W okresie świątecznym w niejednej polskiej wsi spotkać można było ludzi przebranych za kominiarzy, którzy przemykali opłotkami i wyposażeni w sadzę i czernidło starali się wysmolić wszystkie panny, kobiety i dzieci w okolicy. Musieli wykazać się przy tym nie lada kondycją, bo skakali przez płoty, a do domów dostawali się przez okna. W niektórych regionach Polski spotkać można było także m.in. Turki Wielkanocne.
Jak tłumaczy Amudena Rutkowska z Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie, wiele z tych tradycji związanych jest z budzącą się do życia w okresie wiosennym przyrodą. - Ciekawe i mało stereotypowe były stroje tych "dziwnych istot", poprzebieranych tak, by nie było widać ich twarzy - mówi ekspertka.
Pucheroki 2014, Kraków/
fot.wikimedia.commons/fot.Gknor
Jednym z elementów wielkanocnej tradycji były pojawiające się w Krakowie Pucheroki. - Najczęściej byli to po prostu tamtejsi studenci - przyznaje Rutkowska w audycji "Co was kręci". - Spacerowali po mieście, albo na przykład przeszkadzali podczas mszy, wygłaszając wierszem przeróżne monologi, nie zawsze zgodne z nauką Kościoła. Gdy tego obrzędu zakazano, chłopcy zaczęli chodzić po domach, a potem tradycja ta przeniosła się do podkrakowskich wsi.
Ale nie tylko w Polsce tradycje świąteczne bywają zaskakujące. W Bułgarii na przykład do domów przychodzą Kukiery. - To nazwa zarówno grupy osób, jak i obrzędu - mówi Rutkowska. - Ludzie ci ubrani są w wielkie szpiczaste czapy. Obwieszeni ogromnymi, krowimi dzwonkami bardzo hałasują. To charakterystyczny element. Kukiery chodzą od domu do domu, a od gospodarzy otrzymują jedzenie, na przykład jajka, albo po prostu pieniądze.
A w jaki sposób świętowano Lany Poniedziałek? Zapraszamy do wysłuchania nagrania audycji "Co was kręci".
(kd/ag)