Historia

Górniczy dramat w Chorzowie

Ostatnia aktualizacja: 21.03.2012 06:00
21 marca 1954 roku doszło do jednej największych tragedii w powojennej historii polskiego górnictwa.
Węgiel
WęgielFoto: sxc.hu

W kopalni "Barbara-Wyzwolenie" w Chorzowie doszło do pożaru w wyniku którego zginęło około stu górników. Zgodnie z peerelowskimi „standartami” informacje o tragedii były starannie zakłamywane.

Do tragedii doszło około godziny 19.00 w pokładzie 501. Prawdopodobną przyczyną pożaru było zaprószenie ognia od górniczej lampki, co z kolei spowodowało zapalenie się taśmy transportującej urobek. Pożar wybuchł prawdopodobnie w pobliżu szybu – napływające nim świeże powietrze podsycało ogień. Pod ziemią pracowało wtedy 399 osób. Uratowało się około 300.

Najwięcej ofiar – ponad 50 – ratownicy wydobyli w pierwszych czterech dobach akcji. Na ostatnie zwłoki natrafiono po prawie dwóch tygodniach. Ostatnie ofiary pożaru odnaleziono po trzynastu dniach akcji. Ratownicy na początku akcji nie dysponowali nawet mapami i planami kopalni.

Chaos  

Pożar odciął części załogi drogę ucieczki. Inni mogliby bezpiecznie wycofać się, gdyby na czas powiadomiono ich o tym, co się dzieje. Ogień rozprzestrzeniał się jednak bardzo szybko. Górnicy ginęli od wysokiej temperatury i dusili się z powodu braku tlenu. Część próbowała się ukryć, nie miała jednak szans w atmosferze niezdatnej do oddychania, tym bardziej, że zawiodła wentylacja - zatrzymanie wentylatora miało zasadniczy wpływ na tempo i kierunek rozprzestrzeniania się dymów pożarowych.

Bilans ofiar powiększyła panika. 50-osobowa grupa górników mogła się uratować, gdyby poszła w kierunku, gdzie zadymienie było wówczas niewielkie. Wybrali jednak drogę zadymionym przekopem w kierunku oddalonego o około 1,5 kilometra szybu „Maria”. Zginęli 2-3 minuty później, po przebyciu zaledwie 150-200 metrów.

Akcja odgazowania wyrobisk kopalni trwała 32 dni, likwidacja pożaru w miejscu, w którym powstał, kolejne 20 dni. Wychładzanie pola pożarowego zajęło dwa miesiące.

Ile było ofiar? 

Nie wszystkie okoliczności tragedii są w pełni jasne. Tuż po wypadku prasa podawała, że zginęło 45 osób. Potem przyznano, że ofiar było ponad 80. Dziś wiadomo, że było ich jeszcze więcej. Niektóre źródła mówią o 94, jeszcze inni badacze są zdania, że mogły zginąć 103 osoby. Trudno to ustalić, bo na przykład jeżeli zmarły nie miał rodziny, jego śmierć tuszowano.

Liczbę ofiar powiększył chaos w prowadzeniu akcji krótko po pojawieniu się ognia. Odwrócenie się prądu powietrza spowodowało silne zadymienie całej kopalni. Wśród ofiar byli górnicy pracujący nawet w odległych od źródła pożaru rejonach, ponieważ nie powiadomiono ich na czas o wypadku. Zatruli się tlenkiem węgla.

Na rozmiary katastrofy wpłynęły też ewidentne braki w wyszkoleniu dużej części załogi spowodowane także tym, że w kopalni zatrudniano więźniów, żołnierzy i junaków Służby Polsce. Górnicy nie byli wyposażeni w środki ochrony dróg oddechowych, brakowało dostatecznej liczby środków łączności.

Bezpieka działa

W zbadanie tragedii zaangażowała się bezpieka, która każdy taki wypadek z definicji traktowała jak sabotaż i dywersję. Ubecy udawali ratowników, skrzętnie notując wszelkie rozmowy i opinie na temat pożaru. Przesłuchano kilkudziesięciu górników, niektórych wielokrotnie. Podejrzenia skierowano na Emanuela Drużbę – głównego mechanika. W jego domu przeprowadzono kilkudniową rewizję. Ostatecznie ubecji nie udało się pogrążyć Drużby, który do listopada przetrzymywany był w więzieniu

Po tragedii, wiosną 1954 roku, sprawę bezpieczeństwa w górnictwie omawiało Biuro Polityczne KC PZPR. Jednak dopiero w kolejnych latach wprowadzono m.in. zakaz używania pod ziemią otwartego ognia. Później wyposażenie kopalń wzbogacono o tzw. aparaty ucieczkowe, umożliwiające oddychanie w warunkach silnego zadymienia i wysokich stężeń gazów pożarowych.

Czytaj także

Lekcja historii w pudełku

Ostatnia aktualizacja: 20.07.2011 05:55
Instytut Pamięci Narodowej wydał angielskie tłumaczenie instrukcji do gry planszowej "Kolejka".
rozwiń zwiń
Czytaj także

Sto procent cukru w cukrze

Ostatnia aktualizacja: 13.08.2012 05:00
12 sierpnia 1976 - po nieudanej podwyżce cen w czerwcu - władze PRL wprowadziły kartki na cukier, powracając po ponad 20 latach do systemu reglamentacji artykułów powszechnego użytku.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Fiat 126p - marzenie kierowców z epoki Gierka

Ostatnia aktualizacja: 06.06.2020 05:35
Pierwszy Fiat 126p wyprodukowany w naszym kraju kosztował 69 tysięcy złotych. Średnie zarobki wynosiły wówczas około 3,5 tysiąca złotych.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Etykieta zastępcza, czyli polski James Bond

Ostatnia aktualizacja: 25.11.2011 06:00
Jeździł dużym fiatem i polonezem, pachniał Old Spicem i nosił polską kopię amerykańskiej kurtki wojskowej. 35 lat temu rozpoczęto emisję serialu "07 zgłoś się"
rozwiń zwiń
Czytaj także

Wielki realizm - niesamowite zdjęcia Aleksandra Jałosińskiego

Ostatnia aktualizacja: 19.01.2012 08:00
Ekspozycja, prezentowana w Domu Spotkań z Historią, pokazuje tajniki pracy fotoreportera w PRL.
rozwiń zwiń