"Z matką nie miała najlepszych relacji"
Autorka "Nad Niemnem" urodziła się w Miłkowszczyźnie (miejscowości między Grodnem a Lidą) 6 czerwca 1841 roku.
– To była zwykła grodzieńska rodzina szlachecka. Mieszkali w majątku, który Benedykt Pawłowski, ojciec Elizy, nabył już jako dorosły człowiek – opowiadała w Polskim Radiu literaturoznawczyni dr Iwona Wiśniewska o domu rodzinnym przyszłej pisarki.
Orzeszkowa (wówczas jeszcze Pawłowska) straciła ojca w bardzo młodym wieku, potem jej matka wyszła drugi raz za mąż, kiedy dziewczynka nie miała jeszcze 10 lat. Eliza miała również siostrę, która umarła dosyć wcześnie, oraz przyrodniego brata, który potem też zmarł.
– To poczucie ogromnej pustki i samotności towarzyszyło jej całe życie – dopowiadała dr Magdalena Kreft-Świetlik. – Z matką Eliza nie miała najlepszych relacji. To był na pewno chłód emocjonalny, brak więzi, brak kontaktu. To jest widoczne potem przez lata w jej różnych utworach, choćby np. w "Pamiętniku Wacławy". Tak jakby przez całe życie nosiła do matki w sercu jakąś urazę, jakiś wyrzut, jakieś żale.
Władysław Gepner, "Portret Elizy Orzeszkowej", 1868 (reprodukcja). Fot. Forum
Życie pani Orzeszko
W wieku 11 lat Eliza została wysłana do Warszawy, na pensję do sióstr sakramentek. Kiedy pięć lat później powróciła do domu, matka postanowiła wydać ją za mąż.
- Mam takie wrażenie, że trzeba było szybko się jej z tego domu pozbyć, szybko zaaranżować małżeństwo – oceniała dr Magdalena Kreft-Świetlik. - Została więc wydana za mąż, bo tu trudno mówić, żeby to był jakoś jej świadomy wybór. Ona sama o sobie wspominała, że wtedy jeszcze była uczennicą, jeszcze tańczyła, bawiła się. I nagle przedstawiono jej a to tego, a to owego. "Z którym chcesz być? którego byś chciała?". Ona mówi: "No to może pana Piotra Orzeszka, bo on tak najładniej tańczy". No i stało się. A miała wtedy szesnaście i pół roku.
Nagle, jak podkreślała literaturoznawczyni, młodziutka Eliza, nic nie wiedząc o życiu, została wysłana jako żona dwukrotnie od niej starszego mężczyzny do Ludwinowa na Polesie.
- To małżeństwo nie było szczęśliwe. Dwa, trzy lata po ślubie zaczęło się rozpadać – mówiła dr Iwona Wiśniewska. - Dlatego że Orzeszkowa była niezwykłym umysłem i ani życie pani domu, ani bawiącej się młodej mężatki ją nie pociągały. Wzięła się za czytanie, za lektury i za lokalną działalność społeczną.
Ta kilkunastoletnia dziewczyna już wiedziała, że "nie będzie taka jak inni".
- Zaczyna czytać, zaczyna się spotykać nie z sąsiadkami, ale ze studentami Uniwersytetu Petersburskiego, którzy przyjeżdżają na wakacje do Ludwinowa, do okolicznych majątków. I w takich okolicznościach po prostu mentalnie rozchodzi się z mężem. Ten rozwód nie nastąpi przed 1863, ale jak pisała, już przed powstaniem byli sobie obcy – tłumaczyła dr Iwona Wiśniewska.
29:50 Dwójka Spadkobiercy Unii 15.03.2019.mp3 O Elizie Orzeszkowej mówią dr Iwona Wiśniewska (Instytut Badań Literackich PAN) i dr Magdalena Kreft-Świetlik (Uniwersytet Gdański). Audycja Katarzyny Hagmajer-Kwiatek z cyklu "Spadkobiercy Unii Lubelskiej" (PR, 15.03.2019)
Zaangażowanie w powstanie styczniowe
W 1863 roku przyszła pisarka miała niecałe 22 lata. Znalazła się w centrum działań powstańczych jako żona zamożnego obywatela ziemskiego w Ludwinowie.
