Historia

Artystka, przyjaciółka, feministka. Maria Dulębianka i jej walka o równouprawnienie kobiet

Ostatnia aktualizacja: 07.03.2024 05:45
– Była niepokorna. Popierała pracę zawodową kobiet, mówiła o prawach kobiet do tego, żeby mogły się kształcić i rozwijać. To było wtedy coś niesłychanego dla bardzo wielu ludzi, także na naszych ziemiach. Nie wszystkim to się podobało – mówił w Polskim Radiu dr Sebastian Duda.
Maria Dulębianka według fotografii z okresu I wojny światowej. W tle fragment obrazu malarki Morze (ok, 1910)
Maria Dulębianka według fotografii z okresu I wojny światowej. W tle fragment obrazu malarki "Morze" (ok, 1910)Foto: Polskie Radio/grafika na podstawie zasobów domeny publicznej (Polona.pl, Wikimedia)

105 lat temu, 7 marca 1919 roku, zmarła Maria Dulębianka, malarka, pisarka i publicystka, działaczka społeczna i polityczna, przedstawicielka pierwszej fali feminizmu walcząca o równouprawnienie kobiet, uczestniczka obrony Lwowa w latach 1918-1919, a także wieloletnia towarzyszka życia Marii Konopnickiej.

To nie jest kraj dla młodych artystek

Maria Dulęba, zgodnie z dawnym obyczajem językowym nazywana Dulębianką, urodziła się w Krakowie 21 listopada 1858 roku. Pochodziła ze zubożałej, ale rozpoznawalnej rodziny ziemiańskiej herbu Alabanda. Jej talent malarski objawił się już w dzieciństwie, ale w XIX wieku na ziemiach polskich pod zaborami nawet szlacheckie pochodzenie nie dawało kobiecie prawa do studiowania.

– Mimo że się starała, nie została przyjęta na Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie – mówił dr Sebastian Duda, filozof i popularyzator historii. – Miała prywatne lekcje u bardzo wybitnych malarzy, między innymi u Jana Matejki, a później wyjechała do Warszawy, gdzie przez pewien czas studiowała u Wojciecha Gersona, ale nigdy nie skończyła na ziemiach polskich Akademii Sztuk Pięknych. To było jej marzeniem, ale w drugiej połowie XIX wieku nawet Marysia z wyższych sfer nie mogła studiować. Dlatego życie Dulębianki, zupełnie niespodziewanie dla niej samej, skupiło się na walce o prawa kobiet, w czym potrafiła być bardzo skuteczna – dodał.


Posłuchaj
15:37 dwie marie dulębianka i dulęba 2018.mp3 "Dwie Marie" - o spokrewnionych Marii Dulębiance, malarce i feministce, oraz Marii Dulębie, aktorce, opowiada dr Sebastian Duda. Audycja Artura Wolskiego z cyklu "Ludzie niepodległości" (PR, 2018)

 

Studia dla kobiet otwarte były na zachodzie Europy. Jeszcze przed warszawskimi lekcjami u Gersona Maria Dulębianka odbyła pod okiem Leopolda Horowitza dwuletni kurs w wiedeńskiej Cesarsko-Królewskiej Szkole Rzemiosła Artystycznego, która od powstania w 1867 roku dopuszczała dziewczęta do nauki. Potem w 1884 r. wyjechała do Paryża, by studiować na prestiżowej Académie Julian. Jej koleżanką z uczelni była znakomita malarka Anna Bilińska, ale w przeciwieństwie do niej Maria Dulębianka nie słynie ze swoich prac plastycznych, choć zachwycali się nimi m.in. Witkacy i Żeromski.

Dulębianka pokazywała swoje dzieła malarskie w Dreźnie, Kijowie, Londynie, Lwowie, Monachium, Paryżu i Pradze. Na Wystawie Paryskiej w 1900 roku wyróżniono jej obrazy "Na pokucie" i "Sieroca dola", zaś inny - "Studium dziewcząt" - został od razu zakupiony przez Muzeum Narodowe w Krakowie. A jednak artystyczna część jej biografii znika w cieniu jej kariery emancypantki i działaczki, a także, co ściśle się wiąże z tym aktywizmem, w cieniu wieloletniej relacji łączącej Dulębianką z pisarką Marią Konopnicką.

