Poszło o scenę w "Beetlejuice Beetlejuice", kontynuacji przebojowego "Soku z żuka" z 1988 roku, z udziałem Jenny Ortegi. Aktorka gra tutaj Astrid Deetz, córkę filmowej Lydii (Winona Ryder). Astrid, tłumacząc, za kogo właśnie się przebrała, przywołuję Marię Curie i określa ją m.in. mianem "French physicist" (z ang. "francuska fizyczka").
W polskim Internecie, zwłaszcza na portalu X (dawny Twitter), tąpnęło i zawrzało.
"Łapy precz od naszej Marii!"
Głosy internautów – przede wszystkim polskich, ale dyskusja przelała się i do przestrzeni anglojęzycznej – były w przeważającej mierze jednoznaczne. Film Tima Burtona, krzyczano (w słowach często dalekich od języka dyplomacji) przekłamuje rzeczywistość, "Francuzi przywłaszczają sobie Marię Skłodowską-Curie", Amerykanie "nie mają pojęcia o historii", a tak w ogóle: "łapy precz od naszej Marii!". "Jak pojawia się temat Marii Skłodowskiej, to nagle jestem największym patriotą", przyznał jeden z młodych użytkowników portalu X.
Głosom oburzenia towarzyszyła również argumentacja, dlaczego określenie wobec genialnej Polki, że była "francuską uczoną", to powód do ostrego sprzeciwu. "Maria Skłodowska-Curie jest Polką, miała POLSKICH RODZICÓW, jedynie, co ma wspólnego z Francją, to fakty, że wyszła za mąż za Francuza oraz studiowanie i życie we Francji", czytamy w jednym z komentarzy. "Maria nazwała pierwiastek z kraju, skąd pochodzi - polon to Polska. To, że miała męża Francuza, nie znaczy, że była Francuzką", zaznaczał inny użytkownik.
W powodzi słów wyrażających wściekłość, dezaprobatę czy protest pojawiały się i takie, w których dominowały bezradność i żal. "Co z tego, że my u siebie poprawimy ten błąd (u nas i tak wszyscy wiedzą, kim była), skoro na całym świecie poza Polską wszyscy będą słyszeć o francuskiej fizyczce", pisał jeden z internatów. To "poprawianie błędu" nawiązywało do decyzji autorów polskiej wersji dubbingowej, w której wbrew oryginałowi pada kwestia o "polskiej fizyczce".
Ten ostatni z przywołanych głosów z portalu X chyba trafnie punktował fakt, że wiedza o polskim pochodzeniu słynnej uczonej jest w świecie wciąż niedostateczna. Sprzyja zaś tej niewiedzy choćby to, że podwójna noblistka najczęściej określana jest poza granicami Polski tylko swoim francuskim, po mężu, nazwiskiem.
Nie dziwi zatem, że wśród popularnych pytań w wyszukiwarce Google znajduje się to brzmiące "Was Marie Curie French or Polish?" (ang. "Czy Maria Curie była Francuzką czy Polką?"), a na internetowych forach toczono już przed laty dyskusje: "Is Marie Skłodowska Curie considered Polish or French in your country?" (ang. "Czy w Twoim kraju Maria Skłodowska-Curie jest uważana za Polkę czy Francuzkę?"). Jak się można przekonać po lekturze tego ostatniego wątku, są tacy, dla których nowością jest informacja o polskich korzeniach uczonej.
"Polsko-francuska", "urodzona w Polsce"
A co o "przynależności narodowej" Marii Skłodowskiej-Curie mówią popularne źródła? Polska Wikipedia, co ciekawe, określa badaczkę mianem "polsko-francuskiej". Większości innych wersji językowych Wikipedii podaje informację o polskich pochodzeniu i francuskim obywatelstwie Skłodowskiej-Curie.
W notce Encyklopedii PWN czytamy już jednak: "polska chemiczka i fizyczka", zaś Encyklopedia Britannica głosi "a Polish-born French physicist" (ang. "urodzona w Polsce francuska fizyczka").
Jak widać więc, nazewnictwo nie jest w tej kwestii jednoznaczne. Przypominali również o tym – a przy okazji i o źródłach tej niejednoznaczności – niektórzy uczestnicy internetowych dyskusji wywołanych filmem "Beetlejuice, Beetlejuice".
