Historia

Stefan Ossowiecki. Największy jasnowidz przedwojennej Polski

Ostatnia aktualizacja: 22.08.2024 05:54
– Mój mąż, jeszcze podczas studiów, nad niektórymi ludźmi widywał jakby otokę świetlną, szaro-białą. Potem zaobserwował, że ci ludzie prędko umierali – opowiadała w Polskim Radiu w 1960 roku Zofia Ossowiecka o początkach, jak to określiła, "przedziwnego daru" jej męża. Stefan Ossowiecki był najsłynniejszą w międzywojennej Polsce osobą, której przypisywano zdolności paranormalne.    
Stefan Ossowiecki w swoim mieszkaniu, 1932 r.
Stefan Ossowiecki w swoim mieszkaniu, 1932 r.Foto: Narodowe Archiwum Cyfrowe

 Ja tutaj Państwu opowiadam takie może niestworzone rzeczy. Ale przecież zaznaczyłam na wstępie, że będę mówiła obiektywnie – podkreślała w swoich radiowych wspomnieniach Zofia Ossowiecka.

W istocie, większość z wydarzeń zawartych w tych opowieściach trudno byłoby racjonalnie wyjaśnić. Czy są one "prawdziwe"? Zostawiając odpowiedź na to pytanie znawcom dziejów kultury i duchowości, warto wysłuchać tego szczególnego, zapisanego w archiwach Polskiego Radia, nagrania. Przypisami do niego będą źródła z epoki oraz prace biografów najsłynniejszego jasnowidza II Rzeczpospolitej.


Posłuchaj
22:20 materiał archiwalny o stefanie ossowieckim___5745_tr_2-2_c6dbff44[00].mp3 Zofia Ossowiecka opowiada o swoim mężu Stefanie Ossowieckim (PR, 26.04.1960)

 

Widzenie rzeczy zakrytych a egzaminy

Stefan Ossowiecki urodził się 22 sierpnia 1877 roku w Moskwie w stosunkowo dobrze usytuowanej polskiej rodzinie o szlacheckim rodowodzie. Jego ojciec był bowiem inżynierem (w młodym wieku należał do asystentów Dmitrija Mendelejewa), właścicielem chemicznych zakładów.

Nim Stefan stał się słynny dzięki swoim zdolnościom paranormalnym, zdobył solidne i dalekie od spraw duchowych wykształcenie: studiował w petersburskim Instytucie Technologicznym. A, już jako inżynier technolog, pracował w fabrykach chemicznych.

Jednocześnie od wczesnych lat dawała o sobie znać, jak opowiadała jego żona, sfera spraw nieracjonalnych.

 Odkrywał u siebie zdolności, które miały media (osoby twierdzące, że potrafią kontaktować się ze zmarłymi – przyp. red.), zdolności telepatyczne oraz tylekinezyjne – mówiła Zofia Ossowiecka.

Co oznaczały te ostatnie? – Miał możność przesuwania ciężkich przedmiotów. I jeszcze jedną właściwość, która była bardzo pożyteczna dla jego kolegów, a objawiła się w czasach studenckich – tłumaczyła żona Stefana Ossowieckiego. – W sytuacji, gdy leżały kartki przed egzaminem, ułożone na stole w formie pytań, mąż mój od razu mógł odgadnąć, jakie pytanie znajduje się na danej kartce.

Jak się kształtował "świat ducha"?

Do tych, którzy pomogli Stefanowi Ossowieckiemu oswoić te niepokojące go początkowo zdolności, znaleźć do nich klucz, należał Worobiej (Wróbel), żydowski jasnowidz z Homla (miasta leżącego na terenie dzisiejszej Białorusi).

"Był to starzec wtajemniczony. Prawie całe swe życie spędził na Wschodzie, potem powrócił do swego kraju ojczystego, aby go już więcej nie opuszczać. Kiedy go poznałem, miał lat 76. Starzec ten posiadał wielki wpływ na moją psychikę, był moim szczerym przyjacielem i on właśnie wskazał mi sposób ćwiczenia oraz rozwijania zdolności”, przyznawał Stefan Ossowiecki w swojej książce "Świat mego ducha i wizje przyszłości".