Fotograficzny portret Marii Dulębianki wykonany około 1887 roku w Warszawie. Fot. Muzeum Narodowe w Warszawie Fotograficzny portret Marii Dulębianki wykonany około 1887 roku w Warszawie. Fot. Muzeum Narodowe w Warszawie

"Pietrek z powycieranymi łokciami"

Konopnicka i Dulębianka poznały się w drugiej połowie lat 80. XIX wieku i od razu się polubiły. "Dwie te kobiety przylgnęły do siebie" - pisała Anna Lewicka w nocie z okazji 10-lecia śmierci malarki. Przyjaźń z autorką "Roty" sprawiła, że Maria Dulębianka wkroczyła w zupełnie nowy etap życia. Od 1890 roku zaczęła bowiem towarzyszyć chorej na serce Marii Konopnickiej w podróżach po całej Europie - do kilkudziesięciu uzdrowisk czy też miejsc o łagodniejszym klimacie.

W czasie owych "wędrówek kuracyjnych" Dulębianka, angażująca się już wcześniej, choć w znacznie mniejszym stopniu, w działalność emancypacyjną, mogła zapoznać się z poglądami rzeczniczek równouprawnienia kobiet z innych krajów. To wtedy feminizm pochłonął ją niemal w całości. W ciągu następnych lat resztki czasu poświęcała opiece nad przyjaciółką oraz coraz rzadziej podejmowanej pracy twórczej.

– Czasem jej potrzeby schodziły na dalszy plan w porównaniu z wyborami Konopnickiej – zauważyła Karolina Dzimira-Zarzycka, autorka książki "Samotnica. Dwa życia Marii Dulębianki". – Życie na walizkach nie ułatwiało jej kariery malarskiej. W każdym nowym mieście musiała szukać pracowni, musiała szukać nowych klientów czy koordynować listownie wysyłkę swoich prac do kolejnych miast, gdzie odbywały się ważne wystawy – opowiadała.


Posłuchaj
13:30 Wybieram Dwójkę 30.05.2022 Jakub Kukla Karolina Dzimira-Zarzycka.mp3 Karolina Dzimira-Zarzycka, autorka książki "Samotnica. Dwa życia Marii Dulębianki", opowiada o szczegółach życia i twórczości Marii Dulębianki. Rozmowę w audycji "Wybieram Dwójkę" prowadzi Jakub Kukla (PR, 2022)

 

Maria Konopnicka wspierała Dulębiankę zarówno w dziedzinie wynajmu przestrzeni do malowania, jak i jej aktywności społecznej. Jednak stopień zaangażowania przyjaciółki w ruch emancypacji niekiedy ją przytłaczał. "Tak się zmęczyłam tym kurczeniem się w jednym pokoju. Szczęściem, że Dulębianka cały swój feminizm uprawia w innym. Ja nie mogę, i nie mogę przejąć się tą akcją. Rozumowo - przyznaję słuszność, ale uczuciowo - jestem daleka od tych zabiegów" – pisała Konopnicka do córki Zofii.

W cytowanym fragmencie pisarka używa nazwiska przyjaciółki, jednak do anegdoty przeszło inne miano, które nadała Dulębiance. Na początku znajomości Konopnicka nazywała ją "Pietrek" lub szerzej "Pietrek z powycieranymi łokciami"

– Prawdopodobnie miało to związek z wyglądem Dulębianki, której "męskość" podkreślali wszyscy, którzy ją znali osobiście – tłumaczyła Karolina Dzimira-Zarzycka. – Dulębianka miała krótkie włosy, nosiła binokle, bardzo oszczędny strój, często jakąś czarną wstążkę pod szyją przy białej bluzce, która wyglądała jak krawat. Bardzo lubiła sport. Miała dużo takich przymiotów, które stereotypowo łączono z męskimi zainteresowaniami – dodała.

Choć w środowiskach działaczek pierwszej fali feminizmu taki wygląd nie był niczym szczególnym, to jednak w ulicznym tłumie kobieta nosząca się po męsku zwracała na siebie uwagę. Zarówno ten fakt, jak i pseudonim "Pietrek" stały się poszlakami w dociekaniach na temat charakteru relacji łączącej Dulębiankę z Konopnicką. Choć z zachowanych dokumentów jak dotąd nie udało się wywnioskować nic pewnego, to poszlaki owe zaowocowały w niektórych publikacjach twierdzeniem, że przyjaźń kobiet miała podłoże homoerotyczne.

