Madame Pompadour - najsłynniejsza kochanka Francji
Na ekrany polskich kin trafia francuski dramat kostiumowy "Kochanica króla Jeanne du Barry" (w oryginale po prostu "Jeanne du Barry") w reżyserii Maïwenn Le Besco, która gra również tytułową postać. Partneruje jej Johnny Depp, który rolą króla Ludwika XV niejako powraca z łamów serwisów plotkarskich do wielkiego świata filmu. "Jeanne du Barry" miała premierę 16 maja 2023 roku na festiwalu filmowym w Cannes. W Polsce można ją obejrzeć od 25 sierpnia 2023 roku.
Pierwowzór filmowej bohaterki, Jeanne Antoinette Bécu (1743-1793), po mężu hrabina Jeanne du Barry, to jedna z tych postaci historycznych, której wizerunek przez wiele lat kształtowały wypowiedzi i pisma innych osób - plotki, pamflety, karykatury i donosy. Nieliczni pisali o niej dobrze czy choćby sprawiedliwie, cała reszta fabrykowała lub powtarzała po prostu niesprawdzone informacje. Taktyka ta przyniosła zresztą skutek - nawet dziś, po ponad dwustu latach od śmierci hrabiny, historycy mają kłopot z rzetelną rekonstrukcją biografii Jeanne du Barry, a dziennikarze i pisarze często bezrefleksyjnie przepisują niesprawdzone sensacje i półprawdy, z których znaczna część pochodzi jeszcze z XVIII-wiecznego dworu królów Francji.
W pozostawionym przez dawnych plotkarzy podwójnym portrecie Madame du Barry możemy odnaleźć dziś echa ambiwalentnej pozycji kobiet w tamtej epoce, ze szczególnym uwzględnieniem sytuacji dam na francuskim dworze i panujących między nimi relacji, a także klimat napięć między ludem a wyższymi sferami, których krwawe konsekwencje stały się udziałem samej hrabiny.
Między Augustem III a Leszczyńskim, czyli bezkrólewie z dwoma królami
Wiecznie nienasycony król
Ludwik XV (1710-1774), z Bożej łaski Arcychrześcijański król Francji i Nawarry, wbrew pełnemu patosu tytułowi, nie był człowiekiem cnotliwym. Wręcz przeciwnie - moralne zepsucie monarchy było faktem powszechnie znanym już za jego życia, ale zgorszenie wywołane rozwiązłością władcy nie mogło mieć żadnego wpływu na jego dobre samopoczucie. Bo kto śmiałby krytykować króla? Umocniony za dwóch poprzednich Ludwików absolutyzm obejmował nie tylko wszystkie dziedziny życia publicznego, lecz także rozciągał się na prywatne (lub półprywatne) aktywności władcy. Wszak słowo króla było prawem. Ludwik czuł się tak pewnie, że często nawet nie starał się zachowywać pozorów sankcjonowanych konwenansami podwójnej moralności wyższych sfer.
Ludwik XIV: państwo to ja!
Królewski przykład ośmielał innych. W 1900 roku amerykański wydawca wspomnień Henriette Campan, damy dworu Marii Antoniny, zwrócił uwagę, że na przełomie lat 60.i 70. XVIII wieku ogólny klimat nie sprzyjał obyczajności szlachty, zaś ci, którzy niezłomnie trwali przy honorze i etyce, byli wyśmiewani. Do "ostatnich cnotliwych" należał Marechal de Brissac, co zanotował jeden ze współczesnych autorów. Pewnego razu pan de Brissac, namawiany przez dworaków do skorzystania z usług kurtyzany, śmiertelnie się obraził. Wtedy król miał powiedzieć: "chodź, Monsieur de Brissac, nie gniewaj się. Takie zło to błahostka. Odwagi!", zaś de Brissac odparł podobno: "Najjaśniejszy Panie, nie brakuje mi odwagi, prócz tej, która przynosi hańbę". Ale dla człowieka, dla którego nie istniały żadne granice władzy i prawa, wstyd był całkowitą abstrakcją.
