Chmury nad miastem rozpal w łunę
Uderz nam w serca złotym dzwonem
Otwórz nam Polskę, jak piorunem
Otwierasz niebo zachmurzone
(J. Tuwim, "Kwiaty polskie", fragm.)
Historia literatury polskiej pokazuje, że wiele z jej ważnych tekstów - na czele z arcypoematem mistrza Adama - powstało z tęsknoty. Uczucie to, o czym również uczą literackie dzieje, może być zarzewiem czułostkowych tekstów wspomnieniowych, może jednak dać impuls do pisania, w którym to, co najbardziej osobiste, mocą talentu zamienia się w rzecz uniwersalną i przejmującą.
Tak było w przypadku "Kwiatów polskich" Juliana Tuwima. Fragmenty tego utworu zaczęły się ukazywać w londyńskich "Wiadomościach Polskich, Politycznych i Literackich" 83 lata temu, od 16 lutego 1941 roku.
A wszystko rozpoczęło się półtora roku wcześniej, gdy zawalił się dotychczasowy świat.
Ucieczka z Europy
We wrześniu 1939 roku, na wieść o wybuchu wojny, Julian Tuwim podjął decyzję o wyjeździe z kraju. Już 5 września - wraz z żoną, Mieczysławem Grydzewskim i Antonim Słonimskim - opuścił Warszawę. Najpierw przedostali się do Rumunii, potem, przez Włochy, do Francji.
Kiedy i Paryż, wraz z zajęciem Francji przez Niemcy, przestał być miejscem bezpiecznym, Tuwimowie zdecydowali się na wyjazd z Europy. W lipcu 1940 roku wypłynęli, wraz z Lechoniem, z Lizbony w kierunku Brazylii. Na początku sierpnia przybyli do Rio de Janeiro.
"Uciekł (słusznie, bo by go Niemcy rozwalili, jak rozwalili jego matkę, której nie zabrał)", komentowała w swoim dzienniku Maria Dąbrowska decyzję Tuwima.
Geneza, czyli impulsy z dwóch stron
"Łażę więc po tym cudzie, jakim jest Rio, z jakimiś wyrzutami sumienia", przyznawał Julian Tuwim w liście do siostry Ireny, która w tym czasie była w Londynie. "A jeżeli do nich dodasz niepokój o was, lęk o losy świata, nostalgię, brak wiadomości o Mamusi, bezczynność itp. «markotyki» (markotny + narkotyk), to możesz sobie wyobrazić, jaką udręką jest dla mnie pobyt w najpiękniejszym mieście świata".
Lekarstwem na tę udrękę miała się okazać poezja.
Pierwszy impuls przyszedł we wrześniu 1940 roku z Londynu. Mieczysław Grydzewski zaproponował Tuwimowi napisanie tekstu wspomnieniowego do przygotowywanej antologii "Kraj lat dziecinnych". Poeta pisać zaczął, ale szkicu o swojej młodości nie ukończył. Zaczął bowiem inne - podobne w duchu, ale niepodobne formą i rozmachem – dzieło.
Drugi impuls (a może pierwszy, gdyż materia poetyckiego natchnienia opiera się biograficznemu opisowi) związany był z poetycką konkurencją. Na jednym z wieczorów autorskich zorganizowanych przez Polonię w Rio Jan Lechoń zaprezentował swój nowy wiersz poświęcony bohaterskiemu prezydentowi Warszawy Stefanowi Starzyńskiemu.
"Tuwim, który sam przechodził wtedy zły okres, ale pewno pocieszał się tym, że inni (przede wszystkim ja) jeszcze mniej piszą, patrzał na mnie osłupiały, nie wierząc własnym uszom, gdym czytał ten wiersz dobry i długi", relacjonował Lechoń w swoim dzienniku. "Następnego dnia zamknął się w pokoju i wyszedł z niego dopiero po «ukropieniu» kilkuset wierszy nowego poematu, który nazwał najpierw «Bukietem», po czym za moją radą zmienił tytuł na «Kwiaty polskie»".
