Wiem, gdzie się urodziłam. Uważam, że to jest wielki honor i szczęście urodzić się w takim miasteczku. Wyjechałam stąd jako małe dziecko, więc nie pamiętałam, jak wygląda Chełm. A teraz zobaczyłam, jakie to jest piękne miasto.
(Ida Haendel w reportażu radiowym "Powrót Idy")
Chełm. Widok ogólny. Pocztówka z lat 20/30. XX w. Fot. Polona/dp
"Wzięła skrzypce i zagrała kołysankę"
Być może wszystko się wzięło z marzeń ojca Idy.
Natan Haendel chciał zostać wielkim artystą, przede wszystkim muzykiem. Ale jego ojciec (sam wywodzący się z ortodoksyjnej żydowskiej rodziny) nie chciał zgodzić się na to, by jego syn był "grajkiem", wykonawcą "za 10 groszy na weselach".
Kiedy w końcu Natan się usamodzielnił i chciał uczyć się grać na skrzypcach, okazało się, że jest już za późno, by zostać wielkim wirtuozem. Zajął się więc malarstwem, a swoje marzenia przeniósł na dzieci.
– Pierwszą, która została poddana edukacji w dziedzinie gry na skrzypcach, była Alicja, starsza siostra Idy – słyszymy w radiowym reportażu. – Alicja jednak nie przejawiała talentu w tej dziedzinie, pomimo wielu godzin praktyki. Natomiast młodsza siostra prawdopodobnie przyglądała się tej starszej, kiedy ta ćwiczyła. I w bardzo młodym wieku wzięła skrzypce i zagrała kołysankę, którą matka codziennie wieczorem śpiewała jej do snu. To był wielki szok, szczególnie dla ojca, który przecież marzył o tym, żeby mieć utalentowane dziecko.
Rozpoczęła się edukacja muzyczna Idy. Bardzo wcześnie, już w 1930 roku, zaczęła koncertować.
W archiwach zachował się dokument związany z najwcześniejszymi występami kilkuletniej dziewczynki. Natan Haendel wystosował pismo do władz miasta o zwolnienie z opłat, ponieważ cały dochód z dwóch koncertów miał być przeznaczony na dalsze kształcenie jego córki.
W 1931 roku Haendlowie wyjechali z Chełma do Warszawy, ponieważ ani w rodzinnym miasteczku, ani w najbliższym większym mieście – w Lublinie – nie było takich nauczycieli, którzy mogliby pomagać przy rozwoju fenomenalnego talentu Idy.
"Cudowne dziecko" i "gra ze słuchu"
W stolicy Ida uczyła się w Wyższej Szkole Muzycznej im. Fryderyka Chopina. Jako "cudowne dziecko, które wywołało zainteresowanie pośród największych profesorów", miała również swoje koncerty.
Notka prasowa w "Naszym Przeglądzie" z 20 maja 1931 r. nt. warszawskiego debiutu Idy Hendel. Fot. Polona/dp
Malutka Ida udzielała już nawet wywiadów. "Tatuś powiedział, że mam zdolności", mówiła w lutym 1933 roku dziennikarzowi "Małego Przeglądu". A dalej dodawała: "właściwie nie mam co opowiadać, bo jeszcze bardzo mało przeżyłam. Myślę, że w Paryżu napatrzę się wszystkiego do syta, a wtedy będę mogła dużo opowiedzieć".
Fragment art. "Artyści" opublikowanego w "Małym Przeglądzie: piśmie dzieci i młodzieży". Tygodniowym dodatku bezpłatnym do "Naszego Przeglądu", 10 lutego 1933 r. Fot. Polona/dp
W ówczesnej prasie zachowało się również świadectwo związane z Polskim Radiem: "Ida Hendelówna" wystąpiła przed radiowym mikrofonem 1 sierpnia 1934 roku.
"Nasz Przegląd Ilustrowany" z 9 lipca 1934 r. Fot. Polona/dp
Jeszcze przed 1935 rokiem Natan Haendel zabrał swoją młodszą córkę do Paryża na dalsze muzyczne kształcenie. Tam Ida trafiła do Carla Flescha, węgierskiego skrzypka i pedagoga. Po niedługim czasie dziewczynka wróciła do Warszawy, by wziąć udział w I Międzynarodowym Konkursie Skrzypcowym im. Henryka Wieniawskiego.
Tuż przed konkursowymi występami, jak opowiadała w Polskim Radiu, rozchorowała się na szkarlatynę. – Może już wtedy byłam bardzo ambitna, bo zdecydowałam się grać. Wyszłam z łóżka i przystąpiłam do konkursu – wspominała.
