80 lat temu, 17 października 1944 roku, zmarł Zenon Przesmycki, poeta i tłumacz tworzący pod pseudonimami "Miriam", "Jan Żagiel" i "Epsilon", krytyk literacki, wydawca i redaktor czasopism "Życie" i "Chimera", minister kultury i sztuki w rządach Ignacego Jana Paderewskiego i Leopolda Skulskiego, człowiek, który odkrył na nowo zapomnianą twórczość Cypriana Kamila Norwida i oddał ją polskim czytelnikom. Ze względu na swoje bezkompromisowe przekonania na temat roli sztuki i artysty zwany był "odważnym misjonarzem piękna".
Jako organizator życia kulturalnego był na przełomie wieków XIX i XX jedną z najbardziej wpływowych postaci w polskim środowisku artystycznym. – Wydaje się, że sytuacja Miriama jest sytuacją bardzo specjalną w naszej historii literatury. To autor, który narobił niewątpliwie bardzo wiele szumu wokół swojej osoby w okresie Młodej Polski i stał się w pewnych momentach nawet swego rodzaju przywódcą, jakimś duchowym sędzią epoki, pewnego rodzaju wyrocznią w sprawach literatury i gustów estetycznych tamtych lat – mówił w Polskim Radiu historyk literatury dr Mieczysław Dąbrowski.
Zapraszamy do odwiedzenia serwisu specjalnego poświęconego Cyprianowi Kamilowi Norwidowi:
"Nie" dla Rosjan, "tak" dla poezji
Zenon Franciszek Przesmycki urodził się 22 grudnia 1961 roku w Radzyniu Podlaskim. Był drugim synem inżyniera drogowego Tomasza Szymona Przesmyckiego (1827–1906) i Marii z domu Przanowskiej. Miał trzech braci.
Ojciec, naczelnik "sekcji kaliskiej dróg bitych okręgu warszawskiego", posłał Zenona do IV Państwowego Gimnazjum w Warszawie, placówki cieszącej się doskonałą opinią, szczególnie ze względu na wysoki poziom nauczania języków i literatury klasycznej. Szkoła średnia ukształtowała umysłowość chłopca i w decydujący sposób wpłynęła na jego przyszłość. Gdy więc wkrótce rozpoczął studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim (wówczas z przymiotnikiem "Cesarski"), oprócz obowiązków uczelnianych oddawał się coraz chętniej poezji.
Debiutował jako 20-latek wierszem "W Pieninach" wydrukowanym w warszawskim "Kurierze Codziennym". Równocześnie dał się poznać jako świetny tłumacz literatury czeskiej. Już wtedy podpisywał swoje prace pseudonimem "Miriam", który zrósł się tak ściśle z jego imieniem i nazwiskiem, że od zawsze jest ich równorzędnym zamiennikiem.
Jego kariera szybko nabrała rozpędu, i to dwutorowo: jako Miriam ogłaszał coraz to nowsze utwory własne oraz kolejne przekłady czeskiej poezji, jako student Zenon Przesmycki obronił, a później wydał osobno napisaną po rosyjsku rozprawę o kodyfikacji prawa międzynarodowego, która od razu zwróciła uwagę profesorów z Petersburga. Przesmycki dostał propozycję docentury na tamtejszym uniwersytecie, ale zrezygnował z niej, bo chciał pozostać w Warszawie. Pozostawszy zaś, wkroczył na jeszcze jedną drogę działalności i w 1887 roku powołał do istnienia czasopismo literackie "Życie".
20:48 miriam___fl 836 1979.mp3 "Zapamiętano go jako uroczego towarzysza biesiad i gawędziarza Po winie podobno potrafił przez kilkanaście godzin opowiadać przyjaciołom treść swoich nigdy nie napisanych książek". O Przesmyckim i kręgu "Chimery" mówią Mirosława Puchalska, Marek Wojciech Chmurzyński i Janusz Odrowąż-Pieniążek (PR, 1979)
Pierwsza gazeta i pierwsza książka
Pod koniec lat 80. XIX wieku redaktor "Życia", promujący płynące z Zachodu ideały poezji czystej, parnasizmu i rodzącego się symbolizmu, nie miał łatwo w Warszawie opanowanej przez pozytywistów. A wizja Miriama była bardzo ambitna - tłumaczył teraz nie tylko poetów czeskich, lecz także francuskich, niemieckich, włoskich (Giosuè Carducci) i amerykańskich (Edgar Allan Poe). Już w kolejnym roku jednak, pod natłokiem pracy zrezygnował z kierowania pismem, następnie zaś, powołany do odbycia służby wojskowej, utracił jakikolwiek wpływ na kształt pisma. "Życie" z ważnej gazety literackiej stało się zwykłym tygodnikiem, choć w ciągu półtora roku działalności pod wodzą Przesmyckiego zdążyło zasiać ziarno, które już niebawem miało wydać plon w postaci Młodej Polski.
