzom gen. Władysław Andersa w szlaku bojowym w Europie, m.in. w bitwie o Monte Cassino. Po wojnie nie wrócił do Polski. Rozpoczął pracę wykładowcy na uniwersytecie we Fryburgu, gdzie przez dwa lata był także jego rektorem.
- Żyjemy w okresie, kiedy irracjonalne siły biorą górę. Zabobony wszelkiego rodzaju, ludzie za tym biegają i co więcej kiepscy filozofowie to pochwalają – mówił Józef Maria Bocheński w Polskim Radiu. – Ogromnie potrzebne jest wychowanie ludzi do rozumności, czyli do logiki.
A jaka jest definicja mądrości – zapytała redaktor Anna Retmaniak. Ojciec Bocheński odpowiedział: Życie ludzkie jest kompromisem między moralnością a mądrością. Zasadnicze rzeczy ludzie rozumieją, ale jeśli chodzi o szczegóły, to robią nieprawdopodobne głupstwa. Walka między mądrością a głupotą odbywa się wewnątrz nas.
To z jego inicjatywy powstał m.in. Instytut Europy Wschodniej, a on sam był światowej sławy sowietologiem.
Napisał wiele książek, najbardziej znane to: "Historia logiki", "Logika religii", "Sto zabobonów", "Marksizm – leninizm. Nauka czy wiara?", "Podręcznik mądrości tego świata" czy "Szkice o nacjonalizmie i katolicyzmie polskim".
21:52 józef maria bocheński___wywiad 1992.mp3 Z Józefem Marią Bocheńskim o miejscu Polski we współczesnej Europie rozmawiali Jan Gocel, Adam Kaliński i Mariusz Dąbrowski. (PR, 11.04.1992)
"Wolność człowieka jest straszliwie ograniczona"
Całe życie badał pojęcie mądrości. Zastanawiał się, jakie są różnice między moralnością, etyką, mądrością i bogobojnością. - Marność nad marnościami i wszystko marność – takie jest pierwsze oblicze mądrości. […] Człowiek jest pędzony przez nastroje, uczucia, to jest podlega tym prawom. Jego wolność jest straszliwie ograniczona – pisał.
Wydany w 1992 roku "Podręcznik mądrości tego świata" to jedna z najkrótszych książek filozoficznych w historii literatury – prosta, trafna i logiczna. Bocheński pisze w przedmowie: "Zestawiłem w tym podręczniku niektóre przykazania mądrości, których nauczyłem się w ciągu mojego długiego życia od dawnych mędrców. [...] Z faktu, iż jest się wyznawcą jednej wiary, nie wynika, by nie należało znać innych. Przeciwnie: kto odrzuca jakiś pogląd, powinien wiedzieć, co odrzuca [...] Książeczka, którą oddaję w ręce czytelnika jest książeczką prowokacyjną".
Zebrany jest w niej spis przykazań mądrości z uzasadnieniami autora, np. "Postępuj tak, abyś długo żył i dobrze ci się powodziło", "Rządź twoją myślą, uczuciami i nastrojami", "Odłóż do jutra decyzję w ważnej sprawie", "Nie wartościuj niepotrzebnie".
Pierwszy raz po II wojnie światowej przyjechał do Polski w 1990 roku i odebrał m.in. tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Pytany przez dziennikarzy Polskiego Radia o tożsamość społeczeństwa polskiego w Europie po upadku komunizmu powiedział m.in.: "Polska nie musi wchodzić do Europy. Polska w niej jest, słowo dołączenie jest nietrafne, chodzi o to, żebyśmy się z nią związali organizacyjnie".
- Kompleks niższości Polaków w stosunku do Niemców czy Francuzów jest zupełnie zrozumiały. Klęski, które wycierpieliśmy, tak nas bili po głowie, że Polacy zrobili się mali. Zrobiliśmy się niepewni. Trzeba ludzi bardzo namawiać, żeby patrzyli na to, co jest dobre i pozytywne w naszej tradycji – przekonywał o. Bocheński w wywiadzie dla Polskiego Radia w 1992 roku.
Posłuchaj całej rozmowy o trudach dekomunizacji w Polsce, poszukiwaniu tożsamości narodowej, mentalności Polaków, roli Kościoła.
im