Ludwik XV, który został królem jako 5-latek, w wieku 15 lat ożenił się ze starszą o 7 lat Marią Leszczyńską (1703-1768), córką wypędzonego z ojczyzny króla Polski Stanisława Leszczyńskiego (1677-1766). Zanim dobiegł trzydziestki, spłodził z polską żoną dziesięcioro dzieci. Jednak apetyt seksualny króla był zbyt duży, by mógł go zaspokoić wyłącznie w małżeństwie, tym bardziej, że Maria nieszczególnie pociągała go fizycznie. Przez całe życie Ludwik korzystał więc z usług specjalnie dla niego sprowadzanych kurtyzan oraz oficjalnych kochanek (metres), których obecność na dworze królewskim była jednocześnie jawna i dyskretna, skandaliczna i zupełnie zwyczajna. Maria Leszczyńska wiedziała oczywiście o każdej kobiecie w łożu męża, ale, tak samo jak każda inna osoba w państwie, nie miała prawa interweniować ani nawet mieć pretensji.
Król zakazał "Świętoszka", a potem go potajemnie oglądał. Jak Molier grał z władzą w teatrze
Dwa razy Jeanne
Jednak także kochanki, nawet te najpiękniejsze i najmniej pruderyjne, nie miały lekko. Z chwilą rozpoczęcia kariery u boku króla stawały się jednymi z najbardziej znienawidzonych osób na dworze. W opinii tych, którzy nie podzielali libertyńskich poglądów Ludwika XV, jawne utrzymywanie erotycznych związków z metresami urągało wszelkiej przyzwoitości, a według ludzi świadomych politycznie obecność dodatkowego jednoosobowego stronnictwa o bardzo dużych wpływach była zagrożeniem dla stabilności monarchii.
Bywało, że król zupełnie tracił głowę dla wdzięków nowej faworyty, lecz nawet wtedy nie miała ona szans równać się królewską małżonką lub jakąkolwiek wysoko urodzoną damą - tym bardziej, że Ludwik wybierał zawsze kobiety z niższych warstw społecznych. Ta okoliczność także nie podobała się wielu "działaczom", bo pozbawioną realnych związków ze środowiskiem szlacheckim metresą nie dało się w żaden sposób manipulować, by wywrzeć pośredni wpływ na władcę.
Jak zostać królową? Ludwika Maria Gonzaga i polski tron
Jak widać, wszystko sprzysięgło się przeciw cnotliwym damom dworu, zatroskanym doradcom królewskim oraz politycznym intrygantom. Król świetnie bawił się w towarzystwie kochanek, one same chętnie korzystały z jego opieki i z czasem realizowały również własne ambicje polityczne, a otoczenie mogło się tylko przyglądać aktywności tego duetowi z rosnącym poczuciem bezsilności. Trudno się dziwić, że w źródłach aż roi się od pomówień, inwektyw i niesmaku, gdy autorzy mówią coś o którejś faworycie.
Czasem zresztą wystawiano opinię jednej kochance w porównaniu z inną, oczywiście lepszą. Taki los spotkał właśnie hrabinę du Barry, która musiała się mierzyć z legendą swej poprzedniczki, Jeanne Antoinette Poisson (1721-1764), która do historii przeszła jako Madame de Pompadour, bez wątpienia najsłynniejsza metresa Ludwika XV. Gdy Jeanne du Barry pojawiła się na dworze króla, nieżyjąca od kilku lat markiza de Pompadour zaczęła nagle zyskiwać społeczną sympatię, na którą nie mogła liczyć, gdy sama zajmowała "urząd" kochanki.
25-letnia Madame du Barry została przedstawiona 58-letniemu Ludwikowi w 1768 roku, w czasie, gdy monarcha przeżywał żałobę po zmarłej właśnie Marii Leszczyńskiej i mierzył się z nagłym poczuciem osamotnienia na dworze, osierocony przecież nie tylko przez żonę, lecz także Madame de Pompadour. Król zakochał się od pierwszego wejrzenia. Dla hrabiny du Barry rozpoczęła się nowa epoka.
Ludwik Napoleon Bonaparte. Dobry gospodarz, słaby żołnierz
Miłośniczka miłości
Jeanne Antoinette Bécu urodziła się 19 sierpnia 1743 roku we wschodniej Francji w położonej nieopodal Nancy miejscowości Vaucouleurs. Była córką Anne Bécu, prostej kobiety, która pracowała jako krawcowa, kucharka lub pokojówka. Ojciec pozostaje nieznany - od XVIII wieku powtarza się chętnie plotkę, że był nim franciszkanin Jean-Baptiste Gomard de Vaubernier, nie ma na to jednak dowodów. O ojcostwo podejrzewa się także przedsiębiorcę Claude'a Billarda Dumonceauxa, który był prawdopodobnie kochankiem Anne Bécu, a później hojnie finansował edukację małej Jeanne.
