Historia

Ostatnie całkowite zaćmienie Słońca w Polsce. Posłuchaj niezwykłej relacji

Ostatnia aktualizacja: 30.06.2024 06:00
70 lat temu, 30 czerwca 1954 roku, miało miejsce ostatnie jak do tej pory pełne zaćmienie Słońca obserwowane w Polsce. Choć zjawisko było widoczne na całej połaci kraju, pełne zakrycie tarczy słonecznej przez Księżyc można było obserwować w okolicy Suwałk. Oglądał je i relacjonował na gorąco z wysokości 7000 metrów specjalny wysłannik Polskiego Radia, towarzyszący lotniczej ekspedycji badawczej astronomów z Uniwersytetu Warszawskiego. 
W Polsce ostatnie zaćmienie całkowite było widoczne w 1954 r. (Suwałki, Sejny), a następne będzie w 2135 r.
W Polsce ostatnie zaćmienie całkowite było widoczne w 1954 r. (Suwałki, Sejny), a następne będzie w 2135 r.Foto: aeonWAVE/Shutterstock

- Halo, halo, tu sprawozdawca Polskiego Radia. Znajduję się w tej chwili na pokładzie samolotu ekspedycji naukowej obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego. Jesteśmy nad Suwałkami, przed chwilą przekroczyliśmy wysokość 5000 metrów. Za 6 minut nastąpi całkowite zaćmienie - rozpoczynał swoją relację dziennikarz, przekrzykując warkot silnika.

Korespondent z dumą stwierdził, że skoki ciśnienia nie wpłynęły źle na niego i członków ekspedycji. Ta zorganizowana została przez Uniwersytet Warszawski z inicjatywy dwóch astronomów: Konrada Rudnickiego i Macieja Bielickiego. Na pokładzie specjalnie wynajętego od wojska samolotu znajdowało się poza dziennikarzem kilkanaście osób: piloci, ośmiu astronomów i dwóch operatorów kamer. Grupa "lotnicza" ściśle współpracowała z ekipą naziemną pod kierownictwem Wojciecha Krzemińskiego. 

Astronomowie obrali za cel wykonanie rysunków korony słonecznej. Chcieli też przeprowadzić obserwację cienia rzucanego na ziemię przez Księżyc. Do tego potrzebna była dobra pogoda. Ta na szczęście dopisała.

- Chmury teraz są już dawno pod nami i wyglądają jak porozrzucane po błękitnej szybie kulki waty. Cieszymy się z tego wszyscy, ponieważ nie będą przeszkadzały obserwującym zaćmienie z dołu. W uszach syczy, jakby powietrze z głowy uchodziło. Coś tak, jak z dętki rowerowej. Cienie chmurek widoczne na ziemi wyglądają jak ruchome kleksy - mówił korespondent Polskiego Radia. 


Posłuchaj
10:06 reportaż dźwiękowy z wysokości 7000 metrów z okazji zaćmienia słońca___524_tr_4-4_9dae4169[00].mp3 Relacja korespondenta Polskiego Radia z lotniczej wyprawy, która miała na celu obserwację całkowitego zaćmienia Słońca

Zaćmienie "nie spóźniło się ani na sekundę"

- Rozpoczyna się zaćmienie. "Nie spóźniło się ani na sekundę" mówi z dumą jeden z astronomów - przekazał korespondent Polskiego Radia. - Słońce coraz bardziej kryje się za tarczą Księżyca. Godzina 13.35, robi się sino. Nad nami Słońce coraz bardziej zakryte przez siną warstwę powietrza. Widzę jakieś jeziora. To Wigry. Dalej rzeka Czarna Hańcza, Kanał Augustowski.

O godz. 13.45 samolot osiągnął wysokość 5100 metrów. Załoga zaczęła odczuwać skutki wysokości i napięcia przed wielką chwilą. Nie obyło się bez trudności technicznych. 

- Łykamy tlen, który smakuje jak wino, choć trochę pachnie gumą. Uwaga, godzina 13.57, w samolocie szaro. Słońce świeci teraz tylko maleńkim skrawkiem. Jestem przy prawym boku samolotu - opisywał korespondent. - Chcę notować, ale w tej chwili okazuje się, że nie mam czym - dodawał korespondent. - Po prostu wskutek dużej zmiany ciśnienia wszystek atrament wyciekł mi z wiecznego pióra. Muszę uciekać się do pomocy ołówka, lecz notować z każdą chwilą trudniej, ponieważ ręce marzną, nie pomagają rękawiczki. 

Chwilę później doszło do pełnego zaćmienia. Tarcza księżyca całkowicie zakryła Słońce. 

"Grozę widać nawet na twarzach astronomów"

- Doktor Konrad Rudnicki, kierownik ekipy astronomów, każe mi spojrzeć za siebie, w tył samolotu. To, co pod nami, było sine i ciemnoszare, teraz jest obok nas i stało się smoliście granatowe. Cień Księżyca pędzi prosto na nas z szybkością 800 m/s. Wrażenie jest tak silne, że grozę widać nawet na twarzach astronomów. Jakaś granitowa chmura czerni pędzi na nasz samolot i w tej chwili całkowicie go ogarnia. Robi się ciemno - przekazywał dziennikarz z drżeniem w głosie. 

