Właściwie już od samego początku Powstania jego uczestnicy byli świadomi, że wydarzenie w którym biorą udział ma ogromną wagę i jest tematem, zasługującym na jak najpełniejsze uwiecznienie. Tym należy tłumaczyć fakt, że w trakcie Powstania zrealizowano sporo materiałów filmowych kręconych przez co najmniej kilku operatorów wyznaczonych do tego przez Biuro Informacji i Propagandy Komendy Głównej Związku Walki Zbrojnej – Armii Krajowej.
Film "Powstanie Warszawskie" w reżyserii Jana Komasy z 2014 roku, jest obrazem określanym jako "pierwszy na świecie dramat wojenny non-fiction". Film Komasy bazuje na materiałach filmowych nagranych w czasie Powstania Warszawskiego.
"Powstanie Warszawskie"
Ta część materiałów kręconych w czasie Powstania Warszawskiego, które przetrwały, zostały odrestaurowane i gruntownie przejrzane. Następnie specjaliści na podstawie ruchu ust postaci na filmach (ogromna większość filmów była pozbawiona warstwy dźwiękowej) zrekonstruowali treść wypowiadanych przez nie słów.
Znając te stenogramy reżyser Jan Komasa napisał scenariusz, który polegał na wykorzystaniu odtworzonych autentycznie wypowiedzianych kwestii z dialogami poza kadrowymi, które dopisał. Całość ułożyła się w jedną opowieść, której bohaterami są dwaj bracia – operatorzy BIP, którzy nie pojawiają się na ekranie ponieważ zajęci są kręceniem. Rzucają jednak zza kadru różne kwestie często natury technicznej.
Powstały w ten sposób film obejrzany w kinie robił ogromne wrażenie i to raczej pomimo dosyć sztucznej próby ułożenia niepołączonych ze sobą bezpośrednio scen. Tym, co zapiera dech w piersiach, jest sama rekonstrukcja autentycznych ujęć z Powstania Warszawskiego, które zostały cyfrowo pokolorowane, tak, aby wyglądały jak najbardziej naturalnie, w połączeniu ze zrekonstruowanymi przez aktorów autentycznymi wypowiedziami widocznych na obrazie postaci. Możliwość obcowania z tak wierną rekonstrukcją tamtego świata, dzięki najnowszym technologiom, jest doświadczeniem niezwykłym.
Tuż po wojnie
Pierwszy powojenny fabularny film opowiadający o Powstaniu Warszawskim to "Zakazane piosenki" (1946) w reżyserii Leonarda Buczkowskiego. Nakręcony już w dwa lata po Powstaniu nie skupia się jedynie na tym wydarzeniu, ale na całym okresie niemieckiej okupacji. Obraz prezentuje popularne w tym czasie piosenki, które powstawały w reakcji na trudy wojennego życia, które są przeplecione typowymi dla tego okresu scenkami rodzajowymi. Spora część filmu poświęcona jest wydarzeniom z sierpnia i września 1944 roku.
Główną rolę w filmie zagrała młodziutka Danuta Szaflarska. Film jest oczywiście przykładem uładzonej wersji wydarzeń z okresu Powstania Warszawskiego, które dla komunistycznych władz, było tematem szczególnie niebezpiecznym ze względu na cyniczne działanie Józefa Stalina, na którego rozkaz, wojska radzieckie stały przez długi czas po praskiej stronie Wisły. Stalin czekał aż Warszawa się wykrwawi.
Kolejnym filmem poświęconym powstaniu był film Jerzego Zarzyckiego pod tytułem "Miasto nieujarzmione" z podtytułem "Robinson Warszawski" z roku 1950, który tak naprawdę nie do końca jest filmem na temat Powstania Warszawskiego, ponieważ opowiada o losach tych, którzy zostali w Warszawie po tak zwanym exodusie, czyli ewakuacji Warszawy. Było ich mniej niż 1000 osób. Najsłynniejszym z nich jest Władysław Szpilman, który opisał swoje losy. Na ich podstawie w 2002 roku Roman Polański nakręcił "Pianistę".
Polska szkoła
Przez lata najważniejszym filmem na ten tamat był "Kanał" (1956) Andrzeja Wajdy. Faktycznie przez bardzo długi czas nie miał on konkurencji, jeśli chodzi o filmy poświęcone w całości temu wydarzeniu. "Kanał" zdominował kinematograficzną świadomość Polaków na długie lata.
Egzystencjalny romantyzm Wajdy
Była to wizja specyficzna. Z jednej strony obraz Wajdy uchodzi za dzieło formujące nurt tak zwanej polskiej szkoły filmowej, z drugiej jest filmem, który przez wielu był uznany za wizję wręcz antyheroiczną, czy też wpisującą się w nurt popularnego wtedy na zachodzie egzystencjalizmu. W takim kluczu interpretowała polski film widownia zgromadzona w Cannes w 1957 roku, co zaowocowało Srebrną Palmą ex equo z filmem "Siódma pieczęć" Ingmara Bergmana. Ważne, że przez wiele lat obraz stanowił podstawową i obowiązującą interpretację tego wydarzenia. Wielu zarzucało Wajdzie zbyt antyheroiczny wydźwięk opowieści o zgrupowaniu "Radosław", które walczyło m.in. w Śródmieściu.
