Obchody religijne Wielkanocy rozpoczyna odbywająca się wczesnym rankiem procesja i msza, w Kościele katolickim zwana rezurekcją. W tym dniu spożywa się uroczyste śniadanie w gronie rodzinnym, poprzedzone składaniem sobie życzeń. Wielkanoc wieńczy okres Wielkiego Postu i poprzedzający ją Wielki Tydzień.
W stolicy głównym uroczystościom będzie przewodniczył metropolita warszawski kardynał Kazimierz Nycz. Przed południem poprowadzi procesję i odprawi mszę św. pontyfikalną w warszawskiej archikatedrze św. Jana Chrzciciela oraz wygłosi okolicznościową homilię.
Uroczystości świąt Zmartwychwstania Pańskiego, określanych jako święta wielkanocne, odznaczają się wśród wiernych szczególną radością, ponieważ zmartwychwstanie Chrystusa jest symbolem Jego zwycięstwa nad grzechem i śmiercią.
Najświętszy Sakrament w uroczystej procesji - pośród bicia dzwonów i pieśni wielkanocnych - trzykrotnie obnoszony jest wokół kościoła. Kiedyś rozpoczęciu mszy rezurekcyjnej towarzyszył huk armat. Dzisiaj - wybuchy petard.
Rezurekcja odprawiana jest w niedzielę, w pierwszy dzień świąt, tradycyjnie o godz. 6 rano. W dawnych czasach nabożeństwo to odbywało się w Wielką Sobotę o północy. W czasach stanisławowskich, gdy niebezpiecznie było chodzić nocą po polskich ulicach, uroczystość przeniesiono na bardziej bezpieczną godzinę.
Jak podają historycy Kościoła, pierwsza wzmianka o mszy św. rezurekcyjnej pochodzi z X w., była ona odprawiona w Augsburgu w Niemczech. Obrzęd wywodzi się z misteriów średniowiecznych; w Polsce spopularyzowali go prawdopodobnie bożogrobowcy - miechowici, czciciele męki Chrystusa i Jego zmartwychwstania, sprowadzeni z Jerozolimy do Miechowa ok. 1163 roku.
Najdawniejsze święto w Kościele katolickim
W Polsce obchody rezurekcyjne noszą nazwę Wielkanocy - na pamiątkę nocy z soboty na niedzielę, kiedy Jezus zmartwychwstał. Po angielsku święto to nazywa się Easter, a po niemiecku Oester - są to nazwy pochodzące od słowa "wschód". Teraz oznaczają one kierunek geograficzny, kiedyś oznaczały także - jak w polskim - wschód słońca. Zostało też w angielskim i niemieckim dawne znaczenie, czyli wzejście nowego dnia po nocy: zmartwychwstanie Jezusa po nocy jego śmierci.
W języku rosyjskim święto ma nazwę Pascha. Nazwa wywodzi się ze Starego Testamentu. Święto Paschy obchodzone było w Izraelu jako sakralna uczta związana z ofiarowaniem baranka. Uczta paschalna łączyła się z wydarzeniem historycznym - wyjściem z Egiptu, czyli domu niewoli, i stanowiła pamiątkę zbawczego czynu Jahwe. Chrześcijaństwo przeniosło tamtą tradycję na nowe wydarzenie: zmartwychwstanie Chrystusa.
Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego jest pierwszym i najdawniejszym świętem w Kościele katolickim, obchodzonym już w czasach apostolskich. Symbolicznym tego wyrazem jest świętowanie przez chrześcijan niedzieli jako Dies Dominica (Dzień Pański) co uwydatnia słowiańska nazwa niedzieli jako Woskriesienije (Zmartwychwstanie).
Wielkanoc jest świętem ruchomym (obchodzonym w pierwszą niedzielę po wiosennej pełni księżyca) i jest główną uroczystością roku liturgicznego, od której oblicza się kalendarz najważniejszych świąt kościelnych, jak: Wniebowstąpienie, Zesłanie Ducha Świętego i inne.
Dyngus, Rękawka... i inne świąteczne zwyczaje
Z oktawą Wielkanocy związane są różnorodne zwyczaje świąteczne, m.in.: Dyngus, Emaus i Rękawka.W tradycji ludowej poniedziałek wielkanocny znany jest jako śmigus-dyngus albo lany poniedziałek. Kiedyś były to dwa odrębne zwyczaje - śmigus oznaczał smaganie rózgami po nogach i udach, zaś dyngus - oblewanie wodą i zbieranie datków stanowiących wielkanocny "okup".
