Na razie taka podróż kosztuje kosmiczne pieniądze, jednak - zdaniem profesora Piotra Wolańskiego, przewodniczącego Komitetu Badań Kosmicznych PAN- niebawem ceny biletów na kosmiczny prom spadną.
Amerykanie powoli wycofują się z lotów wahadłowcami. Jak mówił profesor, w przyszłym roku odbędzie się jeszcze jeden, być może dwa loty promów kosmicznych. Według gościa "Wieczoru Naukowego” Amerykanie próbują przedłużać jeszcze loty za pomocą promów kosmicznych, bo prawdopodobnie w zanadrzu mają kolejny statek załogowy.
- Na razie próbują go jako bezzałogowy, ale myślę, że w niedługim czasie może on się stać źródłem transportu załogi na orbitę ziemi – mówił Wolański.
W ubiegłym tygodniu prywatna firma Space Exploration Technologies (SpaceX) internetowego biznesmena Elon'a Musk'a, w rakiecie Falcon 9, wyniosła na orbitę kapsułę "Dragon", która dwukrotnie okrążyła Ziemię i osiadła na Oceanie Spokojnym.
Jak relacjonował gość Jedynki, po tym locie przedstawiciel SpaceX powiedział, że gdyby tam była załoga, to zniosłaby lot komfortowo.
- Co prawda przeciążenia przy powrocie kapsułą są większe, niż w przypadku promu kosmicznego, ale nie przekraczają przeciążeń, jakich możemy doświadczyć jadąc kolejką górską – relacjonował szczegóły lotu.
Misję wspiera amerykańska agencja kosmiczna NASA, która planuje wykorzystać ten projekt do zbudowania transportu kosmicznego na Międzynarodową Stację Kosmiczną ISS. "Dragon" to alternatywa dla drogiego rosyjskiego transportu pojazdami Sojuz. Rosjanie za wyniesienie na stację jednego astronauty żądają milionów dolarów.
Zdaniem profesora, prom kosmiczny używany dotąd przez Stany Zjednoczone, był przedobrzony, przeinwestowany. Projektowany był tworzony z myślą o tym, aby wynosić na orbitę ziemi załogę i ładunki. Zgodnie z założeniami miał latać co dwa tygodnie.
- Tak, jak latają samoloty z miasta do miasta - tłumaczył gość redaktor Doroty Truszczak.
Po wypadku amerykańskiego wahadłowca kosmicznego Challenger i pierwszego wahadłowca NASA – Columbia, zaostrzono wymogi bezpieczeństwa.
- Loty, które miały być znacznie tańsze, niż loty za pomocą rakiet wielokrotnego użycia, stały się niesamowicie drogie i w tej chwili kosztują kosmiczne pieniądze – stwierdził profesor.
"Dragon" to szansa dla Amerykanów, aby przełamać rosyjski monopol. Alternatywa budowy czy wykorzystywania rakiet zbudowanych przez prywatne firmy, takie jak SpaceX, jest bardzo dobrym wyjściem.
Jak zapowiedział, następny lot odbędzie się na początku przyszłego roku. Będzie to próba cumowania do międzynarodowej stacji kosmicznej. NASA zamówiła już dwadzieścia takich lotów. Kiedy sprawdzi się, że rakieta jest bezpieczna i kiedy kapsuła zostanie wyposażona w niezbędny sprzęt to w przeciągu dwóch, trzech lat będzie mogła służyć jako statek transportowy do międzynarodowej stacji kosmicznej.
Profesor stwierdził, że prostota tego rozwiązania będzie procentowała niską ceną.
- Będzie to znacznie, znacznie tańsze niż lot za pomocą promów kosmicznych - przewidywał profesor Piotr Wolański.
Aby posłuchać całej audycji, wystarczy kliknąć na dźwięk "Wieczór Naukowy" w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.
(mb)