Historia

RONA - Rosjanie w niemieckich mundurach tłumią Powstanie Warszawskie

Ostatnia aktualizacja: 01.08.2024 05:51
RONA, czyli brygada rosyjskich kolaborantów na niemieckim żołdzie, to, podobnie jak pułk SS Oskara Dirlewangera złożony w większości z kryminalistów, jednostka, która w czasie tłumienia Powstania Warszawskiego wsławiła się największą brutalnością. Rosjanie spod znaku swastyki od narażania życia w walce preferowali gwałty, morderstwa i grabieże.
Dowódcy RONA w czasie narady polowej podczas tłumienia powstania warszawskiego, początek sierpnia 1944 roku
Dowódcy RONA w czasie narady polowej podczas tłumienia powstania warszawskiego, początek sierpnia 1944 rokuFoto: Wikimedia commons/dp

Na czele RONA stał Bronisław Kamiński. Choć był synem Polaka i Niemki, czuł się Rosjaninem. W okresie międzywojennym mieszkał w Leningradzie (ob. Sankt Petersburg), a następnie w obwodzie briańskim. To właśnie tam po inwazji III Rzeszy na Związek Radziecki w 1941 roku zaczęły tworzyć się kolaboracyjne oddziały, które ostatecznie przyjęły nazwę RONA (ros. Russkaja Oswoboditielnaja Narodnaja Armija - Rosyjska Wyzwoleńcza Armia Ludowa).

W skład brygady (od nazwiska dowódcy nazywana brygadą Kamińskiego) wchodzili głównie radzieccy jeńcy, zdrajcy i dezerterzy z Armii Czerwonej. Konkurencyjną jednostką złożoną z rosyjskich kolaborantów w niemieckiej armii była ROA (ros. Russkaja Oswoboditielnaja Armija) pod dowództwem Andrieja Własowa, której żołnierzy nazywano "własowcami".

Przywódcy obu oddziałów nie współpracowali ze sobą. Ambitny Kamiński rywalizował z Własowem o prym wśród rosyjskich faszystów i liczył na to, że po pokonaniu ZSRR stanie na czele podporządkowanej nazistom Rosji.

Niedoszły führer faszystowskiej Rosji

Latem 1944 roku, gdy armia niemiecka ponosiła kolejne porażki w starciach z Armią Czerwoną, RONA trafiła do Prus Wschodnich. Tam Heinrich Himmler przyłączył brygadę do niegdyś elitarnej SS, a Bronisław Kamiński otrzymał wysoki stopień SS-Brigadeführera.

Erich von dem Bach-Zalewski, który dowodził całością sił niemieckich przeznaczonych do tłumienia Powstania Warszawskiego, wydał o Bronisławie Kamińskim następującą opinię:

"Był awanturnikiem politycznym, wygłaszał do swych ludzi mowy propagandowe o wielkiej faszystowskiej Rosji, której chciał być przywódcą - führerem. Kobiety i alkohol były treścią jego życia. Dowództwo wojskowe pozostawiał swym dowódcom pułków. Pojęcie własności było mu obce, żadnego narodu nie nienawidził tak jak Polaków, których wspominał jedynie obelżywymi słowami. Nie chciał przyłączyć się do Własowa, przeciwnie, pragnął kiedyś przez swe stosunki z Himmlerem wysadzić Własowa z siodła”. 

Powstanie Warszawskie - zobacz serwis specjalny

"Ciała martwych kobiet […] stanowiły ślady ich roboty"

Po wybuchu Powstania Warszawskiego 1 sierpnia 1944 roku do polskiej stolicy skierowane zostały liczne jednostki, które miały wesprzeć niemiecki garnizon w tłumieniu zrywu. Wśród nich znalazły się oddziały, które zdobyły szczególnie złą sławę: pułk SS Oskara Dirlewangera (ponad 3 tys. ludzi) odpowiedzialny za rzeź Woli i pułk z brygady RONA pod dowództwem Kamińskiego w sile 1700-2000 ludzi.

4 sierpnia siły pomocnicze zajęły wyznaczone pozycje na zachodnich przedmieściach. RONA została skierowana do pacyfikacji dzielnicy Ochota, gdzie dotarła drogą od kontrolowanego przez Niemców lotniska Okęcie.

Brygada Kamińskiego łączyła w sobie wyjątkową brutalność w tłumieniu powstania z bardzo niską wartością bojową. Żołnierze RONA parali się głównie mordowaniem niewinnych cywilów, gwałtami i grabieżą.

