Jak wyjaśnia Andrzej Burghardt, inicjatorem projektu jest jednostka administracyjna Exchange Place Alliance Special Improvement District (EPASID). Zajmuje się ona rozwojem dzielnicy, w której stoi pomnik. - Działalnością takich jednostek rządzą pewne prawa, ale bywają one łamane. Dlatego też z pozwem sądowym przeciwko EPASID oraz Komisji Planowania Jersey City w sprawie naruszania prawa, niezachowania obowiązujących standardów oraz braku konsultacji publicznych wystąpiły 26 czerwca organizacja polonijna Polish-American Strategic Initiative i jej dział edukacyjny, a także indywidualnie pani Jeanne Daly - tłumaczy.
Jak dodaje, o procesie zostały powiadomione EPASID i Rada Miejska. Udają jednak, że nic o tym nie wiedzą, i rozpoczęto prace nad projektem z użyciem ciężkiego sprzętu, jakby chcieli postawić wszystkich przed faktem dokonanym.
Prezes KPA przypomina, że początkowo miejska Komisja Planowania odrzuciła projekt EPASID, przedłożony 14 kwietnia. Zmieniła jednak swoją decyzję pod wpływem prawników tej jednostki. Twierdzili, że komisja nie ma prawa do odrzucenia projektu, chyba że byłby niezgodny z tzw. master planem.
Pomnik Katyński w Jersey City
Andrzej Burghardt nie podziela argumentów ludzi, którym podoba się wizja zagospodarowania najbliższego otoczenia pomnika, tworzona na podstawie przedstawianych kolorowych wizualizacji. Dodaje, że takie obrazki nie powinny nikogo zwodzić, gdyż nie ukazują wyglądu placu widzianego oczami obecnych na nim ludzi.
- Przestrzeń wokół pomnika ma zostać okolona z trzech stron nasypem na ok. 0,7 m, a także biegnącą wzdłuż ławą z nienaturalnie wysokimi oparciami na ok. 1,7 m, czyli wysokości człowieka. Gęste krzewy na tym nasypie zasłonią dodatkowo pomnik do wysokości ok 2,2 m. Otoczą one front monumentu i jego dwa boki ciasnym pierścieniem, zasłaniając w znacznym stopniu cokół rzeźby dłuta Andrzeja Pityńskiego. W miarę swobodny dostęp będzie tylko od jego tylnej strony, od strony rzeki - zauważył.
Zwrócił uwagę, że front z napisem "Katyń 1940" i tablice upamiętniające ofiary sowieckiej zbrodni, a także zamachy terrorystyczne na World Trade Center w 2001 roku będą od strony placu zasłonięte i niewidoczne, co zamaże przesłanie monumentu.
"Potrzebujemy wiekopomnego pomnika jako protestu przeciwko wojnie totalnej z jej niepohamowaną przemocą i zaprzeczeniem ludzkiej godności i pamięci. Doświadczyli tego nie tylko Polacy, ale wielu innych i dzisiejsza Ukraina" - przytacza fragment tekstu opublikowanego niedawno przez "Jersey City Times".
"Nie możemy dopuścić do pogrzebania pomnika"
Za niedopuszczalne uważa ograniczenie ławą, będącą w istocie swego rodzaju murem, przestrzeni wokół pomnika. W jego opinii utrudni to znacznie organizowanie masowych wydarzeń rocznicowych upamiętniających ofiary kaźni. Odległość od ławy do pomnika wynosić będzie bowiem tylko 1,3 m. Uniemożliwi to składanie wieńców przed frontem pomnika.
- W utworzonym ogrodzeniem owalu według szacunków może się zmieścić ok. 200 mocno ściśniętych osób. W zatłoczonej przestrzeni nie będzie możliwości przemarszu delegacji składających wieńce. Wprowadzi to też element zagrożenia bezpieczeństwa publicznego. W przypadku potencjalnego ataku trudno będzie znaleźć stamtąd drogę ucieczki - przekonuje szef KPA.
Jego zdaniem Polonia nie miałaby nic przeciwko uporządkowaniu terenu wokół monumentu, posadzeniu klombów z kwiatkami czy ustawieniu niewielkich ławeczek. Jest jednak przeciwna zasłonięciu Pomnika Katyńskiego, blokadzie jego patriotycznego, wolnościowego manifestu, a także utrudnieniu dostępu do monumentu od strony miasta.
- Nie możemy dopuścić do wizualnego pogrzebania pomnika, tak jak grzebano ofiary Katynia. Nasze argumenty emocjonalne czy historyczne o straszliwej zbrodni, ludobójczej polityce czy bezpieczeństwie publicznym, co ma być też przestrogą na przyszłość, trafiają niestety na razie w próżnię - ocenił Andrzej Burghardt.
PAP/PR24/dad