W 1893 roku udało się w końcu Miriamowi wydać pierwszy i - jak się potem okazało - jedyny zbiór poezji. Opublikowany w Wiedniu tom "Z czary młodości" z podtytułem "Liryczny pamiętnik duszy (1881-1891)" zawiera takie wiersze jak "Barkarola", "W twych cudnych oczach" oraz "W co wierzyć", jeden ze sztandarowych utworów polskiego dekadentyzmu. I choć typowo młodopolskie elementy nie dominują w tej książce, to są wyraźnym znakiem nadchodzącego przełomu kulturalnego.
– Sygnalizują pewien rodzaj melancholii, smutku, pewnego nieco bardziej dramatyzującego spojrzenia na życie. Ale czy należałoby tego typu teksty kojarzyć właśnie z tekstami, powiedzmy, Tetmajera czy innymi? To jest wciąż pytanie dla historyków literatury. Czasami tę poezję traktuje się po prostu jako wyraz pewnego zwątpienia w ideały pozytywistyczne, które załamywały się coraz wyraźniej, co w literaturze znajdowało również swoje odzwierciedlenie – mówił dr Mieczysław Dąbrowski.
08:42 mistrzowie pióra - zenon przesmycki Mieczysław Dąbrowski 1977.mp3 "Tym, co po nim niewątpliwie pozostało, to jego prawdziwy wkład - jako krytyka, wydawcy i tłumacza - w rozwój literatury polskiej, w rozwój naszej znajomości innych literatur". Z Mieczysławem Dąbrowskim rozmawia Wiesław Zychowicz (PR, 1977)
Dla samego Przesmyckiego zbiór "Z czary młodości" był właściwie swego rodzaju pożegnaniem z liryką, skoro żadnej innej książki poetyckiej już nie wydał. Być może był świadom, że w tej dziedzinie nie uda mu się zdziałać tyle, ile na innych obszarach. Kolejne lata upłynęły więc Przesmyckiemu na wytężonej pracy przekładowej i krytycznoliterackiej, studiach nad dorobkiem fizyka, matematyka i filozofa Józefa Hoene-Wrońskiego (1776-1853), podróżach po Europie (z dłuższymi pobytami w Wiedniu i Paryżu), w czasie których nawiązywał kontakty w przedstawicielami europejskiej awangardy modernistycznej.
Już wkrótce w życiu Miriama nastąpił kolejny przełom. Wszystko zaczęło się od zwykłej wizyty w państwowej bibliotece w Wiedniu w 1897 roku. Tam Przesmyckiemu przez przypadek wpadł w ręce tom nieznanego mu polskiego autora nazwiskiem Cyprian Norwid.
Od Norwida do "Chimery"
"Otworzyłem książkę przez ciekawość i od razu pochłonęła mnie poezja. Już pierwszy wiersz tego zbioru wstrząsnął mnie. (...) Kto to pisał? Jak mógł poeta taki minąć bez echa? Czy słowa jego były perłami rzucanymi przed oślepłych, ziarnami, które zmiótł wiatr tragedii narodowej i uniósł ku naszym czasom?" – tak potem Przesmycki relacjonował swoje olśnienie książką "Poezye" Norwida, wydaną w Lipsku w 1863 roku.
Cyprian Kamil Norwid nie żył już od 14 lat, gdy Miriam odkrył jego twórczość. Autor "Poezyj" odszedł samotnie w paryskim przytułku i został szybko zapomniany. Na szczęście znaleźli się ludzie, którzy świadomi wielkości poety zaopiekowali się jego spuścizną. Gdy Przesmycki przybył do Paryża, by szukać śladów Norwida, jego rękopisy już tam na niego czekały. Okazało się wówczas, że "Poezye" to jedynie ułamek dorobku "czwartego wieszcza".
Miriam podjął decyzję - twórcę "Quidama" nie tylko należało ocalić przed zapomnieniem, ale przede wszystkim zrównać go z największymi i najsłynniejszymi romantykami polskimi. Żeby tego dokonać, musiał raz jeszcze wziąć na siebie rolę redaktora czasopisma. I tak zaczął kiełkować w jego głowie pomysł stworzenia "Chimery". A ponieważ bezkompromisowość i suwerenność Norwida zgadzała się z Miriamowymi poglądami na kulturę, pismo, które miało powstać, od początku było tworzone jako radykalna trybuna estetyzmu i wartości wysokoartystycznych.