Owoce ich działalności na własne oczy widział Czesław Miłosz, który podczas powstania mieszkał w Warszawie. Polski noblista, w czasie, gdy ukrywał się w opuszczonym budynku niedaleko lotniska Okęcie, obserwował zachowanie podwładnych Kamińskiego, którzy kontrolowali szosę:

"Korzystając z nieróbstwa, uczyli się jeździć na zdobycznych rowerach, co ze wszystkich rzeczy na tej ziemi wydało mi się czemuś rzeczą najdziwniejszą. Za swoje powołanie obrali rżnięcie ludności, gdyż, jak im tłumaczyli oficerowie, chcąc przystępnie uzasadnić zbawienność takiej rozrywki, Warszawa była miastem burżuazyjnym. Ciała martwych kobiet, jakie mijaliśmy na polach, stanowiły ślady ich roboty".

"Z dzikimi, pijanymi twarzami"

W reportażu Polskiego Radia z 1994 roku o spotkaniu z podwładnymi Kamińskiego opowiadała Maria Sułowska-Dmochowska ps. "Maryla", żołnierz batalionu "Odwet". W czasie Powstania Warszawskiego pełniła funkcję sanitariuszki na Kolonii Staszica – willowym osiedlu na Ochocie. Punkt sanitarny, w którym służyła, graniczył ściana w ścianę z budynkiem, w którym mieścił się 40-osobowy oddział batalionu "Odwet" uzbrojony tylko w granaty.

6 sierpnia powstańcy zostali zaatakowani przez oddziały niemieckie.

- Usłyszałyśmy jakiś wybuch granatu, strzelaniny, zaraz potem wybuchły płomienie, bo oni podpalili te wille obok nas, więc nasz punkt także się zaczął palić. Wszystkimi oknami, drzwiami ci żołnierze brygady Kamińskiego z dzikimi pijanymi twarzami, z pepeszami wtargnęli do wielkiego salonu parterowego, gdzie leżeli pokotem na podłodze nasi ranni - opowiadała Maria Sułowska-Dmochowska ps. "Maryla".


Posłuchaj
11:52 apogeum wolności 1994.mp3 Fragment reportażu "Apogeum wolności" przygotowanego przez Alicję Maciejowską (PR, 31.07.1994)

 

Sytuację próbowali uspokoić dwaj młodzi niemieccy oficerowie, którzy zapewniali przerażone sanitariuszki i ciężko rannych powstańców, że, ze względu na konwencję genewską, rannym i kobietom nic nie grozi.

- To było kuriozum w tych warunkach, kiedy się wszystko na około paliło, a oni wyciągali nasze sanitariuszki i próbowali je gwałcić. […] Jeden z Niemców został w tym płonącym budynku, bo nie dało się tych żołnierzy od Kamińskiego upilnować - wspominała w reportażu "Apogeum wolności".

Sanitariuszkom pozwolono wynieść rannych z płonącej willi i przenieść ich do innego budynku.

- Gdy wracałam z palącego się domu, w sieni natknęłam się na jednego z tych żołdaków, który mnie złapał za ramiona i próbował mnie wypchnąć do ogrodu w celach wiadomych. Ja zaczęłam się bronić i wrzeszczeć, wtedy on uderzył mnie pięścią w twarz. Zatoczyłam się i rąbnęłam głową o ścianę. W tym momencie jeden z tych Niemców wyjął pistolet i przyłożył mu do głowy - opowiadała w radiowej audycji "Maryla", która podkreśliła, że ci sami niemieccy oficerowie, którzy uratowali ją i inne sanitariuszki przed dziką hordą Kamińskiego, nie mieli skrupułów, żeby zabić jej kolegów z oddziału, w tym 14-letniego chłopca.

"Żadnej wartości bojowej"

Aktywność żołnierzy RONA w czasie walk powstańczych ograniczała się niemal wyłącznie do działalności kryminalnej. Przekonali się o tym nie tylko bezbronni, mordowani przez nich cywile. Świadomość niskiej przydatności na polu bitwy brygady Kamińskiego mieli również niemieccy dowódcy.

Cytowany już Erich von dem Bach-Zalewski, który wystawił Kamińskiemu niepochlebną opinię, równie wysoko cenił jego podwładnych:

"Brygada Kamińskiego w ogóle nie miała żadnej wojskowej wartości bojowej. Jeżeli pojedynczym ludziom nie można odmówić osobistej odwagi, to ta osobista odwaga ledwie się zaznaczała, ponieważ oficerom i żołnierzom brakowało jakiegokolwiek taktycznego zrozumienia. O ile atakowano, nie decydowały o tym taktyczne względy, lecz osobiste, egoistyczne instynkty rabunkowe. Zdobycie składu wódek było dla brygady ważniejsze niż zajęcie jakiejkolwiek panującej nad ulicą pozycji. Każde natarcie natychmiast zatrzymywało się przez to, że oddziały po zajęciu obiektu rozpraszały się na luźne bandy plądrujące”.