01:28 Irena o Kwiatach.mp3 Irena Tuwim czyta list swojego brata z 1941 roku na temat powstania "Kwiatów polskich" (PR, 1956)
00:30 Broniewski.mp3 Władysław Broniewski o "Kwiatach polskich" Juliana Tuwima (PR, 1953)
"Piszę jak wariat", "To «Pan Beniowski»"
Informacje Lechonia co do autorstwa tytułu dzieła Tuwima nie wszyscy badacze przyjmują jako pewnik. Ale, tak czy inaczej, "Kwiaty polskie" zaczęły powstawać od końca listopada 1940 roku. Poeta opowiadał o tym w liście z 1941 roku do ukochanej siostry. Treść tej korespondencji Irena Tuwim przytaczała w 1956 roku na antenie Polskiego Radia.
- Wyobraź sobie, że ni stąd, ni zowąd 29 listopada zabrałem się do pisania i napisałem do dziś blisko cztery tysiące wierszy, a ogółem będzie tego chyba z dziesięć. Nie wiem, czy to jeszcze natchnienie, czy już przyzwyczajenie, ale piszę jak wariat, całymi dniami. Rzecz rośne jak na drożdżach - czytała Irena Tuwim zwierzenia brata.
Jak się okazuje, "Kwiaty polskie" podbiły serca (i to wytrawnych czytelników poezji) już od samego początku.
- Leszek, Kazio i Choromański mówią, że to wspaniałe. Nazywają to "Panem Beniowskim" ("Pan Tadeusz" + "Beniowski"), ale rację mają tylko co do tego drugiego utworu. Takim mniej więcej fantastycznym węzłem powieściowym jest ta moja historia - opowiadał Tuwim siostrze.
Dygresje wśród kwiatów
Przywołany przez Tuwima utwór Słowackiego - "Beniowski" - wskazywał na gatunek, którego "Kwiaty polskie" miały być realizacją: poemat dygresyjny. I choć w połowie XX w. było to wyzwaniem - poematy dygresyjne wiązały się z epoką romantyzmu - poeta w twórczy sposób wykorzystał tradycję sprzed wieku, pozostając jednocześnie jej wierny. Stąd w "Kwiatach" dygresyjne przemieszanie form, stylu i tematów, stąd liczne nawiązania autobiograficzne czy rozważania o istocie literatury.
- Centralną postacią jest tu ogrodnik robiący bukiet, ale wszystko tak się wije i plecie wśród tych kwiatów, taka tam odurzająca i oszalała od barw atmosfera, że znajdziesz w moim bukiecie i tatusia siedzącego w banku czy grającego w bilard, i ciebie, i jakiegoś obłąkanego walca, którego ze Stefcią tańczyłem na zabawie w Inowłodzu - przywoływała Irena Tuwim słowa jej brata, przedstawiające treść tego meandrycznego z ducha dzieła.
"Grande Valse Brillante" według Tuwima
Ów fragment o walcu z "Kwiatów polskich" - rozpoczynający się frazą "Czy pamiętasz, jak z tobą tańczyłem walca" - został unieśmiertelniony dzięki znakomitej interpretacji Ewy Demarczyk. Ocalał jednak i zapis radiowej recytacji tych wersów w wykonaniu samego autora!
W 1943 roku przed mikrofonem BBC w Nowym Jorku (Tuwimowie po dziewięciu miesiącach w Brazylii przenieśli się do USA) poeta pozdrowił świątecznie rodaków i wyrecytował fragment swojego dzieła. Posłuchaj!
"Kwiaty polskie" - jak pisał Tuwim do siostry - powstały z wielkiej tęsknoty. Potrzeby emigranta, by daleko, za oceanem, "tę nieznośną ostatnio, ale poza tym najukochańszą Polskę sobie choćby poezją odbudować".
