Aleksandra Olędzka-Frybesowa urodziła się 25 listopada 1923 roku.
– Data urodzin zawsze sytuuje człowieka w pokoleniu, które nosi na sobie ślady historii. A w moim pokoleniu było tych śladów bardzo dużo: najpierw 1939, potem okupacja, Powstanie Warszawskie, trochę partyzantki, potem ciemne noce stalinizmu – mówiła poetka w jednej z audycji Polskiego Radia.
W radiowych wspomnieniach Aleksandry Olędzkiej-Frybesowej jej własna biografia jest jedynie tłem dla opowieści o życiowych i twórczych – to szło zawsze w parze – fascynacjach oraz inspiracjach. Rzeczach, które znajdowały później odzwierciedlenie w jej esejach, przekładach czy po prostu w wierszach.
16:05 rozmowa z aleksandrĄ olĘdzkĄ-frybesowĄ - poetkĄ, eseistkĄ, tŁ___1973_01_ii_tr_0-0_cba21758[00].mp3 "Sztuka czytania". Z Aleksandrą Olędzką-Frybesową rozmawia Dorota Gacek (PR, 2001)
15:54 sztuka patrzenia___odcinek 3_ aleksandra olędzka-frybesowa___2300_00_ii_tr_0-0_c207a4fa[00].mp3 "Sztuka patrzenia". Aleksandra Olędzka-Frybesowa o poezji i o sztuce (PR, 2000)
"ci już nie udawali, że to śliczna pani"
W 1941 roku 18-letnia Aleksandra, wówczas jeszcze Olędzka, zdała maturę – po nauce na tajnych kompletach – i włączyła się w działalność konspiracyjną. Była łączniczką (pseudonim "Magda") w VII Obwodzie "Obroża" Warszawskiego Okręgu Armii Krajowej, a w czasie Powstania Warszawskiego – w Grupie "Kampinos".
– W okupowanej Warszawie poza przyspieszonym kursem konspiracji było także życie kulturalne, choćby koncerty w prywatnych mieszkaniach, w kawiarniach na Polnej – opowiadała Aleksandra Olędzka-Frybesowa o czasach II wojny. – Człowiek wybierał wtedy też powstańcze piosenki, które odpowiadały sytuacji. Ale miałam do nich stosunek ambiwalentny. Tak dużo było w nich młodzieńczego zapału i heroizmu, a jednocześnie tak dużo dziecinnego junactwa. Przyznam się, że jak się pod to podkładało imiona i twarze ludzi, którzy nie przeżyli, nie sposób tego było śpiewać.
Jedną z twórczych inspiracji tych wojennych doświadczeń był, jak mówiła poetka, jej wiersz dedykowany partyzantom, "leśnym ludziom", a zawierający m.in. znamienną frazę "ci już nie udawali, że to śliczna pani".
Języki i podróże
Ta przyszła wielojęzyczna tłumaczka potrafiła uczyć się języków w niekorzystnym wojennym czasie. – Poznawała te języki w dużym stopniu samodzielnie: francuski, znała również niemiecki, angielski, później nauczyła się hiszpańskiego – przypominał w radiowej audycji dziennikarz Witold Malesa.
Znajomość tych języków służyła Aleksandrze Olędzkiej-Frybesowej przy jej pracach translatorskich, przydała się jednak i w podróżach. To podróże bowiem, traktowane jako przeżycia duchowe i egzystencjalne, należały do jej największych pasji.
Po dalszym, już powojennym kształceniu (polonistyka w Krakowie i w Warszawie), po pracy w Polskim Radiu (na stanowisku redaktorki w Wydziale Audycji Wymiennych z Zagranicą), w końcu: po współpracy z Państwowym Instytutem Wydawniczym Aleksandra Olędzka-Frybesowa mogła zrealizować swoje podróżnicze marzenia. Wówczas, w połowie lat 60. XX w., europejskie wyjazdy nie należały do najłatwiejszych, ale tu dopomógł kontekst osobisty: mężem Aleksandry był Stanisław Frybers, historyk literatury i dyrektor Ośrodka Kultury Polskiej na Sorbonie.
– Spędziłam 5-6 lat w Paryżu z możliwością podróżowania po Europie. To był czas, który zaowocował czymś dla mnie bardzo ważnym – podkreślała Aleksandra Olędzka-Frybesowa w Polskim Radiu. – To było między innymi olśnienie sztuką romańską, u nas w Polsce bardzo ubożuchną, a tam to jest po prostu szaleństwo.