Ilustracja z książki Stefana Ossowieckiego "Świat mego ducha i wizje przyszłości". Fot. Polona/dp Ilustracja z książki Stefana Ossowieckiego "Świat mego ducha i wizje przyszłości". Fot. Polona/dp

Jasnowidz w spółkach akcyjnych

W 1918 roku – po dramatycznych przeżyciach związanych z I wojnąrewolucją bolszewicką (Ossowiecki, przedstawiciel "klasy posiadaczy", przebywał przez kilka miesięcy w więzieniu) – inżynier przeniósł się do odrodzonej Polski. Najpierw w Żyrardowie, później w Warszawie zajmował się, jako człowiek przedsiębiorczy, różnymi sprawami handlowo-przemysłowymi. Był m.in. dyrektorem w Spółce Akcyjnej "Widzewska Manufaktura", współtworzył stołeczne Towarzystwo Przemysłu Chemicznego czy Warszawsko-Śląską Spółkę Węglową.

Ale – jak chcą świadectwa z lat międzywojnia – Stefan Ossowiecki nie zatracił swoich "przedziwnych darów". Co więcej, stopniowo objawiały się one w coraz to szerszych kręgach, również wśród osób wpływowych i powszechnie znanych.

"Był przybyszem z czwartego wymiaru", napisał o nim w książce "Niepospolici ludzie w dniu swoim powszednim" Adam Grzymała-Siedlecki, ceniony w międzywojniu dramatopisarz i prozaik.

Aura, która zapowiada śmierć

– Mój mąż, kiedy jeszcze był studentem, nad niektórymi ludźmi widywał jakby otokę świetlną, szaro-białą. Potem zaobserwował, że ci ludzie prędko umierali – opowiadała w Polskim Radiu w 1960 roku Zofia Ossowiecka.

Jako ilustrację tego niewytłumaczalnego fenomenu Zofia Ossowiecka przywołała historię z 1919 roku z udziałem Zygmunta Wielopolskiego, arystokraty i polityka.

– Mąż spotkał w hotelu "Bristol" w Warszawie swojego znajomego, Wielopolskiego, człowieka w sile wieku. Wtedy ten wyglądał kwitnąco, był w doskonałym humorze, z ożywieniem opowiadał mojemu mężowi, że dostał jakąś rządową nominację do Londynu – mówiła Zofia Ossowiecka.

– W pewnym momencie mąż zauważył wokół głowy Wielopolskiego właśnie taką szarą otokę, świetlną, jakby aureolę czy też aurę. Po pożegnaniu się z politykiem natychmiast opowiedział o tym swoim widzeniu kilku znajomym, uprzedził też jego kuzynkę, panią Wielkopolską, o grożącym jakimś niebezpieczeństwie. W parę godzin później, wieczorem, Wielopolski zmarł nagle. Prawdopodobnie na serce.


"Z powodu wielkiego zainteresowania, jakie w Warszawie w ostatnich czasach wzbudzają niezwykłe doświadczenia ze sławnym jasnowidzem inż. Stefanem Ossowieckim…". Afisz z 1926 r. Fot. Polona/dp "Z powodu wielkiego zainteresowania, jakie w Warszawie w ostatnich czasach wzbudzają niezwykłe doświadczenia ze sławnym jasnowidzem inż. Stefanem Ossowieckim…". Afisz z 1926 r. Fot. Polona/dp

Józef Piłsudski sprawdza

Wśród znanych nazwisk tych, którzy pojawili się w radiowych wspomnieniach o Stefanie Ossowieckim, znaleźli się m.in. pianista Artur Rubinstein, kompozytor Karol Szymanowski czy aktor Juliusz Osterwa.