Ida Haendel zdobyła wówczas siódme miejsce, znalazła się w gronie "młodocianych wirtuozów". "Muzykę ubóstwiam, kiedy gram, czuję dopiero, że żyję…", mówiła wówczas dziennikarzowi "Naszego Przeglądu".
Laureaci i jurorzy I Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. H. Wieniawskiego na spotkaniu z prezydentem RP Ignacym Mościckim na Zamku Królewskim w Warszawie (Ida Hendel - w środku). Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe/dp
"Wszyscy byli zamordowani"
W drugiej połowie lat 30. XX Ida kontynuowała swoją muzyczną edukację w Londynie i w Paryżu, brała udział w kolejnych koncertach (choćby w 1937 w londyńskiej Queen’s Hall). Widmo wojny, które wisiało nad Europą, kazało jednak Natanowi Haendlowi przedsięwziąć radykalne kroki.
– Mój tatuś przewidział wszystko. Wyciągnął siłą moją mamusię i moją starszą siostrę do Londynu – wspominała moment, w którym jej najbliżsi dołączyli do niej i do ojca. Stało się to niemalże w ostatniej chwili.
We wrześniu 1939 Niemcy zaatakowały Polskę, wybuchła II wojna.
Ida Haendel ze swoim ojcem Natanem, 1938 r. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe/dp
- Wszyscy byli zamordowani. Jeden wujek się uratował, pojechał potem do Izraela. Opowiadał, że moja babka wykradała się kiedyś z domu, wyszła na ulicę. Jakiś esesman ją zauważył, od razu ją zastrzelił. Natychmiast – mówiła w Polskim Radiu Ida Haendel. – Trzęsłam się. Cały czas podczas wojny trzęsłam się, wiedząc, co się tam tam dzieje. Co w całej Europie się dzieje.
Do tematu dramatycznej sytuacji Żydów podczas II wojny Ida Haendel wróciła również, wspominając swojego nauczyciela Carla Flescha.
- Kiedy wybuchła wojna, Flesch bardzo się bał, że Niemcy zaatakują Anglię. I uciekł do Holandii. To była duża pomyłka z jego strony! Ale uratował się. Przypadkowo był jeden w gestapo, który zawołał go. Flesch myślał, że go wołają wśród nocy, aby aresztować i po prostu zabić. Tymczasem tam siedział jeden oficer i powiedział: "Profesor Flesch, pan mnie chyba nie poznaje. Jako chłopczyk uczyłem się na skrzypcach u pana w Berlinie. Niech pan bierze natychmiast walizkę i ucieka, bo jutro w Holandii wszystkich was do obozów zabierzemy". Carl Flesch od razu wyniósł się z Holandii, pojechał do Szwajcarii i tam zmarł. Więcej go nie widziałam.
27:16 powrót idy.mp3 Reportaż Dominiki Gil z Radia Lublin pt. "Powrót Idy". W audycji m.in. nagrania rozmów z Idą Haendel prowadzone przez Agnieszkę Poźniak i Mariusza Materę (PR, 17.05.2022)
"Gratuluję sobie, że mój koncert znalazł taką skrzypaczkę"
Już w 1940 roku skrzypaczka z Chełma otrzymała brytyjskie obywatelstwo. Podczas II wojny wykonywała wiele koncertów dla alianckich żołnierzy, w drugiej połowie lat 40. odbyła tournée po Stanach Zjednoczonych.
Na początku lat 50. przeniosła się wraz z rodzicami z Londynu do Montrealu (tam już mieszkała jej siostra z mężem, oficerem generała Andersa). Po kilku dekadach intensywnej działalności artystycznej wyprowadziła się (z ojcem, matka już nie żyła) z Kanady - by już na stałe osiąść w Stanach Zjednoczonych, w Miami na Florydzie.
Ida Haendel nagrywała dla najbardziej znanych firm fonograficznych świata, występowała z największymi artystami, dyrygentami i pianistami, towarzyszyły jej najlepsze orkiestry. Wśród tych wielkich nazwisk byli tacy mistrzowie, jak Zubin Mehta czy Sergiu Celibidache, Artur Rubinstein i Władimir Aszkenazi.
Kiedy Jean Sibelius, znakomity fiński kompozytor, usłyszał w radiu, jak Ida Haendel gra jego utwór, wysłał artystce z Polski list. "Gratuluję Pani wspaniałego wykonanie mojego koncertu", pisał. "Ale gratuluję sobie jeszcze więcej: że mój koncert znalazł taką skrzypaczkę".
- Z tym samym uczuciem gram, jak grałam, gdy miałam 5 lat – podkreślała, już w sędziwym wieku, Ida Haendel. - To jest instynkt do muzyki. Bez świadomości. Ja wiem, że zawsze czułam w muzyce wszystko tak samo.