Anne razem z kilkuletnią córką przeniosła się do Paryża, gdzie znacznie łatwiej było o dobrze płatną posadę, a poza tym mieszkała tam już jej siostra i bracia, wszyscy zatrudnieni jako służący w domach szlachty. Wkrótce w życiu Jeanne pojawił się ojczym - jej matka poślubiła Nicolasa Rançona, lokaja, a potem urzędnika. Być może małżeństwo zaaranżował pan Dumonceaux, który niczym dobry duch krążył wciąż w pobliżu tej rodziny. Dzięki niemu Jeanne mogła być uczennicą szkoły w paryskim klasztorze augustianek Sainte-Aure, gdzie kształcono córki arystokratów.
Maximilien de Robespierre - poszedł o krok za daleko
Po opuszczeniu pensji 15-letnia panna Bécu zaczęła rozglądać się za jakimś zajęciem. Uczyła się fryzjerstwa, była pokojówką, a potem sprzedawczynią w sklepie odzieżowym. Nigdzie nie zagrzała miejsca. Dojrzewając, zdała sobie bowiem sprawę, że jej największym atutem nie jest pracowitość, lecz uroda, i że to jej wdzięki zapewnią jej utrzymanie. W owym czasie flirtowała i romansowała z rozmaitymi osobami ze środowiska swoich pracodawców (według plotek: z samymi pracodawcami oraz ich klientami). O tym okresie jej życia opowiadano potem (a potomni chętnie w to uwierzyli), że rozwiązła Jeanne została kurtyzaną w przybytku pani Gourdan, jednak żadne źródła (w tym rejestry policyjne) nie potwierdzają tych oszczerstw.
W 1763 roku poznała Jeana du Barry, szlachcica z Gaskonii, który nie stronił od szemranych interesów, podejrzanego towarzystwa i usług prostytutek (co dodatkowo podsyciło plotki na temat rzekomej profesji Jeanne Bécu). Przystojny zawadiaka bardzo jej się spodobał. Na kilka lat została jego utrzymanką. Dopiero wtedy jej nazwisko pojawia się w policyjnych raportach, ale nie z powodu seksualnych przygód, lecz dlatego, że śledczy inwigilowali jej kochanka.
Louis Nicolas Davout. Najlepszy marszałek Napoleona i niedoszły wicekról Polski
Jak zostać faworytą
Dzięki panu du Barry 20-letnia piękność zaczęła obracać się w lepszym towarzystwie i nabierać wytwornych manier. Opiekun nie miał nic przeciwko romansom Jeanne z innymi wysoko urodzonymi mężczyznami, panna Bécu zaczęła więc zyskiwać coraz większy rozgłos w kręgach arystokracji. To prawdopodobnie Jean du Barry, licząc na pewne korzyści, wpadł na pomysł, by poznać swoją kochankę z królem. Gdy już do tego doszło i zachwycony Ludwik nawiązał z Jeanne sekretny romans, postanowiono uczynić rolę kobiety bardziej oficjalną, uruchomiono więc specjalną procedurę przewidzianą na tę okoliczność.
Aby zostać królewską metresą i korzystać z licznych przywilejów tej pozycji, "Jeanne musiała najpierw wyjść za mąż, przedstawić dowody szlachectwa sięgającego co najmniej 1400 r. (przy czym w zasadzie wystarczały dokumenty poświadczające szlachectwo małżonka), pojawić się na specjalnej ceremonii prezentacji, a do tego znaleźć damę dworu, która by ją podczas tej uroczystości przedstawiła" – pisze w artykule o hrabinie Rafał Niedziela, historyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Napoleon Bonaparte. "Dla wielu był geniuszem, ojcem narodu, dla innych synonimem despoty i agresora"
Po pierwsze więc: mąż. Jean du Barry był już żonaty, ale udało mu się namówić swojego brata Guillaume'a, oficera wojsk morskich z Tuluzy, by na papierze poślubił Jeanne Bécu. Ten chętnie się zgodził. 1 września 1768 roku odbył się skromny ślub, po czym Guillaume du Barry natychmiast wrócił na prowincję, za co zresztą dostał od króla wynagrodzenie. Wprawdzie familia du Barry nie miała dowodów szlachectwa, jednak pan Jean dzięki kontaktom z paryskim półświatkiem nie miał problemu z wyrobieniem fałszywych papierów. Na salony Madame du Barry miała zostać wprowadzona przez hrabinę Angélique-Gabrielle de Galard de Béarn, której wdzięczny król sfinansował spłatę długów.
