Tego dnia, 7 maja, ofensywa w ramach wyprawy kijowskiej wchodziła w decydującą fazę. Polskie i ukraińskie wojska stały u bram Kijowa. Na jego teren wkroczył oddział rozpoznawczy z 1. pułku piechoty Legionów, który miał sprawdzić, czy bolszewicy będą bronili miasta.
Podchody pod Kijowem
– W sile około 150 ludzi z kilkoma karabinami maszynowymi rozpoczęliśmy ruch w normalnym ugrupowaniu marszu ubezpieczonego. Spotykani tubylcy pytani o bolszewików, odpowiadali: nie wiemy panoczku, uciekli. Duma i radość rozpierały mi piersi – wspominał gen. Zygmunt Czarnecki w audycji Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa w 1970 roku.
Czarnecki, wówczas w stopniu podporucznika, znajdował się w szeregach oddziału rozpoznawczego. Przez kilka lat mieszkał w Kijowie i doskonale znał miasto. Mieszkańcy na wieść o wkroczeniu polskich żołnierzy, wyszli na ulice przywitać ich jak wyzwolicieli.
– Na ulicę zaczynają wylewać się tłumy Ukraińców, Rosjan, Polaków. Odczuwa się rozradowanie mieszkańców. Wkrótce nasza żołnierska gromada wygląda jak mały okręcik oblany oceanem postaci, które rozsuwają się tylko na kierunku naszego ruchu. Co chwilę ktoś się do nas dociska, przeważnie młode dziewczęta, które nam wręczają wiązanki bzu. Kijów cieszy się z naszej obecności – mówił gen. Zygmunt Czarnecki.
10:21 7 maja 1920 w Kijowie.mp3 – Na ulicę zaczynają wylewać się tłumy Ukraińców, Rosjan, Polaków. Kijów cieszy się z naszej obecności – mówił gen. Zygmunt Czarnecki, który jako młody podporucznik 7 maja 1920 roku wkroczył do Kijowa. (RWE, 10.05.1970)
Do oddziału rozpoznawczego wkrótce zaczęli dołączać kolejni polscy żołnierze. Patrole dotarły do nurtu Dniepru i wysłały meldunek, który zapewniał, że Kijów jest wolny od czerwonoarmistów.
Kliknij w obrazek i dowiedz się, jak przebiegała wojna polsko-bolszewicka w latach 1919-1920:
Defilada w Kijowie
8 maja 1920 roku przez aleję Chreszczatyk przemaszerowały polskie i ukraińskie oddziały. Polacy i Ukraińcy wylegli na ulice, aby przywitać swoich rodaków. Żołnierze maszerowali przed generałem Edwardem Rydzem-Śmigłym, pozdrawiani radośnie okrzykami w obu językach.
– Byłem podniecony i wzruszony. Po raz pierwszy w życiu miałem okazję zobaczyć polskich żołnierzy – wspominał defiladę w 1965 roku Władysław Wolski, dziennikarz Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. – Wreszcie usłyszeliśmy nadchodzący z daleka gwar i okrzyki, które szybko potężniały. Wychyliwszy się zobaczyłem otwierający defiladę pułk podhalański.
01:35 Kijów 1920.mp3 – Byłem podniecony i wzruszony. Po raz pierwszy w życiu miałem okazję zobaczyć polskich żołnierzy – wspominał Władysław Wolski, świadek defilady w Kijowie i dziennikarz Radia Wolna Europa. (19.09.1965)
Posłuchaj wspomnień Władysława Wolskiego i zobacz film z archiwalnymi zdjęciami z defilady w Kijowie.
– Zamykała defiladę 6. dywizja ukraińska, przywitana entuzjastycznie przez tłumnie zalegających ulice Ukraińców. Mieli nadzieję, że przy pomocy polskiej zdobędą upragnioną niepodległość – mówił Władysław Wolski.
Od euforii do rozpaczy
Początkowe zwycięstwa wiosennej ofensywy z 1920 roku przełożyły się na wzrost poparcia dla Naczelnika Państwa, Józefa Piłsudskiego. Zajęcie Kijowa było fetowane i porównywane do wyprawy Bolesława Chrobrego z 1018 roku. Sejm wystosował do Piłsudskiego telegram, w którym pisał:
"Wieść o świetnym zwycięstwie, jakie odnosi żołnierz Polski pod Twoim, Naczelniku, dowództwem, napawa radosną dumą cały naród polski. Za ten znojny i krwawy bohaterski trud Wasz, który zbliża nas do upragnionego pokoju i kładzie nowe podwaliny pod potęgę Państwa Polskiego, Sejm w imieniu wdzięcznej Ojczyzny śle Tobie, Wodzu Naczelny, i bohaterskiej armii serdeczną podziękę".
18 maja Józef Piłsudski przyjechał do Warszawy i był fetowany jako zdobywca. Tymczasem kontrofensywa podjęta przez Armię Czerwoną doprowadziła do tego, że Polacy utrzymali się w Kijowie jedynie przez miesiąc. Postępy wroga i coraz groźniejsze ryzyko obrony ojczyzny na etnicznych ziemiach polskich szybko zmieniły ocenę opinii publicznej.
– Padały słowa krytyki, że cała wyprawa była nieodpowiedzialnością polityczną. Wypadkową tych wszystkich tendencji stał się upadek rządu Leopolda Skulskiego, który był traktowany jako przedłużenie ręki Piłsudskiego – mówił prof. Andrzej Nowak w audycji Doroty Truszczak z cyklu "Historia żywa". – Na jego miejsce powstał gabinet ponadpartyjny na czele z wybitnym fachowcem Władysławem Grabskim.
40:57 2018_11_24 14_09_19_PR1_Historia_Zywa.mp3 Audycja Doroty Truszczak z cyklu "Historia żywa" poświęcona dziejom wyprawy kijowskiej. (PR, 24.11.2018)
sa