Autorzy są w tym względzie podzieleni. Krzysztof Tomasik w książce "Homobiografie" był jednym z pierwszych, który otwarcie poruszał kwestię ewentualnego związku miłosnego Dulębianki i Konopnickiej. Stanisław Maria Jankowski, autor książki "Dziewczęta w maciejówkach", mówił wprost w Polskim Radiu o wstrząsie, jaki we Lwowie wywołał "romans Dulębianki z Marią Konopnicką". Z kolei w innej audycji prof. Andrzej Nowak ostro krytykował tego rodzaju interpretacje:

– Czy każda przyjaźń musi być przyjaźnią erotyczną? Myślę, że tylko konsekwentne ideologiczne skrzywienie może prowadzić do tak jednoznacznych wniosków. Jak było - po prostu nie wiemy i nie musimy za wszelką cenę się tego domyślać – powiedział. Podobnie od tego rodzaju dociekań odżegnywał się Jarosław Kapsa w książce "Jej opowieści. Rzecz o równouprawnieniu kobiet" (pisał: "nie wiemy i pytać nie wypada") oraz Iwona Węgrzyn w utworze "Maria Konopnicka - kłopoty z biografią" (nazwała owe domysły "plotką i pomówieniem").


Posłuchaj
57:21 dziewczęta w maciejówkach___v2012005554_tr_0-0_101964d8[00].mp3 Stanisław Maria Jankowski, autor książki "Dziewczęta w maciejówkach", nie tylko o Marii Dulębiance. Audycję "Klub Ludzi Ciekawych Wszystkiego" prowadzi Hanna Maria Giza (PR, 2012)

 


33:05 eliza orzeszkowa i maria konopnicka 2017 Andrzej Nowak.mp3 Prof. Andrzej Nowak opowiada o biografiach dwóch pisarek - Elizy Orzeszkowej i Marii Konopnickiej. Audycja Doroty Truszczak z cyklu "Historia żywa" (PR, 2017)

 

Aby podkreślić wieloletnią zażyłość połączoną ze wspólnym mieszkaniem, ale nie poddawać się nadinterpretacjom, w książce "Konopnicka. Lustra i symptomy" badaczka literatury Lena Magnone proponuje nazwać relację Dulębianki i Konopnickiej "związkiem siostrzanym". 

Z kolei przywołana już Karolina Dzimira-Zarzycka używa określenia "małżeństwo bostońskie", zapożyczonego z powieści "Bostończycy" Henry'ego Jamesa (1886). Termin ten rozpowszechnił się na przełomie XIX i XX wieku jako nazwa zjawiska, które zauważano od pewnego czasu, czyli związku dwóch niezamężnych kobiet z klasy średniej. Z definicji takiej relacji nie wynikało, czy ma ona charakter seksualny, czy przyjacielski.

Nic o kobietach bez kobiet

Maria Dulębianka przez lata pamiętała upokorzenie, którego źródłem był ustanowiony przez mężczyzn zakaz studiowania kobiet na Akademii Sztuk Pięknych. Była to jedna z pierwszych kwestii, które podjęła jako działaczka społeczna. W swoich poglądach ani na moment nie zboczyła z drogi konsekwentnego upominania się o wprowadzenie pełnej równości we wszystkich dziedzinach życia. Nie uznawała półśrodków, wychodząc z dość oczywistego założenia, że nie ma ani jednego racjonalnego argumentu za odsuwaniem kobiet od tego, do czego mężczyźni mają dostęp od zawsze. Oczywiście mężczyźni, przyzwyczajeni do ówczesnego status quo, byli szczerze zaskoczeni żądaniami Dulębianki.

– Nawet znani pozytywiści, jak Aleksander Świętochowski czy Bolesław Prus, mieli bardzo wyraźny kłopot z tym, czy kobiety w ogóle powinny podejmować pracę zawodową. Byli bardzo przeciwni i argumentowali przeciwko temu. A Dulębianka dawała bardzo ostry odpór takim tezom – mówił dr Sebastian Duda.