11:26 polski (46) - chimera, Życie 1978.mp3 "Przekonanie o tym, że sztuka ma być pokarmem dla wybranej elity ściągnęło na głowę Miriama wiele polemik protestów ze strony inaczej zapatrują się na tę sprawę krytyków i działaczy społecznych". O Miriamie w audycji Marii Ballod mówi literaturoznawca Marek Gumkowski (PR, 1978)
"Chimera" wizerunek ten utrzymała do samego końca. Choć miała bardzo niskie nakłady i była droga, szybko stała się legendą. Druk w piśmie Przesmyckiego był zarówno potwierdzeniem rangi dzieła, jak i przepustką do dalszej kariery literackiej. To onieśmielało nawet doświadczonych autorów. Stefan Żeromski pisał w grudniu 1903 roku do Miriama:
"Od lat trzech »noszę się« z myślą, z widziadłem utworu dla »Chimery« pod tytułem »Powieść o Walgierzu Wdałym«. (…) Ilekroć jednak mam zrealizować pomysł na piśmie, zbliżam się do stołu i papieru, zjawia się samowiedza, że to, co napiszę, ma pójść do »Chimery« – i odwaga ucieka za Giewonty. Żyję teraz w tym utworze. Skoro go tylko napiszę, prześlę pod sąd Szanownego Pana z prośbą o druk i odbitkę (…), jeśli – rzecz prosta – »powieść« będzie zasługiwała na miejsce w piśmie i w katalogu Pańskim".
Jednym z nielicznych, którzy zawsze mieli zapewnione miejsce na łamach "Chimery", był właśnie Cyprian Kamil Norwid. Trzynaście stronic pierwszego numer pisma wydanego w styczniu 1901 roku poświęcił Miriam na genialną Norwidowską nowelę "Ad leones". W kolejnych zeszytach pokazywał coraz więcej poezji i prozy autora "Promethidiona". Potem z jego inicjatywy wydano kilkutomową edycję dzieł Norwida.
Okładka pierwszego numeru "Chimery" (styczeń 1901) oraz pierwsza strona wydrukowanego tam tekstu Norwida "Ad leones". Fot. Polona.pl/domena publiczna
"Program »Chimery«: ekstremum"
"Chimera" ukazywała się w latach 1901-1907 w nieregularnych odstępach czasu. Wydano ogółem 30 numerów, każdy w nakładzie 600 egzemplarzy. Większość z nich trafiała od razu do prenumeratorów, których było stać na zakup ekskluzywnego pisma i którzy chcieli znaleźć się w elitarnym gronie czytelników pisma. Każdy numer miał objętość grubej książki, drukowany był na najlepszym papierze. Okładki oraz ilustracje wykonywali najlepsi graficy i malarze tamtej epoki. "Chimera" pod każdym względem była produktem ortodoksyjnego artyzmu.
Pomysł na tego rodzaju periodyk przywiózł Miriam z Paryża, gdzie Pierre Louÿs i Paul Valéry wydawali kwartalnik "Le Centaure", pismo hołdujące podobnym ideałom. Pod koniec XIX wieku niemal każdy kraj w Europie miał przynajmniej jedno ekskluzywne czasopismo artystyczne, którego podstawą było po prostu piękno rozumiane jako najważniejszy element ludzkiego istnienia.
20:44 chimera i program sztuki elitarnej Ewa Paczoska 2006.mp3 "Chimera i program sztuki elitarnej". W audycji z cyklu "Na marginesach literatury" o Zenonie Przesmyckim i jego czasopiśmie opowiada prof. Ewa Paczoska (PR, 2006)
– Program Chimery da się właściwie bardzo prosto opisać – mówiła w Polskim Radiu prof. Ewa Paczoska, znawczyni literatury modernistycznej. - To było ekstremum. To program bardzo wyrazisty, oparty generalnie na haśle "sztuka dla sztuki" i na wizji artysty, któremu trzeba przywrócić jego dawną rolę, bo ta w wieku XIX uległa dewaluacji. O artyście trzeba więc mówić jako o kapłanie, o magu, o kimś, kto ma jakieś specjalne porozumienie z Absolutem, który odkrywa jakieś nowe drogi dla ludzkiego ducha. Sztuka, o której pisał Miriam, to jest forma najbardziej niedostępna, ezoteryczna, dla nielicznych i przez nielicznych tworzona – tłumaczyła.
Sztukę należało więc, w obliczu rosnącego w siłę dyktatu tłumu, bronić przed tymże tłumem. Należało walczyć o prawo artysty do odrębności, inności, o jego wysoką pozycję jako tego, który "w znoju, trudzie, w cierpieniach uwalnia ducha ludzkiego". – Kiedy to mówimy dzisiaj, to opatrujemy to sformułowanie cudzysłowem. Wydaje nam się strasznie młodopolskie, wzniosłe, patetyczne. Tymczasem wszystkie te wielkie słowa były traktowane przez Miriama całkowicie serio – dodała Ewa Paczoska.