W wielu krajach, także w Polsce, przez długi czas - do XVII wieku - świętowano Wielkanoc przez trzy dni. Dyngus trwał dwa. W poniedziałek wielkanocny panowie oblewali wodą panie, a we wtorek wielkanocny, zwany trzecim świętem wielkanocnym - panie oblewały panów.
W miastach korzystano ze śmigusa-dyngusa bardzo skromnie, spryskując panny najwyżej wodą różaną. Na wsiach w ruch szły wiadra. Przemoczona odzież i mokre włosy świadczyły o powodzeniu panny.
Rękawka to polski obyczaj wielkanocny, który kultywowano w Krakowie po świętach wielkanocnych. Do tradycji rękawki należało m.in. rzucanie i toczenie jaj, symbolu zmartwychwstania Chrystusa.
Z kolei Emaus to nazwa krakowskiego odpustu, odbywającego się w poniedziałek wielkanocny przy klasztorze Norbertanek na Zwierzyńcu, a dokładniej na Salwatorze na prawym brzegu Rudawy, tj. u zbiegu ulic Emaus, św. Bronisławy i T. Kościuszki. Tradycyjnie uroczystą sumę odpustową w poniedziałek wielkanocny odprawia arcybiskup Krakowa.
Wielkanoc wczoraj i dziś
W Wielkanoc, tak jak i w inne święta, staramy się zachowywać tradycje, jeśli chodzi o obrzędy, potrawy czy wspólne rodzinne biesiadowanie. Ale i tu wkracza nowoczesność, a my chętnie korzystamy z ułatwień.
W ludowej tradycji obchody Wielkanocy rozpoczynały się od pójścia na mszę rezurekcyjną, odprawianą wcześnie rano. Później były kanonady, a na koniec domownicy spotykali się przy uroczystym, świątecznym śniadaniu.
Kiedyś udział w rezurekcji był niemal obowiązkiem. Jak mówi etnograf Klara Sielicka-Baryłka, w ludowych wierzeniach nieobecność na porannej mszy w Wielkanoc przynosiła nieszczęście i choroby. Było to o tyle istotne, że kiedyś po rezurekcji przez cały dzień nie było już żadnej następnej mszy.
Etnograf podkreśla, że jednym ze zwyczajów, który przetrwał do dziś, są rezurekcyjne kanonady. Obecnie strzela się głównie z petard, ale kiedyś na przykład używano dział czy moździerzy. Do tego dochodzi bicie dzwonów po rezurekcji.
Jak mówi Klara Sielicka-Baryłka, kiedyś wielkanocne śniadanie nie mogło się obyć bez chrzanu. Zjadano go przed rozpoczęciem posiłku, by przypomnieć sobie o męce Chrystusa. Niedziela wielkanocna była dniem, który spędzało się w domu, w gronie najbliższych. Unikano spotkań z dalszą rodziną.
Wyjazdy do krewnych zaczynały się dopiero w poniedziałek. Wówczas na wsiach organizowano wiele zabaw, związanych ze Śmigusem-Dyngusem.
Nie musimy jak dawniej poświęcać tak wiele czasu na przygotowanie potraw, bo można je po prostu kupić gotowe. Klara Sielicka-Baryłka z Państwowego Muzeum Etnograficznego mówi, że robienie wielkanocnej baby wiązało się kiedyś ze sporym stresem i niemałym kosztem. Do wypieczenia jednego takiego ciasta używało się półtora litra żółtek. Jeżeli baba się nie udała - strata była poważna. Teraz, gdy nam baba nie wyjdzie, możemy iść po podobny wypiek do cukierni.
Kiedyś zdobiono jaja barwnikami naturalnymi, dziś używamy do tego farb z torebek. Jaja barwiono korą brzozową, liśćmi bzu. My kupujemy najczęściej chińskie proszki do barwienia pisanek. Etnograf zauważa jednak, że ludzie coraz częściej wracają do tradycyjnych metod, m.in. barwienia pisanek łupinami cebuli. Często przychodzą na warsztaty do Muzeum Etnograficznego.
Jednym ze starych zwyczajów, który w niektórych miejscach przetrwał do dziś, jest zjadanie chrzanu przed rozpoczęciem wielkanocnego śniadania. Jego cierpki smak miał przypominać domownikom o męce Chrystusa na krzyżu.
IAR,PAP,kh