- W założeniu nasz projekt miał służyć walce ze stygmatyzacją osób korzystających z pomocy psychoterapeutów - tłumaczą pomysłodawczynie akcji. - Chciałyśmy namówić ludzi, żeby na specjalnie w tym celu stworzoną stronę wrzucali swoje zdjęcia z karteczką "mam terapeutę" i krótkim opisem, jak terapia odmieniła ich życie.
"Mam Terapeutę" to inicjatywa Naukowego Koła Psychoterapii, które działa przy Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. Inspiracją do jej powstania była amerykańska wersja akcji "I Have a Therapist" zorganizowana przez fundację Charidy.
- Zauważyłyśmy, że w naszym społeczeństwie jest nikłe rozróżnienie pomiędzy psychologiem, psychoterapeutą i psychiatrą - tłumaczą członkinie koła. - Postanowiłyśmy coś z tym zrobić. Wyjaśnić, jakie są nurty w psychoterapii, pokazać, gdzie można szukać pomocy. A przede wszystkim uświadomić innym, że w korzystaniu z porad psychoterapeuty naprawdę nie ma nic złego.
Czytaj także: Depresja od smutku różni się wszystkim <<<
W tej chwili na stronie jest już ponad 60 zdjęć oraz prawie 8 tysięcy śledzących nasz fanpage. - W większych miastach, jak Warszawa czy Kraków, ludzie przyznający się do tego, że chodzą do terapeuty może nie są już skazani na wykluczenie społeczne, ale w mniejszych miejscowościach ta stygmatyzacja jest zauważalna - tłumaczy Monika Cejmer, studentka IV roku psychologii ogólnej. - Poza tym pojawiają się zarzuty, że w dzisiejszych czasach psychoterapia jest po prostu modna. Tymczasem właściwie poprowadzona terapia jest czymś, co naprawdę potrafi odmienić bieg rzeczy. I warto pamiętać, że wizyta u psychoterapeuty nie oznacza bycia osobą głęboką zaburzoną psychicznie. Jest raczej wyrazem siły woli, która skłania na nas ku zmianie na lepsze. A tego nie należy się wstydzić.
Zwłaszcza, że problem zaburzeń psychicznych dotyka coraz więcej ludzi - w tym także uczniów i studentów. Z badań wynika, że gwałtownie rośnie liczba osób młodych, które cierpią na depresje, nerwice i fobie społeczne.
(kul/pj)