Klasztor San Juan de los Reyes w Toledo. Fot. Shutterstock. "Przykład tego, jak w zetknięciu z obcą, arabską sztuką powstała fascynująca nas swoją nowością – hiszpańska twarz gotyku", pisała Aleksandra Olędzka-Frybesowa
Drogami średniowiecznej Europy
Te podróże, do Francji, Hiszpanii, Włoch, Grecji czy Belgii, stały się przyczynkiem do powstania znakomitych "sprawozdań ze zwiedzania", szkiców i esejów poświęconych choćby francuskiej architekturze romańskiej czy fascynującej mieszance stylów (islamskich i chrześcijańskich) na hiszpańskiej ziemi.
Teksty te – wydane m.in. w tomach "Z Paryża w przeszłość. Wędrówki po Europie" (1973), "W głąb labiryntu. Wędrówki po Europie" (1979), "Drogami średniowiecznej Europy" (1997) – były docenianie zarówno przez miłośników takich form pisania, jak i przez znawców. – Sądząc po tych wyrafinowanych esejach o sztuce i architekturze sakralnej można było pomyśleć, że ich autorka studiowała historię sztuki. A okazuje się, że była samoukiem – podkreślała w Polskim Radiu tłumaczka Krystyna Rodowska.
W radiowych wspomnieniach samej Aleksandry Olędzkiej-Frybesowej zachowały się natomiast migawki z tych podróży w przeszłość Europy. Na przykład chorał gregoriański wysłuchany w jednym z francuskich opactw benedyktyńskich.
– Wykonany przez mnichów w białych szatach, którzy procesjonalnie weszli, zasiedli w stallach i zaczęli śpiewać. Miało się wrażenie, że ta muzyka nie wydobywa się z ich ust, ale nasyca całą przestrzeń kościoła: nawy i sklepienie. To kwestia tajemnicy budownictwa średniowiecznego – kto tak jak oni potrafił ustawić sprawę akustyki.
Drugim wielkim kulturowo-historycznym tematem stała się dla Aleksandry Olędzkiej-Frybesowej sztuka bizantyńska. – Miałam możność podróżowania po krajach Europy środkowo-wschodniej. Były to wyprawy niezapomniane, otworzyły się dla mnie całkiem nowe przestrzenie – opowiadała. – Jak wcześniej zafrapowała mnie wczesnośredniowieczna sztuka zachodniej Europy, tak tutaj zetknęłam się ze sztuką bizantyńską, z ikonami, z teologią prawosławną, z rytuałem prawosławnych nabożeństw i z chórami cerkiewnymi.
Plonem tych nowych olśnieni był m.in. tom esejów "Patrząc na ikony. Wędrówki po Europie" (1989), poświęcony sztuce Rawenny, Macedonii, Bułgarii czy Rumunii.
Freski z bazyliki San Vitale w Rawennie. Fot. Shutterstock. "Rawenna jest jak uchylenie drzwi; za nimi nagle ukazuje się wspaniałość nieznanego świata", pisała Aleksandra Olędzka-Frybesowa
"Młodzi dziękowali mi za ten przekład"
Aleksandra Olędzka-Frybesowa już w 1949 roku została członkiem Sekcji Tłumaczy Polskiego PEN Clubu. Kolejne lata przynosiły jej rozliczne tłumaczenia, głownie z języka francuskiego, również z angielskiego, a nawet z hiszpańskiego. W latach od 70. do 90. była również redaktorką cenionego pisma "Literatura na Świecie".
W 1992 roku za swój bogaty dorobek przekładowy, przede wszystkim z francuskiego obszaru językowego, otrzymała prestiżową Nagrodę Fundacji im. Kościelskich.
Wśród tłumaczonych przez nią autorów jest i Simone de Beauvoir, i Emile Zola, i Henry Graham Greene, i Jacques Maritain, i Paul Valéry, i współcześni poeci francuscy. Być może jednak do największych osiągnięć translatorskich Aleksandry Olędzkiej-Frybesowej należą przekłady Antoine’a de Saint-Exupéry’ego i Simone Weil.
– Kiedy Instytut Wydawniczy PAX zaproponował mi przełożenie "Twierdzy" Saint-Exupéry’ego, długo się wahałam, bo to jest rzecz po prostu niedopracowana. Uznałam w końcu, że trzeba ją przełożyć i ani przez chwilę tego nie żałowałam – wspominała tłumaczka.
"Twierdza" to książka szczególna w dorobku autora "Małego Księcia". Sam pisarz uznawał ją za swoje dzieło życia. Dzieło, i w tym leży źródło owego "niedopracowania", niedokończone.
- Jest to jego summa, przesłanie, które chciał po sobie zostawić. Styl ma ta opowieść podniosły i sentencjonalny, osnową jest baśń wschodnia. Znajdziemy tu refleksje o wolności, o odpowiedzialności, o roli ciągłości tradycji. I postawę afirmacji, czułości, nie czułostkowości!, do ziemi, do świata – opowiadała Aleksandra Olędzka-Frybesowa o "Twierdzy".