Artur Rubinstein, jak opowiadała Zofia Ossowiecka, był bardzo zaintrygowany zdolnościami warszawskiego jasnowidza. – Kiedyś poprosił mojego męża o zrobienie doświadczenia. Rubinstein wyszedł do drugiego pokoju, narysował jakiś rysunek, włożył go do koperty, zapieczętował i oddał mężowi. Ten chwilę trzymał kopertę w ręku, wziął ołówek i, jak się późnej okazało, identycznie taki sam rysunek odtworzył – wspominała w 1960 roku Zofia Ossowiecka.

Z kolei opowieść z udziałem Juliusza Osterwy i Karola Szymanowskiego dotyczyła "telepatycznego przywołania" osoby znajdującej się gdzieś daleko. Według Zofii Ossowieckiej jej mąż był w stanie "zmusić myślami", by ktoś (w tym przypadku jakiś słynny wówczas w Warszawie muzyk) porzucił wszystko, wziął taksówkę i dołączył do towarzyskiego spotkania.

Z kolei sam Stefan Ossowiecki wspominał w swojej książce, że nawet Józef Piłsudski postanowił pewnego razu sprawdzić jego umiejętności.

"Generał Sosnkowski, będąc u mnie w mieszkaniu przy ulicy Trębackiej, powiedział, że bardzo mu zależy, żebym zrobił doświadczenie z zapieczętowanym listem, który otrzymał od Naczelnika państwa Józefa Piłsudskiego, z życzeniem marszałka, abym odczytał, nie otwierając koperty", pisał Stefan Ossowiecki.

Z dalszych wspomnień inżyniera wynika, że ów był w stanie odgadnąć ("zobaczyć oczami duszy"), jakie treści marszałek ukrył w kopercie. Okazało się, że była to formułka "wyjścia szachowego, ulubionej gry marszałka".

"Doświadczenie powyższe", kończył Stefan Ossowiecki wspomnienie tego wydarzenia, "potwierdza protokół podpisany przez adiutanta i osobistego sekretarza naczelnika państwa porucznika Czesława Świrskiego".

***

Czytaj także:

***

"Wizja Ossowieckiego była trafna"

Paranormalne zdolności Stefana Ossowieckiego, podkreślała w radiowym wywiadzie jego żona, służyły jednak nie tyle zabawie czy zaspokojeniu ciekawości, ile sprawom poważnym.

– Poszukiwał zaginionych ludzi i zaginione przedmioty, wykrywał też kradzieże. Tego akurat bardzo nie lubił, ale jednak nie umiał często odmówić, chcąc przyjść z pomocą tym, którzy byli poszkodowani. Były takie wypadki, że się do niego zwracały urzędniczki z dawnej kasy oszczędności, bo ginęły jakieś akcje i te urzędniczki były posądzane – opowiadała Zofia Ossowiecka.

Jak donosił dziennik "Polska Zachodnia" z 29 listopada 1937 roku, z niewytłumaczalnych poszukiwawczych zdolności Stefana Ossowieckiego korzystali nawet przedstawiciele Polskich Linii Lotniczych LOT.

"Wizja Ossowieckiego była trafna", głosił podtytuł artykułu na temat odnalezienia szczątków polskiego samolotu, rozbitego gdzieś w bułgarskich górach 23 listopada 1937 roku.

"Panowie [z LOT-u] przynieśli z sobą dokładną mapę, prosząc [inżyniera] o uwidocznienie na niej miejsca, w którym jasnowidz widzi samolot. Inż. Ossowiecki przez długi czas wahał się, wiedząc jak wielką bierze na siebie odpowiedzialność, bezwzględne bowiem wskazania jego będą wzięte pod uwagę przy kierowaniu ekspedycji ratunkowej", czytamy w towarzyszącej wspomnianemu artykułowi notce o wiele mówiącym tytule: "Jasnowidz Ossowiecki zakreślił na mapie miejsce katastrofy".