Ironiczny sceptycyzm Munka
Odpowiedzią na romantyczno – tragiczną wizję powstania Wajdy stał się film Andrzeja Munka, który sam pierwotnie miał realizować film na podstawie opowiadania Jerzego Stefana Stawińskiego pod tytułem "Kanał". Film "Eroica" podzielony jest na dwie części. Pierwsza z nich, zatytułowana "Scherzo alla polacca" to opowieść o Dzidziusiu Górkiewiczu, który nie chcąc specjalnie narażać się w powstańczych walkach, odkrywa, że realną pomocą dla patriotycznego zrywu może być wsparcie Węgrów, którzy do tej pory, walcząc u boku Niemców, wahają się, czy nie przejść na przeciwną stronę i wesprzeć powstańców. Jego plany kończą się jednak fiaskiem, natomiast on sam orientuje się, że powstańcze działania przepełnione są zupełnym chaosem, a on sam nie jest w stanie nad nim zapanować.
Wizja Munka daleka jest od wajdowskiej wizji, w której mimo poczucia goryczy upadku, sam zryw potraktowany jest ze śmiertelną powagą. Munk - jako "rasowy" prześmiewca - prezentuje Powstanie Warszawskie jako pozbawione sensu, pełne chaosu zdarzenie.
Podejście kameralne
Kolejnym filmem eksplorującym temat powstania było "Kamienne niebo" w reżyserii Ewy i Czesława Petelskich z 1959 roku. Ta adaptacja powieści Jerzego Krzysztonia ukazywała narodowy zryw z perspektywy ludzi zasypanych w piwnicy jednej z warszawskich kamienic. Była to skrajnie odmienna perspektywa od tych prezentowanych w polskim kinie dotychczas, pozbawiona epickiego rozmachu oraz romantycznych uniesień bądź ironicznego grymasu. Obraz Petelskich proponował wizję kameralną, skupioną na dramacie uwięzionych jednostek.
20 lat później w roku 1979, Janusz Morgenstern nakręcił "Godzinę W" również na motywach opowiadania Jerzego Stefana Stawińskiego. Film opowiada o wydarzeniach pierwszego dnia Powstania Warszawskiego.
Pierwszy obraz o Baczyńskim
Pięć lat później, w 1984 roku, powstał kolejny film. Tym razem był to paradokument w reżyserii Ludmiły Niedbalskiej pod tytułem "Dzień czwarty". Tematem filmu były losy poety Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Obraz był o tyle ważny, że jako pierwszy prezentował losy jednego z najwybitniejszych polskich poetów XX wieku, którego pamięć przez lata była w Peerelu spychana na margines. Następny film o Baczyńskim miał premierę dopiero w 2013 roku, a autorem obrazu pod tytułem "Baczyński" był Kordian Piwowarski.
W wolnej Polsce
Andrzej Wajda powrócił do tematu powstania w filmie z 1992 roku pod tytułem "Pierścionek z orłem w koronie". Tym razem była to wypowiedź już jawnie zrywająca z akowską legendą. Wygląda to tak, jakby czołowy polski reżyser przez lata czekał na wolną Polskę, aby bez posądzenia o serwilizm mógł wreszcie w pełni zaprezentować swoje poglądy, czyli niechęć dla akowskiego etosu. Główny bohater Wajdy, nie wierząc w sens kolejnej w historii Polski daniny krwi, postanawia nawiązać kontakt z nową ludową władzą.
Wbrew pozorom przez długi czas po obaleniu komunizmu, kiedy przynajmniej w teorii można już było swobodnie mówić o Powstaniu Warszawskim, przez ponad 20 lat nie powstał żaden fabularny film na ten temat. Zryw z 1944 pojawił się jedynie – jako jeden z wątków – we wspomnianym już wcześniej "Pianiście" Romana Polańskiego (2002).
Z perspektywy ukrycia
Scenariusz "Pianisty" został napisany przez Ronalda Harwooda i Romana Polańskiego na podstawie autobiografii Władysława Szpilmana, muzyka związanego od 1935 roku z Polskim Radiem. Film ukazuje wojenne losy tytułowego artysty: przesiedlenie do warszawskiego getta, przeżycie powstania w getcie warszawskim, uniknięcie wywózki do obozu zagłady w Treblince.
Władysławowi Szpilmanowi dało się przedostać na tak zwaną aryjską stronę miasta, gdzie ukrywał się – przy pomocy członków organizacji "Żegota" i polskich przyjaciół, m.in. Witolda Lutosławskiego – przez kolejne długie miesiące.
