Logo Polskiego Radia
IAR
migrator migrator 08.12.2009

Unią wstrząsa spór o krzesła: jedno to mało

Kłótnia o miejsca przy stole, ale tym razem w Unii Europejskiej. We Wspólnocie rozgorzała ożywiona dyskusja na temat liczby uczestników europejskich szczytów.
Unia EuropejskaUnia Europejskafot. east news

Traktat lizboński, który wszedł w życie 1 grudnia, zakłada, że każdy kraj jest reprezentowany przez jedną osobę. Najbliższy szczyt odbędzie się właśnie według tej zasady - tak zdecydowała Szwecja. Ale - jak mówią nieoficjalnie unijni dyplomaci - Hiszpania, wraz z objęciem w styczniu przewodnictwa we Wspólnocie, chce tę regułę zmienić.

Od kilku dni jest w Brukseli głośno o decyzji Szwecji, która swój ostatni szczyt postanowiła zorganizować według reguł zapisanych w traktacie lizbońskim. Uczestnicy spotkania zasiądą przy mniejszym stole, bo Szwedzi zaprosili po jednym przedstawicielu z każdego kraju - będzie to albo prezydent, albo premier.

I choć władze w Sztokholmie postąpiły zgodnie z obowiązującym traktatem, to nie spodobało się w to w kilku unijnych stolicach, które domagają się poszerzenia delegacji. Chcą, by przy stole nadal były dwa krzesła dla każdego kraju - jedno dla szefa państwa lub rządu, drugie dla ministra spraw zagranicznych. Teoretycznie jest to możliwe, bo dokument z Lizbony stwierdza, że "szczególne okoliczności mogą zdecydować o poszerzeniu delegacji". Szwedzi wprawdzie decyzji nie chcą zmienić, ale Hiszpanie, którzy od stycznia będą kierowali pracami Wspólnoty, podobno zamierzają z tego zapisu skorzystać. Mają tłumaczyć, że szczególny dobór tematów wymaga obecności prezydenta lub premiera, oraz ministra spraw zagranicznych.

Jeśli reguła "jeden kraj, dwa krzesła" zostałaby utrzymana, wtedy kraje takie jak Polska uniknęłyby problemu ze składem delegacji, bo nadal przyjeżdżaliby i prezydent i premier.