Szymon Szynkowski vel Sęk na antenie Programu Pierwszego Polskiego Radia był m.in. pytany o wypowiedź prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena, który powiedział, że "Stany Zjednoczone będą bronić każdego cala terytorium NATO całą swoją siłą, a atak przeciwko jednemu państwu NATO jest atakiem przeciwko nam wszystkim".
- Deklaracje prezydenta Bidena z ostatnich dni i tygodni są bardzo zdecydowane i jednoznaczne - ocenił wiceszef MSZ. Podkreślił także, że "w tej retoryce prezydent Stanów Zjednoczonych jest zdecydowanie mocniejszy niż część przywódców europejskich".
Symboliczna deklaracja
- Deklaracje to rzecz istotna, ale w pewnym sensie symboliczna - mówił wiceszef MSZ. Zwrócił jednak uwagę na to, że "prezydent Biden podejmuje także szybkie decyzje polegające na dyslokowaniu i przemieszczeniu do całego regionu amerykańskich żołnierzy". - To jest konkretna decyzja wzmacniają bezpieczeństwo i pokazująca, że nie będzie kroku wstecz - podkreślił Szynkowski vel Sęk.
00:20 11560885_1.mp3 Szymon Szynkowski vel Sęk wskazywał, że te doniesienia mogą być elementem rosyjskiej wojny informacyjnej (IAR)
- Wobec żądań Władimira Putina, aby ograniczać wojskową obecność NATO w regionie, które są nierealistyczne, prezydent Stanów Zjednoczonych nie zrobi kroku wstecz, tylko krok naprzód - podkreślił.
Pakiet sankcji
Szynkowski vel Sęk pytany o pakiet sankcji, o których mówił Joe Biden, wyjaśnił, że "jest to przedmiotem ustaleń". - Prezydent Biden w różnych swoich wypowiedziach sugerował, jakie mogą to być sankcje, które utrudnią w sposób bardzo bolesny życie reżimowi i oligarchom - wskazał. Wiceszef MSZ podkreślił również, że "jest ważne, żeby wymierzać to ostrze nie w naród rosyjski, który wojny nie chce, ale w tych, którzy mogą o tej wojnie decydować". Zaznaczył także, że "deklaracja z wczorajszego wieczora prezydenta Bidena pokazuje w pewien sposób pośredni, że wyciągnięto wnioski z 2014 roku". - To jest dobry sygnał - ocenił.
Dodatkowi żołnierze w Polsce
2 lutego Pentagon zapowiedział wysłanie 3 tys. żołnierzy USA do Polski, Niemiec i Rumunii, by wesprzeć sojuszników w obliczu koncentracji wojsk Rosji wokół Ukrainy. Następnego dnia z bazy w Fort Bragg w Karolinie Północnej do Europy wyleciało 2 tys. żołnierzy 82. Dywizji Powietrznodesantowej. 1,7 tys. z nich udało się do Polski, a pozostałych 300 do Niemiec. Tysiąc skierowanych do Rumunii żołnierzy USA stacjonowało wcześniej w Niemczech.
82. Dywizja Powietrznodesantowa to jedna z najbardziej elitarnych i mobilnych jednostek amerykańskich wojsk lądowych, która brała udział w niemal wszystkich interwencjach wojskowych USA od czasu I wojny światowej. Jej dowódca, gen. Christopher Donahue, który również przybył do Polski, był ostatnim żołnierzem USA, który opuścił lotnisko w Kabulu podczas ewakuacji sił sojuszniczych z Afganistanu pod koniec sierpnia 2021 r.
W piątek 11 lutego Pentagon potwierdził informacje o wysłaniu do Polski w nadchodzących dniach kolejnych 3 tys. żołnierzy, również z 82. Dywizji Powietrznodesantowej. Rzecznik amerykańskiego departamentu obrony John Kirby powiedział w poniedziałek wieczorem, że amerykańscy żołnierze w Polsce ściśle współpracują z polskimi władzami, a jednym z ich zadań może być "pomoc w zorganizowaniu ewakuacji i przyjęciu fali uchodźców", która może pojawić się po ewentualnej inwazji Rosji na Ukrainę.
W ramach Wzmocnionej Wysuniętej Obecności NATO (eFP), utworzonej w reakcji na zagrożenie wschodniej flanki Sojuszu, od 2017 r. funkcjonują cztery wielonarodowe, liczące po ok. 1000 żołnierzy bojowe grupy batalionowe. Są rozlokowane na stałe w Polsce, na Litwie, Łotwie i w Estonii. Trzon kontyngentu w Polsce stanowią żołnierze amerykańscy, na Litwie - niemieccy, na Łotwie - kanadyjscy, a w Estonii - brytyjscy.
PAP/IAR/dad