Jeśli chodzi o refleksję filozoficzną, metafizyczną, wielkie problemy nigdy się nie starzeją. Taki tekst, powiedzmy świętego, Bonawentury – czyta się go jak współczesną lekturę.
Teksty filozoficzne są piękne jak kolumna dorycka. To piękno niezależne od zmienności czasu. Wielkie pytania filozoficzne też takie są.
Prof. Stefan Swieżawski dla Polskiego Radia, 2006 rok
13:55 stefan swieżawski___703_02_ii_tr_1-2_6b282ff4[00].mp3 Prof. Stefan Swieżawski wspomina m.in. dom rodzinny, pobyt w Wiedniu, swoje młodzieńcze pasje. Audycja Bogumiły Prządki z cyklu "Zapiski ze współczesności" (PR, 2002)
13:05 stefan swieżawski___703_02_ii_tr_1-2_6b28b04f[00].mp3 Prof. Stefan Swieżawski opowiada o m.in. nauce w gimnazjum i studiach na Uniwersytecie im. Jana Kazimierza. Audycja Bogumiły Prządki z cyklu "Zapiski ze współczesności" (PR, 2002)
Obywatel Polski Jagiellonów
- Rok mojego urodzenia, 1907, zszedł się z rokiem, w którym zginął mój ojciec – mówił na początku swoich radiowych gawęd prof. Stefan Swieżawski. – Tata został prawdopodobnie zamordowany przez ochranę, tajną policję, carską. I moja matka została z trójką dzieci.
Przyszły filozof pochodził z zamożnej ziemiańskiej rodziny osiadłej na nadbużańskich ziemiach. Wśród przodków miał księży grekokatolickich ("jeden z nich był proboszczem w Barze w czasie konfederacji barskiej, został zabity przez Moskali”) czy ponoć nawet św. Włodzimierza I Wielkiego, który wprowadził chrześcijaństwo na Ruś.
- Wychowywałem się w atmosferze Polski jako Rzeczpospolitej wielu narodów, w Polsce Jagiellońskiej. Broń Bożej nie w tradycji nacjonalistycznej. Ta tradycja wielonarodowa była bardzo znamienna dla mojej rodziny – podkreślał.
W radiowych wspomnieniach prof. Stefana Swieżawskiego zachowało się wiele zajmujących obrazów. Śpiewającej matki ("całe moje dzieciństwo było przepojone niezliczoną liczbą pieśni, który do dziś dnia pamiętam: polskich, francuskich, niemieckich, rosyjskich"), zakopiańskiego domu babki, ("budowany przez Witkiewicza"), artystycznych gości ciotki rzeźbiarki ("Witkacy przychodził, nosił fioletową koszulę i pomarańczowy krawat, i miał strasznie poważną minę").
Czas I wojny mały Stefan spędził we Wiedniu ("chodziliśmy z moją opiekunką po ogrodach, ja wtedy miałam pasję zbierania roślin"), by potem przenieść się do Lwowa.
"Odrodzenie" chrześcijaństwa
Prof. Stefan Swieżawski opowiadał przed radiowym mikrofonem o ważnych dla kształtowania się jego światopoglądu postaciach. Wśród nich byli ks. Józef Winkowski - katecheta zakopiański, twórca polskiego odłamu Sodalicji Mariańskich, katolickiego stowarzyszenie świeckich – oraz rówieśnicy i przyjaciele. Tadeusz Fedorowicz – późniejszy kapłan, kierownik duchowy Zakładu dla Ociemniałych w Laskach pod Warszawą – a także Jan Szeptycki, działacz w stowarzyszeniu Katolickiej Młodzieży Akademickiej "Odrodzenie".
- Tadeusz wyjechał dobrowolnie (w 1940, w czasie okupacji sowieckiej – przyp. red.) razem z wywożonymi do Kazachstanu Polakami, był tam 4 lata. Jaś zaś był aresztowany przez Sowietów, czekał na wywózkę do Władywostoku, potem dostał się do Armii Andersa, przeszedł cały szlak aż do Monte Cassino – mówił prof. Stefan Swieżawski.