"Przecież tam powiedzieli 'French scientist', co jest prawdą. Zdobyła wykształcenie we Francji i prowadziła badania pod francuskim uniwersytetem". "Przecież ona miała francuskie obywatelstwo, była zasymilowana", czytamy w tej, będącej jednak w zdecydowanej mniejszości, grupie komentarzy.
Maria Skłodowska-Curie - ZOBACZ SERWIS SPECJALNY:
Wszystkie kody polskości
A co o "przynależności narodowej" mówiła sama Maria Skłodowska-Curie? Co wiemy o tym z jej biografii?
"Moja rodzina jest polską, a nazwisko moje rodowe jest Skłodowska. Rodzice moi pochodzą z drobnej szlachty polskiej", podkreślała uczona w swojej autobiografii, jakby już wówczas (w latach 20. XX w.) należało wciąż przypominać światu, że "wszystko zaczęło się w Polsce".
Co więcej, w historii życia tej uczonej, urodzonej w 1867 roku w Warszawie, znajdziemy mnóstwo świadectw jej przywiązania do kultury i historii swojej ojczyzny.
Do jej młodzieńczych lektur należały dzieła polskich romantyków ("do najbardziej ulubionych: Mickiewicz, Krasiński i Słowacki"). Z czasów gimnazjum zapamiętała aurę bezwzględnej rusyfikacji, co jednocześnie, jak pisała, podsycało "uczucia patrjotyczne młodzieży polskiej w stopniu najwyższym" (Polska znajdowała się wówczas pod zaborami, Warszawa była stolicą Królestwa Polskiego całkowicie zależnego od Rosjan).
Jako nastolatka Mania Skłodowska (bo tak jej imię w domu spieszczano) angażowała się w działalność "młodych pozytywistów", a będąc guwernantką w majątku Szczuki pod Przasnyszem, prowadziła zakazaną przez rosyjskiego zaborcę i grożącą wywózką na Sybir naukę wiejskich dzieci języka polskiego i polskiej historii.
Mural poświęcony Marii Skłodowskiej-Curie, kamienica przy ul. Freta 16 w Warszawie, miejscu narodzin noblistki (stan z 2014 roku). Dziś mieści się tu Muzeum Marii Skłodowskiej-Curie. Fot. Shutterstock
Planowała wrócić do ojczyzny
Więź Marii Skłodowskiej (od 1895 roku: Skłodowskiej-Curie) z ojczyzną nie osłabła nawet wtedy, kiedy Polka musiała w wieku 24 lat opuścić swój kraj, by móc zdobyć w Paryżu wymarzone wykształcenie. Dlaczego musiała? Pod koniec XIX wieku na ziemiach polskich nie było oficjalnej instytucji, która umożliwiłaby kobietom kształcenie akademickie.
Ale po ukończeniu studiów na Wydziale Nauk w Sorbonie Maria Skłodowska zamierzała wrócić na stałe do ojczyzny. W 1894 roku bezskutecznie próbowała znaleźć zatrudnienie choćby na Uniwersytecie Jagiellońskim.
Miłość do Piotra Curie, małżeństwo z nim, wspólne naukowe pasje i plany – to wszystko zdecydowało, że Polka zdecydowała się wrócić do Paryża i związać dalsze życie z krajem swojego męża. (Ciekawostką jest jednak fakt, że Piotr Curie, starając się o rękę Marii, zaproponował nawet, że pójdzie w ślad za planami ukochanej i wyjedzie razem z nią do Polski…).
Ale, ponownie, Maria Skłodowska-Curie nigdy nie zapomniała o swojej ojczyźnie.
Język polski jako paryski szyfr
- Moja matka była bardzo blisko swojej rodziny. I bardzo tęskniła za nią i za Polską. A kiedy chciała mi coś powiedzieć w autobusie tak, żeby inni nie wiedzieli, mówiła po polsku – opowiadała w 1967 roku w Polskim Radiu Ewa Curie, młodsza z dwóch córek państwa Curie. Wywiad ten przeprowadzony był w języku polskim.
11:38 ewa i maria___6011_tr_2-2_3d07077b[00].mp3 Z Ève Curie Labouisse rozmawia Janina Titkow (PR, 1967)
Maria Skłodowska-Curie, jak pisała Ewa Curie w swojej książce, chciała, by jej córki "umiały po polsku", by "znały i kochały" jej kraj rodzinny. Ale jednocześnie, dodawała Ewa, jednym z wychowawczych założeń jej matki było to, by "nie tworzyć kultu swej pognębionej ojczyzny". Padły przy tym znaczące słowa: "Świadomie i odważnie [Maria] wychowuje dziewczęta na Francuzki (którymi zresztą są z prawa). Niech nie czują nigdy tego bólu rozdarcia pomiędzy dwiema ojczyznami, jaki ona czuła".
