Wydarzeniem, które zaważyło na losach Sosnkowskiego, było spotkanie z Józefem Piłsudskim w 1906 roku. Przyszły generał był wówczas zaledwie dwudziestojednoletnim studentem architektury na Politechnice Warszawskiej i członkiem Polskiej Partii Socjalistycznej, który miał już za sobą m.in. udział w antycarskiej demonstracji na placu Grzybowskim, pierwszym zbrojnym wystąpieniu przeciwko zaborcy od czasów powstania styczniowego.
W konspiracji niepodległościowej
Mężczyzn wkrótce połączyła ojcowsko-synowska relacja. Sosnkowski podziwiał Piłsudskiego za charyzmę i determinację, Ziuk szanował o osiemnaście lat młodszego Sosnkowskiego za nieprzeciętną inteligencję i talenty organizacyjne. Sosnkowski dowiódł później tych zdolności, tworząc siatkę Organizacji Bojowej PPS w okręgu warszawskim. To on przygotowywał i koordynował wydarzenia tzw. krwawej środy, czyli akcji zamachów na ponad osiemdziesięciu policjantów, żandarmów i agentów Ochrany.
Krwawa środa doprowadziła do tego, że stał się jednym z najbardziej poszukiwanych przez carską Ochranę ludzi w kraju. Musiał wyjechać na Zachód, gdzie kontynuował studia, które musiał przerwać z powodów finansowych. Wyjechał do Galicji, która stała się wówczas "polskim Piemontem", gdzie osiedli najważniejsi ludzie związani z konspiracją niepodległościową.
Posłuchaj archiwalnych dźwięków o generale Kazimierzu Sosnkowskim w serwisie specjalnym - Radia Wolności >>>
W 1908 roku założył samodzielny i bezpartyjny Związek Walki Czynnej. W oczekiwaniu na wybuch wojny między europejskimi mocarstwami utworzył razem z Piłsudskim Związek Strzelecki, który był jawnym odpowiednikiem konspiracyjnego ZWCz, a którego celem było przygotowanie polskiej młodzieży do nadciągającej wojny. Równocześnie kontynuował studia na lwowskiej politechnice, jednak dyplomu nie uzyskał nigdy, przeszkodził w tym wybuch I wojny światowej.
"Szef" Komendanta
Po wybuchu I wojny światowej w 1914 roku w I Brygadzie Kadrowej Sosnkowski pełnił funkcję zastępcy komendanta i głównego szefa sztabu. O Piłsudskim mówiono wtedy Komendant, o Sosnkowskim mawiano "Szef" lub "Szef Komendanta".
- Sosnkowski cieszył się niekwestionowanym autorytetem w I Brygadzie. Osobą numer jeden bez wątpienia był Józef Piłsudski, osobą numer dwa - Kazimierz Sosnkowski. Później było długo, długo nic i dopiero później Edward Rydz-Śmigły - mówił prof. Piotr Szlanta w audycji Katarzyny Kobyleckiej z cyklu "Ludzie niepodległości".
19:29 Sosnkowski ludzie niepodległości.mp3 Audycja Katarzyny Kobyleckiej z cyklu "Ludzie niepodległości". O roli Kazimierza Sosnkowskiego w dobie odzyskania niepodległości mówi prof. Piotr Szlanta (PR, 14.01.2019)
W pierwszych walkach Kadrówki pod Kielcami Sosnkowski wykazał duży talent wojskowy. Szybko awansowany na podpułkownika dowodził całą brygadą w bitwie pod Łowczówkiem. Jego wojenna kariera przyspieszała wraz z rozwojem wydarzeń frontowych. Dowodził w bojach pod Bidzinami, Makarowem, Kowalikami, Wysokiem Litewskim i Czartoryskiem. Dowodził I Brygadą w słynnej bitwie pod Kostiuchnówką na Wołyniu, po której Józef Piłsudski zdecydował wycofać Legiony z frontu i zaangażować wszystkie siły w tworzenie POW.