Gdy już wszystko było gotowe do prezentacji, na dworze rozpętała się nagle straszliwa kampania oszczerstw wymierzonych w kochankę Ludwika. Stał za nią minister wojny i spraw zagranicznych Étienne François diuk de Choiseul, który opłacał lub tylko inspirował twórców satyr, anegdot, pamfletów, wodewili i zmyślonych biografii, w których starano się zdyskredytować Madame du Barry. Już wtedy powstał kanon plotek na jej temat: ojciec-zakonnik, profesja prostytutki, wulgarne i prostackie maniery, ograniczona inteligencja.
Komuna Paryska - krwawo stłumiona rewolucja
Partie, plotki i straszna kolacja
Wszystkie te zabiegi nie przeszkodziły ostatecznie we wprowadzeniu hrabiny na dwór i przyjęciu przez nią stanowiska oficjalnej kochanki, okazały się jednak nadzwyczaj skuteczne i trwałe w kształtowaniu opinii publicznej oraz wizerunku Jeanne du Barry kreślonego nawet przez poważnych historyków na przestrzeni ponad 200 lat. Tuż po śmierci króla wydano w Paryżu tom zebranych tekstów o królewskiej kochance, który od razu stał się bestsellerem. Książka ta w znacznym stopniu ugruntowała karykaturalny obraz Madame du Barry.
Nieliczne głosy dworaków, którzy znali ją osobiście i wspominali, jak sympatyczną, skromną, uprzejmą i dobrze wychowaną osobą była, są dziś świadectwem, że front nienawiści do hrabiny nie był jednolity. "Wielu ludzi dworu zawdzięcza jej swoją fortunę i wielu też mógłbym wymienić takich, którzy o tym zapomnieli" – pisał hrabia Joseph-Thomas d’Espinchal. Książę de Talleyrand-Périgord, obserwując Madame du Barry, odniósł wrażenie, "że urodziła się w zamku i nigdy go nie opuściła" (wszystkie cytaty za artykułem Rafała Niedzieli). Plotki o rzekomym bezwstydzie hrabiny dementował w listach angielski pisarz Horace Walpole.
Ludwik XVI. "Ten poczciwy i głupawy król po prostu trafił na fatalne czasy"
Oczywiście na dworze istniała również silna opozycja wobec królewskiej metresy, tworzyła ona bowiem barierę wokół Ludwika XV, która w mniejszym lub większym stopniu utrudniała wpływanie na jego decyzje. Niechęć pogłębiła się po przybyciu do Francji pruderyjnej Marii Antoniny Austriaczki, która w 1770 roku poślubiła delfina Ludwika Augusta, przyszłego króla Ludwika XVI. Choć sama Maria oficjalnie zachowała przyjazne stosunki z Madame du Barry, stała się de facto ośrodkiem "antydubarrowców". Jednym z najaktywniejszych działaczy tej partii był diuk de Choiseul, który zadbał o przekazanie delfinie odpowiednich plotek.
Wspomniana wcześniej Henriette Campan, dama dworu Marii Antoniny, pisała o hrabinie: "wszystko wokół niej nosiło znamiona wulgarności i bezwstydu" i wspominała okropną przykrość, jaką sprawił Austriaczce król Ludwik XV, który "zaślepiony uczuciem niegodnym władcy i ojca", kazał całej rodzinie, księżniczkom, dwórkom oraz samej Marii Antoninie zjeść kolację w towarzystwie Madame du Barry.
"Bardzo zranił delfinę tym zachowaniem. Otwarcie mówiła o tym z tymi, z którymi była w zażyłości, publicznie jednak umiała ukryć swoje niezadowolenie, a jej postawa nie wykazywała żadnych jego oznak" – pisała pani Campan.
