Czesław Miłosz jako dwudziestoletni pisarz był jednym z redaktorów pisma "Żagary". Jak sam tłumaczył w wielu swoich wypowiedziach, to regionalne słowo oznaczało suche gałęzie, służące do rozpalania ognia.
29:27 Rozmowy po zmroku 2024_11_06-22-30-26.mp3 Radykalny tekst w tonie manifestu. "Bulion z gwoździ" Czesława Miłosza (Rozmowy po zmroku/Dwójka)
- W semantykę tytułu wpisana była jakaś ognionośność, sprawczość, że oto jest pismo, które chce być zarzewiem jakiegoś ognia. Było to pismo młodych i Miłosz nie był tu wyjątkiem. Ramy instytucjonalne zapewnił im Stanisław Cat Mackiewicz, który dał im możliwość robienia dodatku literackiego do pisma "Słowo" - wyjaśnił profesor Mateusz Antoniuk z Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Czytaj też:
Pierwszy manifest Dembińskiego
Pierwszym manifestem, który sprawił, że "Żagary" stały się pismem komentowanym przez ogólnopolską prasę polityczną i społeczną, było wystąpienie głównego ideologa, Henryka Dembińskiego - "Defilada umarłych bogów".
- Dembiński był studentem prawa i miał ewidentne zacięcie ideologo-polityko-lidera. Marzyło mu się wymyślenie nowej orientacji politycznej. I między tym tekstem a tekstem Miłosza jest jakaś ciągłość. Tekst Dembińskiego w całości wymierzony jest w pojęcie demokracji liberalnej. To jest dla niego jakaś wydmuszka, udawanie, że obdarzone prawem wyborczym społeczeństwo może na coś wpływać, tymczasem w istocie są to parawany, które służą władzy wielkiego kapitału i rozpędzającej się konsumpcyjnej cywilizacji. To wywołało trochę rumoru - zauważył literaturoznawca.
"Sztuka wspólnototwórcza" Miłosza
"Bulion z gwoździ", opublikowany już w piątym numerze, był pewnego rodzaju kontynuacją myśli Dembińskiego. Obaj autorzy wręcz z odrazą traktują liberalizm demokratyczny i jego sztukę. Czesław Miłosz ogłaszał, że nie ma czegoś takiego jak niewinna, niepolityczna literatura i sztuka, ponieważ służy ona zawsze jakiejś racji politycznej.
- To jest w pewnym sensie manifest, bo on stawia pytanie, jaka powinna być ta sztuka, ta poezja naszych czasów, która byłaby społecznie i politycznie pozytywna, to znaczy kształtowałaby takiego człowieka, jakiego potrzebujemy w społeczeństwie rozpędzającego się XX wieku - podkreślił profesor Mateusz Antoniuk. - Mnie się zdaje, że "Bulion z gwoździ" jest próbą wymyślenia literatury, która miałaby być odpowiedzią na ten postulat Dembińskiego, że trzeba wymyślić jakąś nową drogę, która byłaby próbą "dojścia do moralności społeczeństwa wolnych wytwórców", jak to określał Dembiński.
Ideologiczna deklaracja, czy przewrotny żart?
Czy jednak esej Czesława Miłosza, opublikowany w "Żagarach", powinniśmy traktować jako poważną ideologiczną deklarację, czy jednak przewrotny żart? Warto zauważyć, że w listach z tego samego okresu Miłosz komentuje "Bulion…", pisząc: "ach, byłby ze mnie dobry materiał na pisarza sowieckiego". Nigdy też później nie powtórzył podobnego retorycznego gestu.
- My cały czas zakładamy, że Miłosz powiedział to śmiertelnie poważnie i szczerze. Muszę powiedzieć, że jedna rzecz nie jest dla mnie jasna: na ile to jest mocno ugruntowany w nim pogląd, że sztuka powinna być "propagandowo podporządkowana idei politycznej w postaci urabiania nowego społeczeństwa, które powinno być społeczeństwem nie rozbuchanych intelektualistów, pochylonych nad własnym życiem", tylko "jakimś" społeczeństwem dążącym do "jakiegoś" socjalizmu - mówił gość Dwójki.
- Zastanawiam się, na ile on rzeczywiście ma taką wizję, bardzo mocno w sobie ugruntowaną, a na ile tylko ją retorycznie odgrywa na scenie tekstu, bo akurat taki ma kaprys. Innymi słowy: na ile mamy tutaj do czynienia z głębokim credo światopoglądowym, a na ile mamy do czynienia z gestem epatowania burżuja, jeszcze w stylu młodopolskim. To nie jest głęboko zinterioryzowane, tylko jest rodzajem testu - zauważył profesor Mariusz Antoniuk.
***
Tytuł audycji: Rozmowy po zmroku
Prowadzenie: Jan Kanty Zienko
Gość: prof. Mateusz Antoniuk (Wydział Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego)
Data emisji: 6.11.2024
Godz. emisji: 22.30
zch/pg/am/dz/wmkor