Feministka na łamach najważniejszych czasopism epoki, a także w osobnych drukach atakowała patriarchat, którego jedną z najbardziej absurdalnych - ale i frustrujących - cech było przekonanie mężczyzn, że mogą wypowiadać się na temat zadań i praw kobiet, ich roli i miejsca w społeczeństwie. Krytykowała fałszywe argumenty dotyczące samej kwestii równouprawnienia kobiet, którą w burzliwym okresie początku XX wieku usiłowano zepchnąć na margines w obliczu "ważniejszych" spraw.

"Mówiono nam - jak mówiono i wam tu także: »teraz nie pora na walkę o prawa kobiety, kiedy się toczy walka o prawa narodu«. Zaiste przyznać trzeba, że może żadne z panujących u nas pojęć nie jest równie bałamutne, mętne, równie nadużywane i równie bezmyślnie interpretowane, jak pojęcie, co jest narodową, a co nie narodową pracą lub walką" – pisała Dulębianka w broszurze "Polityczne stanowisko kobiety" z 1908 roku.

"Otóż w jakiż sposób wyizolować tę pracę narodową od wszelkiej innej? Gdzie oznaczyć granicę, u której kończy się praca dla narodu a zaczyna jakaś praca odrębna, nie dla narodu?" – pytała autorka. – "Jeżeli praca nad wyzwoleniem kobiety nie jest pracą narodową, to i praca nad wyzwoleniem ludu, nad wywalczeniem lepszej doli rzeszy robotniczej, nad podniesieniem jakiejkolwiek warstwy, jakiegokolwiek stanu ludności byłaby pracą nienarodową, na którą obecnie szkoda czasu. A jeżeli tak nie jest, jeżeli i walka o prawa chłopa i walka o prawa robotnika, o prawa dziecka, o prawa każdej gromadki ludzi jest pracą dla narodu, a jest nią niewątpliwie, bo do podniesienia tego narodu dąży, to jest nią także i walka o prawa kobiety, o jej wyzwolenie" – argumentowała.

– Uważała, że kobiety powinny więcej znaczyć, że powinny działać społecznie, być przyjęte do różnego rodzaju organów władzy – mówił w Polskim Radiu Stanisław Maria Jankowski.

W celu zwrócenia uwagi na przestarzałe zasady rządzące życiem społecznym i politycznym Maria Dulębianka zgodziła się zagrać główną rolę w szczególnym performansie Komitetu Równouprawnienia Kobiet. Przy poparciu Polskiego Stronnictwa Ludowego w 1908 roku wystartowała w wyborach do Sejmu Krajowego we Lwowie, choć było pewne, że jej kandydatura zostanie odrzucona "z przyczyn formalnych". Choć w prawie istniała wówczas możliwość, by niektóre obywatelki mogły starać się o miejsce w parlamencie, to z kolei inne przepisy zakazywały im być posłankami.

– Emancypantki wiedziały, że Dulębianka nie zdobędzie mandatu, ale chodziło o poruszenie opinii publicznej, zaprezentowanie swoich argumentów za tym, by kobiety otrzymały prawa wyborcze, i przykucie uwagi czytelników prasy, która się rozpisywała szeroko o tej ciekawej akcji – mówiła Karolina Dzimira-Zarzycka. – Co ciekawe, Dulębiance przygotowano profesjonalną kampanię wyborczą. We Lwowie wisiały plakaty i afisze zachęcające do głosowania, działaczka brała udział w dwóch wiecach politycznych, gdzie wypowiedziała swój program polityczny – wyliczała.

Kandydatka Maria Dulębianka zdobyła ponad 500 głosów, z czego ponad 400 oddali mężczyźni. Zgodnie z przewidywaniami nie pozwolono jej uzyskać mandatu poselskiego.

***

W 1910 roku wspólne życie dwóch artystek dobiegło końca. Tego roku we Lwowie zmarła Maria Konopnicka. Maria Dulębianka pozostała w tym mieście i obok działalności feministycznej rzuciła się w wir pracy społecznej. W 1912 roku powołała Komitet Obywatelskiej Pracy Kobiet i jako jego szefowa zachęcała kobiety do aktywności na rzecz idei legionowej. Gdy dwa lata później wybuchła I wojna światowa, Komitet organizował pomoc humanitarną we Lwowie, zakładał ochronki dla dzieci, kuchnie dla biedoty i kursy dla sanitariuszek.

