- Dopóki nie wystartował w rakiecie Sojuz, nikt w Polsce nie wiedział, z wyjątkiem wąskiego grona pilotów wojskowych, kim jest Mirosław Hermaszewski – mówił w radiowej Dwójce w 2018 roku Dariusz Kortko, współautor książki "Cena nieważkości. Kulisy lotu Polaka w kosmos". - Dopiero w czerwcu, kiedy rakieta wystartowała z Bajkonuru, cała Polska poznała nazwisko Mirosława Hermaszewskiego, zobaczyła, jak wygląda.
Jak wyglądała droga życiowa tego, wówczas 37-letniego, astronauty? I co nastąpiło później, po tym przełomowym locie w kosmiczną przestrzeń?
11:06 przed startemi Hermaszewski wspomnienia.mp3 Wspomnienia Mirosława Hermaszewskiego dotyczące przygotowań i przebiegu lotu kosmicznego. Fragment audycji "Przed startem" prowadzonej przez Adama Wojciechowskiego (PR, 17.06.1979)
Ocalony z wołyńskiej rzezi
Mirosław Hermaszewski urodził się 15 września 1941 w Lipnikach na Wołyniu. W wieku dwóch lat, w nocy z 25 na 26 marca 1943 roku, przeżył atak oddziału Ukraińskiej Powstańczej Armii na jego rodzinną miejscowość. Tej nocy zginęło 182 mieszkańców Lipnik, w tym dziadek Hermaszewskiego - Sylwester. Następnego ranka małego Mirka odnalazł ojciec, który wyruszył na poszukiwania ocalałych mieszkańców wsi i resztek dobytku.
"Nieopodal opłotków na zamarzniętym polu ojciec niespodziewanie dostrzegł charakterystyczny koc w kratkę, a w nim nieruchomego syna - Mirka, a wokół śniegu dużo krwi. Tata był pewny, że jestem martwy, byłem blady, ale kiedy potrząsnął mną, otworzyłem oczy i powiedziałem: »tata, si« - co oznaczało ogień, i »buch« - czyli to, czego było dużo, a tłumaczyć nie trzeba", przywoływał Mirosław Hermaszewski w swojej książce tamte dramatyczne wydarzenia w swojej książce wspomnieniowej.
Droga na lotnicze szczyty
Po wojnie w 1945 roku Mirosław Hermaszewski przyjechał wraz z rodziną do dolnośląskiego Wołowa, gdzie ukończył szkołę podstawową i liceum. W tych wczesnych młodzieńczych latach narodziło się jego zainteresowanie lotnictwem. Wpływ ta tę pasję miał zapewne starszy brat Mirosława, Władysław – pilot samolotów odrzutowych.
"Słyszałem o nim w radiu i wyobrażałem sobie szum jego samolotu na defiladach, pisano w gazetach o »przodującym oficerze pilocie Władysławie Hermaszewskim«. Pojawiła się też czytanka w podręczniku do języka polskiego dla czwartych klas: »Jak mały Władzio został lotnikiem«" - wspominał w swojej książce Mirosław Hermaszewski.
W roku 1961 roku Mirosław Hermaszewski zaczął studia w Wyższej Oficerskiej Szkole Lotniczej w Dęblinie, którą ukończył jako prymus. Następnie dostał się do pułku obrony powietrznej w Poznaniu, z wyróżnieniem ukończył tez Akademię Sztabu Generalnego w Warszawie. Służył w wojskach obrony powietrznej kraju, jako dowódca eskadry w Słupsku, zastępca dowódcy pułku w Gdyni oraz dowódca 11. pułku myśliwców we Wrocławiu.
Mirosław Hermaszewski podczas ćwiczeń na siłowni. Fot. Wojskowa Agencja Fotograficzna/Narodowe Archiwum Cyfrowe/domena publiczna
"Nie oszczędzaliśmy się w przygotowaniach"
W 1976 roku Mirosław Hermaszewski trafił do grupy kandydatów na kosmonautów w ramach międzynarodowego programu Interkosmos utworzonego przez ZSRR.
- Jak nam opowiadał prof. Jan Terelak, psycholog, który pomagał w wyborze tych kosmonautów, rzeczywiście to byli najlepsi polscy piloci – mówił w 2018 roku w Polski Radiu Dariusz Kortko, współautor książki "Cena nieważkości. Kulisy lotu Polaka w kosmos".
- Było ich osiemdziesięciu i zostali natychmiast poddani selekcji negatywnej: wsadzono ich na krzesła obrotowe, wystrzeliwano z katapulty, badano ich dokładnie, poddawano testom psychologicznym. Najsłabsi odpadali – opowiadał gość audycji "O wszystkim z kulturą".
