7 października 1905 roku w Krakowie rozpoczął działalność Zielony Balonik, pierwszy polski kabaret literacki, założony i prowadzony przez siedem lat przez grono znakomitych pisarzy - m.in. Jana Augusta Kisielewskiego, Adolfa Nowaczyńskiego, Tadeusza Boy-Żeleńskiego i Leona Schillera - oraz równie wybitnych malarzy, takich jak Witold Wojtkiewicz, Kazimierz Sichulski, Karol Frycz, Stanisław Kamocki, Fryderyk Pautsch i Tadeusz Rychter.
Występy odbywały się w lokalu Cukierni Lwowskiej Jana Apolinarego Michalika, od nazwiska właściciela nazwanej później Jamą Michalikową. Do dziś miejsce to owiane jest legendą, której początek dał właśnie Zielony Balonik, sam kabaret zaś stał się uniwersalnym wzorcem dla wszystkich tego rodzaju przedsięwzięć w Polsce.
12:01 w jamie michalikowej - tradycja i współczesność.mp3 Eseista i dramaturg Jan Paweł Gawlik: ta kawiarnia rzeczywiście jest legendą; głęboko wrosła nie tylko w naszą literaturę, lecz także w naszą świadomość (PR, 18.04.1984)
Z lewej i prawej zaprojektowane przez Karola Frycza wnętrza Cukierni Lwowskiej sfotografowane w 1911 roku. W środku portret właściciela lokalu Jana Apolinarego Michalika (ok. 1898 roku). Fot. Polona.pl/wikimedia/domena publiczna
Mieszczanie muszą odejść...
Rzecz działa się w burzliwej epoce rewolucji 1905 roku. Patriotyczno-społeczny zryw nie ominął Krakowa, do którego tłumnie napływali z Królestwa Kongresowego młodzi emigranci, by uciec przed carskim aresztem, zza granicy kierować walką oraz nakłaniać galicyjskie środowiska robotniczo-chłopskie do włączenia się w to historyczne wydarzenie. 25 lat później Tadeusz Boy-Żeleński we wstępie do zbioru wierszy i piosenek "Słówka" napisał:
"Rzecz osobliwa: właśnie w tym dramatycznym roku 1905 powstał »Zielony Balonik«. Przypadek? Nie sądzę. Mimo że wyda się to paradoksem, bardzo być może, że właśnie ów dreszcz, jaki wznieciły wypadki warszawskie, spowodował tę nieoczekiwaną reakcję. (…) Jedna tylko istnieje rzecz stała: energia; natomiast transmisje jej i wędrówki podlegają najosobliwszym kaprysom".
02:23 z dziejów kabaretu polskiego.mp3 "Łączyła ich wspólna chęć beztroskiej zabawy pełnej humoru, ale niepozbawionej ambicji artystycznych, jak również ambicji społecznych - wykpienia grzecznego, uporządkowanego, lojalnego i wygodnego światka drobnomieszczańskiego". Zenon Wiktorczyk o Zielonym Baloniku i nie tylko (PR, 1978)
O tym, że nie był to przypadek, świadczą również słowa krakowskiego publicysty i działacza lewicowego Ignacego Fika, który zauważył, że rewolucja 1905 roku stała się źródłem "zasadniczego przeobrażenia kultury". Polegało ono na "ideowym przegrupowaniu hierarchii klas społecznych, wywołanym politycznym wystąpieniem chłopa i robotnika".
"Rodzi się w ten sposób problem kultury ludowej i proletariackiej, która ma przeciwstawić się kulturze mieszczańskiej, degenerującej się i błądzącej po manowcach i ślepych uliczkach. Po tym roku wytwarzają się wyraźnie dwa obozy ideowe. Opozycja przeciw rzeczywistości mieszczańskiej przestaje być wyłącznie anarchicznym buntem i negacją - ale wypracowywać zaczyna własne zręby kulturalne pozytywną wizją innych wartości" (cyt. za: Ignacy Fik, "Wybór pism krytycznych", Warszawa 1961).
Tylko dla wesołych i krzykliwych
Twórcy Zielonego Balonika przeciwstawiali się kulturze mieszczańskiej nie tylko na polu samych wartości, lecz także w ramach organizowania życia towarzyskiego. – Na spotkania w Jamie Michalika mógł przyjść tylko ten, kto otrzymał specjalne zaproszenie przygotowane przez wybitnego plastyka i malarza Karola Frycza. Dla innych - filistrów - podwoje Jamy Michalikowej były zamknięte – mówiła w Polskim Radiu prof. Dorota Fox, badaczka przedwojennej literatury i kultury. – I kabaret pozostał enklawą dla bohemy krakowskiej, dla ludzi, których jednoczyło wspólne poczucie humoru, rozumianego jako pewien stosunek do świata – dodała.
