- "Kazik" był jedynym, który nadawał się do tej pracy, mógł wyjść na "aryjską" stronę i zorganizować to wyjście kanałami. A to, ile miał lat, nie miało znaczenia. Ludzie wtedy dużo wcześniej dorastali, więc 17-letni chłopak był już dorosłym człowiekiem, a nie dzieckiem - stwierdził w 1992 roku Marek Edelman na antenie Polskiego Radia.
24:39 kazik cz1.mp3 Pierwsza część reportażu Alicji i Agnieszki Maciejowskiej poświęconego Symchowi Ratajzerowi-Rotemowi. W audycji można usłyszeć wypowiedzi samego "Kazika", redaktorki jego wspomnień Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej, ostatniego przywódcę powstania w getcie warszawskim Marka Edelmana i łączniczki ŻOB-u Adiny Blady-Szwajger. (PR, 10.05.1992)
Wisus z Czerniakowa
Symcha Ratajzer-Rotem przyszedł na świat 10 lutego 1925 roku na warszawskim Czarniakowie. Jego matka prowadziła mydlarnię, ojciec natomiast – wywodzący się z tradycyjnej rodziny chasydzkiej – pełnił funkcję kantora w synagodze.
Gdy we wrześniu 1939 roku na Warszawę spadły niemieckie bomby, Ratajzer-Rotem stracił część rodziny - pod gruzami zginęli wówczas jego dziadkowie i ciotki od strony matki oraz młodszy brat Izrael. Jesienią 1940 roku Ratajzerowie - wraz z innymi warszawskimi Żydami - zostali zmuszeni przez nazistów do przesiedlenia się w granice niedawno wybudowanego getta warszawskiego.
Przeczytaj również: Getto warszawskie - piekło w środku miasta
Opuszczanie getta bez odpowiedniej przepustki nie było możliwe - od 1941 roku groziła za to nawet kara śmierci. Ratajzerowi-Rotemowi - dzięki bardzo dobrej znajomości języka polskiego i "nieżydowskiemu" wyglądowi - udało się jednak uzyskać odpowiednie dokumenty, które umożliwiły mu znalezienie źródła zarobku w "aryjskiej" części miasta.
German Death Camps - zobacz serwis edukacyjno-społeczny
Latem 1942 roku Niemcy przystąpili do realizacji kolejnego etapu operacji "Reinhardt", mającej na celu eksterminację wszystkich Żydów z Generalnego Gubernatorstwa. 22 lipca rozpoczęli wywózkę mieszkańców warszawskiego getta do niemieckiego nazistowskiego obozu zagłady w Treblince. Zbrodnicza akcja trwała dwa miesiące, podczas których okupantom udało się przetransportować do obozu ponad 260 tysięcy osób - blisko 75% mieszkańców getta. Ratejzerom-Rotemom cudem udało się uniknąć podobnego losu i - wraz z około 70 tysiącami innych Żydów - pozostali na terenie szczątkowego getta.
Zobacz też:
Wkróce potem Symcha Ratejzer-Rotem dołączył do konspiracyjnej Żydowskiej Organizacji Bojowej Mordechaja Anielewicza, przyjmując pseudonim Kazik.
"Krzaczek" i "król szmalcowników"
Powstanie w getcie - zobacz serwis historyczny
19 kwietnia 1943 roku w warszawskim getcie wybuchło powstanie - kierowane przez Żydowską Organizację Zbrojną i Żydowski Związek Wojskowy Leona Rodala i Pawła Frenkla - które było odpowiedzią na rozpoczęcie przez nazistów akcji ostatecznej likwidacji getta. W walkach brał również udział "Kazik" - najpierw jako członek grupy bojowej Beniamina Walda, a następnie Henocha Gutmana.
Pod koniec kwietnia Symcha Ratejzer-Rotem otrzymał od komendy ŻOB-u polecenie przygotowania ewakuacji bojowników z płonącego getta. 1 maja "Kazik" - wraz z Zygmuntem Frydrychem - przedostali się na "aryjską" stronę miasta. Wkrótce potem nawiązali kontakt z Icchakiem Cukiermanem, pseud. Antek - pełniącym funkcję łącznika pomiędzy Żydowską Organizacją Bojową a Armią Krajową - który miał im pomóc zorganizować całą akcję.
