Kilkuset amerykańskich Polaków przyciągnęła sobotnia plenerowa lekcja historii pod pomnikiem ks. Popiełuszki na nowojorskim Greenpoincie. Wzięli w niej udział także lokalni amerykańscy politycy.
Do zgromadzenia doszło również w ślad za niedawnym zbezczeszczeniem monumentu bohaterskiego duchownego, kapelana Solidarności, który zginął z rąk komunistycznych oprawców w obronie prawa do wolności i samostanowienia Polaków o swoich losach. Sylwetkę i działalność błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki przedstawił konsul RP w Nowym Jorku Mateusz Gmura. Jego wystąpienie stało się lekcją patriotyzmu dla zgromadzonych dzieci i młodych ludzi, w tym harcerzy, jak też okazją do spotkania z „Solidarnością” i współczesną historią naszego narodu tych wszystkich, którzy po drugiej stronie oceanu niewiele o tym wiedzą.
Oprócz licznych rzesz Polonii, przedstawicieli polsko-amerykańskich organizacji, pod pomnikiem zebrali się także lokalni nowojorscy politycy, a wśród nich członkini Zgromadzenie Stanowego Emily Gallagher oraz radny miejski Robert Cornegy, który bierze udział w wyborach na stanowisko prezydenta Brooklynu. Przybyli też ubiegający się o urząd burmistrza miasta Curtis Sliwa oraz kandydaci do Rady Miejskiej Toba Potosky i Lincoln Restler. W swoich przemówieniach przed pomnikiem nawiązywali do ruchu Solidarności, walki o wolność z odniesieniami do II wojny światowej. Deklarowali swoje poparcie dla polskiej społeczności. Konsul generalny RP w Nowym Jorku Adrian Kubicki, przypomniał zapraszając na wydarzenie motto ks. Popiełuszki "zło dobrem zwyciężaj". Wyjaśnił, że ideą spotkania było, by te słowa ożyły. "Chcemy przekształcić skutki tego bolesnego aktu wandalizmu w coś dobrego i pożytecznego" – podkreślił dodając, że Polonia oczekuje postawienia sprawców przed wymiarem sprawiedliwości i zainstalowania w pobliżu pomnika miejskich kamer bezpieczeństwa.
Adrian Kubicki wskazywał na kluczowe znaczenie udziału w polonijnym spotkaniu nowojorskich polityków. „Myślę, że po raz pierwszy lub jeden z pierwszych, kandydaci różnych opcji politycznych mogą skonfrontować się na taką skalę z Polonią jako grupą w jej najlepszym wydaniu: wszystkie ważne organizacje, uśmiechnięci ludzie i całe rodziny. Mogą zobaczyć, że Polonia ma swoją tożsamość, głosuje zgodnie z wartościami, które są uniwersalne i trzeba się z nią liczyć” - zauważył. W opinii konsula dzięki temu amerykańscy politycy uczą się o polskiej historii i kulturze, co demonstrowali już w swoich przemówieniach.
Polonia zyskuje natomiast wiarę w swoją moc, że może być szanowana jako zjednoczona grupa, a politycy muszą ją traktować poważnie i się z nią liczyć. „Widać tutaj dwa trendy i obydwa dla nas pozytywne. Po pierwsze politycy dostrzegają odrębność Polonii, która ma swoje potrzeby i należy je spełniać. Z drugiej strony ma ona takie same prawa i boryka się z takimi samymi problemami jak inne społeczności. (…) Mogłoby się zdawać, że zwłaszcza kwestie przestępstw nienawiści, nietolerancji i dyskryminacji dotykają innych, a okazuje się, że także Polaków. Pozwala to pokazać nasze problemy w kontekście zrozumiałym dla Amerykanów” – przekonywał Kubicki.
PAP/IAR/ks