"Próbowałem do niej dotrzeć przez kilka godzin. Jednak miejsca jej pobytu nie znają nawet jej sztabowcy. Niepokoję się o jej bezpieczeństwo" - pisał kilka godzin temu w mediach społecznościowych Linas Linkeviczius. Dziś rano szef litewskiej dyplomacji zakomunikował, że rywalka Alaksandra Łukaszenki jest bezpieczna i obecnie przebywa na Litwie.
Wczoraj minister Linkeviczius komentował, że wybory prezydenckie na Białorusi nie były uczciwe, a tamtejsze społeczeństwo obywatelskie pokazało gotowość do zmian. Z kolei prezydent Litwy Gitanas Nauseda poparł inicjatywę premiera Polski, Mateusza Morawieckiego, dotyczącą zwołania nadzwyczajnego szczytu Unii Europejskiej poświęconego sytuacji na Białorusi. Wczoraj wieczorem w Wilnie odbyła się też akcja solidarności z protestującymi Białorusinami.
Centralna Komisja Wyborcza Białorusi poinformowała, że według nieoficjalnych danych urzędujący prezydent Alaksandr Łukaszenka uzyskał ponad 80 procent głosów, a Swiatłana Cichanouska - prawie 10 procent. Opozycja uważa, że wyniki zostały sfałszowane. Od niedzieli w Mińsku i innych miastach Białorusi dochodzi do starć zwolenników opozycyjnej kandydatki z siłami milicyjnego OMON-u.
Protesty na Białorusi
Na Białorusi kontynuowane są protesty po niedzielnych wyborach prezydenckich. W poniedziałek i w nocy z poniedziałku na wtorek ponownie dochodziło do starć demonstrujących ze służbami bezpieczeństwa lojalnymi Alaksandrowi Łukaszence.
Tylko w Mińsku na ulice wyszły tysiące osób. Podczas starć protestujących z policją w stolicy zginęła jedna osoba. Białoruskie MSW poinformowało, że śmierć poniosła osoba, w której ręku eksplodował materiał wybuchowy, którym chciała rzucić w siły bezpieczeństwa. Odniesione w wyniku tego obrażenia spowodowały śmierć. Demonstrujący w kilku miejscach miasta blokowali ulice, budując barykady. Rzucali koktajle Mołotowa. Siły porządkowe starały się rozbijać blokady, używając przeciwko protestującym gazu łzawiącego, armatek wodnych, granatów hukowych i pałek. Milicja strzelała też do demonstrantów z gumowych kul. Do protestów dochodziło także w innym miastach Białorusi, między innymi w Brześciu, Mohylewie, Homlu i Grodnie. Doszło do zatrzymań.
00:31 10568598_1.mp3 Aleś Zarembiuk z fundacji Dom Białoruski w Warszawie ocenił, że sytuacja na Białorusi jest bardzo niepokojąca. Po niedzielnych wyborach prezydenckich w kraju tym wybuchły liczne protesty. Dochodzi do starć z siłami bezpieczeństwa (IAR)
W demonstracjach nie wzięła udziału główna kandydatka opozycyjna w wyborach Swiatłana Cichanouska. Jak informuje jej sztab wyborczy - obawia się ona prowokacji ze strony władz. Taka prowokacja mogłaby dać władzom pretekst do jej zatrzymania. Cichanouska, złożyła protest do białoruskiej Centralnej Komisji Wyborczej, w którym zażądała odwołania wstępnych wyników wyborów prezydenckich oraz ponownego przeliczenia głosów.
Zgodnie ze wstępnymi wynikami wyborów, ogłoszonymi przez białoruską Centralną Komisję Wyborczą, rządzący krajem od 26 lat Alaksandr Łukaszenka wygrał głosowanie, zdobywając ponad 80 procent głosów. Protestujący uznają wybory za sfałszowane. Wyników wyborów nie uznaje także główna kandydatka opozycyjna Swiatłana Cichanouska, która według białoruskiej Centralnej Komisji Wyborczej otrzymała 9,9 procent głosów. Jak twierdzi, ma informacje z ponad 50 obwodów, w których wygrała wybory.
