To reakcja na wczorajsze żądanie Moskwy, by władze krajów bałtyckich podjęły działania w celu ochrony rosyjskich ambasad po ataku na rosyjskiego dyplomatę w Wilnie.
Ingrida Szimonyte oświadczyła, że wczorajszej wypowiedzi rzeczniczki MSZ Rosji Marii Zacharowej nie warto komentować. Ostrzegła jednak mieszkańców Litwy przed prowokacjami. "Bez wątpienia, jest tu podwyższone ryzyko jakiejś prowokacji czy zamierzonych działań, w które mogą być próbowani wciągnięci ludzie. Dlatego bądźcie ostrożni. Jeśli ktoś coś zauważy, to proszę to zgłosić do odpowiednich organów, aby nie tworzyć okazji dla kremlowskiej propagandy" - powiedziała szefowa litewskiego rządu.
Władze w Wilnie przypominają, że podżeganie do nienawiści na tle narodowościowym oraz atakowanie placówek dyplomatycznych innych państw jest karalne.
Wczoraj agencja Reutera poinformowała, że Moskwa żąda, aby władze Estonii, Łotwy i Litwy podjęły działania w celu ochrony rosyjskich placówek dyplomatycznych. "Ostrzegamy Wilno, Rygę i Tallin, że ponoszą odpowiedzialność za konsekwencje antyrosyjskiej psychozy, którą rozpętały" - podało rosyjskie MSZ.
Przed tygodniem wileńska policja poinformowała, że 24 lutego wieczorem jeden z rosyjskich dyplomatów został pobity na dziedzińcu mieszkalnym w pobliżu ambasady. Podejrzany o ten czyn mężczyzna został zatrzymany.
IAR/ks