Ten "ból rozdarcia" Maria Skłodowska-Curie łagodziła i podróżami do rodzinnego kraju (również z mężem i z dziećmi; Ewa zapamiętała m.in. Morskie Oko czy Kraków), i całożyciową pielęgnacją, choćby dzięki intensywnej korespondencji, relacji z bliskimi z Polski. W archiwum Polskiego Radia zachowało się m.in. wspomnienie Heleny Skłodowskiej-Szalay, siostry Marii, ze wspólnego pobytu polsko-francuskiej rodziny na plaży w Normandii.
"Żałowała, że pierwszy pierwiastek nazwała na cześć Polski"
Ta pamięć o Polsce objawiała się i na polu zawodowym. Maria Skłodowska-Curie inicjowała liczne kontakty naukowe między francuskimi i polskimi placówkami badawczymi, powołując do życia m.in. Pracownię Radiologiczną oraz Instytut Radowy w Warszawie.
Wreszcie – co w powszechnej świadomości, w tym: użytkowników internetowych dyskusji, funkcjonuje jako koronny dowód na to, że uczona "Polskę w sercu zawsze miała" – pierwszy odkryty przez państwo Curie pierwiastek promieniotwórczy został nazwany polonem (łac. "polonium", od "Polonia" – Polska).
"W lipcu 1898 roku podaliśmy do wiadomości istnienie [tej] substancji, której nadałam imię polonu na cześć mojego kraju rodzinnego", wspominała po latach Maria Skłodowska-Curie.
Dyplom Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki przyznany w grudniu 1903 r. Pierre’owi i Marii Curie. Fot. Wikimedia/domena publiczna
Pod koniec 1889 roku państwo Curie ogłosili odkrycie (we współpracy z chemikiem Gustave'em Bémontem) kolejnego pierwiastka: radu. Jak miał pokazać czas, to na tle tego właśnie pierwiastka wybuchło istne (wykraczające poza świat naukowy) szaleństwo, które opanowało świat.
– I tu jest pewien paradoks – opowiadała w radiowej audycji Małgorzata Sobieszczak-Marciniak, prezes Towarzystwa Marii Skłodowskiej-Curie – w Hołdzie. – Maria Skłodowska-Curie mówiła, że żałuje, że ten pierwszy odkryty pierwiastek nazwali polonem. A to rad okazał się pierwiastkiem, któremu poświęcono więcej czasu, który ma większe znaczenie, który jest łatwiejszy do badania i tak dalej. A Marii zależało cały czas na tym, żeby o Polsce mówiono.
"Kto je raz pokochał, nie zapomni ich do grobu"
Wciąż mało znany jest fakt zaangażowania Marii Skłodowskiej-Curie w, nazwijmy to, polityczno-dyplomatyczną działalność związaną z walką Polaków o niepodległość.
U progu Wielkiej Wojny, w sierpniu 1914 roku, książę Mikołaj Mikołajewicz Romanow, głównodowodzący armii rosyjskiej, wydał odezwę do Polaków, w której zaapelował o wspólną walkę z Niemcami. Manifest ten obiecywał połączenie "pod berłem Cesarza Rosyjskiego" ziem z trzech zaborów, by "odrodziła się Polska, swobodna w swej wierze, języku i samorządzie".
Francuska prasa, która z entuzjazmem przyjęła ten "gest" Rosji, poprosiła o komentarz do odezwy najsłynniejszą Polkę nad Sekwaną - Marię Skłodowską-Curie. Ukazał się on na łamach paryskiego "Le Temps".
Uczona, jak podkreślał historyk Wiesław Śladkowski, uznała wezwanie Rosjan jedynie za "pierwszy krok w kierunku rozwiązania kwestii tak doniosłej, jaką jest zjednoczenie Polski". W swoim komentarzu zaznaczyła jednak to, o czym – dodawał Wiesław Śladkowski – nie wspominały gazety francuskie. "Polacy którzy byli zawsze przyjaciółmi Francji i służyli jej pomocą, zwracają się do tego wielkiego kraju republikańskiego i demokratycznego z nadzieją ich wsparcia u potęg alianckich, aby odważyły się zapewnić Polsce wolność i niepodległość", podkreślała Maria Skłodowska-Curie. Tym samym wskazała i na zachodni kierunek, z którego, jej zdaniem, powinno przyjść wsparcie dla Polski, i niepodlegające dyskusji cele: wolność i niepodległość.