Przywoływane postaci łączyła również jedna, szalenie istotna w całym życiu prof. Swieżawskiego sprawa: pogłębionego, świadomie przeżywanego, otwartego na sprawy współczesności chrześcijaństwa.
- Jako młody człowiek odkrył bardzo na tamte czasy nowoczesny ruch religijny "Odrodzenie", w którym działał razem ze swoimi przyjaciółmi, a pod duchowymi skrzydłami ojca Władysława Korniłowicza (współzałożyciela Zakładu dla Ociemniałych w Laskach, zwanego "apostołem inteligencji" – przyp. red.) – tłumaczyła w Polskim Radiu dr Anna Karoń-Ostrowska z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Filozofia jak "żywy duch"
– Myślałem nawet, czy ewentualnie nie obrać stanu duchownego. Ale moja matka bardzo mądrze wtedy powiedziała: nic nie mów, ani tak, ani nie, ale idź na studia. Zobaczysz, jak to będzie wyglądało – opowiadał prof. Stefan Swieżawski.
Wybór padł, oczywiście, na Uniwersytet Jana Kazimierza we Lwowie i, co nie było już takie oczywiste (bo wśród pasji kandydata znajdowała się np. astronomia), na filozofię.
Początek drogi naukowej przyszłego profesora nie należał jednak do najłatwiejszych. Wydział filozofii na lwowskiej uczelni był wówczas opanowany przez myśl pozytywistyczną, zatem daleką od tego, co zajmowało Stefana Swieżawskiego: spotkania myśli i wiary. Właściwie aż do rozpoczęcia doktoratu ten młody człowiek musiał szukać swojego miejsca i walczyć o nie w tym raczej sceptycznie nastawionym do spraw metafizycznych świecie.
- Pamiętam, siedziałem w pięknej Biblioteki Uniwersyteckiej. I pamiętam freski pod sufitem, między innymi z feniksem wyrastającym z popiołów. Myślałem sobie wtedy, że to, czym się zajmuję, to jest jak żywy duch. Dlatego bardzo się cieszę, że przemogłem wszystko i napisałam pracę doktorską z jednego z najtrudniejszych filozofów średniowiecznych: Dunsa Szkota – opowiadał po latach prof. Stefan Swieżawski.
14:00 stefan swieżawski___721_02_ii_tr_1-2_6b272683[00].mp3 Prof. Stefan Swieżawski mówi m.in. o seminarium prof. Kazimierza Ajdukiewicza i o filozofii chrześcijańskiej. Audycja Bogumiły Prządki z cyklu "Zapiski ze współczesności" (PR, 2002)
14:07 stefan swieżawski___721_02_ii_tr_1-2_6b27ab91[00].mp3 Prof. Stefan Swieżawski opowiada m.in. o udziale w Soborze Watykańskim II. Audycja Bogumiły Prządki z cyklu "Zapiski ze współczesności" (PR, 2002)
Uczeń św. Tomasza
Potem przyszły m.in. nauka greki (by czytać Arystotelesa), ale nade wszystko: skupienie się na św. Tomaszu z Akwinu, filozofie, którym młody Stefan Swieżawski jeszcze w czasach "Odrodzenia" (dzięki ks. Korniłowiczowi i pracom francuskiego myśliciela Jacques’a Maritaina) zaczął się fascynować.
Dlaczego właśnie św. Tomasz, XIII-wieczny dominikanin, autor "Sumy teologicznej"?
Po pierwsze, prof. Stefan Swieżawski na przekór obiegowym i upraszczającym poglądom widział w średniowieczu wielką i fascynującą epokę. - Złościło mnie, gdy mówiło się negatywnie o średniowieczu. Bo wydaje mi się, że było ono właściwie ustawicznym renesansem. Przecież średniowiecze nie zerwało z antykiem. Weźmy choćby tzw. patrystykę, czyli okres Ojców Kościoła, do gruntu przeniknięty nurtami filozofii starożytnej. Albo renesans antyku w szkole pałacowej Karola Wielkiego w Akwizgranie – opowiadał w jednym z radiowych wywiadów.