- To właściwie on, wobec częstej nieobecności na froncie Piłsudskiego, zajętego pracą społeczno-polityczną, dowodzi I Kompanią Kadrową na froncie - wskazywał prof. Marian Marek Drozdowski w audycji Krzysztofa Michalskiego z cyklu "Eureka".
19:51 Sosnkowski życie generała.mp3 - Sosnkowski był człowiekiem dialogu i zgody - podkreślał prof. Marian Marek Drozdowski w audycji Krzysztofa Michalskiego z cyklu "Eureka" (PR, 11.11.2019)
Piłsudski z Magdeburga wrócił jako tryumfator
Po zwolnieniu Józefa Piłsudskiego pod koniec 1916 roku Sosnkowski objął komendę I Brygady, następnie usunięty przez Austriaków został zastępcą Piłsudskiego pełniącego funkcję szefa departamentu wojskowego przy Tymczasowej Radzie Stanu. Po kryzysie przysięgowym w 1917 roku Sosnkowski został wywieziony z kraju. Więziono go w Gdańsku, Szpandawie, w cytadeli w Wesel i w końcu we wrześniu 1918 roku osadzono w Magdeburgu, gdzie ponownie spotkał Piłsudskiego. 8 listopada 1918 roku rewolucja, która ogarnęła Niemcy, doprowadziła do zmiany sytuacji politycznej, w wyniku czego Sosnkowski odzyskał wolność. Razem z Józefem Piłsudskim wrócił do kraju i 10 listopada był już w Warszawie.
- Na drodze z Magdeburga mijały nas samochody ciężarowe przystrojone w czerwone sztandary, wypełnione po brzegi marynarzami, żołnierzami i robotnikami - tak gen. Sosnkowski wspominał wrzawę rewolucyjną w Niemczech na antenie Radia Wolna Europa.
03:26 Sosnkowski z pilsudskim w twierdzy magdeburskiej.mp3 "Z Piłsudskim w twierdzy magdeburskiej" - wspomnienia gen. Kazimierza Sosnkowskiego. Archiwalne nagranie Rozgłośni Polskiej RWE
W czasie, gdy przebywał w niewoli, Sosnkowskiego spotkała osobista tragedia. Ofiarą grypy hiszpanki padła jego dziesięcioletnia córka Zofia. Wydarzenie zdruzgotało pierwszą żonę Sosnkowskiego, Stefanię, która popadła w ciężką chorobę psychiczną. Małżeństwo Sosnkowskich zostało anulowane, a Stefania skierowana na długoletnią terapię. Już po wojnie Sosnkowski ożenił się powtórnie z młodszą od siebie o szesnaście lat Jadwigą Żukowską. Pannę młodą do ślubu prowadził nie kto inny jak sam Piłsudski. Z tego związku urodziło się pięciu synów, spośród których czterech poszło w ślady ojca i wybrało karierę wojskową.
Organizator wojska w chwili najcięższej próby
W niepodległym kraju Sosnkowski dostał awans na generała podporucznika i objął stanowisko dowódcy Okręgu Generalnego Warszawskiego. Odpowiadał za przeprowadzenie mobilizacji Polskiej Organizacji Wojskowej. W marcu 1919 roku został wiceministrem spraw wojskowych, a poproszony przez samego Piłsudskiego o przyjęcie stanowiska ministra zdecydowanie odmówił, tłumacząc to nadmiarem prac organizacyjnych przy tworzeniu Wojska Polskiego. 1 czerwca 1919 roku awansowano go na generała dywizji.
- To z tego okresu pochodzi całe ustawodawstwo wojskowe, które przetrwało aż do 1939 roku, a i po wojnie w Wojsku Polskim nieoficjalnie powracano do niektórych wprowadzonych przez niego rozwiązań - podkreślał prof. Ludwik Malinowski w audycji Andrzeja Sowy z cyklu "Na historycznej wokandzie".