Noblistka angażowała się również w działalność emigracji polskiej we Francji. A kiedy doszło w niej do polaryzacji stanowisk, znalazła się – jak pisał Wiesław Śladkowski – wśród tych, którzy poparli linię Legionów Polskich i niepodległościowe dążenia Józefa Piłsudskiego.
Uczona w swojej autobiografii komentowała również doniosły fakt odzyskania przez Polskę niepodległości: "żyłam wciąż myślą, ażeby ujrzeć na własne oczy koniec niesprawiedliwości wyrządzonej mojej ojczyźnie". Kiedy w 1921 roku odwiedziła po raz kolejny Warszawę, wybrała się na samotny spacer dawnymi ścieżkami ku Wiśle. "Jest jedna piosenka krakowska, która mówi, że czar tych polskich wód jest tak wielki, iż kto je raz pokochał, nie zapomni ich do grobu", pisała wówczas w liście do córki Ewy. "Co do mnie te słowa są całkiem prawdziwe".
Pomnik Marii Skłodowskiej-Curie na skarpie wiślanej w Warszawie. Fot. Shutterstock
Francja, przybrana ojczyzna
W świetle powyższego – nie sposób się nie zgodzić z tymi, którzy pomijanie informacji, że uczona wszech czasów była związana nie tylko z Francją, lecz także z Polską, traktują w najlepszym razie jako uproszczenie lub, w najgorszym, jako zakłamywanie historii.
Owszem, słynną warszawiankę łączyło z Francją wiele mocnych i niezaprzeczalnych więzi. Swoją lojalność do Francji madame Curie objawiła choćby podczas I wojny, kiedy zaangażowała się w pomoc walczącym żołnierzom ("pierwszym obowiązkiem każdego obywatela w owym czasie", pisała w autobiografii, "było pomagać krajowi na wszelki możliwy sposób"). Według Susan Quinn, biografki uczonej, Polka miała nazwać Francję swoją "przybraną ojczyzną".
Co znaczące również, Francja uhonorowała swoją utalentowaną obywatelkę na wiele sposobów – choć w ocenie niektórych biografów, z Ewą Curie na czele, robiono to nieco poniewczasie. Zresztą nawet posadę profesora Sorbony Polka otrzymała w 1906 roku nie tyle jako wybitna uczona, co jako wdowa po zmarłym tragicznie Piotrze Curie, "francuskim bohaterze".
O tym, że żona Piotra Curie jest jednak "kimś spoza nas", przypomniano we Francji, kiedy ujawniono romans dwojga wybitnych naukowców: Marii Skłodowskiej-Curie i Paula Langevina. Prasa rzuciła się na "słynną wdowę", a bulwarową plotkę rozdmuchano do rozmiarów sprawy wagi państwowej. Co więcej, z nacjonalistycznych kręgów dochodziły nawet ksenofobiczne hasła o "cudzoziemce", która swoim zachowaniem "brukała Francję".
Jak podpisywała się Maria Skłodowska-Curie?
Maria Skłodowska-Curie wciąż zbyt mało znana jest światu pod tym podwójnym – świadczącym o jej polsko-francuskim życiorysie – nazwisku. Swoją drogą, uczona podpisywała się bardzo różnie.
Końcowy fragment listu Marii Skłodowskiej-Curie do prof. Mariana Smoluchowskiego, 5 kwietnia 1913 r. Fot. Polona/domena publiczna
Jako Maria Skłodowska-Curie (zgodnie z polskim szykiem: nazwisko rodowe pierwsze), jako Maria Curie-Skłodowska (zgodnie z szykiem francuskim) czy też, rzecz jasna, jako Marie Curie. Frapujący jest przy tym fakt, że nazwa Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie zawiera ten francuski, nie polski, format nazwiska.
Na okładce polskiego wydania rozprawy doktorskiej "Badanie ciał radioaktywnych" widnieje Marya Skłodowska-Curie, zaś jej monumentalne dzieło o promieniotwórczości "Traite de Radioactivite" zostało opatrzone autorską sygnaturą Madame Pierre Curie.