W czasie rzezi Ochoty śmierć poniosło 10 tys. ludzi.

***

Bronisław Kamiński nie doczekał końca Powstania Warszawskiego. Ekscesy, jakich dopuszczali się jego ludzie, przy niemal zerowym wkładzie w walkę z żołnierzami Armii Krajowej, ściągnęły na niedoszłego rosyjskiego führera złość przełożonych. Pod koniec sierpnia 1944 roku Kamiński zginął w upozorowanym wypadku samochodowym pod Łodzią.

Po wojnie pozbycie się dowódcy zbrodniczej jednostki RONA Erich von dem Bach-Zalewski przytaczał jako dowód własnego umiarkowania i ludzkiej postawy, choć jako głównodowodzący niemieckich sił odpowiadał za wszystkie straszliwe zbrodnie dokonywane przez niemieckie jednostki w Warszawie.

Po Powstaniu Warszawskim resztki Brygady Kamińskiego włączono do ROA Własowa, z którą brały udział w akcjach na terenie Czech. Pod koniec wojny żołnierze ci trafili w ręce Sowietów.

th

Przy pisaniu tego artykułu korzystałem z:

N. Davis, Powstanie '44, Kraków 2004

J. Kirchmayer, Powstanie Warszawskie, Warszawa 1959


Czytaj także

Kaci Warszawy - to oni odpowiadają za rzeź powstańczej stolicy

Ostatnia aktualizacja: 28.07.2014 14:40
"Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców, Warszawa ma być zrównana z ziemią" - taki rozkaz wydał 1 sierpnia 1944 roku, Reichsfuehrer SS Heinrich Himmler. Oni wykonali zadanie bez mrugnięcia okiem...
rozwiń zwiń
Czytaj także

Kolosalne straty wojenne Warszawy. Raport za lata 1939-1945

Ostatnia aktualizacja: 01.09.2024 05:39
W czasie powstania warszawskiego mogło zginąć od 150 do 200 tysięcy Polaków, w tym jedynie 16 tysięcy z nich było żołnierzami. Raport przygotowany w 2004 roku oszacował straty poniesione przez Warszawę na 45,3 miliarda dolarów.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Powstanie Warszawskie. Niemcy bestialsko mordują 1300 osób, m.in. rannych ze szpitala przy ul. Długiej 7

Ostatnia aktualizacja: 02.09.2024 05:47
Trzydziesty trzeci dzień powstania, sobota. Stare Miasto upada. Niemieckie czołgi niszczą kolumnę Zygmunta. W nocy rozpoczyna się ewakuacja żołnierzy ze Starówki do Śródmieścia. Ewakuowanych zostaje około 5 tysięcy powstańców. Tego dnia Niemcy bestialsko mordują 1300 osób, m.in. rannych znajdujących się w szpitalu przy ul. Długiej 7 i w innych punktach Starego Miasta.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Powstanie Warszawskie. "Wydałem rozkaz całkowitego zniszczenia Warszawy"

Ostatnia aktualizacja: 21.09.2022 06:00
Pięćdziesiąty drugi dzień powstania, czwartek. Trwa nieprzerwany atak Niemców na Przyczółek Czerniakowski. Powstańcy utrzymują już tylko dwa domy - Solec 52 i Wilanowską 1. Brakuje już wszystkiego - broni, amunicji, jedzenia, wody.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Zbrodnia bez kary, czyli powojenne losy pięciu nazistowskich zbrodniarzy

Ostatnia aktualizacja: 04.07.2024 05:35
Po II wojnie światowej niektórzy Niemcy odpowiedzialni za zbrodnie nazistowskie z czasów istnienia III Rzeszy stanęli przed sądem. Nie wszyscy winowajcy ponieśli karę adekwatną do swoich czynów: niektórzy w więzieniu spędzili zaledwie kilka lat, inni zostali z niego zwolnieni warunkowo. Spora część natomiast nigdy nie została osądzona. 
rozwiń zwiń
Czytaj także

Powstanie Warszawskie. Rzeź Woli - nierozliczone ludobójstwo

Ostatnia aktualizacja: 05.08.2024 14:00
"Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców. Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy" – brzmiał rozkaz wydany przez Hitlera po wybuchu Powstania Warszawskiego.
rozwiń zwiń