W podobnym duchu dzieło to odczytywał Władysław Broniewski, który 29 grudnia 1953 roku, tuż po śmierci Juliana Tuwima, mówił na antenie Polskiego Radia: - Wygnaniec na lądach obu Ameryk, zżarty tęsknotą na ojczyzną, zdobył się na najszczersze dzieło swojego życia. Tu zabłysło mistrzostwo najwyższe, poeta igra tu wierszem z zadziwiająco piękną swobodą. A wśród hojnych dygresji poematu można znaleźć i wspomnienia dzieciństwa, i miłość, i rewolucję w Łodzi, i czary przyrody, i nieodpartą tęsknotę do Polski i nienawiść do jej oprawców.
19:53 czyściec literacki - julian tuwim.mp3 Piotr Matywiecki o poezji Juliana Tuwima. Audycja z cyklu "Czyściec literacki" (PR, 1993)
Bukiet na 8 tysięcy wersów
Poemat Juliana Tuwima, uważany przez wielu znawców za jego najważniejsze dzieło, nigdy nie został ukończony. Poeta pisał go i w Rio, i w Stanach Zjednoczonych (1941–1944), jak również po powrocie w 1946 roku do kraju. Jednak to, co powstało - ponad osiem tysięcy wersów - wystarczyło, by umieścić "Kwiaty polskie" wśród wielkich utworów polskiej poezji XX wieku.
Tytuł ten cieszył się również niesłabnącą popularnością wśród czytelników. - Nie znam poety, którego tomiki poezji byłyby tak rozchwytywane jak wiersze Tuwima - mówił w radiowej audycji krytyk literacki Piotr Matywiecki. - Każde kolejne wydanie "Kwiatów polskich", a było ich wiele, znika wśród czytelników w różnym wieku.
***
Czytaj także:
***
Mimo entuzjastycznych głosów przyjaciół Tuwima ("Julek był blady jak płótno, a Baliński «rzucał» się z zachwytu", pisał po lekturze oniemiały Grydzewski) czy czytelniczego sukcesu "Kwiaty polskie" miały niejednorodną recepcję. Emigranci widzieli w nich nostalgiczny obraz przedwojennej Polski, a PRL odczytywała je przede wszystkim w kontekście krytyki międzywojennej politycznej rzeczywistości. Z kolei tacy twórcy nowej literatury, jak Przyboś czy Różewicz, postrzegali "Kwiaty" jako rzecz już anachroniczną, a na pewno niepasującą do przeoranej wojenną traumą rzeczywistości.
Rozpoczęte w dalekim Rio de Janeiro dzieło Tuwima broni się wciąż jednak - swoimi wędrówkami pamięci, autobiograficznymi migawkami pochłoniętego przez wojnę świata, a nade wszystko mistrzowskim liryzmem. Czar Tuwimowskiej mowy w "Kwiatach polskich" zniewala bowiem nieustannie: czy to w przejmującej "Modlitwie", czy w tym słynnym fragmencie o Inowłodzu, w którym trwa taniec.
Czy pamiętasz, jak z tobą tańczyłem walca,
Panno, madonno, legendo tych lat?
Czy pamiętasz, jak ruszył świat do tańca,
Świat, co w ramiona mi wpadł?
Wylękniony bluźnierca,
Dotulałem do serca
W utajeniu kwitnące, te dwie,
Unoszone gorąco,
Unisono dyszące,
Jak ty cała w domysłach i mgle...
jp
Źródła:
Mariusz Urbanek, "Tuwim. Wylękniony bluźnierca", Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2013; Wanda Nowakowska, "Lechoń i Tuwim - dzieje przyjaźni", "Prace Polonistyczne Studies in Polish Literature", 51/1996; Julian Alexander Pokay, "Kwiaty polskie Juliana Tuwima jako miejsce spotkań kultur: polskiej, rosyjskiej i żydowskiej", Diplomstudium Slawistik Russisch, Universität Wien, 2013.