Wg danych Eurostatu w Polsce tylko 4 proc. obywateli wynajmuje mieszkania. W Danii ten wskaźnik to 35 proc., w Niemczech ponad 40 proc. - W Polsce wynajem często jest rozwiązaniem bardzo drogim, a szczególnie teraz, gdy stopy procentowe są rekordowo niskie - opowiada Bartosz Turek, analityk branży nieruchomości. - Często okazuje się, że gdy porównamy cenę wynajmu z kwotą, jaką byśmy płacili co miesiąc, kupując to mieszkanie na kredyt, to wynajem jest droższy. Dla porównania: w Berlinie, jeśli ktoś zarabia tyle, ile wynosi tamtejsza średnia i chciałby wynająć 30-metrową kawalerkę, to na ten cel wydałby tylko niewielką część wynagrodzenia. U nas to pochłania czasem nawet połowę!
Jedną z przyczyn tak wysokich cen za wynajem jest mała podaż mieszkania. Może to zmienić wprowadzenie przez Bank Gospodarstwa Krajowego na rynek 20 tysięcy mieszkań. - Stawki, które zaproponuje fundudsz rzeczywiście mogą być bardziej atrakcyjne i jest szansa, że potencjalni nabywcy na tym skorzystają. Nie oszukujmy się jednak - oferta BGK to jest cały czas kropla w morzu potrzeb - chłodzi nastroje Turek.
PRZECZYTAJ TEŻ: Mieszkanie (nie) dla każdego
Ekspert "4 do 4" dostrzega też inne plusy, jakie niesie propozycja BGK. - Może w końcu zostaną ujednolicone standardy wynajmowanych mieszkań, jak również wprowadzony zostanie ogólny wzór umów ich zawarcia. Obecnie często zdarza się tak, że ściąga się je z internetu, przygotowuje na kolanie, bez ładu i potem stanowią punkt sporu między najemcą i właścicielem mieszkania.
Na koniec niestety mniej wesoła informacja: nie wiadomo, kiedy program wejdzie w życie i ceny zaczną spadać.
(ac/kd)