14:57 encyklopedia teatru polskiego Zielony Balonik.mp3 Prof. Dorota Fox opowiada o Zielonym Baloniku i rozwoju polskiego kabaretu literackiego (PR, 7.10.2015)
Żarty zaczynały się jeszcze na długo przed samym przedstawieniem. Na pierwszy występ Zielonego Balonika krakowscy artyści zapraszani byli tak: "w sobotę, dnia 7 bm. odbędzie się hałaśliwe otwarcie pierwszego krakowskiego kabaretu artystów, w szlachetnym winie ochrzczonego imieniem »Zielony Balonik« (...). Zaproszeni goście będą weseli i krzykliwi, namiętnie oklaskujący wszystko i wszystkich. Tualeta bezwzględnie obowiązująca: na tasiemce do guzika uwiązany (...) nad głową w wysokości 35 cm bujający »zielony balonik«. Wszystkie inne części garderoby zbyteczne. Nieposiadanie tego lekkomyślnego emblematu »członka gapia« w kabarecie może narazić najgodniejszą cześci osobę zaproszoną na nonszalancję i ceremonialne wylanie za wrota jamy »Zielonego Balonika« (...). W czasie »numerów« należy wrzeszczeć, a na wezwanie poskramiacza-dyrektora klaskać z pasją godną »Zielonego Balonika«".
Paryż i Kraków w jednej stoją Jamie
Ekskluzywność przyjęć kabaretowych to echo starszej o ponad dwadzieścia lat tradycji paryskiej. W 1881 roku stworzono w stolicy Francji Le Chat Noir, uważany za pierwszy nowoczesny kabaret. – Powstał jako zabawa artystów we własnym gronie. Był to kabaret bardzo elitarny i w tym duchu zorganizowano też spotkania w Jamie Michalika – opowiadała prof. Dorota Fox.
A jednak Zielony Balonik nie zamknął się całkowicie na szerszą publiczność. Widzom spoza własnego środowiska zaproponowali tzw. szopki, które szybko stały się ich specjalnością. – Szopka była formą estradową, która zrodziła się w Zielonym Baloniku i która jest ze wszech miar polskim wkładem w zbiór różnych form i gatunków kabaretowych – zauważyła prof. Dorota Fox. – Szopka Zielonego Balonika nawiązywała do szczególnie żywej w Krakowie tradycji konstruowania bardzo pięknych szopek w okresie Bożego Narodzenia. Twórcy kabaretu zaproponowali, by szopki bożonarodzeniowe wyposażyć w nowe postacie. Obok diabła, anioła, króla Heroda i świętego Józefa pojawiły się zgoła niereligijne typy, takie jak Futbolista czy Emancypantka. W ten sposób w formę szopkową ubrał Zielony Balonik opowieść o własnych czasach.
01:30 wspomnienia pisane dźwiękiem Antoni Waśkowski.mp3 "Boy był w życiu człowiekiem smutnym, w twórczości był wesoły, nawet pikantny". Poeta Antoni Waśkowski wspomina czasy Zielonego Balonika i jego twórców (PR, 8.04.1965)
Wnętrze Jamy Michalika na współczesnej fotografii (2006). Po lewej stronie widoczna jedna z szopek wykonanych przez artystów Zielonego Balonika. Fot. Grzegorz Kozakiewicz / Forum
"Ciociu, to kabaret!"
Prywatny charakter przedsięwzięcia nie uchronił oczywiście twórców Zielonego Balonika od przecieków na temat tego, co działo się podczas kabaretowych wieczorów. Plotki zaś służyły mieszczańskiej opinii publicznej do obrażania się na niedelikatnych artystów. Oburzano się szczególnie na żarty z szacownych obywateli miasta Krakowa, wśród których na pierwszy plan wysuwał się profesor Stanisław Kostka Tarnowski, historyk literatury polskiej, krytyk literacki i konserwatywny publicysta. Jego obóz światopoglądowy nie mógł znieść dokonanego przez Boya-Żeleńskiego porównania dostojnego naukowca do "pełnej gracji, zacnej, słodkiej" ciotki oburzającej się na wyczyny "modernisty" Józia.