O tych szkoleniach mówił również, w nagraniu z 1979 roku, sam Mirosław Hermaszewski.
– Bardzo istotne jest to przygotowanie samego siebie do lotu, swojej własnej psychiki. Musimy choćby przygotować swój układ krążenia do pracy w stanie nieważkości, swój aparat równowagi. Im więcej treningów, ćwiczeń na krzesłach, bębnach obrotowych, wirówkach czy huśtawkach, tym lepiej. Im więcej wysiłku na Ziemi, tym w kosmosie jest lepiej. W tak w naszym przypadku było. Nie oszczędzaliśmy się i w kosmosie nie było tak źle – wspominał Mirosław Hermaszewski.
29:45 Hermaszewski.mp3 Dariusz Kortko i Marcin Pietraszewski, autorzy książki "Cena nieważkości. Kulisy lotu Polaka w kosmos", o Mirosławie Hermaszewskim. Audycja Michała Nowaka z cyklu "O wszystkim z kulturą" (PR, 2018)
"Major Hermaszewski był bardziej otwarty"
Decyzja, kto spośród starannie wyselekcjonowanych dwóch ostatecznych kandydatów (Mirosław Hermaszewski czy Zenon Jankowski) poleci, zapadła w ostatniej chwili. Podjęto ją w wąskim gronie najwyższych władz partyjnych.
- Kiedy pytaliśmy gen. Klimuka, dowódcy statku Sojuz-30, kto był lepszy, odpowiedział, że obydwaj byli tak samo dobrze wyszkoleni, przeszli takie same egzaminy. Wzięto jednak pod uwagę kwestie osobowościowe. Major Hermaszewski był bardziej otwarty, lubił rozmawiać z ludźmi, żartować, był duszą towarzystwa – opowiadali autorzy książki "Cena nieważkości. Kulisy lotu Polaka w kosmos"
I tak nadszedł ten wyjątkowy dzień: 27 czerwca 1978 roku.
Mirosław Hermaszewski podczas treningu na pokładzie statku Sojuz 30 z radzieckim kosmonautą Piotrem Klimukiem. Fot. FoKa / Forum
Chwila startu. "Nie czułem strachu"
- Ten dzień był bardzo szczególny, zaczął się bardzo wcześnie – wspominał w Polskim Radiu Mirosław Hermaszewski. - O godz. 6.00 były badania, potem jazda na kosmodrom. Nie czułem strachu, bardziej dominowało uczucie oczekiwania.
O godz. 17.27 z kosmodromu Bajkonur wystartował radziecki statek Sojuz-30, którego załogę stanowili: Mirosław Hermaszewski i dowódca, radziecki pułkownik Piotr Klimuk.
28 czerwca, dzień po starcie, załoga połączyła się z naukową stacją orbitalną Salut 6 – Sojuz 29, gdzie wykonano program badawczy. Lot Mirosława Hermaszewskiego trwał 8 dni, w czasie których dokonano 126 okrążeń Ziemi oraz ustanowiono kilka rekordów Polski, zatwierdzonych przez Międzynarodową Federację Lotniczą.
05:00 7 dni w kraju i na świecie___14079.mp3 Zakończenie misji Sojuza-30. Relacja Sławomira Szofa z lądowania kosmonautów w stepach Kazachstanu, rozmowa z Mirosławem Hermaszewskim (PR, 9.07.1978)
"Nieco kręci mi się w głowie"
Lądowanie nastąpiło 5 lipca 1978 na stepach Kazachstanu.
- Oto jest godzina 19.30 czasu miejscowego, 16.30 czasu moskiewskiego, pojawia się lądownik i maleńki punkcik wyłania się zza chmur – relacjonował wówczas na antenie Polskiego Radia dziennikarz Sławomir Szof. - Nagle rozpryskuje się za nim czasza spadochronu! Wolniutko, wolniutko, coraz bliżej ziemi kazachstańskiej, kosmonauci wracają szczęśliwie z międzygwiezdnych przestrzeni
- Zdrowy jestem, dobrze się czuję, tylko nogi mam troszeczkę miękkie i nieco kręci mi się w głowie – mówił sam Mirosław Hermaszewski zaraz po wylądowaniu.