Maria Antonina. Królowa deficytu
Emerytura
Ludwik XV zmarł na ospę w 1774 roku i tym samym czas Jeanne du Barry na królewskim dworze dobiegł końca. I wtedy Maria Antonina, od teraz królowa u boku Ludwika XVI, mogła wreszcie zerwać maskę i dać upust pielęgnowanym przez lata uczuciom. Zaledwie dwa dni po śmierci starego monarchy doprowadziła do zamknięcia znienawidzonej hrabiny w odległym opactwie cysterek Pont-aux-Dames. W liście do matki chwaliła się, jak to udało się jej pozbyć "głupiej kreatury" i innych du Barrych wałęsających się po komnatach Wersalu. Jej zaciekłość wzbudziła niesmak nawet jej brata, cesarza Austrii Józefa II.
W klasztorze (de facto: więzieniu) z początku przyjęto Madame du Barry, w ślad za jej czarną legendą, jako upadłą ladacznicę, której należy odmówić wszelkich względów. Po czasie jednak kobieta zdobyła sympatię zakonnic, czego dowodem są pełne pochwał listy matki przełożonej. Jednocześnie na dworze królewskim rozpoczęto starania o uwolnienie hrabiny tak surowo potraktowanej przez Marię Antoninę.
W końcu po niemal roku pobytu w Pont-aux-Dames 33-letnia Jeanne du Barry odzyskała wolność oraz przyznane jej jeszcze przez Ludwika XV fundusze. Wkrótce zamieszkała w zamku Louveciennes. Nadal utrzymywała nawiązane wcześniej przyjaźnie z wpływowymi ludźmi epoki, prywatnie zaś cieszyła się dyskretnym związkiem z diukiem Louis-Hercule-Timoléon de Cossé-Brissac. Był to bardzo szczęśliwy okres w jej życiu, z dala od pałacowych intryg i paryskiej opinii publicznej, z kochającym mężczyzną u boku oraz wygodnym życiem zapewnionym dzięki dawnej pozycji. Wydawało się, że w tej sielance spokojnie dożyje starości. Oderwana od spraw swej macierzystej warstwy społecznej nie wiedziała, że siedzi na tykającej bombie.
Dzień dachówek. Wstęp do rewolucji francuskiej
"Jeszcze tylko chwilka"
Pod koniec lat 80. XVIII wieku społeczeństwo francuskie, przygniecione kryzysem gospodarczym i sfrustrowane przywilejami arystokracji i króla, zaczynało wrzeć. 14 lipca 1789 roku paryscy mieszczanie zdobyli Bastylię, rozpoczynając rewolucję francuską. W 1792 roku ścięto Ludwika XVI, jesienią 1793 roku w ten sam sposób stracono Marię Antoninę. Diuk de Cossé-Brissac zginął w masakrze więźniów w Wersalu we wrześniu 1792 roku.
W 1791 roku Madame du Barry została okradziona z cennych klejnotów. Podążając tropem złodziei wyjechała do Anglii, gdzie według propagandy rewolucjonistów miała wspierać zbiegłych przeciwników francuskich przemian. Po powrocie została aresztowana, postawiona przed trybunałem rewolucyjnym i skazana na zgilotynowanie.
8 grudnia 1793 roku 50-letnia Jeanne wstąpiła na szafot, gdzie, według relacji świadków, miała wpaść w szał przerażenia, aż do samego ścięcia błagając kata i zgromadzony tłum o litość i łaskę. Jej ostatnie słowa miały brzmieć: "De grâce, monsieur le bourreau, encore un petit moment" ("Proszę, panie kacie, jeszcze tylko chwilka"). Nawet w tej sprawie podkreślano później, że zgładzona kilka tygodni wcześniej Maria Antonina zachowała się z dużo większą godnością, przepraszając kata za to, że nastąpiła mu na stopę.
Tak umarła Madame du Barry, kobieta znienawidzona za to, że była obiektem pożądania mężczyzn, tytularna hrabina bez żadnej władzy, osoba, która dla arystokratów zawsze była wulgarną córką ludu, zaś dla ludu stała się zdrajczynią, bratając się z arystokracją.
***
Bibliografia:
- Rafał Niedziela, "Hrabina du Barry jako faworyta Ludwika XV (1768-1774)", w: "Studia Historyczne", R. LXIII, 2020, z. 1 (249)
- Henriette Campan, "Memoirs Of The Court Of Marie Antoinette, Queen Of France, Complete Being the Historic Memoirs of Madam Campan, First Lady in Waiting to the Queen", Boston 1900 (dostęp na stronie internetowej Projektu Gutenberg)
Michał Czyżewski