15:19 Sosnkowski wokanda.mp3 Sąd nad postacią Kazimierza Sosnkowskiego w audycji Andrzeja Sowy z cyklu "Na historycznej wokandzie" prowadzą dr Janusz Osica i prof. Ludwik Malinowski (PR, 30.07.1994)
Koncyliacyjny, elokwentny, obdarzony taktem politycznym Sosnkowski, posiadał te cechy, których wyraźnie brakowało Piłsudskiemu, dlatego Komendant powierzał mu najbardziej delikatne misje.
- Prowadził w jego imieniu rozmowy z Romanem Dmowskim o ustaleniu wspólnej delegacji na paryską konferencję pokojową i negocjował utworzenie rządu Ignacego Jana Paderewskiego - wskazywał prof. Marian Marek Drozdowski.
W czasie wojny polsko-bolszewickiej
Nie do przecenienia są jego wybitne zasługi w dobie najazdu bolszewickiego. W maju 1920 roku objął dowództwo Armii Rezerwowej. W potyczkach z bolszewikami do 12 czerwca 1920 roku energicznie rozbijał czerwone hordy, biorąc ponad dwa tysiące jeńców. Później organizował pobory dla ochotników, których wcielano do cofających się, przemęczonych walkami oddziałów, co w dużym stopniu podniosło żołnierskie morale.
W kluczowym momencie wojny polsko-bolszewickiej, 10 sierpnia 1920 roku, objął tekę ministra spraw wojskowych i został członkiem Rady Obrony Państwa. W tych trudnych chwilach nie zgodził się na przeniesienie siedziby władz z Warszawy do Poznania. Po latach wspominał o tym na antenie Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa:
W swojej pracy był niestrudzony. Juliusz Kaden-Bandrowski pisał o nim jako o człowieku, który praktycznie nie sypiał. Wiele wskazuje dziś na to, że właśnie dzięki zdolnościom organizacyjnym i jego niezachwianej wierze w zwycięstwo udało się rozprawić z bolszewikami w decydującej Bitwie Warszawskiej.
- Dał się poznać jako wybitny organizator wojska. To właśnie w czasie pełnienia przez niego funkcji ministra spraw wojskowych została opracowana po raz pierwszy koncepcja rozmieszczenia przemysłu zbrojeniowego, do której później nawiązywał Eugeniusz Kwiatkowski - wyjaśniał prof. Malinowski.
Był człowiekiem ideowym i chciał realizować wielkie projekty, które miały scalić i odbudować porozbiorową Polskę. Wobec trudności, jakie stronie polskiej czynili Niemcy w kwestii transportu uzbrojenia przez port w Gdańsku, generał samodzielnie podjął decyzję o rozpoczęciu budowy portu w Gdyni i linii kolejowej na Hel, na co zdecydował się przeznaczyć spore sumy ze środków wojskowych.
Wysłannik Rzeczpospolitej
Po zawarciu pokoju ryskiego w 1921 roku sprawnie przeprowadził demobilizację, zapewniając żołnierzom opiekę materialną i moralną. Było to wielkie wyzwanie, ponieważ armia polska po zakończeniu wojny polsko-bolszewickiej liczyła ponad 900 tysięcy żołnierzy. Ustalenia traktatu ryskiego generał uznał za "przegrany pokój, po wygranej wojnie".
Przygotował ustawę o nadawaniu ziemi na Kresach Wschodnich zasłużonym żołnierzom, przez co wzmacniał polskie osadnictwo na wschodzie. Dbał również o pracowników naukowych i studentów powołanych do służby wojskowej. Finansował ich naukę na koszt państwa, aż do czasu zakończenia studiów lub pracy naukowej.
W dwudziestoleciu międzywojennym znalazł czas na prowadzenie stołecznego klubu szachowego i prezesurę klubu piłkarskiego Polonia Warszawa.