W programowym artykule "Walka ze sztuką" opublikowanym w drugim numerze "Chimery" Zenon Przesmycki pisał o zagrożeniach płynących z "najcharakterystyczniejszej wieku tego cechy: stałego, coraz gwałtowniejszego opadu ducha, rosnącej nieustannie, i pod koniec wprost już zastraszająco, nienawiści do wszystkich rzeczy wiekuistych, nie mieszczących się w granicach zmysłowego, ziemskiego poznania i życia", skupiając się na "jednym z najbardziej znaczących objawów tej nienawiści, jakim jest ciągła i coraz gwałtowniejsza walka ze sztuką".
Miriam uważał, że demokratyzacja po rewolucji francuskiej i czasach napoleońskich doprowadziła do wyłonienia w społeczeństwie nowej klasy publiczności, której nieukształtowane gusta sprowadzają działalność kulturalną do produkcji wyłącznie "naskórkowych" rozrywek. Problem wzmaga industrializacja, urbanizacja i paradygmat kapitalistyczny, który zubaża ducha ludzkiego, skazując go na wieczną gonitwę za materialnym zyskiem. Stłoczeni w miastach ludzie stają się rozproszeni, a zdawkowa edukacja powszechna, "bez zapewnienia dalszego, rzeczywistego wykształcenia", nie daje prawdziwych kompetencji do rozwoju duchowego.
W gronie tych "nielicznych, którzy, mając w rzeczach sztuki podnioślejsze aspiracje, nie mogą jednak sami dać sobie rady wśród chaosu pseudopoważnych, stawianych nowym kierunkom zarzutów" autorów drukowanych w "Chimerze" znaleźli się m.in. Stanisław Przybyszewski, Wacław Berent, Jan Kasprowicz, Leopold Staff, Tadeusz Miciński, Bolesław Leśmian, Maria Komornicka, Jerzy Żuławski, Władysław Reymont i Stefan Żeromski. Ze zmarłych pisarzy obok Norwida pojawiał się Słowacki. "Chimera" przybliżała też polskojęzycznej publiczności autorów zagranicznych (m.in. Kierkegaard, Nietzsche, Yeats, Gide, Villiers de l’Isle-Adam, Schwob, Verlaine). Szatę graficzną pisma tworzyli Józef Mehoffer, Jan Stanisławski, Franciszek Siedlecki, Edward Okuń i Stanisław Dębicki.
09:37 miriam i 'chimera'___d 36391_tr_0-0_2cad90d8[00].mp3 Henryk Ładosz: Miriam zogniskował w "Chimerze" najwybitniejszych twórców swego czasu - poetów, prozaików, krytyków, typografów, grafików, muzeologów, architektów, teatrologów, właścicieli salonów sztuki, wydawców poligrafów i tłumaczy (PR, 1977)
Życie po "Chimerze"
Wraz z ostatnim numerem "Chimery" w 1907 roku zamyka się właściwie najistotniejszy okres życia Zenona Przesmyckiego. A przecież przeżył on zarówno lata 1914-1918, cały okres II Rzeczpospolitej i większą część II wojny światowej. Wciąż tłumaczył (w jego dorobku translatorskim znajdziemy utwory 120 autorów obcojęzycznych), publikował artykuły, zajmował się książkowymi wydaniami Norwida.
Dla wielu ludzi kultury był niekwestionowanym autorytetem. Pozycja, jaką osiągnął, zaprowadziła go do polityki. W 1917 roku mianowano go na członka Komisji Sztuk Pięknych w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego rządu powołanego przez Radę Regencyjną; w 1918 roku został podsekretarzem stanu w Ministerstwie Ochrony Kultury i Sztuk Pięknych, a w latach 1919-1920 był ministrem kultury i sztuki. Działał też w organizacjach i instytucjach zajmujących się prawem autorskim. W 1933 roku został członkiem Polskiej Akademii Literatury.
W okresie niemieckiej okupacji po 1939 roku nie przerwał prac nad edycją dzieł Norwida i Hoene-Wrońskiego. Gdy wybuchło powstanie warszawskie, niespełna 83-letni Przesmycki odmówił opuszczenia Warszawy. Ranny, zmarł w szpitalu polowym 17 października 1944 roku. Pochowano go na ulicy, a 17 maja 1945 roku jego prochy przeniesiono do rodzinnego grobowca na warszawskich Powązkach.
Rękopisy Cypriana Norwida, które Miriam ukrył w piwnicy swego domu przy ulicy Mazowieckiej w Warszawie, cudem ocalały. Wraz z archiwum "Chimery" oraz innymi cennymi dokumentami i pamiątkami po Zenonie Przesmyckim znalazły się w zasobach Biblioteki Narodowej.
mc