Na pokład Sojuza 30 polski astronauta zabrał ze sobą m.in. flagę i godło państwowe PRL, fotografie Edwarda Gierka i Leonida Breżniewa, ziemię z pól Lenino i Warszawy oraz miniaturowe wydania "Manifestu Komunistycznego". W kosmos z Mirosławem Hermaszewskim poleciało także faksimile pierwszej księgi "O obrotach ciał niebieskich" oraz rysunku systemu słonecznego Mikołaja Kopernika. Astronauta zabrał również miniaturowe wydanie "Pana Tadeusza", które po latach podarował papieżowi Janowi Pawłowi II.
Powitanie Mirosława Hermaszewskiego i Piotra Klimuka tuż po powrocie z kosmosu i wylądowaniu koło Arkałyku w Kazachstanie. Fot. PAP/Tadeusz Zagozdzinski
W Wojskowej Radzie Ocalenia Narodowego
Jak mówił w audycji Polskiego Radia z 2018 roku historyk dr hab. Sławomir Cenckiewicz, z zachowanych dokumentów wynika, że Hermaszewski, będąc jeszcze w Wyższej Oficerskiej Szkoły Lotniczej w Dęblinie, współpracował z Wojskową Służbą Wewnętrzną. Jako agent o pseudonimie "Długi" przekazywał informacje o swoich kolegach z roku.
Z kolei w latach 1981-1983 ppłk Mirosław Hermaszewski został członkiem Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego. Był to najwyższy organ sprawujący władzę w państwie w okresie stanu wojennego wprowadzonego 13 grudnia 1981 roku. Na czele tej grupy stał gen. Wojciech Jaruzelski - ówczesny premier, I Sekretarz KC PZPR i minister obrony narodowej. WRON nie miała umocowania konstytucyjnego, zatem przez sądy III RP uznana została za związek przestępczy o charakterze zbrojnym.
Mirosław Hermaszewski tłumaczył po latach, że o swoim udziale we WRON dowiedział się z telewizji.
23:16 00f9144f.mp3 Historyk, dr hab. Sławomir Cenckiewicz mówi o Wojskowej Radzie Ocalenia Narodowego i karierze Mirosława Hermaszewskiego. Rozmowę prowadzi Rafał Dudkiewicz. Audycja "W Gruncie Rzeczy" (PR, 11.04.2018)
- Nawet z pobieżnej analizy źródeł, których jest bardzo dużo, wynika, że była to postać nieprzypadkowa w szeregach WRON. Jaruzelski upatrzył go lata wcześniej. Generał z całą pewnością partycypował w decyzji, kto ma polecieć w przestrzeń kosmiczną - mówił na antenie Polskiego Radia dr hab. Sławomir Cenckiewicz. Jak podkreślał, o składzie osobowym WRON-u decydował sam Jaruzelski, a wszyscy członkowie tego organu byli mu ludźmi dobrze znanymi.
W latach 1987-1990 Mirosław Hermaszewski był komendantem Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych, gdzie w 1988 roku otrzymał nominację generalską. Następnie pełnił funkcję zastępcy dowódcy Wojsk Lotniczych i Obrony Powietrznej (WLiOP) i szefa bezpieczeństwa lotów WLiOP.
Ostatnie lata
W 2001 Mirosław Hermaszewski wystartował bez powodzenia w wyborach parlamentarnych do Senatu z listy Sojuszu Lewicy Demokratycznej – Unii Pracy. W wyborach samorządowych w 2002 był również z ramienia SLD–UP kandydatem do sejmiku mazowieckiego i uzyskał mandat. Z kolei w wyborach parlamentarnych w 2005 kandydował
do Sejmu z listy Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Nie zdobył jednak mandatu.
Swój ostatni lot na samolocie bojowym, Migu-29, Mirosław Hermaszewski odbył 5 października 2005 roku, gdy ówczesny minister obrony narodowej Jerzy Szmajdziński dowiedział się, że jedyny polski kosmonauta nie wykonał do tej pory lotu pożegnalnego.
08:20 hermaszewski 21-05-2021.mp3 Gen. Mirosław Hermaszewski wspomina swój lot w kosmos. Audycja Joanny Racewicz z cyklu "Cztery pory roku" (PR, 2021)
***
Czytaj także:
***
- Podczas odpoczynku patrzyliśmy na Ziemię, ogarnialiśmy ją wzrokiem, nasycaliśmy się jej widokiem – wspominał Mirosław Hermaszewski w 1979 roku swój pobyt w kosmosie. – Na tej wysokości widać, jak ogromna jest nasza Ziemia, jak potężna. Jak my w jej kontekście jesteśmy tacy mali. Choć jednocześnie: przecież mogliśmy być tu, w kosmosie. Jaki więc jesteś, myślałem sobie, człowieku? Wielki czy mały, silny czy słaby? Trudno było nie mieć wtedy takich refleksji.
jp/PAP