– Odtworzenie powstańczych losów Orzeszkowej było dosyć trudne, ale mniej więcej wszystko, co mówiła w swoich tekstach autobiograficznych, potwierdzają dokumenty archiwalne – opowiadała w Polskim Radiu dr Iwona Wiśniewska. Najważniejszym elementem owych wspomnień był fakt, dodawała literaturoznawczyni, że Eliza wraz z mężem zapewniała schronienie m.in. jednemu z przywódców powstania generałowi Romualdowi Trauguttowi.
Władysław Podkowiński, "Portret Elizy Orzeszkowej", ok. 1887. Fot. Muzeum Narodowe w Warszawie/domena publiczna
– Traugutt ukrywał się dwukrotnie w Ludwinowie, w majątku Piotra i Elizy Orzeszków. Potem został jakoś odtransportowany przez kogoś, tutaj Eliza mówi, że przez nią, do granicy Królestwa – tłumaczyła dr Iwona Wiśniewska.
Pomoc powstańcom kosztowała małżeństwo Orzeszków utratę majątku i, w przypadku Piotra Orzeszki, zsyłkę. - Doniósł na nich ich własny stangret. Nie wiadomo, czy przymuszony do tego na śledztwie, czy też za judaszowe srebrniki, które mu obiecano, bo wtedy nadawano chłopom współpracującym z carską żandarmerią ziemię – dodawała literaturoznawczyni.
Powstanie styczniowe, jak mówiła po latach sama Eliza Orzeszkowa, było "tym dłutem, które uczyniło z niej pisarkę".
***
Czytaj więcej:
***
"To najpiękniejszy okres jej życia"
Eliza Orzeszkowa nie podążyła za zesłanym na Syberię mężem – wróciła do rodzinnego majątku, do Miłkowszczyzny. A tu musiała zmierzyć się z ogromnymi problemami natury finansowej.
Okazało się bowiem, że jest zadłużona przez poprzednich zarządzających majątkiem, w tym także przez Piotra Orzeszkę, który brał pożyczki na hipotekę Miłkowszczyny.
- Po powstaniu styczniowym wszystkie majątki były obciążone ogromną kontrybucją – przypominała dr Magdalena Kreft-Świetlik. - Zbieranie tej kontrybucji przez kilka kolejnych lat okazywało się dopisywaniem kolejnych długów na hipotekę majątku. To przyczyniło się niestety do tego, że Eliza, aby uratować kilkanaście tysięcy rubli po to, by żyć, musiała Miłkowszczyznę spieniężyć.
Ten trudny dla Elizy Orzeszkowej okres życia, jeśli chodzi o sprawy finansowe, był jednocześnie czasem nowego początku. Przeżywała bowiem swoją pierwszą prawdziwą miłość – do Zygmunta Święcickiego, młodego lekarza, którego poznała jeszcze w Ludwinowie. Rozpoczęła również dalsze samokształcenie. I zabrała się za literackie próby.
- Miłkowszczyzna to najpiękniejszy okres życia Elizy Orzeszkowej. Jeszcze jest młoda, zdrowa, jeszcze jest pełna marzeń i jeszcze wierzy, że te marzenia można spełnić mimo różnych złych doświadczeń – podkreślała dr Magdalena Kreft-Świetlik.
Pisała swoją powieść "szczęśliwa"
Dwie dekady po swoim literackim debiucie, już po sprzedaży majątku i przeprowadzce do Grodna. Eliza Orzeszkowa zaczęła pisać swoje największe, jak się miało okazać, dzieło. "Nad Niemnem" zaczęło się ukazywać od stycznia 1887 roku w "Tygodniku Ilustrowanym", by w postaci książkowej wyjść rok później.
Początek "Nad Niemnem" Elizy Orzeszkowej w "Tygodniku Ilustrowanym", 1 stycznia 1887 r. Fot. Biblioteka Cyfrowa Uniwersytetu Łódzkiego/domena publiczna
Jak przyznawała Eliza Orzeszkowa, pisała swoją powieść "szczęśliwa". "Szczęśliwa dziwnym jakimś od ziemi i od wszelkich gonitw ziemskich oderwanym szczęściem".