Jak podkreślał prof. Swieżawski, "takiego średniowiecza, jakie sobie wielu ludzi wyobraża, nie było". Dlatego w swojej pracy naukowej zajął się, obok tomizmu, również wiekiem XV. - Bo to jest wiek, który uchodzi za wybuch tego, co się nazywa renesansem. Tymczasem bliższe badania pokazały, że dwa style, scholastyczny związany ze średniowieczem i humanistyczny związany z epoką nowożytną, są tam tak splecione, że nie sposób ich oddzielić – tłumaczył.
Drugą przyczyną fascynacji św. Tomaszem z Akwinu była szczególność filozofii tego dominikanina.
– Św. Augustyn jest bardzo wartościowy, gdy chodzi o przedstawienie egzystencjalnego bytowania człowieka, całej tragedii ludzkiej, natomiast św. Tomasz jest o wiele głębszy, gdy chodzi o aspekt filozoficzny – dopowiadał w Polskim Radiu prof. Swieżawski.
Filozofia i życie
Pracę habilitacyjną, rzecz jasna o tomizmie, Stefan Swieżawski bronił już w Warszawie (w mieszkaniu prof. Tatarkiewicza w Warszawie, tuż przed Powstaniem Warszawskim). Jeszcze w czasie okupacji zaczął tłumaczyć "Traktat o człowieku" św. Tomasza, i rozpoczął pracę nad jedną ze swoich książek. Ta, zatytułowana "Byt. Zagadnienia metafizyki tomistycznej", stała się od lat 50. XX w. podstawowym polskim podręcznikiem do metafizyki.
- Pod koniec lat 40. Stefan Swieżawski został zaproszony do współtworzenia katedry filozofii na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Tu zaczął prowadzić kolejne wykłady, przede wszystkim z historii filozofii. Stworzył też sławne grono współpracowników, młodych mistrzów, w skład którego wchodził ksiądz Karol Wojtyła - opowiadała dr Anna Karoń-Ostrowska.
Kierowaniem Katedrą Filozofii Starożytnej i Średniowiecznej na KUL prof. Swieżawski zajmował się aż do przejścia na emeryturę w 1976 roku. A od lat 70. pracował nad swoim ośmiotomowym opus magnum: "Dziejami filozofii europejskiej w XV wieku".
36:22 rozmowy z prof..mp3 Rozmowy z prof. Stefanem Świeżawskim o filozofii i religii. Audycja Elżbiety Kollat (PR, 1990)
Błogosławiony Jan Hus?
Prof. Stefan Swieżawski przyjaźnił się z ks. Karolem Wojtyłą (ich niekończące się dyskusje, nie tylko o filozofii, wspominała w Polskim Radiu córka profesora - Helena Deskur), był związany ze środowiskiem skupionym wokół "Tygodnika Powszechnego" i "Znaku". Zajmowały go – jako uczonego, ale i po prostu jako człowieka – kwestie spotkania filozoficznej myśli i religii, Kościoła i wolności myślenia, tradycji i współczesności.
- Św. Tomasz twierdzi, że człowiekowi, który nie jest przekonany o prawdziwości chrześcijaństwa, nie wolno się nawracać, ponieważ przekonanie jest fundamentalną sprawą – opowiadał w Polskim Radiu za swoim mistrzem. Być może między innymi ta kwestia (wiara jako aktu pogłębionego, świadomego i wolnego) powodowała, że profesor proponował nowe spojrzenie na pewne rodziały w historii Kościoła.
- Moim marzeniem jest beatyfikacja Jana Husa. Powinno się dokonać tego kroku, podobnie jak to się stało w wypadku Joanny d'Arc. Problem Husa jest punktem newralgicznym w wielkim dziele ekumenizmu, od którego w dużej mierze zależy oblicze przyszłej Europy – podkreślał w jednej z radiowych rozmów.
Prof. Swieżawski był również pytany o postać Marcina Lutra.
