Przedstawiciele najważniejszych europejskich ośrodków literackich noszących miano Miast i Regionów Literatury UNESCO oraz miast ubiegających się o ten tytuł, a także dyrektorzy programowi najważniejszych festiwali literackich na świecie zrzeszeni w stowarzyszeniu Word Alliance, spotkali się 26 października w Krakowie na Międzynarodowej Konferencji Kreatywne Miasta i Regiony: Wyzwania dla współpracy Miast Literatury. Konferencja zakończyła się w sobotę 27 października.
Rozmawialiśmy o idei patronującej konferencji, o literaturze jako jednym ze sposobów na budowanie marki miasta. Martin Pollack o miastach kreatywnych powiedział: - Nie wiem, czy są miasta kreatywne i nie kreatywne. Chyba są nie kreatywne. Miasto, tak jak się je dziś postrzega, służy zakupom i zabawie. O literaturze i sztuce mało myślimy. A przecież wiele miast istnieje poprzez literaturę. Czytamy książkę i nabieramy ochoty, by tam pojechać. Trzeba czytać i to jest najważniejsze!
- Każde nowoczesne myślenie o czymkolwiek powinno opierać się na redefiniowaniu tego, co mamy do tej pory. Sposób wiązania literatury z miejscem dotąd był statyczno-prowincjonalny - twierdzi prof. Michał Paweł Markowski. - Zaprasza się gości do miasta, pokazuje im, co zostało w tym mieście wytworzone, to wszystko jest w porządku. Ale chodzi mi o to, by nie myśleć wstecz, by myśleć w przód. Musimy tak zdefiniować miasto, jako przestrzeń w której coś się dzieje. Dlaczego mamy nie budować hipermarketów? Budowanie antynomii między życiem literackim, a przestrzenią, w której bawi się "pospólstwo" to podstawowy błąd.
Prof. Markowski podkreśla, że istnieją różne miejsca, które muszą być umiejętnie osadzone w przestrzeni miejskiej, ale najpierw trzeba pozbyć się dziewiętnastowiecznego, archaicznego, prowincjonalnego myślenia. Trzeba myśleć, jak z tego, co prowincjonalne uczynić wartość uniwersalną. Jak przesterzeń miasta przekształcić w przestrzeń rynku, opartą na wymianie. Pytać trzeba, co mamy wymieniać, z kim i dlaczego. Trzeba pomyśleć, co mamy robić. Trzeba uwzględnić czynniki kapitałowe.
- Bez pieniędzy nie da się nic zrobić, bez odwołania do doświadczenia kulturowego niczego nie zrobimy. Zatem trzeba inwestować w doświadczenie kulturowe. Trzeba zdobywać pieniądze, pomnażać pieniądze i kapitał kulturowy. Życie literackie jest życiem wśród, poprzez i dla kapitału (rozmaicie definiowanego).
O rozmaitych pomysłach miast na promowanie siebie poprzez literaturę mówił Robert Piaskowski: - Z jednej strony inwestują one w muzealność literatury. To ważne, ale pamiątkarstwo można przekształcić w lokomotywę rozwoju ekonomicznego: powiązać to z turystyką, multimediami… Miasta inwestują też w połączenia literatury z innymi dziedzinami gospodarki kreatywnej.
- Czy u progu XXI wieku powinniśmy inwestować w książki, w tłumaczenia? - zastanawia się Piaskowski. - Oczywiście, że tak. Ale przede wszystkim powinniśmy inwestować w kompetencje. W czytelnika, który zapomniał czytać, który utożsamia czytanie z czytaniem w szkole: coraz krótszych, wyrwanych z kontekstu fragmentów.
Naszymi gośćmi byli prof. Michał Paweł Markowski i Robert Piaskowski, usłyszymy też wypowiedzi Martina Pollacka oraz przedstawicieli Reykjavíku i Lublany, odpowiedzialnych za program literacki swoich miast, a także Katarzyny Kotyńskiej i Łukasza Galuska (o wykorzystaniu potencjału literackiego miast Ukrainy i szerzej - Europy Środkowej).
Audycję przygotowali Dorota Gacek i Bartosz Panek.