Spotkanie polskiego rządu
Premier Mateusz Morawiecki w sprawie Białorusi spotkał się po południu z członkami rządu. W odprawie z premierem udział wzięli między innymi wicepremierzy Jadwiga Emilewicz, Piotr Gliński i Jacek Sasin, a także minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz i wiceszef MSWiA Maciej Wąsik. Podczas spotkania omówiono sytuację za naszą wschodnią granicą oraz to, w jaki sposób powinna działać Polska. W komunikacie po spotkaniu podkreślono, że Polska, jako państwo sąsiadujące, na bieżąco obserwuje sytuację na Białorusi. "Nasz kraj nie pozostaje obojętny wobec trwających wydarzeń i wzywa kraje UE do wsparcia społeczności białoruskiej. Ewentualna eskalacja konfliktu to także duże zagrożenie dla bezpieczeństwa - nie tylko Polski, ale całej Unii Europejskiej" - zaznacza KPRM.
Wcześniej premier odbył rozmowę telefoniczną z przewodniczącym Rady Europejskiej Charlesem Michelem, przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen oraz komisarzem UE do spraw sąsiedztwa i rozszerzenia Olivérem Várhelyim.
Mateusz Morawiecki apeluje
Rozmowa telefoniczna z unijnymi przywódcami była następstwem listu, który rano premier Mateusz Morawiecki skierował do przewodniczącego Rady Europejskiej, Charles'a Michela, oraz przewodniczącej Komisji Europejskiej, Ursuli von der Leyen. Szef rządu napisał, że jako państwa Zjednoczonej Europy mamy obowiązek solidarnego działania wobec Białorusinów. Zdaniem premiera Unia Europejska, która powinna być globalnym liderem na arenie międzynarodowej, musi aktywnie zaangażować się w rozwiązanie sporu i zapobiec narastaniu konfliktu. Premier przypomniał także, że w niedalekiej przeszłości podobne kryzysy nierzadko kończyły się niekontrolowaną eskalacją i prowadziły do wielu ofiar.
Mateusz Morawiecki poinformował rano, że zwrócił się do Ursuli von der Leyen, oraz do szefa Rady Europejskiej Charlesa Michela o zwołanie szczytu przywódców państw Unii w sprawie sytuacji na Białorusi.
Wspólne oświadczenie szefów MSZ Polski, Ukrainy i Litwy
Ministrowie spraw zagranicznych Polski, Ukrainy i Litwy we wspólnym oświadczeniu zwrócili się do władz Białorusi o powstrzymanie się od użycia siły oraz uwolnienie wszystkich osób zatrzymanych wczorajszej nocy. "My, ministrowie spraw zagranicznych państw Trójkąta Lubelskiego, wyrażamy głębokie zaniepokojenie eskalacją sytuacji na Białorusi po wyborach prezydenckich. Zwracamy się do władz o powstrzymanie się od użycia siły oraz uwolnienie wszystkich osób zatrzymanych wczorajszej nocy" - napisali ministrowie. Dodali, że "poszanowanie podstawowych wolności i praw człowieka, demokracji i rządów prawa są kluczowe dla dalszego rozwoju niezależnej i suwerennej Białorusi", którą - jak zaznaczyli - w pełni wspierają. Ministrowie wyrazili też przekonanie, że "dla dobra społeczeństwa i państwa białoruskiego obecna sytuacja może być rozwiązana tylko poprzez dialog". "W przypadku takiej potrzeby deklarujemy gotowość do okazania wsparcia i dobrych usług w celu ewentualnego ułatwienia takiego dialogu" - dodano. Manifestacja przeciwko fałszowaniu wyborów na Białorusi i polityce Alaksandra Łukaszenki została zorganizowana w Warszawie. W poniedziałek wieczorem przy pomniku Mikołaja Kopernika zebrało się kilkaset osób.
Protestowano także w Moskwie. Późnym wieczorem przed budynkiem białoruskiej ambasady zgromadziło się kilkaset osób, aby wyrazić solidarność z Białorusinami protestującymi przeciwko dyktaturze Alaksandra Łukaszenki. Głównie młodzi ludzie, wznosząc białoruskie paszporty, skandowali: „Białoruś żyje” i „chcemy przemian”. Uczestnicy protestu śpiewając piosenki i skandując hasła przeciwko Alaksandrowi Łukaszence, wyrażali solidarność z rodakami, którzy wyszli na ulice miast Białorusi. Ulice wokół budynku białoruskiej misji dyplomatycznej kontrolowała rosyjska policja.
IAR/dad