Tokio 2020 - SERWIS SPECJALNY
- Chiny to rywal nieprzewidywalny, nie graliśmy z nimi wcześniej. Holendrów znamy lepiej, bo gdzieś się tam "obijaliśmy się" już. Będziemy musieli sobie pooglądać dziś trochę tych meczów i przygotować się pod kolejnych przeciwników - mówił przed tym spotkaniem Przemysław Zamojski. I początek tej rywalizacji wskazywał na to, że nasi zawodnicy odrobili pracę domową.
Utrzymywali się na prowadzeniu i radzili sobie z silniejszymi fizycznie przeciwnikami. Niestety, zbierali dużo fauli, co w późniejszym etapie meczu skutkowało rzutami osobistymi Chińczyków, a te nie pozwalały biało-czerwonym odskoczyć.
Kiedy Azjaci zbliżali się na niebezpieczną odległość, dobrze spisywał się rzucając za dwa Paweł Pawłowski. To właśnie ten zawodnik zasłużył na największe uznanie, utrzymując nas na prowadzeniu.
Czytaj także:
Niestety, o porażce zadecydowała końcówka - kiedy wydawało się, że zwycięstwo jest na wyciągnięcie ręki, zabrakło gry zespołowej i tego, by w momencie, w którym Polacy wygrywali 19:16 i od zwycięstwa dzielił ich tylko jeden rzut, odskoczyć przeciwnikom lub po prostu zamknąć ten mecz. Zabrakło skuteczności, wyrachowania i współpracy, a sześć kolejnych prób naszych zawodników skończyło się fiaskiem.
Chińczycy zdołali wyrównać, a później to oni oddali decydujący rzut za dwa punkty, dający im zwycięstwo.
W kolejnym poniedziałkowym meczu Polacy zmierzą się z Holendrami. Początek o godzinie 15.25. We wtorek czeka ich mecz z Belgią (7.40) oraz ewentualnie występ w ćwierćfinale (14.00 lub 15.20).
Na koniec pierwszego etapu zmagań we wtorek zagrają z Belgami. Tego dnia też czeka ich ewentualny ćwierćfinał. W tym momencie biało-czerwoni zajmują szóste miejsce, ostatnie premiowane awansem do kolejnej fazy imprezy.
Dwa czołowe zespoły po siedmiu rundach spotkań awansują bezpośrednio do półfinału, dwa ostatnie odpadają. Drużyny z miejsc 3. i 6. oraz 4. i 5. zagrają w dwóch ćwierćfinałach o prawo gry o medale.
Jesteśmy jedną drużyną