Przez długi czas był ministrem spraw wojskowych. Mimo często zmieniających się rządów z oddaniem i wielką dyscypliną wypełniał swe obowiązki. Na początku 1924 roku zaczął pełnić funkcję ministra wojny, jednak szybko zrezygnował ze stanowiska, skonfliktowany z Władysławem Grabskim (chodziło o spór wokół odsunięcia na bok Józefa Piłsudskiego, po którego stronie się opowiedział).
W 1925 roku Sosnkowski został przedstawicielem Polski przy Lidze Narodów. Przeprowadził uchwałę o wyjątkowym położeniu państw sąsiadujących ze Związkiem Sowieckim i o przyznaniu im szczególnych przywilejów w kwestii ograniczenia zbrojeń.
Honorowe rozwiązanie
Gdy w maju 1926 roku Józef Piłsudski zgromadził wierne sobie oddziały i zdecydował się przejąć władzę na drodze zamachu stanu, Sosnkowski znalazł się w sytuacji bez wyjścia. Nie chciał opowiadać się po żadnej ze stron. Jako żołnierz, składał przysięgę legalnym władzom, jako najbliższy powiernik i przyjaciel Marszałka nie mógł walczyć przeciwko niemu. Zdecydował się na jedyne honorowe wyjście z sytuacji - postanowił popełnić samobójstwo.
- Należy zadać kłam niepochlebnym plotkom, jakoby Sosnkowski miał celować tak, żeby się nie zabić. Generał był mańkutem, nie mógł dobrze wycelować sobie w serce - to uratowało mu życie - podkreślał prof. Paweł Wieczorkiewicz w audycji Arkadiusza Ekierta z cyklu "Piękny i bestia".
02:53 Sosnkowski piekny i bestia.mp3 Rozmowa prof. Pawła Wieczorkiewicza z prof. Markiem Urbańskim na temat Kazimierza Sosnkowskiego w audycji Arkadiusza Ekierta z cyklu "Piękny i bestia" (PR, 22.04.2004)
Tezę o blefie wyklucza też ciężka terapia, której musiał być poddany generał. Sosnkowski spędził w szpitalu pięć miesięcy. W tym czasie został poddany trzem ryzykownym operacjom.
Powrót do służby
Po wyjściu ze szpitala wrócił do służby wojskowej. Mianowano go Inspektorem Armii i oddelegowano na odcinki wschodnie, gdzie pracował nad reorganizacją wojska. Zaczął też przewodniczyć Komitetowi ds. Uzbrojenia i Sprzętu Wojskowego, szefował Komitetowi Wyższej Szkoły Wojennej i starał się o środki na modernizację polskiego wojska i reorganizację systemu kształcenia oficerów.
Po śmierci Piłsudskiego w 1935 roku wydawał się naturalnym następcą Marszałka na stanowisku głównego inspektora Sił Zbrojnych, podobnie jak Walery Sławek, wydawał się oczywistym spadkobiercą politycznej pozycji Komendanta. Obaj zostali jednak odsunięci na boczny tor przez prezydenta Ignacego Mościckiego i Edwarda Rydza-Śmigłego. Pewną nagrodą pocieszenia dla Sosnkowskiego miał być przyznany mu w 1936 roku awans na generała broni.
W 1935 roku otrzymał od prezydenta RP propozycję objęcia ambasady w Paryżu. Ponownie zrezygnował z objęcia tak prestiżowego stanowiska. W 1936 roku w czasie wizyty we Francji, prowadząc rozmowy o reokupacji Nadrenii i podjęciu prewencyjnej interwencji wojskowej na terenie III Rzeszy, informował władze francuskie o gotowości Polski do wspólnej mobilizacji wojskowej w celu powstrzymania Hitlera. Francja nie poparła jednak pomysłu wojny prewencyjnej, którą Józef Piłsudski proponował już w 1933 roku. Jednocześnie Sosnkowski dostrzegał śmiertelne zagrożenie dla Polski, w sytuacji, w której Hitler zawrze sojusz ze Stalinem. Celne przewidywania generała spełniły się trzy lata później.