- Myślę, to jest moja osobiste zdanie, że wówczas, kiedy występował Luter, panowała tego rodzaju sytuacja w Kościele, że było bardzo trudno pozostać w kręgu ortodoksji katolickiej. Dlatego Luter miał bardzo dużo powodów, że w ten sposób stawiał sprawę. Tragedią było to, że rozmówcami Lutra byli ludzie, którzy nie byli ludźmi dialogu – mówił filozof.
Prof. Stefan Swieżawski, lata 90. XX w. Fot. Wojciech Olkuśnik/Forum
"Spełniło się wielkie marzenie młodości"
Przywołany przez prof. Swieżawskiego Jan Hus został w 1415 roku uznany za "heretyka" i spłonął na stosie podczas soboru w Konstancji.
- Opracowując życie intelektualne XV wieku, musiałem zapoznać się z aktami procesu Husa. I wtedy uderzyły mnie pewne fakty: przede wszystkim koncepcja Kościoła, którą Hus reprezentował. Ona właściwie zgadzała się prawie we wszystkim z tą koncepcją, która była owocem wspaniałych osiągnięć Vaticanum Secundum – dzielił się prof. Swieżawski tym paradoksalnym spostrzeżeniem.
Sobór Watykański II (1962-65), który rozpoczął nową epokę w dziejach Kościoła katolickiego, był dla prof. Stefana Swieżawskiego sprawą najwyższej wagi. - Sobór stanowił próbę samookreślenia się Kościoła. Bo Ewangelia się nie zmienia, ale model Kościoła tak – zaznaczał.
Los chciał, że ten dawny lwowski działacz Sodalicji Mariańskich, ruchu "Odrodzenie", uczeń św. Tomasza i miłośnik "innego średniowiecza" miał możliwość uczestniczenia w soborowych obradach.
- Ksiądz prymas Wyszyński widział, że trzeba, ażeby z Polski, jako z jedynego kraju w bloku komunistycznym, który może coś takiego uczynić, ktoś wyjechał. By był przedstawicielem świeckich. I wtedy zostałem wyznaczony przez prymasa – wspominał w Polskim Radiu prof. Swieżawski.
Podczas obrad Soboru Watykańskiego II prof. Stefan Swieżawski był świeckim audytorem.
- Spełniło się jego wielkie marzenie młodości, Kościół rzeczywiście się odnowił. Zaczął być, w każdym razie w projektach soborowych, Kościołem otwartym, wspólnotowym i ubogim – podkreślała dr Anna Karoń-Ostrowska.
Co więcej, to prof. Swieżawski właśnie – obok swojego mistrza Jacques’a Maritaina i innego znakomitego filozofa Jeana Guittona – był tym, któremu podczas uroczystego zamknięcia Soboru papież Paweł VI wręczył orędzie do intelektualistów świata.
– Widzę, że Sobór jest realizacją tych najgłębszych pragnień, które myśmy mieli jako młodzi. Całego tego ruchu odnowy – wspominał po latach przez radiowym mikrofonem prof. Stefan Swieżawski. - Bolesne jest to, że recepcja Soboru idzie tak wolno i z takimi oporami. No ale to jest ludzkie. Myślę przy tym, że pontyfikat Jana Pawła II jest niesłychany, gdy chodzi zwłaszcza o jedną cechę Kościoła soborowego. Bo Kościół soborowy ma trzy cechy. Wspólnotowość, to znaczy nie jest ani klerykalny, ani świecki. Służebność, czyli musi się wyzbyć wszelkich śladów władczości. I musi być otwarty, ekumeniczny, szukający. I w tym punkcie pontyfikat Jana Pawła 2 jest bez precedensu.
***
Czytaj także:
***
Prof. Stefan Swieżawski zmarł w wieku 97 lat, 18 maja 2004, tylko trochę przeżywszy swoją ukochaną żonę Marię. Został pochowany na cmentarzu w Laskach, leśnej nekropolii związanej ze środowiskiem skupionym wokół tutejszego Zakładu dla Ociemniałych.
jp