Pas całkowitego zaćmienia podążał od Kanady, przez Grenlandię, Islandię, południową Norwegię i Szwecję, zahaczając o skrawek ziem polskich na obszarze od Sejn do Suwałk. Dlatego rejon stał się przez chwilę astronomiczną stolicą Polski. Zaćmienie obserwowali tu naukowcy z Warszawy i Poznania (m.in. Kazimierz Kordylewski). Ich koledzy z Torunia i Wrocławia wyjechali obserwować zaćmienie na Kaukazie. 

- W pierwszej chwili nic nie widzę, znajdujemy się w 150-kilometrowym pasie cienia. Czarno-granatowy cień rozciąga się przed nami na kilkadziesiąt kilometrów w stronę Szwecji i Norwegii. Za cieniem niebo. Najpierw seledynowe, teraz stało się u góry czarne, a tuż nad widnokręgiem, a z tej wysokości widać widnokrąg na ponad 250 km, około niebo mieni się największym bogactwem kolorów. Rozlewa się słaba różowo-czerwona łuna, ale nie jest ona jednostajna. Przecinają ją pasy ciemnej czerwieni, brązu, seledynów i zieleni. Mieni się to takim pięknem, że nie można oderwać oczarowanych oczu. Ale zaćmienie trwa przecież niecałe 2 minuty - opisywał gorączkowo korespondent. 

Czytaj także: 

"Jak perły, jak krople opalowe"

Nadeszło niezwykłe zjawisko, obserwowane w Polsce pierwszy raz od sierpnia 1887 roku. Wtedy zaćmienie opisywali Bolesław Prus i Stefan Żeromski. Teraz ich następcą został pracownik Polskiego Radia. 

- W tym momencie Słońce jest niewidoczne. Za to korona słoneczna żarzy się jakąś szarą, kryształową bielą i rozpala się wokół. Lecz oto trzeba łapać do pomocy szkiełko. Pojawiają się tak zwane perły Baily’ego - dodawał dziennikarz.

Nazwane tak na cześć ich odkrywcy, angielskiego astronoma Francisa Baily'ego perły są zjawiskiem powstałym w wyniku przedostawania się promieni słonecznych przez nierówności na powierzchni Księżyca. 

- Promiennie rzeczywiście jak perły, jak krople opalowe tryskają do nas, lecz kończy się to piękno. Stopniowo wraca jasność, gigantyczny cień ginie bezpowrotnie gdzieś daleko na chmurach w stronę Kaukazu.

Głos wysłannika Polskiego Radia drży nie tylko z braku tlenu, ale i - jak się wydaje - z przejęcia. Wydarzenie, które miało miejsce w 1954 roku, było epokowe. W dotychczasowych dziejach Polski zjawisko można było obserwować zaledwie 17 razy. Na kolejne całkowite zaćmienie Słońca widoczne w Polsce przyjdzie nam bowiem czekać aż do 2135 roku.

bm

Korzystałem z: 

Jerzy M. Kreiner; "Polskie obserwacje zaćmień Słońca"; Prace Komisji Historii Nauki Polskiej Akademii Umiejętności 2, 75-90 

Czytaj także

Ludwik Zajdler. Astronom, który cały czas pilnował czasu

Ostatnia aktualizacja: 27.04.2024 05:55
"Można powiedzieć, że pracował w tej dziedzinie, która najbardziej łączy astronomię z potrzebami dnia codziennego" – pisał astronom Krzysztof Ziołkowski o Ludwiku Zajdlerze i jego zasługach na polu kierowania tak zwaną służbą czasu w Polsce.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Księżyc, który zamienił planetę w karzełka. Charon, Pluton i kosmiczne przypadki

Ostatnia aktualizacja: 22.06.2024 06:00
Na kilku teleskopowych zdjęciach Plutona z lat 1965-1978, oznaczonych w archiwum jako fotografie "z defektem", widać dziwne wybrzuszenie na powierzchni planety. Dzięki niemu właśnie odkryto księżyc, którego nikt nie szukał, a który wprowadził spore zamieszanie we współczesnej astronomii.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Zaćmienie słońca. Kto zobaczył je na własne oczy?

Ostatnia aktualizacja: 12.04.2024 21:17
Zaćmienie słońca, które miało miejsce 8 kwietnia w Meksyku, Kanadzie i Stanach Zjednoczonych przyciągnęło miliony turystów. Wśród nich był także Polak - Juliusz Barwik.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Dwie planetoidy otrzymały nazwy na cześć polskich astronomów związanych z Wilnem

Ostatnia aktualizacja: 16.05.2024 05:30
Zaakceptowane przez Międzynarodową Unię Astronomiczna nazwy obiektów odkrytych przez litewskich astronomów Kazimierasa Černisa i Justasa Zdanavičiusa honorują postaci Władysława Dziewulskiego (1878–1962) i Marcina Poczobutta-Odlanickiego (1728-1810).
rozwiń zwiń