Głos rozsądku w obozie sanacyjnym
Po śmierci Piłsudskiego Sosnkowski przyjął na siebie rolę zdroworozsądkowego głosu w obliczu coraz większego zaślepienia sanacji własną potęgą.
- Bardzo krytycznie oceniał sytuację społeczno-gospodarczą kraju, dlatego już w maju 1936 roku zgłosił potrzebę utworzenia rządu z udziałem opozycji - wskazywał prof. Marian Marek Drozdowski.
Sprzeciwił się ministrowi Beckowi i Rydzowi-Śmigłemu w kwestii zajęcia Zaolzia. Uważał, że wobec widma zbliżającej się wojny z III Rzeszą nie czas i miejsce na załatwianie sporów granicznych, zwłaszcza że taki akt agresji może zostać przez opinię międzynarodową poczytany jako sprzyjanie Hitlerowi. Nie mylił się w żadnej kwestii.
Swój sprzeciw wobec działań własnego obozu wyrażał również na płaszczyźnie spraw wewnętrznych. Był jednym z tych, którzy dostrzegali słabość kraju w przededniu II wojny światowej. Jeszcze raz, w marcu 1939 roku, nawoływał do utworzenia koalicyjnego rządu jedności narodowej, w którym miało się znaleźć miejsce dla socjalistów i ludowców. Liczył na powtórkę cudu zgody z 1920 roku. Mimo zajmowania poczytnego miejsca w obozie sanacyjnym był jednym z najgłośniej domagających się powrotu, a w praktyce amnestii, dla znajdujących się na emigracji liderów opozycji, na których ciążyły wyroki w procesie brzeskim - Wincentego Witosa, Hermana Liebermana czy Wojciecha Korfantego.
- Sosnkowski był najbardziej ugodowym człowiekiem sanacji. Szedł w kierunku jedności narodowej - podkreślał prof. Ludwik Malinowski w audycji Andrzeja Sowy.
Starania Sosnkowskiego okazały się jednak głosem wołającego na puszczy.
Wojna obronna 1939 roku
We wrześniu 1939 roku po raz kolejny zwrócił się o przydział frontowy. Zgłosił swoją kandydaturę na stanowisko dowódcy obrony Warszawy.
- Nie otrzymał tego przydziału, ale odegrał bardzo istotną, symboliczną rolę. Nawiązał kontakt ze Stefanem Starzyńskim, któremu powiedział, że jego zadaniem jest cywilna obrona Warszawy - wskazywał prof. Marian Marek Drozdowski.
Zamiast udziału w wojnie obronnej zaproponowano mu stanowisko wicepremiera (wcześniej zaoferowano mu nowy urząd ministra koordynatora całości spraw gospodarki wojennej). Doświadczony generał stanowczo uznał ową propozycję za spóźnioną. Po odmowie przyjęcia wojennej teki premiera Sosnkowski został skierowany do pełnienia funkcji oficera łącznikowego Naczelnego Wodza. We Lwowie w nocy z 10 na 11 września w końcu przydzielono mu dowództwo Frontu Południowego, najważniejszego w koncepcji obrony Polski na przedmościu rumuńskim.
12 września 1939 toku Niemcy osiągnęli linię Lwów - Rawa Ruska, a następnie otoczyli Lwów od zachodu i południowego zachodu, domykając pierścień okrążenia od północy i wschodu. Gen. Sosnkowski planował przeprowadzić w okolice Lwowa resztki Armii "Karpaty" - trzy dywizje piechoty okrążone pod Przemyślem - a następnie przebić się przez linie wroga i połączyć się z Armią "Kraków", aby ostatecznie w oparciu o Lwów zorganizować skrócony front obrony.
- Cieszył się nieprzeciętnym zaufaniem swoich żołnierzy. Historycy wojskowości wskazują, że nie przegrał żadnej bitwy, w której dowodził samodzielnie - podkreślał prof. Piotr Szlanta.
