- W wyścigu ze startu wspólnego wystartują Katarzyna Niewiadoma, Anna Plichta i Marta Lach
- Karasiewicz była pierwszą rezerwową, ale, według MKOl, brakowało jej w szerokiej kadrze, którą zgłosić miał wcześniej Polski Związek Kolarski
Tokio 2020: będzie pozew pływaków przeciwko związkowi? "Dymisja to minimum"
Jeszcze nie opadły emocje po skandalu związanym z błędnym zgłoszeniem do olimpijskiej rywalizacji szóstki polskich pływaków, którzy musieli opuścić Tokio, a już dowiadujemy się o kolejnej sprawie, gdzie mogli pomylić się sportowi działacze.
Mistrzyni Polski nie jedzie do Tokio
Tym razem chodzi o kolarstwo. Początkowo Polsce przyznano dwa miejsca w wyścigu kobiet ze startu wspólnego. Zajęły je Katarzyna Niewiadoma i Anna Plichta. Ze względu na niewykorzystane kwoty startowe innych państw, nasz kraj otrzymał prawo wystawienia kolejnej zawodniczki. Olimpijską nominację dostała Marta Lach, która błyskawicznie złożyła ślubowanie i udała się do Japonii.
03:40 Lach.mp3 Z Martą Lach tuż po piątkowym olimpijskim ślubowaniu w Warszawie, rozmawiał Andrzej Grabowski. (IAR)
"Gazeta Pomorska" poinformowała jednak, że rolę pierwszej rezerwowej w polskiej ekipie pełniła Karolina Karasiewicz. Kolarka Pacific Toruń znajduje się zresztą w życiowej formie. W tym roku zostawała mistrzynią kraju zarówno w wyścigu ze startu wspólnego, jak i w jeździe indywidualnej na czas.
- Jest mi bardzo przykro, że tak mnie potraktowano. O wyborze trzeciej zawodniczki dowiedziałam się z jej zdjęcia na facebooku. Nikt ze mną nie porozmawiał, nawet nie wiem na jakiej podstawie dokonano takich wyborów - powiedziała Karasiewicz w rozmowie z "Gazetą Pomorską".
Kadra była za wąska?
Dlaczego więc nie otrzymała szansy olimpijskiego startu? Według gazety, Karasiewicz nie mogła jechać na igrzyska. Stało się tak dlatego, że Polski Związek Kolarski nie zaktualizował szerokiej kadry, spośród której wyłoniono olimpijczyków. W tej pierwotnej brakowało toruńskiej kolarki, więc PKOl nawet nie wiedział o jej olimpijskiej szansie.
- To oczywiste niedopatrzenie. Związek kajakowy zgłosił szeroką kadrę, która liczyła około 50 nazwisk, dlaczego tego nie zrobił Polski Związek Kolarski? Nie przypominam sobie sytuacji, aby mistrz Polski w ogóle nie pretendował do startu w igrzyskach. Wielka szkoda, bo wiem od lekarza kadry, że parametry fizyczne Karoliny Karasiewicz są na bardzo wysokim poziomie. Żal dziewczyny, która z pewnością zasługiwała na olimpijską szansę - powiedział "Gazecie Pomorskiej" Mieczysław Nowicki, niegdyś znakomity kolarz, a dziś wiceszef Polskiego Komitetu Olimpijskiego.
Oburzenia sytuacją nie krył trener toruńskiej zawodniczki. - Nasi rozmówcy w ministerstwie i PKOl tylko rozkładali ręce, mimo ich dobrej woli, nic nie można było zrobić. Mogłem jedynie zrozumieć, co czuli nasi pływacy, którzy musieli wracać do Polski już z Tokio, bo ktoś nie dopilnował swoich obowiązków - ocenił Leszek Szyszkowski.
Wyścig ze startu wspólnego kolarek w Tokio zaplanowano na niedzielę 25 lipca.
Polskie Radio jest Patronem Medialnym Polskiego Komitetu Olimpijskiego
/empe, IAR, Gazeta Pomorska