Dyplom Nagrody Nobla w dziedzinie chemii przyznany w 1911 roku dla Marii Skłodowskiej-Curie. Fot. Wikimedia/domena publiczna
"Propaganda", wierność faktom, nauka bez granic
Zapyta ktoś jednak: czy to takie ważne, by podkreślać, że "nasza ona jest"?
Z pewnością trzeba mieć w pamięci ostrzeżenie Witolda Gombrowicza, który przestrzegał kiedyś w "Dzienniku", by Polacy nie budowali własnej wartości na "kulcie" swoich "wielkich". "Kiedyś zdarzyło mi się uczestniczyć w jednym z tych zebrań poświęconych wzajemnemu polskiemu krzepieniu się i dodawaniu ducha… gdzie, odśpiewawszy 'Rotę' i odtańczywszy krakowiaka, przystąpiono do wysłuchiwania mówcy, który wysławiał naród, albowiem 'wydaliśmy Szopena', albowiem 'mamy Curie-Skłodowską" (…), notował z wrodzoną sobie ironią Gombrowicz. Polak według tego pisarza powinien być jednostką krytycznie myślącą o świecie, a nie tylko powołującą się na innych.
No i, pisał w inny miejscu "Dziennika" Gombrowicz, nie można sprowadzać wielkich Polaków do funkcji "patriotycznej tuby". Dlatego krytykował tych, którzy "osiągnięcia Conrada czy Curie-Skłodowskiej rozważają jedynie pod kątem ich znaczenia propagandowego".
O tym wszystkim z pewnością należy pamiętać. Ale nie stoi to w sprzeczności z potrzebą przypominania o pomijanym przez wielu (z ignorancji?) fakcie, że Maria Skłodowska-Curie była Polką i z Polską była całe życie związana.
Nie wiemy, jak by sama zainteresowana skomentowała kwestię określania jej w epizodzie amerykańskiego filmu "francuską uczoną". Wiemy jednak, że dla tej genialnej Polki nauka wykraczała poza narodowe kategorie, rywalizacje i statystyki.
"Ostatecznie nauka jest co do zasady międzynarodowa, i tylko z powodu braku historycznego zmysłu są jej przypisywane cechy narodowe", podkreślała Maria Skłodowska-Curie. Cytat ten został przypomniany podczas niedawnego (11-12 września 2024) II Kongresu Umiędzynarodowienia Nauki w Warszawie organizowanego przez Narodową Agencją Wymiany Akademickiej i Narodowe Centrum Nauki.
W 1995 r. szczątki Marii Skłodowskiej-Curie i jej męża zostały przeniesione do paryskiego Panteonu - mauzoleum wybitnych Francuzów. Fot. Shutterstock
***
Czytaj także:
***
Na anglojęzycznych forach poświęconych "narodowej przynależności" Mari Skłodowskiej-Curie niektórzy po raz pierwszy dowiadywali się, zdziwieni, że uczona ta była Polką. Zwłaszcza że dotychczas znali ją jedynie jako Marię Curie.
"Skłodowska? Ja się wymawia to nazwisko" – padały pytania i szczere próby podjęcia wielkiego wyzwania, jakim dla obcokrajowców są przemyślne połączenia polskich głosek.
Pojawiały się przy tym propozycje transkrypcji fonetycznej tego arcypolskiego nazwiska.
"Squad-off-ska".
"Skwo-Dove-ska"
"Squad-OF-ska"
Jest bardzo prawdopodobne, że takie pełne szacunku podejście do nazwiska jej przodków, nazwiska jej ukochanego ojca Władysława – bardzo by się Marii Skłodowskiej-Curie podobało.
Jacek Puciato
Źródła: "Marja Skłodowska-Curie o swojem życiu i pracach", tł. z ang. przez dr. J. S. i H. S., wyd. Towarzystwo Instytutu Radowego im. M. Skłodowskiej-Curie, Warszawa 1935; Susan Quinn, "Życie Marii Curie", tłum. Anna Soszyńska, Warszawa 1997; Ewa Curie, "Maria Curie", tłum. Hanna Szylerowa i Agnieszka Rasińska-Bóbr, Warszawa 2021; Witold Gombrowicz, "Dziennik", Kraków 1997; Wiesław Śladkowski, "Dla Polski i Francji. Maria Curie-Skłodowska w latach I wojny światowej", "Annales Universitatis Mariae Curie-Skłodowska. Sectio F", Historia 66/1, 67-77, 2011.