WW świecie pełnym obrazów to dźwięk często buduje nastrój, prowadzi widza przez historię. Choć wiele osób zna ich głosy, mało kto rozpoznaje twarze. Lektorzy – mistrzowie słowa mówionego. W rozmowie w audycji "Popołudniówa" Piotr Tarsa opowiedział o swojej codzienności, pasji i drodze, którą przeszedł, by być tam, gdzie jest dziś.
Praca lektora to nie tylko nagrywanie filmów czy seriali. Czasami to szybkie realizacje reklam w domowym studiu, innym razem – kilka godzin spędzonych w zewnętrznym studiu nagraniowym, gdzie głos użyczany jest produkcjom większego kalibru. Piotr przyznaje, że lubi pracę z ludźmi – nawet jeśli jest to tylko jeden realizator po drugiej stronie szyby. Ten kontakt, choć ograniczony, bywa odskocznią od samotnej pracy w domowym zaciszu.
Droga do mikrofonu
Wejście do środowiska lektorskiego nie jest proste. – To proces, który trwał u mnie jakieś siedem, osiem lat – przyznaje Piotr Tarsa. Na początku robił projekty dla znajomych, małe marki, krótkie filmy. Z czasem, gdy okazało się, że z tej pasji można uczynić zawód, przyszedł czas na rozwój – emisja głosu, dykcja, artykulacja. Ogromną rolę odegrały też social media i dziesiątki, a nawet setki maili wysyłanych do studiów nagraniowych, agencji reklamowych i producentów filmowych. – To trudny element tej pracy. Skrzynki zapchane, nieaktualne adresy… Ale warto – opowiada.
Czy lektorem trzeba się urodzić?
To jedno z najczęstszych pytań. – Można się nauczyć czytać, można się nauczyć mówić lepiej, ale nie ma studiów lektorskich. To droga samotnika – wyznaje Piotr. Dodaje jednak, że nie zgadza się z opinią, iż trzeba "urodzić się z głosem". Kluczowa jest świadomość używania aparatu mowy, praca nad techniką, oddechem, artykulacją. – Nie każdy głos musi być niski. Ważniejsze jest to, jak mówimy, a nie jak brzmi nasza barwa.
Jak dbać o głos?
Codzienna higiena głosu to temat, który Tarsa często porusza w swoich materiałach. Wbrew mitom – nie ma magicznych rytuałów. Najważniejsze jest nawodnienie, czyste powietrze i brak przeciążeń. – Nie krzyczę, nie mówię z gardła, nie obniżam głosu na siłę. Chodzi o naturalność. – Przyznaje, że 5 godzin nagrań dziennie to spore obciążenie. Dlatego ważna jest technika – by głos nie męczył się po kilku godzinach czytania.
Choć głos Piotra może się wydawać znajomy, na co dzień nie wykorzystuje go w rozmowach z nieznajomymi. – Nie mówię do ludzi w sklepie jak z reklamy banku – śmieje się. Oddziela pracę od życia prywatnego, nie sili się na efekty specjalne poza studiem. – Głos to narzędzie. Ale prywatnie wolę być po prostu sobą.
***
Tytuł audycji: Popołudniówa
Prowadzący: Kamil Jasieński
Gość: Piotr Tarsa (lektor)
Data emisji: 09.04.2025
Godzina emisji: 15.16
gV/kor