Ten pierwszy wieloetapowy wyścig kolarski został zorganizowany przez "Przegląd Sportowy" i Warszawskie Towarzystwo Cyklistów, a jego pełna nazwa brzmiała: "I Bieg Kolarski Dookoła Polski". Co ciekawe, dopiero w kolejnych latach, wzorem francuskiego Tour de France, najsłynniejszego tego typu wyścigu na świecie, nazwano go właśnie z francuska Tour de Pologne.
Oczywiście można się sprzeczać, jak jest lepiej, jak powinniśmy, my Polacy, w Polsce, mówić... przecież wszystkie wielkie "toury" - przepraszam! - "wyścigi" kolarskie mają swoje narodowe nazwy w swoich narodowych językach: właśnie francuski "Tour de France", włoski "Giro d’Italia" czy hiszpański "Vuelta a España". Rada Języka Polskiego, wypowiedzią profesora Andrzeja Markowskiego, sytuuje tę francuską nazwę polskiego wyścigu jako nazwę własną, stąd też nie podlegającą prawu polskiego nazewnictwa. Kiedyś, może właśnie z chęci dodania naszemu wyścigowi znaczenia zmieniono jego nazwę na "Tour de Pologne"... i w takiej formie nazwa ta pełnoprawnie funkcjonuje w Polsce od czasów powojennych.
Otwarcie sezonu Warszawskiego Towarzystwa Cyklistów, maj 1938
Pierwszy wyścig rozpoczynał się w Warszawie i kończył też w Warszawie. Od pomnika Kopernika do słynnego wtedy Toru na Dynasach, dzierżawionego przez Warszawskie Towarzystwo Cyklistów betonowego toru kolarskie w parku na Dynasach, znajdującego się przy skarpie wiślanej w części Powiśla. Wielka Polska Pętla, jak można by nazwać ten wyścig, także wzorem zachodnim, zaczęła się 7 września i zakończyła 16 września - w niedzielę. Trasa licząca 1491 kilometrów obejmowała 8 etapów i miała jeden dzień przerwy - we wtorek 11 września w Krakowie. Do wyścigu stanęło 71 kolarzy, a ukończyło zaledwie 43. Jak na tamte czasy był to bardzo wymagający wyścig.
Kolarze w poszczególnych etapach odwiedzali największe wtedy miasta - kolejno Lublin, Lwów, Rzeszów, Kraków, Wieluń, Poznań, Łódź i Warszawę. Trasa miała tzw. charakter ciągły - kiedy jeden etap kończył się w danym mieście, to następny też z tego samego miasta ruszał dalej. Najdłuższym etap był ten z Krakowa do Wielunia - liczył sobie 226 kilometrów. Etapów powyżej 200 kilometrów było dokładnie cztery - 221 kilometrów z Wielunia do Poznania i dwa razy po 211 kilometrów z Lublina do Lwowa i z Poznania do Łodzi.