Szybko okazało się, że "Antek" - z powodu załamania psychicznego - nie był w stanie wywiązać się z powierzonego mu zadania. "Kazikowi" nie udało się również skontaktować z przedstawicielami Armii Krajowej. W związku z tym prosił o pomoc oficera Gwardii Ludowej Władysława Gaika, pseud. Krzaczek, który poznał go z (nieznanym z imienia i nazwiska) "królem szmalcowników". Przestępca zgodził się pomóc "Kazikowi", myśląc, że bierze udział w jednej z akcji przygotowanej przez AK. To właśnie on zorganizował grupę "kanalarzy", którzy wyprowadzili powstańców z getta.
Żydowska Organizacja Bojowa - walczyli o godną śmierć
- Gdy poszedłem do tego "króla szmalcowników", zapytał mnie, czy jestem Żydem. Ja się oczywiście roześmiałem, że jak mu mogło coś takiego w ogóle do głowy przyjść. Kiedy wróciłem do niego następnego dnia, on już więcej nie poruszał tej sprawy. Najprawdopodobniej umocnił się już wówczas w przekonaniu, że wykonujemy rozkazy AK – wspominał w 1992 roku Symcha Ratajzer-Rotem na antenie Polskiego Radia.
Ewakuacja
W nocy z 9 na 10 maja "kanalarze" pomogli przedostać się kilkunastu Żydom - wśród których był ostatni przywódca powstania w getcie warszawskim (po śmierci Mordechaja Anielewicza) Marek Edelman - na "aryjską" stronę miasta. Na wyjście z kanału ŻOB-owcy musieli jednak poczekać do rana.
- "Krzaczek" i Tadek zjawili się w ciężarówce i w przeciągu kilku minut myśmy się zorganizowali. Otworzyliśmy właz kanalizacyjny, a ludzie zaczęli wychodzić. "Krzaczek" siedział obok kierowcy i go terroryzował, bo on oczywiście, jak tylko zobaczył, co się dzieje, to chciał odjechać. Umówiony był na transport jakichś mebli czy tam butów, a nie ludzi – wspominał w 1992 roku Symcha Ratajzer-Rotem na antenie Polskiego Radia.
Nie było to jedyne niebezpieczeństwo, z którym musiała się tego dnia zmierzyć grupa Kazika.
- W pewnej chwili zauważyłem oficera granatowej policji, który szedł w naszym kierunku. Podszedłem więc do niego z ręką schowaną w kieszeni. Było jasne, że jestem uzbrojony – opowiadał Symcha Ratajzer-Rotem. – Powiedziałem mu, że tutaj odbywa się akcja wykonywana przez AK, i poprosiłem, żeby zawrócił, bo tak będzie lepiej dla obu stron. Byłem bardzo stanowczy i to poskutkowało, bo zawrócił – dodał.
Jak wspominał Symcha Ratajzer-Rotem, ewakuacja trwałą około pół godziny, chociaż wtedy wydawało mu się, że jest to cała wieczność. Ocaleni Żydzi zostali następnie przewiezieni do podwarszawskich Łomianek, gdzie mieli już zapewnione schronienie.
***
Zobacz także: Marek Edelman: najtrudniej uwierzyć we własną śmierć
***
Powstanie Warszawskie - zobacz serwis specjalny
Latem 1944 roku Symcha Ratajzer-Rotem brał udział w Powstaniu Warszawskim, walcząc w oddziale Armii Ludowej na Starym Mieście. Po zakończeniu II wojny światowej zdecydował się wyjechać do Jerozolimy, gdzie mieszkał aż do końca swojego życia.
- Niemcy skapitulowały, a Stany Zjednoczone i kraje europejskie okazały się zwycięzcami. Ale nie my, Żydzi. My byliśmy pobici, wybici i zabici. Według logiki trzeba było się cieszyć z zakończenia wojny. Ale nie sądzę, żeby wtedy ktoś był tak naprawdę radosny i szczęśliwy – ocenił w 1992 roku Symcha Ratajzer-Rotem na antenie Polskiego Radia.
28:46 kazik 2 wł.mp3 Druga część reportażu Alicji i Agnieszki Maciejowskiej poświęconego Symchowi Ratajzerowi-Rotemowi. W audycji wykorzystano wypowiedzi "Kazika", łączników ŻOB-u Marii Sawickiej, Adiny Blady-Szwajger i Tadeusza Rajszczaka oraz ostatniego przywódcy powstania w getcie warszawskim Marka Edelmana (PR, 04.06.1992)
W latach 80. XX wieku ukazały się drukiem jego "Wspomnienia powstańca z warszawskiego getta".
jb
Podczas pracy korzystałam z książki Witolda Beresia i Krzysztofa Burnetki "Bohaterzy z cienia. Kazik Ratajzer" (Świat Książki, 2012).