W 2016 roku w Rio de Janeiro rugby wróciło do programu igrzysk olimpijskich po 92 latach. O ile jednak w XX wieku o medale walczyły cztery razy zespoły 15-osobowe, to teraz rywalizują "siódemki".
Odmiana siedmioosobowa jest młodszą wersją klasycznego rugby, przez co niektórzy uważają ją za gorszą. Zdaniem Andrzeja Kopyta, byłego trenera reprezentacji Polski w obu wariantach, zaletą "siódemek" jest większa płynność akcji i mniej skomplikowane reguły.
- "15-tki" dominują zarówno jeśli chodzi o liczbę zawodników, którzy uprawiają tę odmianę, jak i zainteresowanie widzów, ale uważam, że potrzebna jest taka wersja, która pokaże rugby nie tylko znawcom, ale i rzeszy osób, które chcą poznać ten sport, ale niekoniecznie na tym skomplikowanym, jeśli chodzi o przepisy poziomie, jaki jest w rugby 15-osobowy – podkreślił.
Jak dodał, początki tej młodszej odmiany sięgają lat 20. XIX wieku. Co do przyczyn jej powstania krąży wiele anegdot, a jedna z nich ma nawet odwołanie do słynnego skąpstwa mieszkańców Szkocji, która uważana jest za ojczyznę "siódemek".
- Myślę, że aspekt sportowy też miał jednak znaczenie. Ważnym punktem w historii tej wersji rugby był słynny turniej w Melrose, który nadal jest regularnie rozgrywany. Potem doszła jeszcze impreza w Hongkongu, gdzie królują +siódemki+. To właśnie tam jest największa publiczność w tej odmianie rugby, która jest kolorowa i wesoła. Na trybunach nie brakuje pięknych kobiet w kapeluszach - zaznaczył Kopyt.
Zwrócił uwagę, że w "siódemkach" zawodnicy nie są tak zróżnicowani pod względem budowy, jak w zespołach rywalizujących w klasycznej odmianie.
- Nie ma tych ciężkich, monumentalnie zbudowanych filarów, nie ma dużych zawodników z drugiej linii. Tu wszyscy muszą być szybcy, sprawni technicznie i wytrzymali, bo grając trzy, cztery mecze jednego dnia nie jest łatwo, by rozłożyć odpowiednio siły – wskazał.
Po raz pierwszy rugby w programie igrzysk znalazło się w 1900 roku. W stawce uczestników były tylko Francja, Wielka Brytania i Niemcy. Obowiązywał wówczas nieco inny niż obecnie system punktacji, a z triumfu cieszyli się "Trójkolorowi". Występujący w ich barwach Constantin Henriquez de Zubiera jest znany jako pierwszy ciemnoskóry sportowiec biorący udział w igrzyskach.
Osiem lat później do rywalizacji zgłosiły się trzy ekipy: Australazja, która reprezentowała Australię i Nową Zelandię, Wielka Brytania i Francja. Ta ostatnia tuż przed początkiem zmagań zrezygnowała, w związku z czym odbył się tylko jeden mecz, w którym zwyciężyli gracze Australazji.
Równie skromną obsadę miał turniej w 1920 roku, w którym – po wycofaniu się Czechosłowacji i Rumunii – wzięły udział Francja i USA. Z sukcesu cieszyli się rugbiści ze Stanów Zjednoczonych. Cztery lata później do stawki dołączyła Rumunia. Po raz drugi z rzędu złoto wywalczyli Amerykanie, którzy w finale pokonali "Trójkolorowych".
- Pojedynek zakończył się awanturą i Międzynarodowy Komitet Olimpijski zdecydował o wykluczeniu rugby z programu igrzysk na jakiś czas – przypomniał Kopyt.
Sport ten pojawił się w formie turnieju pokazowego podczas igrzysk w Berlinie w 1936 roku. Starania o przywrócenie go do programu wzmożono ponownie w latach 60. i 80. ubiegłego wieku. Udało się to dopiero w 2009 roku, gdy MKOl podjął decyzję, że w Rio de Janeiro i Tokio o medale walczyć będą przedstawiciele rugby 7.
W Brazylii zaprezentowało się 12 zespołów męskich i tyle samo kobiecych. Podobnie będzie w Japonii. W obu turniejach zabraknie polskich drużyn.