19:59 kraków z czasów boy'a 1969.mp3 "Można sobie wyobrazić, jaki szum powstał w babskich ulach!". Magdalena Samozwaniec wspomina Tadeusza Boya-Żeleńskiego, kabaret Zielony Balonik i Kraków z przełomu XIX i XX wieku (PR, 27.06.1969)
– Ażeby zrozumieć ich święte oburzenie, należy wspomnieć, czym był dla Krakowa Stanisław hrabia Tarnowski, rektor i wielokrotny profesor – mówiła w 1969 roku Magdalena Samozwaniec w audycji "Kraków z czasów Boya". – Był nietykalną świętością i, jak pisze Boy, uważany był za papieża miasta Krakowa, który z kolei przez niezliczoną ilość kościołów przezwany został "małym Rzymem" – wspominała.
W książce "Z pamiętnika niemłodej już mężatki" Magdalena Samozwaniec dodała jeszcze, że skandal wywołany przez poetę skutkował społecznym ostracyzmem: "Boy, autor tej ohydy, z miejsca został przez krakowski monde wpisany na towarzyski indeks. Nie wypadało czytać jego książek, felietonów, zapraszać do domu. Terror był do tego stopnia rozpowszechniony, że bratanica Boya bała się mówić w szkole, że to jej rodzony stryj!".
Zrzucanie świętości z cokołów to zdaniem znawców tematu zupełnie naturalna cecha działalności kabaretowej. Między innymi o tym w 2008 roku w audycji "Szopki satyryczne, szopki polityczne" opowiadał historyk teatru prof. Edward Krasiński. – Kabaret literacki i w ogóle kabaret zawsze jakoś rewolucjonizował zastany porządek i system, zarówno polityczny, jak i obyczajowy – powiedział.
Boy w 1930 roku ujął tę sprawę w ten sposób: "ta mała, setkę osób zaledwie licząca salka Jamy Michalikowej była naładowana elektrycznością. Było coś radosnego w tej maleńkiej biesiadzie wszystkich sztuk, w tym misterium duchowej wolności, było jakieś zbawcze odprężenie dziesiątków lat zakrzepłej żałoby, frazesu, celebry, załgania. Toteż ten wybuch śmiechu, jaki poszedł na całą Polskę, miał energię większą, niżby pozwalał wnosić drobny krąg zdarzeń, z których się urodził".
25:40 szopki satyryczne, szopki polityczne.mp3 Prof. Edward Krasiński o dziejach kabaretu literackiego w Polsce i fenomenie kabaretowych szopek (PR, 2.02.2008)
Autor "Słówek" odniósł się tu do nadzwyczajnej popularności kabaretu, którą zapoczątkował właśnie Zielony Balonik. Choć był przecież rozrywką elitarną i ekskluzywną i choć trwał tylko do 1912 roku, to odniósł tak ogromny sukces, że nowe kabarety zaczęły pojawiać się jak grzyby po deszczu. W krótkim czasie stały się wręcz masowym zjawiskiem, co wiązało się ze spadkiem poziomu i prestiżu kabaretu. Boy jeszcze za czasów Zielonego Balonika wyśmiał to w szopkowym wierszu "Tryumfy polskiego kabaretu":
"Opiewa dziś rytmicznie
Kabaret w Jaśle,
Że sznycle u poborców
Nie są na maśle;
Kabaret w Sędziszowie
Z estrady ci opowie,
Co z młodszym sędzią czyni
Pani radczyni".
W przypisie do tego utworu Boy dodał: "ewangelia Zielonego Balonika obiegła cały kraj; wszędzie rozpleniły się kabarety: od stowarzyszeń robotniczych do artystycznych salonów, od stolic aż do głębokiej prowincji, gdzie zwykle kończyły się kwasami, ponieważ poruszały, nie zawsze dyskretnie, prywatne sprawy znanych figur w miasteczku".
Dziś, po upływie niemal 120 lat od pierwszego wieczoru kabaretowego w Jamie Michalikowej, nikt nie ma wątpliwości, że "ewangelia Zielonego Balonika" wciąż obiega Polskę i nic nie wskazuje, by miało to się szybko skończyć.
"Reduta" Zielonego Balonika, czyli spotkanie kabaretowe połączone z akcją dobroczynną na rzecz potrzebujących. Fot. "Nowości Illustrowane", 1910, nr 7
mc