Obłęd. Przypadek Mariana Henela – lubieżnika z Branic

Ostatnia aktualizacja: 22.10.2024 01:00
„Wystawa dzieł Mariana Henela nie należy ani do łatwych, ani oczywistych […] wyobrażenie świata w dziełach Henela przenika okrucieństwo i skrajne wyobcowanie. Ale ten świat potrafi nam uzmysłowić, do czego zdolny jest człowiek” mówi dr hab. Piotr Oszczanowski, dyrektor Muzeum Narodowego we Wrocławiu, kurator wystawy, o której mówimy w „Źródłach”.
Audio
Fragment jednego z gobelinów Mariana Henela
Fragment jednego z gobelinów Mariana HenelaFoto: Muzeum Narodowe we Wrocławiu

Henel pracował na ramie z naciągniętą osnową, ręcznie wiążąc węzły z przędzy wełnianej. Surowiec do tkania dywanów pochodził z odpadów z fabryki dywanów w Kietrzu. W belach wełny ważących nieraz ponad 100 kilogramów wyszukiwał jak najdłuższe odcinki, formował je w kłębki, dzielił według barw, żmudnie gromadząc zapasy materiału.

Marian Henel był wieloletnim pacjentem Szpitala dla Psychicznie i Nerwowo Chorych w Branicach, uczestnikiem arteterapii, twórcą, którego dzieła uznawane są za jedne z najwybitniejszych w skali światowej przykładów tzw. art brut, czyli sztuki marginesu i ludzi wykluczonych. 

Na początku października we wrocławskim Muzeum Etnograficznym otwarto pierwszą publiczną prezentację gobelinów, fotografii i rysunków o tematyce erotycznej i psychopatologicznej stworzonych przez artystę samouka, Mariana Henela. Wystawa „została zorganizowana w Muzeum Etnograficznym, gdyż właśnie tutaj, jak nigdzie indziej, prezentujemy najbardziej kompleksowo bogactwo i pełnię człowieczeństwa” mówił jej kurator, dr hab. Piotr Oszczanowski, który był gościem dzisiejszych „Źródeł”.

- Dzielił tułaczy los, charakterystyczny dla dzieci osieroconych, przedwojennych. od początku był powiedzielibyśmy "odmieńcem". Ten status u zarania skazywał go na rodzaj swoistego marginesu, a wręcz wykluczenia - mówił Piotr Oszczanowski w audycji. - Mamy do czynienia z przypadkiem skrajnym. Ten swoisty dar mitologizowania, konfabulowania, to było jedno z narzędzi, którymi się bardzo świadomie posługiwał, co dawało mu przetrwanie, przeżycie.

Lubieżnik? Czytelnik kulturowych kodów?

Przedstawiał na nich obnażone kobiety z nadwagą, rzadziej mężczyzn, pielęgniarki w białych kitlach i czepkach na głowach, wypięte w stronę widzów pośladki, sceny erotyczne. Wśród zaprojektowanych i wykonanych przez Henela wizerunków nie brakuje obrazów ejakulacji, menstruacji, oddawania moczu czy defekacji. Pojawiają się też wisielce, czarownice, duchy i ludzko-zwierzęce hybrydy. Przyglądając się „gobelinom” Henela, „należy mieć na uwadze fakt, że w chorobie psychicznej poznanie świata jest inne, zmienione przez doznania psychotyczne, urojenia i omamy” – pisze dr Anna Steliga w eseju zawartym w publikacji towarzyszącej wystawie.

Ukazane są również na nich potworne bajkowe zwierzęta – żaby lub ropuchy, węże, muchy, skorpiony, koty, a także rozmaite robaki. Steliga zwraca uwagę na magiczny aspekt tych postaci, a także na ich złożoną symbolikę w różnych kulturach i religiach świata. Ropucha symbolizuje chuć i pychę, ale także kobietę z nadwagą. Robak obrazuje grzech. Chrząszcz odzwierciedla mrok i dwupłciowość. Sowa to symbol mądrości i samotności. Nietoperze to kreacja złych duchów bądź widma osób zmarłych. Motyl wiąże się z lubieżnością i beztroską. [mat. organizatora]

Wystawę „Obłęd. Przypadek Mariana Henela – lubieżnika z Branic” można oglądać we wrocławskim Muzeum Etnograficznym do 16 lutego 2025.

fragment gobelinu "Medaliony" Mariana Henela fragment gobelinu "Medaliony" Mariana Henela

***

Na audycję Źródła we wtorek (22.10) w godz. 12.00-12.45 zapraszała Justyna Piernik.


Czytaj także

Wystawa "Obłęd" - Edward Dwurnik i szokująca polska historia

Ostatnia aktualizacja: 26.03.2013 15:29
Edward Dwurnik maluje blisko 50 lat. W tym czasie stworzył blisko 22, 5 tysiąca prac. Zaledwie 150 z nich można oglądać w Krakowie, a są to prace bardzo wyjątkowe.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Malarskie wizje Alfreda Długosza

Ostatnia aktualizacja: 14.06.2021 09:00
- Znam takich przykładów naprawdę chyba kilkaset, gdzie twórczość pełni rolę kompensacyjną, ratuje człowieka przed klęską - zaczął swoje wspomnienie o rzeźbiarzu Alfredzie Długoszu prof. Aleksander Jackowski.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Świat oddzielony. Magdalena Abakanowicz i jej "rzeźby-nierzeźby"

Ostatnia aktualizacja: 20.04.2024 05:49
– Miałam potrzebę tworzenia rzeczywistości, która byłaby tylko moja, która oddzielałaby mnie od istniejącej rzeczywistości i w którą mogłabym wprowadzać człowieka – mówiła Magdalena Abakanowicz w 1990 roku w Polskim Radiu.
rozwiń zwiń