Realizując to założenie operacyjne, generał odbył lot samolotem do otoczonego Przemyśla i stamtąd na czele okrążonych dywizji zaczął przebijać się na Lwów, gdzie dowództwo obrony miasta powierzył gen. Langnerowi. Sosnkowski stoczył kilka zwycięskich walk i skutecznie przebijał się przez niemieckie linie m.in. pod Lasami Janowskimi i nad rzeczką Wereszczycą. Jednak wobec przygniatającej przewagi Wehrmachtu i uderzenia w plecy wykonanego przez Armię Czerwoną siły polskie nie mogły kontynuować walki.
- Ścierał się z powodzeniem z doborowymi oddziałami niemieckimi. Najlepsze świadectwo wystawiają mu wspomnienia niemieckich oficerów, którzy pisali o tym, w jakiej trudnej sytuacji się znaleźli - wskazywał prof. Ludwik Malinowski.
Komendant Główny ZWZ
Do Paryża trafił 11 października 1939 roku. Na wieść o tym nowo mianowany prezydent RP Władysław Raczkiewicz wyraził gotowość zrzeczenia się urzędu na rzecz zasłużonego generała. Jednak Sosnkowski po raz kolejny odmówił, mając świadomość, że byłaby to już czwarta zmiana na tym stanowisku w ciągu miesiąca, zostaje jednak wyznaczony na następcę prezydenta.
Władysław Raczkiewicz mianował go ministrem stanu. Następnie po uzyskaniu zgody Naczelnego Wodza objął tekę wicepremiera i przewodniczącego Komitetu ds. Kraju. Powołał do życia Związek Walki Zbrojnej i stanął na jego czele jako komendant główny. Sanacyjna przeszłość generała dała jednak o sobie znać. Najzagorzalszym przeciwnikiem Sosnkowskiego w rządzie stał się Stanisław Kot. Naciski ze strony ówczesnego wicepremiera doprowadziły do rezygnacji generała z funkcji komendanta ZWZ.
W maju 1940 roku Niemcy rozpoczęli ofensywę na Zachodzie i szybko doprowadzili do kompromitującej klęski Francji. Gen. Sikorski udał się wówczas do Londynu, a gen. Sosnkowski kierował ewakuacją z Francji reszty polskich jednostek. Będąc jeszcze we Francji, przedstawił Sikorskiemu rozkaz mianujący komendantem głównym ZWZ w Warszawie gen. Stefana "Grota" Roweckiego. Później Sosnkowski koordynował wsparcie dla konspiracyjnego podziemia w kraju.
Klęska Francji i ewakuacja władz i wojska do Wielkiej Brytanii doprowadziły do kryzysu rządowego. Gen. Sikorski zachował tekę premiera głównie dzięki zdecydowanej interwencji Sosnkowskiego u prezydenta Raczkiewicza. Podobno później w rewanżu proponowano mu tekę ministra spraw zagranicznych, a nawet po raz drugi prezydenturę w miejsce Władysława Raczkiewicza. Jednak Sosnkowski, stroniący od takich stanowisk, które w jego przekonaniu były pokusą i źródłem niepotrzebnych intryg politycznych, nie chciał nawet o tym słyszeć. Uznawał, że najlepiej zna się na sprawach wojskowych i armii, bez której i tak w ówczesnej sytuacji geopolitycznej i pogarszającej się pozycji polskich władz w koalicji antyhitlerowskiej politycy nie mogli mieć realnego wpływu na rozwój wypadków.
