Tokio 2020 - SERWIS SPECJALNY
Rozstawiony z numerem siódmym Hurkacz jest 12. rakietą świata, a Broady jest 143. w rankingu ATP. Wrocławianin przyznał, że rywal zagrał dobre spotkanie, ale to nie on był jego największym kłopotem tego dnia.
- Niestety, nie zagrałem na 100 procent możliwości. Byłem trochę zatruty i brakowało mi tej energii, którą zwykle mam. Dlatego musiałem się skupić na szybkim rozwiązywaniu akcji, bo po dłuższych wymianach trochę mnie "odcinało" - relacjonował.
>>> SPRAWDŹ TABELĘ MEDALOWĄ
Na pytanie, kiedy zaczęły się jego kłopoty zdrowotne, zdradził, że właściwie od początku pobytu w stolicy Japonii nie czuł się dobrze.
- Od przyjazdu jakoś nie podpasowało mi tutejsze jedzenie, a dziś rano było gorzej - zaznaczył półfinalista tegorocznej edycji wielkoszlemowego Wimbledonu.
Podczas przerw między gemami chłodził prawą rękę, ale zapewnił, że przyczyną nie jest poważniejszy problem.
- To tylko po to, żeby ją rozruszać - zapewnił.
24-letni zawodnik stwierdził, że choć nie poleciały mu łzy po wtorkowej porażce, to jest mu z jej powodu smutno i jest ona dla niego bardzo bolesna.
Czytaj także:
- Przyjeżdżając na igrzyska, marzy się, by być w najlepszej formie i grać jak najlepiej człowiek tylko potrafi. Będąc w tej niesamowitej atmosferze - szkoda tego, bo igrzyska nie odbywają się zbyt często. Gdy jest się w wiosce olimpijskiej razem z innymi polskimi sportowcami, to chce się walczyć dla kraju i dla reszty reprezentacji oraz zachodzić jak najdalej. Możliwość reprezentowania kraju na igrzyskach to niesamowite wyróżnienie. Bycie olimpijczykiem, przebywanie w wiosce olimpijskiej to niezapomniane chwile - podsumował.
Debiutujący w igrzyskach Hurkacz zapewnił, że mimo pechowych okoliczności i szybkiego pożegnania się z rywalizacją w stolicy Japonii nie zniechęcił się do olimpijskich zmagań.
- Wierzę, że w przyszłości będę mógł zdziałać w nich coś większego - zadeklarował.
Jesteśmy jedną drużyną
Tenisista z Wrocławia przyznał, że udało mu się - mimo obostrzeń związanych z pandemią COVID-19 - obejrzeć na żywo poniedziałkowy mecz polskich siatkarzy z Włochami (3:0).
- To było niesamowite móc ich zobaczyć i dopingować - zapewnił.
Broady przyznał, że pokonanie półfinalisty Wimbledonu to jeden z największych sukcesów w jego karierze.
- Dla mnie to mecz, który nie wyszedł tak, jakbym chciał - skwitował Polak.