Serial epoki prasy masowej
Już na etapie pojawiania się w prasie odcinków "Ogniem i mieczem" Polaków ogarnęła swoista "trylogiomania", o której już w 1884 roku pisał prof. Stanisław Tarnawski: "(…) o bohaterach powieści mówiło się i myślało jak o żywych ludziach, małe dzieci w listach do rodziców po zdrowiu swoim i swego rodzeństwa donosiły o tym, co zrobił Skrzetuski, albo co Zagłoba powiedział". Sienkiewicz otrzymywał listy, w których czytelniczki błagały go, by Skrzetuski szczęśliwie odnalazł swoją Helenę.
Henryk Sienkiewicz - zobacz serwis specjalny
"To była słodka męka: dostawać tak pasjonującą lekturę tak maleńkimi dawkami, po łyżeczce" pisał Tadeusz Boy-Żeleński o lekturze "Trylogii" w prasie.
- Pisanie powieści w odcinkach było rodzajem serialu. To były czasy, gdy tworzyły się mechanizmy kultury masowej – wyjaśniał dr Eligiusz Szymanis w audycji Hanny Szof z cyklu "W poszukiwaniu bohatera literackiego".
58:40 kmicic jako archetyp___74_07_ii_tr_0-0_9912422d2511b1e[00].mp3 - W czasie ukazywania się "Trylogii" w odcinkach Kmicic zawładnął wyobraźnią czytelników. Jest atrakcyjnym bohaterem, podobnie jest z Zagłobą – audycja Hanny Szof o "Potopie". (PR, 21.01.2007)
Rekordy czytelnictwa
Choć nie zabrakło głosów krytyki (i to ze strony wybitnych kolegów po piórze, z Bolesławem Prusem na czele), popularność powieści, namowy czytelników, a także lawinowy wzrost prenumerat krakowskiego "Czasu" i warszawskiego "Słowa", w których ukazywały się odcinki powieści, skłoniły Sienkiewicza do napisania kontynuacji "Trylogii".
- W momencie, w którym "Słowo" zaczęło drukować "Trylogię", nakład gazety wzrósł do niebotycznego jak na tamte czasy poziomu 10 tys. egzemplarzy – podkreślał dr Łukasz Książyk w audycji z 2007 roku.
W tym kontekście wydanie "Ogniem i mieczem" w formie książkowej można porównać do zamieszczenia całego sezonu serialu na platformie streamingowej lub na DVD - wydanie mogło być jednocześnie produktem napędzającym sprzedaż kolejnych odcinków prasowych.
Lepszy drugi "sezon"
Kolejną część swojej epopei Sienkiewicz umieścił w czasach potopu szwedzkiego. Na jego tle autor snuł romans przygodowy, którego głównymi postaciami byli Andrzej Kmicic i Oleńka Billewiczówna. Krytyka zachwalała nową powieść jako twórcze rozwinięcie ścieżki, jaką Sienkiewicz obrał w "Ogniem i mieczem". Jednocześnie podkreślano, że "Potop" charakteryzuje się bardziej wartką akcją i ciekawszymi bohaterami.
- To jest najbardziej polski bohater. Został z całą świadomością w taki sposób wykreowany. Nie ma takiego motywu w polskiej tradycji, nie ma takiego fragmentu wzorców osobowych, które nie spotkały by się w Kmicicu i nie zostały przetworzone w model możliwy do realizacji i identyfikacji – wyjaśniał dr Eligiusz Szymanis. – U podstaw jego kreacji leży średniowieczny topos rycerski połączony z wykreowanym w literaturze romantycznej motywem przemiany bohatera.
Serial z przekazem
Jeśli coś, poza medium, różni "Trylogię" od produkowanych taśmowo współczesnych seriali jest to, że Sienkiewiczowi chodziło o coś więcej, niż zarobienie pieniędzy. I nie chodzi tu tylko o słynne "pokrzepianie serc".
- Sienkiewicz funkcjonował w sytuacji o wiele gorętszego konfliktu pokoleniowego niż ten, który jest obecnie. Jako pierwszy zrozumiał, że wartością jest zachowanie jakiejś części tego wszystkiego, co współcześni mu pozytywiści chcieli odrzucić jako balast – wyjaśniał dr Eligiusz Szymanis. – Sienkiewicz jako pierwszy dostrzegł, że pozytywistyczne postulaty wzmocnienia ekonomicznego są słuszne na etapie ekonomicznym, problem polegał na tym, że ludzie, którzy mieli być jak Wokulski, zaczęli robić pieniądze dla siebie, a nie dla polskiego społeczeństwa. (...) Jego zasługą było to, że język romantyków-intelektualistów przetłumaczył na język zwykłych ludzi i dostarczył ideowego paliwa dla odbudowy Rzeczpospolitej.
Każdy kij ma jednak dwa końce
- Gdybyśmy dziś stworzyli nowoczesną, serialową adaptację "Potopu", okazałoby się, że Kmicic, bez żadnej korekty, jest postacią przeciwko której wpływowi musielibyśmy organizować wychowanie - ironizował dr Eligiusz Szymalis.
Literaturoznawca podkreślał, że choć dzięki Sienkiewiczowi zachowaliśmy szereg pożytecznych cech i swojego ducha narodowego, to jego dziedzictwo zachowało się również w tym, że jesteśmy narodem, który szanuje pryncypia, ale za nic ma podejście do prawa.
- W czasach wojny wszyscy my Kmicice i jest to pozytywny charakter buntu, lecz w czasie pokoju jesteśmy tym panem Andrzejem, który pali Wołmontowicze, mamy problem z konstruktywną pracą - wtórował dr Łukasz Książyk.
bm