Oprócz pierwszego etapu wygranego przez Eugeniusza Michalaka i ostatniego etapu wygranego przez Zygmunta Wisznickiego, wszystkie pozostałe etapy wygrał "największy heros" tego I wyścigu dookoła Polski - Feliks Więcek i on był od drugiego etapu jego liderem i ostatecznym zwycięzcą. Co ciekawe, zwycięzca ostatniego etapu, Zygmunt Wisznicki, zapisał jedynie to jedno zwycięstwo etapowe i tylko ten jeden rok ścigania w wyścigach kolarskich. Ba! są nawet takie strony internetowe, które nawet tego jednego etapowego zwycięstwa mu nie dają. Wszyscy jednak mogą obejrzeć w Repozytorium Cyfrowym Filmoteki Narodowej (FINA) dokument pod nazwą "Pierwszy Wyścig", ukazujący wyraźne zwycięstwo Wisznickiego. W zapisie filmu widać wyraźnie kolejne ujęcia i plansze tekstowe, bo film był niemy:
"Plansza tekstowa: Na drodze do Warszawy bliski już triumfu Feliks Więcek musi zmienić oponę. Kolarz zmienia oponę. Widzowie oczekujący na stadionie. Plansza tekstowa: Wśród huraganu oklasków piętnastotysięcznego tłumu wpada na Dynasy Zygmunt Wisznicki. Lecz wszystko przekrzyczał rozradowany. Plansza tekstowa: dyszkancik pewnej uroczej dziewoi, ucieszonej dzielnością jej Zygmusia... Samochód wjeżdża na stadion, za nim wjeżdża zawodnik". (zapis oryginalny)
Zwycięzca pierwszego Touru, Feliks Więcek, był przed wojną określany mianem najlepszego polskiego kolarza szosowego. Pochodził z Bydgoszczy i z zawodu był czeladnikiem rzeźnickim. W następnym roku, podczas II Wyścigu zajął 4. miejsce. Natomiast zwycięzca 1. etapu, Eugeniusz Michalak był kolarzem warszawskim... lecz nie tylko kolarzem szosowym, ale także torowym i łyżwiarzem szybkim. Niesamowicie wszechstronny zawodnik w tymże 1928 roku brał wcześniej udział, na przełomie lipca i sierpnia, w IX Letnich Igrzyskach Olimpijskich w Amsterdamie (wtedy jeszcze w Holandii) i zajął 49 miejsce w wyścigu indywidualnym, a w drużynowym polscy szosowcy sklasyfikowani zostali na 13 miejscu. Michalak chyba największy sukces odniósł dopiero w II Biegu Dookoła Polski w 1929 roku i zajął wtedy w klasyfikacji generalnej 2. miejsce za Józefem Stefańskim.
O Michalaku można pisać książki, o jego mistrzowskich tytułach w kolarstwie górskim, o mistrzostwie Polski w kolarstwie torowym, także w tandemach... była kiedyś taka konkurencja. Można także opisywać jego tytuły mistrza Polski w łyżwiarstwie szybkim w wieloboju czy na 500 metrów. Wspaniałych mieliśmy wtedy zawodników, a ci współcześni też są wybitni! I tylko szkoda tych czasów, kiedy podczas wyścigów kolarskich wychodziły na trasy tłumy widzów, ludzi, którzy podziwiali swoich bohaterów.
Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie, na swoich internetowych stronach, tak opisuje fakty związane z wielkim polskim wyścigu: "Przed wybuchem II wojny światowej rozegrano w sumie pięć edycji wyścigu – w 1928, 1929, 1933, 1937 i 1939 roku. Nazwa Tour de Pologne pojawiła się podczas IV edycji, kiedy na starcie po raz pierwszy stanęli zawodnicy zagraniczni, z Francji i Rumunii".
Natomiast cytowany Przegląd Sportowy tak opisuje ówczesne fakty: "Dnia 16 bm. o godz. 15.13 skończył się w Warszawie na Dynasach 1-szy Bieg Dookoła Polski (...) Impreza ta, której świadkami były setki tysięcy, a może i miljony ludności różnych dzielnic Polski, impreza, która wzbudziła jak najżywsze zainteresowanie w każdym zakątku naszego kraju, a także i zagranicą – przeszła najśmielsze oczekiwania z nią powiązane. Zarówno wyniki sportowe Biegu, które omówimy wszechstronnie w następnych numerach, jak całość prac organizacyjnych, a nade wszystko duch zawodników i nieporównany z niczem zapał ludności – wszystko to otworzyło przed sportem polskim horyzonty, o których do dnia 16-go września r. b. marzyli tylko szaleńcy sportowi. Bieg Dookoła Polski, poza biorącym każdego widza ogromem wysiłku jego uczestników, poza nie mającą w Polsce żadnych porównań potęgą organizacyjną, spełnił ponadto wprost historyczną rolę w dziejach propagandy sportu w Polsce. Półtora tysiąca kilometrów szos polskich, przez które przelecieli w ciągu 10-ciu dni bohaterscy kolarze – to jakby wielka wstęga, zespalająca najpotężniejsze ośrodki naszego życia kulturalnego, społecznego, gospodarczego i sportowego w jedną wielką solidarną i przez to potężną całość".
Piękne słowa!
PP