"Nad Niemnem" powstało w dużej mierze jako efekt przebywania pisarki w zaprzyjaźnionym majątku rodziny Kamieńskich w Miniewiczach pod Grodnem. Tu mogła obserwować życie dworu i "zaściankowej szlachty" z Bohatyrowicz, tu słuchała opowieści o mogile powstańców 1963 roku czy o mogile Jana i Cecylii – legendarnych założycieli rodu Bohatyrowiczów.
Styl więzienny, czyli oszukać cenzora
W "Nad Niemnem", książce, w której kontekst powstania styczniowego ma ogromne znaczenie, nie padają wprost informacje odnoszące się do tej wówczas najnowszej historii Polski.
"Żadnej daty i żadna rzecz, tycząca się narodowych walk i cierpień, po imieniu nie nazwana. Jest to, można powiedzieć, styl więzienny: na to słowo tyle uderzeń, na tamto tyle, taki znak na to pojęcie, na tamto inny. I rozumiemy się – autor z czytelnikami – wybornie", pisała Eliza Orzeszkowa w liście do Malwiny Blumberg, tłumaczki "Nad Niemnem" na język niemiecki.
Ów "styl więzienny" określany jest przez literaturoznawców mianem języka ezopowego, zatem wyrażającego coś nie wprost, lecz w sposób zawoalowany. Pisarka zastosowała tę strategię z oczywistego powodu: w innej sytuacji carska cenzura nie zgodziłaby się na publikację tekstu. Dzięki maestrii literackiej Elizy Orzeszkowej wszystkie wpisane w jej dzieło "sygnały polskości", metaforyczne nawiązania do historii (np. "burza" jako ekwiwalent powstania 1863), omówienia, aluzje itd. – przyniosły zamierzony efekt. Czasami, jak zwracał uwagę w artykule o języku ezopowym Rafał Szpak, Orzeszkowa przywoływała nawet pieśni z okresu powstańczych walk (np. "Bywaj dziewczę zdrowe, ojczyzna mnie woła..."). "Dla rosyjskiego cenzora, który nie znał polskiej tradycji narodowej", pisał literaturoznawca, "mogły być one odczytane jako jakieś starodawne pieśni".
Leon Baranowski, Niemen, pocztówka z 1. poł. XX w. Fot. Polona
Ach, te opisy przyrody!
Jedną z narzucających się dzisiejszemu czytelnikowi cech "Nad Niemnem" jest obecność w tej powieści wielu, czasami obszernych, opisów przyrody. – Te opisy odstraszają. Wielu uczniów ma problem, kiedy się z tą lekturą zaznajamia, z przebiciem się właśnie przez te bardzo rozległe opisy – przyznawali młodzi goście radiowej audycji z cyklu "Te wstrętne lektury".
58:46 Dwojka Te wstertne lektury 25.01.2014.mp3 Prof. Grażyna Borkowska, dr Anna Wietecha, dr Dawid Osiński oraz uczniowie rozmawiają o powieści "Nad Niemnem" Elizy Orzeszkowej. Audycja Hanny Marii Gizy z cyklu "Te wstrętne lektury" (PR, 27.01.2014)
– Prawdą jest, że Eliza Orzeszkowa spośród pisarzy pozytywistycznych posługuje się językiem dość archaicznym – mówiła w przywołanej audycji prof. Grażyna Borkowska. – Tym, powiedziałabym, dziewiętnastowiecznym postromantycznym językiem z bardzo bogatymi elementami retorycznym. Na czym to polega? Zdanie jest rozbudowane, ma początek, potem jest dużo, dużo treści i na końcu orzeczenie.
Te opisy przyrody, podkreślała literaturoznawczyni, jednak czemuś służą.
- Orzeszkowa chciała na coś zwrócić uwagę – mówiła prof. Grażyna Borkowska. – Wydaje mi się, że jedną z interpretacji owych opisów jest to, że nie jesteśmy głównymi bohaterami bajki, w której występujemy. Nie jesteśmy panami życia, które prowadzimy. Własne ego nie wystarczy. Trzeba mieć relację ze światem przyrody, rozumieć ten świat i doceniać go.