Jak dodawała, po wydaniu tej książki podchodzili do niej nieznajomi młodzi ludzie, którzy dziękowali za ten wielki (ponad 500 stron) przekład.
Z innych radiowych wspomnień Aleksandry Olędzkiej-Frybesowej związanych z autorem "Nocnego lotu" wyróżnia się jedno, z udziałem matki pisarza.
– Spędzając kiedyś wakacje wielkanocne na południu Francji, przejeżdżaliśmy przez miejscowość Cabris. Przypomniało mi się, że przyjaciele francuscy powiedzieli mi: "Jeżeli będziesz kiedyś w Cabris, zajedź do pani Saint-Exupéry, ona się ucieszy, że jej syn jest czytany w Polsce".
– Bez uprzedzenia, przepraszając, weszłam do niej. Spotkanie było zjawiskowe: wysoka, białogłowa, na biało ubrana niewidząca kobieta, która ucieszyła się, że Exupéry jest po polsku czytany. Zaprosiła nas też na śniadanie wielkanocne.
– Ale najważniejsze jest to, co stało się potem. Był rok 1968. W momencie, kiedy nasze wojska wkroczyły do Czechosłowacji, nie wiedziałam, co ze sobą zrobić w Paryżu, kryłam się. I nikt z przyjaciół francuskich nie wpadł na taką myśl, co ta stara niewidoma kobieta. Poczta przyniosła mi list pisany na maszynie przez sekretarkę pani Exupéry. Na dole tylko, drżącą ręką, umieszczony był jej podpis. List ten zawierał zdanie: "ja wiem, co teraz pani przeżywa".
20:37 TO JEST TLUMACZKA.mp3 Wspomnienie o Aleksandrze Olędzkiej-Frybesowej. Z Krystyną Rodowską rozmawia Witold Malesa (PR, 2012)
Zmysły i metafizyka
Już w esejach Aleksandry Olędzkiej-Frybesowej, jak mówiła Krystyna Rodowska, dochodził do głosu jej stop ogromnej pracy poznawczej i wrażliwości poetyckiej. Wrażliwości, która zaowocowała wieloma tomikami wierszy.
– W jej twórczości poetyckiej objawiają się choćby doświadczenia wojenne, po wielu latach przetworzone. Jest to poezja czerpiąca z dokonań awangardy, ale i za pan brat z tradycją, ze współczesnością, niesłychanie zmysłowa, zapatrzona w naturę i w sztukę. I bardzo ciekawa poznawczo – podkreślała Krystyna Rodowska.
Co charakterystyczne dla wyborów twórczych Aleksandry Olędzkiej-Frybesowej, jej poezja dotyczy w dużej mierze świata duchowego. – Jest tu obecna perspektywa metafizyczna, ale zawsze w sposób dyskretny. Nie jest to poezja religijna, ten wymiar metafizyczny jedynie tu się sugeruje – tłumaczyła Krystyna Rodowska.
Postawy uważności wobec tego, co transcendentne, poetka mogła się uczyć choćby u wielkiej francuskiej filozofki i mistyczki, której pisma tłumaczyła – u Simone Weil. – To była niezwykle dramatyczna postać, do końca życia nie przestała się ostro wadzić z Bogiem – opowiadała Aleksandra Olędzka-Frybesowa o tej myślicielce, mistrzyni duchowej takich twórców, jak Józef Czapski czy Czesław Miłosz.
***
Czytaj także:
***
– Pamiętam jej ostatni wieczór, jaki miała w warszawskim Domu Literatury – wspominała Krystyna Rogowska. – Udany, świetny, ona była bardzo wzruszona. Ale nie mogła przemówić już ani słowa, nie pozwalała jej na to jej choroba.
Aleksandra Olędzka-Frybesowa zmarła 23 października 2012 roku.
"Nie zapominajcie, mówił samotny Rilke / że życie jest chwałą", pisała w swoim wierszu "Samotności" na kilka lat przed śmiercią.
Jacek Puciato
Źródła:
Aleksandra Olędzka-Frybesowa, "Drogami średniowiecznej Europy", Kraków 1997; tejże, "Patrząc na ikony", Warszawa 2001; cytat z wiersza za: "Kwartalnik Artystyczny" 2001/4; hasło: "Aleksandra Olędzka-Frybesowa" w słowniku biobibliograficznym "Współcześni polscy pisarze i badacze literatury"; Powstańcze Biogramy: "Aleksandra Olędzka", www.1944.pl.