Jak przyznali niemieccy komentatorzy, po 1945 roku w RFN panowała skłonność do zapominania, a nie chęć rozliczenia się z przeszłością.
Sprawy umorzone
Ważnym krokiem w kierunku rozliczeń były toczące się od 1963 roku przed sądem okręgowym we Frankfurcie procesy w sprawie Auschwitz - zainicjowane przez heskiego prokuratora generalnego Fritza Bauera. "Nie wiązało się to jednak z generalną zmianą toku myślenia", zauważył portal telewizji ARD.
"Później w latach sześćdziesiątych Federalny Trybunał Sprawiedliwości (BGH) orzekł w odniesieniu do Auschwitz, że aby ukarać ówczesny personel obozu za pomocnictwo, należy udowodnić, do jakich morderstw mężczyźni i kobiety się przyczynili", przypominał portal. "Zadanie praktycznie niemożliwe w kontekście masowych mordów w obozach koncentracyjnych. Dlatego w kolejnych dekadach wiele spraw przeciwko mniejszym trybikom w nazistowskiej machinie zabijania zostało przez prokuratorów umorzonych".
German Death Camps - zobacz serwis edukacyjno-społeczny
Dwa punkt zwrotne
Według badaczy z około 10 tysięcy niemieckich członków załogi Auschwitz-Birkenau przed zachodnioniemieckimi sądami po wojnie stanęły 42 osoby. Tylko 9 z nich dostało wyroki dożywocia.
Swoisty zwrot sytuacji, jak przypomniał ARD, przyniósł dopiero wyrok w 2011 roku na Iwana Demianiuka, strażnika niemieckich nazistowskich obozów zagłady m.in. w Sobiborze i Treblince. Sąd Okręgowy w Monachium orzekł, że sama obecność Iwana Demianiuka w obozie zagłady w Sobiborze i jego wiedza o morderstwach wystarczy, by skazać go za współudział w tym czynie. Demianiuk zmarł jednak, zanim Federalny Trybunał Sprawiedliwości, jako najwyższy sąd karny, mógł zająć się nową linią oskarżenia.
Kolejnym punktem zwrotnym było zatwierdzenie we wrześniu 2016 roku przez Trybunał Federalny skazania Oskara Groeninga – byłego SS-mana i księgowego z niemieckiego nazistowskiego obozu zagłady Auschwitz-Birkenau – za pomocnictwo w masowym mordzie. Trybunał uznał wtedy, że samo pełnienie służby w obozie koncentracyjnym, o którym wiadomo było, że odbywają się tam masowe mordy, było świadczeniem pomocy hitlerowskiemu państwowemu aparatowi zbrodni.
"Gesty sprawiedliwości w ostatniej chwili"
Od tego czasu częściej dochodziło do procesów i wyroków przeciwko byłym funkcjonariuszom niemieckich obozów koncentracyjnych, np. w 2016 roku przeciwko strażnikowi z Auschwitz Reinholdowi Hanningowi czy w 2020 roku przeciwko Brunowi Deyowi, byłemu strażnikowi z obozu koncentracyjnego Stutthof.
Dopiero, jak zaznaczały niemieckie media, "nowe pokolenie prokuratorów i sędziów było do tego zdolne".
Obecne wyroki "są strasznie późnym, ale i koniecznym (...) protestem przeciwko barbarzyństwu", zauważyła gazeta "Sueddeutsche Zeitung". "Trwało to żenująco długo. Ale lepiej późno niż wcale. Jesteśmy świadkami gestów sprawiedliwości w ostatniej chwili".
***
Czytaj także:
***
Sąd okręgowy w Itzehoe uznał 20 grudnia 2022 roku byłą sekretarkę z niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego Stutthof koło Gdańska za winną pomocnictwa w zabójstwie w ponad 10,5 tys. przypadków. 97-letnia Irmgard Furchner została skazana na karę dwóch lat więzienia w zawieszeniu.
Prokuratury niemieckie prowadzą ostatnie śledztwa w sprawach zbrodniarzy. W Coburgu trwa śledztwo w sprawie byłego strażnika SS w niemieckim obozie koncentracyjnym Ravensbrück. Z kolei prokuratura w Neuruppin prowadzi śledztwo w sprawie 99-letniej obecnie kobiety, która była zatrudniona jako strażniczka w Ravensbrück. Ponadto bada, czy można postawić zarzuty 98-letniemu mężczyźnie, który miał być strażnikiem w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen.
Według szefa Centrali Badania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu w Badenii-Wirtembergii w lokalnych prokuraturach w Niemczech toczą się obecnie jeszcze dwie kolejne sprawy. W Erfurcie od czterech lat trwa śledztwo w sprawie mężczyzny z Buchenwaldu. W Hamburgu natomiast prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie ewentualnej winy byłego pracownika obozu koncentracyjnego Neuengamme, poinformował "Die Tageszeitung".
Wszystkie te sprawy – co podkreślają komentatorzy - coraz częściej stają się rozpaczliwym wyścigiem z czasem ze względu na zaawansowany wiek ewentualnych sprawców.
PAP/jp