W tamtych latach była jedną z najważniejszych osób we Lwowie, blisko współpracowała z władzami miasta, kierowała sekretariatem Wydziału Dobroczynności, przemawiała na audiencji u Józefa Piłsudskiego. Gdy w listopadzie 1918 roku wybuchła wojna polsko-ukraińska, Dulębianka uczestniczyła w obronie Lwowa. Zorganizowała m.in. punkty pielęgniarskie na ulicach miasta, gdzie zajmowano się rannymi po obu stronach konfliktu.

23 stycznia 1919 roku w okresie bardzo silnych mrozów Dulębianka odbyła jako delegatka Czerwonego Krzyża podróż po ukraińskich obozach jenieckich, by zbadać sytuację uwięzionych tam Polaków. Odwiedziła m.in. Stanisławów, Kołomyję, Czortków, Mikulińce, Tarnopol i Złoczów. Podczas tej misji towarzyszyły jej Maria Opieńska i Teodozja Dzieduszycka. Warunki sanitarne w obozach były kiepskie, szerzyły się choroby. Wkrótce wszystkie trzy delegatki zachorowały na tyfus plamisty, co zakończyło się dla nich śmiercią.

Maria Dulębianka umarła już po powrocie do Lwowa 7 marca 1919 roku. Pochowano ją w grobowcu Marii Konopnickiej na lwowskim Cmentarzu Łyczakowskim (co również dostarcza argumentów zwolennikom hipotezy o romantycznej relacji artystek). W 1927 jej trumnę przeniesiono na Cmentarz Obrońców Lwowa. W 1930 roku prezydent RP Ignacy Mościcki odznaczył Marię Dulębiankę pośmiertnie Krzyżem Niepodległości "za pracę w dziele odzyskania niepodległości".

mc

Czytaj także

Irène Joliot-Curie. Chemia, polityka i ju-jitsu

Ostatnia aktualizacja: 12.09.2024 05:45
Była jeszcze dzieckiem, gdy jej rodzice dostali nagrodę Nobla z fizyki. Kilka lat później Noblem z chemii uhonorowano jej matkę. Po latach Irène Joliot-Curie podzieliła się takim samym wyróżnieniem z mężem. Żadna inna rodzina nie zdobyła tyle Nobli. Ale zainteresowania uczonych sięgały także poza ściany laboratorium. 
rozwiń zwiń
Czytaj także

8 marca. Historia kobiet jest historią ludzkości

Ostatnia aktualizacja: 08.03.2024 05:55
Według danych ONZ na świecie żyje dziś ponad 3 miliardy 864 miliony kobiet. Jeszcze sto lat temu ich populacja była kilkukrotnie niższa - podobnie jak liczba wszystkich ludzi. Kobiety od zawsze stanowią połowę ludzkości. Bez nich ludzki gatunek nie mógłby przetrwać. Za to być może mógłby przetrwać bez mężczyzn.
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Afera Langevina". Maria Skłodowska-Curie na celowniku francuskich świętoszków

Ostatnia aktualizacja: 04.11.2024 05:59
Ona - genialna noblistka, pionierka chemii i fizyki jądrowej, pierwsza kobieta-profesor na Sorbonie, wdowa. On - uczeń jej zmarłego męża, wybitny fizyk, żonaty, znany z niewierności. Ich przyjaźń przerodziła się w nagłą namiętność. Ale on był francuskim mężczyzną, a ona kobietą-imigrantką. Prasa dosłownie rzuciła się na nią. W kilka dni rozdmuchano bulwarową plotkę do rozmiarów sprawy francuskiej racji stanu.
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Wczoraj dałam pierwszy wykład". Triumf i cierpienie Marii Skłodowskiej-Curie

Ostatnia aktualizacja: 05.11.2024 06:00
Około południa przed bramą Sorbony zgromadził się tłum. Zjawiła się cała śmietanka towarzyska Paryża, artyści, dziennikarze i zwykli gapie. Aula uniwersytecka mogła pomieścić 120 osób, a chętnych było kilka razy więcej. Nic dziwnego. W murach uniwersytetu działa się właśnie historia.
rozwiń zwiń