W audycji zaznaczano, że opisy te stanowiły przede wszystkim próbę ocalenia dzięki literaturze (wszak realistycznej, dążącej do przedstawiania rzeczywistości) pewnego fragmentu świata. Świata, którego za chwilę już nie będzie.
I jeszcze jeden istotny kontekst: Eliza Orzeszkowa była zakochana w przyrodzie, z pasją przygotowywała, rzetelnie i fachowo opisane, zielniki, a w 1888 roku opublikowała pracę o wiele mówiącym tytule "Ludzie i kwiaty nad Niemnem".
- Jej zasługi w dziedzinie, którą nazwalibyśmy etnobotaniką, są nie do przecenienia – podkreślała w Polskim Radiu dr Magdalena Kreft-Świetlik.
Niespełniony Nobel
Eliza Orzeszkowa miała szansę stać się pierwszą kobietą – laureatką Literackiej Nagrody Nobla. Przegrała jednak rywalizację z Henrykiem Sienkiewiczem.
Nazwisko pisarki z Grodna pojawiło się wśród kandydatów do literackiego Nobla w 1904 roku – autorkę "Nad Niemnem" zgłosił wówczas prof. Aleksander Brückner. Członkowie Komitetu Noblowskiego doceniali twórczość Polki (pisano choćby: "O ile w tekstach Sienkiewicza bije szlachetne polskie serce, to w twórczości Elizy Orzeszkowej bije serce człowieka"), jednak ostatecznie nie zdecydowali się ani na jej wyróżnienie, ani na podział nagrody między nią i autorem "Qvo vadis".
Fotografie Henryka Sienkiewicza i Elizy Orzeszkowej z "Albumu Literatów Polskich", ok. 1905 r. Fot. Muzeum Narodowe w Warszawie/domena publiczna
- Bez wątpienia Orzeszkowa na tę nagrodę zasługiwała – mówiła dr Iwona Wiśniewska. - Natomiast rzeczywiście z Sienkiewiczem nie miała szans, ponieważ Sienkiewicz to było ukochanie narodu. To, że ona została zestawiona z Sienkiewiczem, to był naprawdę jej wielki pech. Wielki pech Orzeszkowej.
Pięć lat później, w 1909 roku, po raz drugi Komitet Noblowski rozpatrywał kandydaturę autorki "Nad Niemnem". Jednak i tym razem się nie udało – Literacką Nagrodę Nobla, jako pierwsza kobieta, otrzymała wówczas szwedzka pisarka Selma Lagerlöf.
***
Czytaj także:
***
Kiedy w maju 1910 roku w Grodnie umarła Eliza Orzeszkowa, kilkunastotysięczny tłum odprowadzał ją na cmentarz.
- Wiemy z przekazów, że wyściełano słomą ulice przed jej domem i wiodące na cmentarz, żeby nic nie zakłócało powagi najpierw choroby, później już śmierci i żałoby – mówiła w Polskim Radiu dr Magdalena Kreft-Świetlik.
Te tłumy, jak zaznaczała literaturoznawczyni, żegnały nie tylko pisarkę (bo przecież wśród tych tłumów było mnóstwo ludzi, którzy jej nie czytali, bo i nie potrafili czytać). Żegnano ważną, nie tylko dla Grodzieńszczyzny, działaczkę społeczną, "kobietę instytucję". Osobę, która na trwałe zapisała się w dzieje z "nad Niemna" i w dzieje Polski.
jp
Źródła: Barbara Wachowicz, "Ty jesteś jak zdrowie. Z Mickiewiczem nad Wilią, Niemnem i Świtezią. Ze Słowackim w Krzemieńcu. Z Orzeszkową nad Niemnem", Warszawa 1993; Rafał Szpak, "Język ezopowy – interpretacje i redefinicje. Postawienie problemu", w: "Prze(d)sądy: o czytaniu kultury" pod red. Juliana Czurko, Michała Wróblewskiego, Łódź 2014; Michał Haykowski, Naukawpolsce.pap.pl.