12 maja 1941 Sosnkowski odniósł poważną ranę w wyniku trafienia odłamkami niemieckiej bomby lotniczej. Przeszedł ciężką operację, po której długo powracał do zdrowia. W czerwcu 1941 roku, kiedy Hitler dał sygnał do niemieckiej agresji na Związek Sowiecki, w końcu rozpoczęły się polsko-sowieckie rokowania Sikorski–Majski prowadzone pod silnym naciskiem Londynu. W ich trakcie propozycje gen. Sosnkowskiego dotyczące uznania przez ZSRS granicy II RP z roku 1938 zostały odrzucone. To spowodowało, że generał złożył dymisję. Zaproponowano mu objęcie placówki dyplomatycznej, jednak po raz kolejny odmówił, tłumacząc się brakiem możliwości reprezentowania rządu, z którego polityką uległości wobec Londynu nie mógł się pogodzić.
Naczelny Wódz
Po tragicznych wypadkach z lipca 1943 roku i śmierci gen. Władysława Sikorskiego prezydent RP zgodnie z pragnieniami Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, mianował na stanowisko Naczelnego Wodza gen. Sosnkowskiego, który jednocześnie został zastępcą prezydenta RP. W tym samym czasie premierem rządu RP na uchodźstwie został Stanisław Mikołajczyk, zagorzały przeciwnik generała, który po objęciu stanowiska rozpoczął kampanię przeciwko Sosnkowskiemu. Usunięcia generała domagały się również rządy sowiecki i brytyjski, co zasygnalizowano na konferencji w Teheranie. Dodatkowo sytuację komplikowały zmiany na froncie wschodnim, gdzie po klęsce stalingradzkiej Wermacht wyraźnie ustępował pola Armii Czerwonej. Mimo niesprzyjającej atmosfery wokół jego osoby, generał wizytował polskie oddziały i wspierał na duchu żołnierzy AK i cichociemnych. Wielokrotnie przemawiał i doceniał poświęcenie i odwagę polskich żołnierzy, którzy walczyli na wielu frontach o wolną Ojczyznę.
Od połowy 1943 roku Rosjanie zdecydowanie bili Niemców i zaczynali przechylać szalę zwycięstwa w II wojnie światowej na stronę aliantów, w których gronie niezależne polskie władze traktowano jak niechcianego sojusznika. Kiedy Armia Czerwona wkroczyła w przedwojenne granice II RP, generał miał coraz większe obawy co do wiarygodności gwarancji sojuszniczych. Wobec doniesień z okupowanego kraju jasne stawało się, że zachodni sojusznicy oddali Kresy Wschodnie II RP i suwerenność powojennej Polski na pastwę Sowietów.
Mimo to, mając nadzieję na zmianę polityki zachodnich mocarstw sojuszniczych, generał zabiegał w Londynie o pomoc dla Armii Krajowej i zwiększenie zaopatrzenia dla Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Szczególną uwagą otoczył walczącą Warszawę, mimo że wcześniej nie był zwolennikiem rozpoczynania powstania warszawskiego, ponieważ trafnie przewidywał osamotnienie walczących, ogromne straty ludzkie i zupełne zniszczenie miasta.
Jego prośby o przesłanie sprzętu wojskowego i przerzucenie na pomoc walczącej stolicy 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej gen. Stanisława Sosabowskiego oraz argumentacja za obroną struktur Armii Krajowej przed NKWD, nie znalazły odzewu na salonach zachodnich aliantów. Zamiast konstruktywnych rezultatów swych działań Sosnkowski cały czas był namawiany do przyjęcia propozycji Stalina, dotyczących okrojonego kształtu powojennej Polski. W końcu zmuszony był potępić intrygi Moskwy i skrytykować machinacje aliantów, za co spotkała go dotkliwa polityczna kara.
Jedyny taki rozkaz
Był przeciwnikiem wybuchu powstania warszawskiego, którego wybuch wobec przewidywanego braku pomocy ze strony aliantów uważał za akt samobójczy.
- Jego rozkaz z 7 lipca powodował różnorodne interpretacje. Nie powiedział jednoznacznie, że przeciwstawia się zrywowi, aczkolwiek decyzję o zrywie rząd londyński scedował na dowództwo AK w Warszawie - podkreślał dr Janusz Osica.
