Firmy wytwarzają tanie wyroby wędliniarskie, które w sklepie sprzedawane są jako posiłek dla czworonoga. Problem w tym, że na etykiecie nie ma o tym ani słowa. Powód - karma dla psów nie może być produkowana na tej samej linii, na której znajdują się produkty dla ludzi.
- Firma musiała by mieć pozwolenie na produkcję środków żywienia zwierząt - mówi szef Inspekcji Jakości Artykułów Rolno-Spożywczych w Bydgoszczy, Marek Szczygielski.
Inspektorzy rozpoczęli kontrole po tym, jak ujawniono przypadek, gdy jeden z konsumentów zjadł na kolację wędlinę dla psa i się rozchorował.
- Mężczyzna znalazł w lodówce taką wędlinę i nie wiedział, że żona kupiła ją dla psa. Żony w tym czasie nie było, wziął ją zjadł i się rozchorował i to ten klient właśnie złożył skargę - poinformował Szczygielski.
Co ciekawe inspekcja nie karze zakładów mięsnych za to, że produkty objęte kontrolą nie miały informacji, że to karma dla zwierząt. Ukarane zostaną za złą jakoś produktu dla ludzi, bo przecież taką produkcję deklarują.
IAR, aj