Film Polańskiego ukazuje Powstanie Warszawskie właśnie z tej osobistej, z punktu widzenia skrywającego się Władysława Szpilmana, pespektywy. Stąd też powstańczy temat występuje tu jedynie punktowo: 1 sierpnia 1944 roku muzyk widzi atak powstańców na niemiecki patrol. W innej scenie pocisk z niemieckiego czołgu niszczy mieszkanie, w którym ukrywał się Szpilman. Błąkający się po ulicach miasta pianista widzi, jak miasto – w myśl nieludzkich założeń okupanta – zostaje dom po domu palone, zamienianie w gruzy.
Po 20 latach ciszy
Chronologicznie pierwszym filmem, który po dwudziestu latach na nowo, mierzył się z wielkim narodowym tematem, był kameralny "Był sobie dzieciak" z 2013 roku w reżyserii Leszka Wosiewicza. To opowieść o młodym dorastającym chłopaku, który – podobnie jak Baczyński – jest poetą. Wosiewicz wykorzystał jednak opowieść o powstaniu do zbudowania historii inicjacyjnej. Młody "dzieciak", którego gra Rafał Fudalej, zderzony z realnością powstańczego koszmaru jest zmuszony bardzo szybko dorosnąć.
Kolejnym obrazem z tej serii było "Sierpniowe niebo. 63 dni chwały" Ireneusza Dobrowolskiego z 2013 roku. Dobrowolski proponuje opowieść, która łączy teraźniejszość z przeszłością. Budowlańcy, wznoszący nowy gmach współczesnej autorowi Warszawy, natrafiają na ludzkie szczątki i pamiętniki z czasów Powstania Warszawskiego. Ich lektura niczym w słynnym "Rękopisie znalezionym w Saragossie" Wojciecha Jerzego Hasa jest pretekstem do podróży w przeszłość. Reżyser opowiada nam przebieg pierwszych dni Powstania Warszawskiego z wykorzystaniem licznych materiałów archiwalnych.
Filmy Jana Komasy
Najważniejszym filmem z tego okresu, w zamierzeniu producentów na miarę obrazu Wajdy sprzed lat, była jedna z najdroższych do tej pory polskich produkcji "Miasto 44" w reżyserii Jana Komasy. Zanim jednak miała miejsce jego premiera, w tym samym 2014 roku, reżyser zaprezentował omówiony na początku artykułu, oparty wyłącznie na zachowanych archiwalnych filmach obraz pod tytułem "Powstanie Warszawskie".
"Miasto 44" to produkcja szczególnie wyczekiwana, która jednak zadowoliła przede wszystkim bardzo młodych widzów, prezentując im uproszczoną, skupioną niemal wyłącznie na emocjach wizję powstania. Fabuła oparta jest na hollywoodzkim schemacie miłosnego trójkąta. On jeden, a one dwie i w tle dramat wojny. Niestety, "młodzieżowe" zabiegi Komasy spowodowały, że film, mimo że sprawny warsztatowo, okazał się poniżej poziomu mitu, z którym się mierzył.
Miedzy dokumentem a animacją
Należy jeszcze wspomnieć o animacji Damiana Nenowa "Miasto ruin", która za pomocą komputerowych technik 3D "ożywiła" zdjęcia lotnicze zrujnowanej Warszawy. Trwający niespełna 10 minut film robi wrażenie przede wszystkim jako wehikuł do podróży w czasie. Zwłaszcza dla warszawiaków, którzy rozpoznają przedstawione w filmie budynki i ulice, obraz ma znaczenie szczególne.
Ostatnim filmem, który porusza interesujący nas temat, jest produkcja Władysława Pasikowskiego z 2019 roku pod tytułem "Kurier", opowiadająca dzieje misji Jana Nowaka-Jeziorańskiego, która miała na celu pozyskanie wsparcia aliantów dla planowanego Powstania Warszawskiego. Większość akcji filmu toczy się w trakcie kilkudziesięciu dni poprzedzających wybuch historycznego zrywu, jednak obejmuje też pierwsze chwile tego wydarzenia.
Nie licząc produkcji serialowych, filmów dokumentalnych, spektakli Teatru Telewizji oraz studenckich etiud poświęconych tematyce powstańczej, omówione produkcje wyczerpują listę filmów poświęconych temu wyjątkowemu wydarzeniu.
Fabularne obrazy powstania, chociażby poprzez swoją liczbę, na pewno zaspokajają część zapotrzebowania polskiej widowni na filmy poświęcone tej tematyce. Czy jednak Powstanie Warszawskie doczekało się swojego opus magnum? Wydaje się, że nie i pewnie przez długi jeszcze czas obraz tego wydarzenia w wyobraźni Polaków będą kształtować niepełne, czy to z racji politycznej cenzury w czasach komunizmu, czy nadmiernego schlebiania gustom kapitalistycznej publiczności, filmowe dokonania Wajdy lub Komasy.
az