Jego słynny rozkaz nr 19 z 1 września 1944 roku skierowany do żołnierzy AK, krytykujący Anglików za niedotrzymanie zobowiązań sojuszniczych, przeszedł do historii jako dowód wielkiego oddania sprawie polskiej w czasie II wojny światowej i stanowczej postawy wobec zakusów Moskwy i Londynu.
"Warszawa czeka. Nie na czcze słowa pochwały, nie na wyrazy uznania, nie na zapewnienie litości i współczucia. Czeka ona na broń i amunicję. Nie prosi ona, niby ubogi krewny, o okruchy ze stołu pańskiego, lecz żąda środków walki, znając zobowiązania i umowy sojusznicze".
- To był wspaniały rozkaz, na który nie odważył się żaden z polskich generałów II wojny światowej. Jako jedyny powiedział prawdę. Zdawał sobie sprawę, że może te słowa przypłacić utratą stanowiska Naczelnego Wodza - wskazywał prof. Ludwik Malinowski.
Tak się faktycznie stało, 30 września 1944 roku prezydent Raczkiewicz pod naciskiem aliantów odwołał Sosnkowskiego z piastowanej funkcji. Opinię na temat działalności generała w czasie II wojny światowej zawarł prof. Paweł Wieczorkiewicz w audycji Arkadiusza Ekierta z cyklu "Piękny i bestia":
- Sosnkowski to jedna z ciekawszych postaci polskiej polityki XX wieku. Polski Hamlet. Wojskowy, ale przede wszystkim polityk o ogromnej intuicji politycznej, któremu i przeciwnicy, i zwolennicy, zarzucali czasami, że w decydujących momentach brakowało mu charakteru: nie potrafił podjąć męskiej decyzji, przeciąć polskiego węzła gordyjskiego w 1943 czy 1944 roku. Jako jedyny polityk na wychodźstwie miał jasną wizję, do czego prowadzi polityka aliantów wobec Polski, czyli do zniewolenia - oceniał historyk.
Autorytet emigracji
Pozbawiony funkcji wojskowych generał 11 listopada 1944 - jako osoba cywilna - wyjechał do Kanady, która okazała się dla niego miejscem zesłania, w którym przyszło mu żyć niemalże ćwierć wieku. W odpowiedzi na jego twarde antykomunistyczne stanowisko władze sojusznicze uniemożliwiły mu wyjazd z państwa, wielokrotnie odmawiając po wojnie wiz do Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. Dopiero w 1949 roku, wraz z narastającym napięciem zimnej wojny, umożliwiono mu wyjazd. Od 1952 roku generał podejmował próby konsolidacji polskiej emigracji politycznej w Europie i za Atlantykiem. Dzięki niemu wszystkie stronnictwa podpisały Akt Zjednoczenia Narodowego.
Kazimierz Sosnkowski zmarł w Arundel w Kanadzie, 11 października 1969. Pochowano go w Paryżu w kościele św. Stanisława, ponieważ jego ostatnią wolą był leżeć jak najbliżej Polski i spocząć na ojczystej ziemi, kiedy Ojczyzna odzyska wolność. Dopiero w 1992 roku urnę z prochami generała sprowadzono do Warszawy i złożono w podziemiach archikatedry św. Jana Chrzciciela ma Starym Mieście.
- To był człowiek o ogromnej inteligencji i wrażliwości, o "czystych rękach", co jest ważną kwalifikacją u polityka, wspaniałych intencjach. Z drugiej strony charakterystyczną jego cechą było rozdarcie i nieumiejętność opowiedzenia się po jednej ze stron - wskazywał dr Janusz Osica. - W losach gen. Sosnowskiego dominuje dwoistość, przeplatają się losy żołnierza i wojskowego. Był postacią piękną i wielce zasłużoną, jednocześnie cechy jego charakteru przez całe życie wpływały na podejmowane przez niego decyzje.
bm