27:02 haendel.mp3 Ida Haendel o swoich mistrzach, polskich korzeniach, fascynacjach muzycznych i podróżach artystycznych. Audycja Anny Skulskiej (z udziałem prof. Krzysztofa Jakowicza, skrzypka i pedagoga) z cyklu "Rozmowy po zmroku" (PR, 27.12.2018)
26:42 IDA.mp3 Rozmowa z Christine Jezior, reżyserką, autorką filmu o Idzie Haendel pt. "Wiem skąd jestem". Audycja Anny Skulskiej z cyklu "Notatnik Dwójki" (PR, 17.05.2013)
"Mój tatuś", "moja mamusia"
– Przyznam się, że jeszcze nigdy nie spotkałam człowieka, który u schyłku swego życia tak strasznie nadal kocha swoją rodzinę, tak o niej mówi – podkreślała w Polskim Radiu Chrisitne Jezior, reżyserka, autorka filmu dokumentalnego "Wiem, skąd jestem", którego bohaterką jest Ida Haendel.
– Dla Idy najważniejszą rzeczą były skrzypce, ale nie wiem, czy rodzina nie była nawet ważniejsza. Ona zawsze mówiła: "tatuś", "mamusia", do tej pory tak mówi. Ona ma siostrę, która jest starsza o sześć lat od niej, która mieszka w Kanadzie. I one codziennie z sobą rozmawiają. Oczywiście tylko po polsku - opowiadała w 2013 roku Christine Jezior.
Kreśląc tej bardziej osobisty niż artystyczny portret Idy Haendel, reżyserka zwracała również uwagę choćby na zawsze otwarty i pogodny stosunek skrzypaczki do innych.
- Mieszka w dzielnicy w Miami, w której mieszkają biedni ludzie – mówiła. - I ona z tymi wszystkimi sąsiadami ma genialne relacje. Przy tym w ogóle nie boi mieszkać w domu sama. Wszyscy ją tam znają, wszyscy ją kochają.
Powroty do ojczyzny
Ida Haendel odwiedziła Polskę kilka razy (w połowie lat 80. jeszcze ze swoim ojcem). W 2006 roku grała na skrzypcach podczas wizyty papieża Benedykta XVI w niemieckim nazistowskim obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau. W tym samym roku wystąpiła na koncercie również w swoim rodzinnym Chełmie.
– Program tego koncertu zaproponowała sama – opowiadała Agnieszka Poźniak z chełmskiego Stowarzyszenia Miasteczko. – Składał się on z najważniejszych dla Idy Haendel utworów. Ukochany Wieniawski musiał się tu znaleźć. Ale najtrudniejszy i najbardziej emocjonalny dla niej utwór to "Ciaccona", którą zinterpretowała jako opowieść o życiu.
***
"Ciaccona" z II Partity d-moll BWV 1004 Johanna Sebastiana Bacha w wykonaniu Idy Haendel. Według muzykologów utwór ten jest być może hołdem złożonym przez kompozytora swojej zmarłej żonie.
Jaka była ta muzyczna, wypowiadana dźwiękami skomponowanymi przez Bacha, opowieść Idy Haendel o życiu?
– To całkowite oddanie muzyce, zdeterminowane przez ojca, spowodowało, że pod koniec życia Idy, kiedy tej muzyki zabrakło (a była już w takim wieku, że nie mogła grać), cały świat jakby się jej zawalił. Później zmarła jej siostra. Ida została tak naprawdę sama – mówiła w radiowej audycji Agnieszka Poźniak.
– Może Ida poczuła się trochę oszukana tym, że przez całe życie myślała, że coś ma? A pod koniec okazało się, że to jednak była ułuda – zastanawiała się Agnieszka Poźniak. – Tak jak w tej w "Ciacconie" Bacha, którą uwielbiała grać i o której zawsze mówiła: "tam człowiekowi wydaje się, że zwycięża. Ale to jest tylko złudzenie".
Ida Haendel zmarła w 2020 roku w Miami wieku 92 lat.
***
Kiedy mnie zaproszą, aby przyjechać z powrotem do Chełma, już pakuję walizkę i najpiękniejszą sukieneczkę zabieram!
Aby grać ponownie w Chełmie.
(Ida Haendel w reportażu radiowym "Powrót Idy")
jp
Źródła: "Genialna dziewczynka ze skrzypcami. Pierwsze koncerty i pierwsze wywiady Idy Haendel", wirtualnychelm.pl; Zbigniew Waldemar Okoń, "Polska jest dla mnie ojczyzną", przegladdziennikarski.pl; Magdalena Łoś, "Johann Sebastian Bach: II Partita d-moll BWV 1004", muzykotekaszkolna.pl.