Pierwsza strona "Polski Zachodniej" z 29 listopada 1937 roku. Fot. Ze zbiorów Biblioteki Śląskiej w Katowicach/dp Pierwsza strona "Polski Zachodniej" z 29 listopada 1937 roku. Fot. Ze zbiorów Biblioteki Śląskiej w Katowicach/dp


Widzenia w mrokach wojny

Przeczucia Stefana Ossowieckiego, jak mówiła w Polskim Radiu jego żona, ratowały wielokrotnie ludzkie istnienia. Miało to miejsce, opowiadała Zofia Ossowiecka, choćby pewnego upalnego czerwcowego dnia w Warszawie. Inżynier, ponaglony "wizją", przybył nad Wisłę nieopodal mostu Poniatowskiego i przy pomocy innych ludzi uratował kąpiących się w rzece, w pewnym momencie porwanych przez zdradziecki nurt.

– To wszystko spotęgowało się po wybuchu II wojny – podkreślała Zofia Ossowiecka. – Mój mąż udzielał wtedy prawie codziennie pomocy tym, którzy się do niego tłumnie zwracali. A ci przybywali niemalże z całej Polski, chcąc się dowiedzieć o losie swoich najbliższych, zaginionych.

Według Zofii Ossowieckiej, jej mężowi udało się "przestrzec przed wielkim grożącym niebezpieczeństwem" bardzo wielu ludzi. - Ustrzegł ich od wywiezienia do getta, ci ludzie żyją, są nawet w Warszawie – przekonywała.

***

Czytaj także:

***

Stefan Ossowiecki zginął w czasie Powstania Warszawskiego, najprawdopodobniej zamordowany przez Niemców 5 sierpnia 1944 roku w jednej z masowych egzekucji.

– Niestety, co do siebie nie przewidywał nic – dodała na koniec swoich radiowych wspomnień Zofia Ossowiecka. – Po prostu może dlatego, że się nad tym nie zastanawiał.

jp

Źródła: Krzysztof Boruń, Katarzyna Boruń-Jagodzińska, "Ossowiecki - zagadki jasnowidzenia", Warszawa 1990.

Czytaj także

Prof. Anna Świderkówna. Od tajemnic egipskich papirusów po odczytanie Biblii

Ostatnia aktualizacja: 16.08.2024 05:46
- Wiedza jest dla mnie drogą. Ma ona sens, kiedy do czegoś większego mnie prowadzi. Do jakiegoś głębszego poznania i zrozumienia. Do jedynej Prawdy - mówiła w archiwalnej radiowej audycji prof. Anna Świderkówna, znakomita znawczyni historii starożytności, kultury helleńskiej i Biblii. 
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Bogurodzica", Grunwald i "zagadka zamknięta na siedem pieczęci"

Ostatnia aktualizacja: 15.07.2024 05:56
Najstarsza znana polska pieśń religijna, najbardziej tajemnicza. Ale i pieśń bojowa rycerstwa polskiego: według Długosza śpiewało ją "wojsko królewskie" Jagiełły przed bitwą pod Grunwaldem. Wieki później odwoływali się do "Bogurodzicy" młodzi poeci walczącej Warszawy. Co dziś wiemy o tym prastarym tekście? I czego być może nie dowiemy się już nigdy?
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Powrócić do tajemniczego słowa". Zbigniew Herbert i jego radiowe dramaty

Ostatnia aktualizacja: 28.07.2024 06:00
– Nienazywanie czegoś bezpośrednio jest wymowne i działające na wyobraźnię. A przy tym bardzo greckie. Przecież w dramacie greckim wciąż coś istnieje tylko w słowie – opowiadał Zbigniew Herbert w 1974 roku przed radiowym mikrofonem o swoim rozumieniu słuchowiska. Ten znakomity poeta i eseista był bowiem również dramaturgiem, współpracującym z Polskim Radiem i współtworzącym Teatr Wyobraźni.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Samuel Bogumił Linde. Syn Szweda i Niemki, który zakochał się w polskiej kulturze

Ostatnia aktualizacja: 08.08.2024 05:50
Choć jego językiem ojczystym był niemiecki, uczony ten przeszedł do historii jako autor pierwszego, cennego do dziś, nowoczesnego słownika języka polskiego. Poza tym kierował świetnym liceum, w którym uczył się m.in. Chopin, a także współtworzył i prowadził Bibliotekę Uniwersytecką w Warszawie. 
rozwiń zwiń